Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Zdrada w związku. Czy jest dla was jeszcze szansa?

Zdrada i romans
|
16.02.2024

Ciągłe kłótnie o byle głupstwa, trzaskanie drzwiami i krzyki – tak często wygląda twoje niegdyś szczęśliwe małżeństwo? Jest źle, jednak mimo wszystko nie potraficie się rozstać, szukając bezskutecznie dawnych siebie. W końcu ich odnajdujecie, ale w innych osobach. Dochodzi do zdrady… I to paradoksalnie może uratować wasz związek. Niemożliwe? A jednak… Małżeństwo po zdradzie może być nawet... lepsze!

Tagi: zdrada

żona mnie zdradza - zdradzam żonę
Czy zdrada może być dobra?

Zdrada zazwyczaj kojarzona jest z czymś najgorszym, do czego może posunąć się partner, z czymś niewybaczalnym, z definitywnym końcem, katastrofą, Armagedonem. A jednak nie zawsze tak musi być. Choć wydaje się to nie do przyjęcia – zdrada może wpłynąć korzystnie na małżeństwo. Do tego jednak trzeba być odważnym i dojrzałym na tyle, by, zamiast zamykać się we własnej złości, sięgnąć do źródła i zadać sobie pytanie: Dlaczego do tego doszło?
Odpowiedź może naprawdę zaskoczyć was oboje.

W dużym uproszczeniu wynik takich analiz może wyglądać tak:

Jak to widzi mężczyzna:

Zdradzam żonę 

Na pierwszy rzut oka: zdradzasz, bo nie rozmawiacie już ze sobą, tylko krzyczycie na siebie, ona cię nie słucha, nie uprawiacie seksu i masz już tego wszystkiego po dziurki w nosie. Znajdujesz kogoś, przy kim możesz rozładować swoje emocje. Rozładowujesz i jest dobrze.

Na kolejny rzut oka jednak, gdy się głębiej przyjrzysz: zdradzasz, bo gdy patrzysz na nią, już jej nie widzisz, nie możesz dostrzec w stojącym przed tobą kobiecym ciele osoby, którą kiedyś kochałeś, która była dla ciebie wszystkim. Tęsknisz za tą osobą i tym uczuciem do niej i zaczynasz jej szukać w innej kobiecie.

Na chwilę zapominasz, na chwilę czujesz ulgę, ale nie trwa to długo, bo zaczynasz tęsknić za nią jeszcze bardziej. Bo pojedynczy skok w bok nie może się równać ze wspólnie spędzonymi latami życia, z jej uśmiechem, z rozumieniem się bez słów, z byciem ze sobą także w trudnych chwilach. Zaczynasz rozumieć, że nie uszczęśliwi cię płaska imitacja związku. I to jest moment, by podjąć decyzję i uratować swoje małżeństwo.

Żona mnie zdradza

Na pierwszy rzut oka: „a to przebrzydła taka i owaka” – myślisz sobie. Zarzekasz się, że to już definitywny koniec, że nie chcesz jej już znać, że dla ciebie przestała istnieć. Posyłasz ją w diabły, na drzewo, na cztery wiatry.

Na kolejny rzut oka, gdy już ciśnienie spadnie, a kac przejdzie: zastanawiasz się, dlaczego to zrobiła, zaczynasz odczuwać zazdrość, łapiesz się na tym, że jesteś bardziej wściekły na tego faceta, z którym poszła do łóżka niż na nią samą. Nabierasz coraz silniejszego przekonania, że przecież ona jest tylko twoja i żaden palant nie może ci jej odebrać. Przekonujesz siebie samego, że to tylko głupia przygoda, nic nieznaczący skok w bok, który nie może przekreślić tylu dobrych, wspólnie spędzonych lat. I to właściwa chwila, by przystąpić do ofensywy – zawalczyć o nią i uratować związek.

Kobiecy punkt widzenia:

Żona mnie zdradza 

Na pierwszy rzut oka: irytuje ją, że nie zakręciłeś znowu tubki z pastą, że zostawiłeś brudne skarpetki na kanapie, że nie zauważasz jej już, a ona potrzebuje twojej uwagi, dlatego szuka kogoś, kto ją wreszcie doceni, kto zauważy, jak pięknie wygląda, kto powie jej kilka czułych słów, kto będzie zwyczajnie się starać tylko dla niej, przy kim poczuje się choć na chwilę najważniejsza, dzięki komu będzie mogła choć na chwilę zapomnieć o tym całym domowym piekle.

Na kolejny rzut oka, po dłuższym zastanowieniu: zdradza, bo paradoksalnie wciąż cię kocha i desperacko pragnie zwrócić twoją uwagę na siebie. Chce przypomnieć sobie, ale i tobie, jaką jest wyjątkową kobietą. Tak naprawdę ten skok w bok zadaje jej jeszcze więcej cierpienia, ale robi to, bo szuka jakiegokolwiek pomysłu na zmianę biegu wydarzeń w zastałym, zakurzonym związku. Zrozumiawszy to, spróbuje ratować wasz związek, bo i tak dla niej wszystko kręci się wokół ciebie, a zdrada tylko ją utwierdza w przekonaniu, że wciąż chce być z tobą, i byłaby z tobą szczęśliwa, gdybyś tylko odrobinę się postarał.

Zdradzam żonę 

Na pierwszy rzut oka: koniec! Zraniłeś ją okrutnie, ona nie chce cię już znać, wystawia ci walizki za drzwi (lepiej mieć walizki, inaczej rzeczy lecą przez balkon). Zmienia zamki w drzwiach, dzieciom mówi, że tatuś to potwór i żąda natychmiastowego rozwodu.

Na kolejny rzut oka, po fryzjerze, wódce z koleżanką i 100 telefonach do matki: niewyobrażalnie cierpi, próbując pogodzić w sobie złość z tęsknotą za tobą, z której nagle sobie zdała sprawę. Uświadamia sobie, że najbardziej boli ją to, że jakaś inna okazała się przez chwilę lepsza, bardziej pociągająca, bardziej interesująca. Czuje się zdradzona, ale i zazdrosna jednocześnie. W takiej chwili może się w niej obudzić prawdziwa bestia - wówczas postanawia, że nikt tak po prostu sobie ciebie nie zabierze, bo ona będzie walczyć o wasz związek.

Szukając odpowiedzi na pytanie, dlaczego do tego doszło, znajdziesz ją na pewno. Istotne jest, by nie szukać prostych, najszybciej nasuwających się odpowiedzi: bo on żadnej nie przepuści, bo ona mu nie daje. Prawda zawsze leży nieco głębiej – czasem bolesna, ale jej odkrycie może doprowadzić do ponownego scalenia waszego małżeństwa. Choć nie musi – czasem zmiany w waszych relacjach zachodziły tak długo, że już nie ma czego ratować. Ale - jeśli zakończycie ten związek bez odkrycia prawdziwych przyczyn zdrady – będzie to oznaczało, że poszliście na łatwiznę i oddaliście pojedynek walkowerem.

Zwykle zdrada zdarza się w małżeństwie, które się wypala, tkwi w zawieszeniu, niszcząc oboje partnerów. Zdrada, jako środek ostateczny, może nagle wstrząsnąć tym poustawianym, znudzonym i przewidywalnym światem i poukładać rzeczy w nowym porządku. Nic już nie będzie takie samo. Ale właśnie przecież o to chodzi!

Agnieszka Vincenc, Brunon Nowakowski

Zrób to inaczej!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (47) / skomentuj / zobacz wszystkie

KaEl
13 marca 2019 o 09:15
Odpowiedz

Witam, moja sytuacja jest jedną z wielu zapewne które są z góry skazane na przegraną. Zdradziłam partnera z którym w związku jestem od 12 lat, "pech" chcial, że zaszłam w ciążę z kochankiem. Nie umiałam przyznać się mojemu ukochanemu mężczyźnie który na wiadomość o ciąży był szczęśliwy.... Zdałam sobie sprawę że nie powiem mu o romansie, który był czymś nowym ponieważ nigdy wczesniej nie miałam innego mężczyzny poza moim partnerem. Nie umiałam zakończyć romansu, fakt że nie sypialam z kochankiem ale utrzymywała z nim kontakt, powiedziałam i ciąży, że nie wiem kto jest ojcem. Kochanek był jedyna osoba na którą przelewalam swój strach, chciałam żeby bal się tak samo jak ja, ponieważ nie chciałam stracić partnera. W październiku po porodzie wyszłam za mąż za mojego ukochanego.... Niestety stało się to czego bałam się najbardziej, dowiedział się o romansie i moich objawach co do pochodzenia dziecka. Cudownego dziecka z które okazało się dzieckiem kochanka..... Proszę nie krytykować. Przyznanie się do błędu i skrzywdzenie człowieka świadomie jest najgorszym co może być.... Nie umiałam się przyznać, strach nie pozwalał mi spojrzeć w oczy mojemu mężowi i powiedzenie mu co zrobiłam.... Widząc nasze szczęście, nie mogłam po prostu nie mogłam.... Na wieść o romansie, mąż zostawił mnie i dziecko, kontakt mamy codziennie, dużo rozmawiamy o tym dlaczego i jak to się stało.... ale twierdzi że już nie potrafi mi zaufać.... Proszę nie rzucać fali hejtu, myślę że ktoś kto nie przeżył strachu, tak wielkiego strachu nie wie że w takim momencie chronienie najbliższych jest priorytetem.... Tylko z perspektywy czasu, wiem że prawda jest najlepszym wyjściem. Prawda i tylko prawda..... Najgorsza ale prawda... Walczę o męża, zakończyłam definitywnie kontakt z przelotna znajomością która otworzyła mi jedynie oczy, kto jest dla mnie najważniejszy. Proszę, pomocy, jak mam walczyć o męża, czy coś takiego da się wybaczyć? Czy mąż rozmawiając ze mną jest w stanie widzieć mój żal, nie widząc mnie fizycznie.... Proszę o wsparcie...

~KaEl

13.03.2019 09:15
Zdradzony34
04 lutego 2019 o 06:01
Odpowiedz

Dzis mija tydzien jak moja zona mi powiedziala. Byla zlosc. Bylo zalamanie. Calkowity brak poczucia wlasnej wartosci. Lzy. Dzisiaj nie wiem co jest. Stagnacja i bicie sie z wlasnymi myslami. Nawet udalo nam sie kilka razy konstruktywnie porozmawiac ale do zadnych deklaracji nie doszlo. Mamy 2 dzieci i to nas jeszcze trzyma przed zrobieniem gwaltownych ruchow. Najgorsze jest to ze zona nic nie wie, nie ma planow, dzialania.....moze to wszystko za wczesnie. Ja chce walczyc o nia o dzieci o nas. Potrzebne takie artykuly pozytywne a nie wszechobecny internetowy hejt typu "wyrzuc suk...." najgorsze jest to ze my sie nie klocilismy nie wyzywalismy nie mielismy wielkich problemow to mnie najbardziej boli. Ona mowi ze sie wypalilo. A ja czuje inaczej ze przygaslo. Chce rozpalic ten ogien na nowo. Chce walczyc. Pozdrawiam zdradzonych mezow

~Zdradzony34

04.02.2019 06:01
zdradzona
03 stycznia 2019 o 23:16
Odpowiedz

Do "Julia" Dziękuję za pokrzepiające słowa. W tym miesiącu minie 2 lata odkąd dowiedziałam się, że mąż mnie zdradzał. Przeczytałam swoje wcześniejsze komentarz pod tym tekstem i dreszcze przeszyły mnie całą. To tylko dwa lata i aż dwa lata. Wiele we mnie się zmieniło. Całkowicie się zgadzam z Jowitą U.: 'Odkrywanie, że ktoś Cie zdradza jest śmiercią za życia" To prawda. Umarłam. Przez kilkanaście miesięcy czułam się jak zombie - chodzący umarły z wyrwanym sercem. Ale nie złożyłam papierów o rozwód, nie wyrzuciłam męża...z wielu powodów, a najważniejszy z nich to troje wspólnych dzieci. Troje dzieci, o które on bardzo dba. Rozwód zmienił by wiele. Zostałam z Nim ponieważ kierowałam się zasadą, którą sama nazwałam: minimalizacją strat. Na dzisiejszy dzień czuję, że dobrze zrobiłam. Moje dzieci mają troskliwego tatę każdego dnia. To było i jest dla mnie priorytetetem. Swoją relację z "Nim" jakoś układam. Lubimy się, lubimy spędzać ze sobą czas, dzielimy się obowiązkami, czuję się przy nim bezpieczna, żyjemy jak "przykładny mąż i żona". Tylko, że... Nie nazywam Go już mężem. Nie obchodzę rocznic ślubu, nie noszę obrączki...nie wiem czy go kocham... napewno nie do końca ufam.
Dziś nie czuję się jak zombie. Rodzę się na nowo, każdego dnia. Przede wszystkim nauczyłam się kochać i akceptować siebie. Uczę się żyć tu i teraz, bez zamartwiania się przyszłością i bez rozgrzebywania przeszłości. To złożony proces, w który trzeba włożyć wiele wysiłku. Przede wszytkim nie zamykać się w sobie w swoim bólu, tylko otworzyć się na różne przekazy mądrych osób, które pokazują jak żyć aby być szczęśliwym. Przez ten okres dwóch lat od zdrady wciąż powtarzałam, że nigdy mu nie wybaczę. Dziś czuję, że chciałabym mu wybaczyć. Bo bez wybaczenia, z chowaniem w sobie urazy nie można być wolnym człowiekiem. Nie wiem na ten moment czy uda się mi osiągnąć stan Wybaczenia...Ale przynajmniej wiem, którędy do tego droga...

~zdradzona

03.01.2019 23:16
Julia
30 sierpnia 2018 o 20:45
Odpowiedz

Do "Zdradzona": Nie zapomnisz tego nigdy, ale... nie o to chodzi. Najważniejsze to nie rozpamiętywać i nie pielęgnować w sobie poczucia krzywdy. Jedynymi sposobami na pogodzenie się z sytuacją jest wybaczenie i spojrzenie na męża jak na człowieka, który popełnił błąd, a nie drania od A do Z. Nam proces wychodzenia ze zdrady zajął ponad dwa lata, zdradził on, osiem lat temu. I nasze małżeństwo nigdy nie układało się tak dobrze jak teraz. Przeczytaj sobie inny tekst na tym portalu, "Krótka historia małżeńska". Zbliżona historia, może doda Ci otuchy. Trzymaj się, dzielna jesteś bardzo :-)

~Julia

30.08.2018 20:45
Trauma
23 lutego 2018 o 13:13
Odpowiedz

Cześć. A jak ty w tym wszystkim walczysz o swojego męża/partnera ? Rozumiem że ci wybaczył ?

~Trauma

23.02.2018 13:13
zdradzona
16 lutego 2018 o 23:50
Odpowiedz

Taaaa...."Potrzeba dużo ciężkiej pracy i prawdziwej miłości, ale da się. I znam też przypadki małżeństw, u których 20 lat temu któreś zdradziło, a teraz są razem, jest im dobrze i prawdopodobnie będą razem już do końca życia."...... Taaa Jestem przykładem małżeństw, u których któreś zdradziło.... Zdradził mąż, rok temu....Żyjemy razem, bo mamy troje dzieci...Ciężko pracujemy nad odnalezieniem miłości. Nie wiem co będzie za 20 lat. Może z biegiem lat i postępującą sklerozą mu zapomnę. Na razie wciąż o zdradzie pamiętam. I boli to okrutnie....

~zdradzona

16.02.2018 23:50
Ta Zła
16 lutego 2018 o 16:24
Odpowiedz

Dziękuję za ten artykuł. W internecie jest tak dużo bardzo negatywnych wpisów o osobach zdradzających, że człowiekowi się wydaje że po zdradzie nie ma już żadnej nadziei. Ja zdradziłam swojego partnera i po tym gdy mu o tym powiedziałam i próbowałam ratować nasz związek, szukałam podobnych historii w sieci. Jedyne co mogłam znaleźć to wpisy że kobieta która zdradza jest kur*, jak raz zdradziła to zdradzi kolejny itp... Ale nie poddałam się, a właściwie nie poddaliśmy się i po paru miesiącach udało mam się odbudować naszą relację. I to prawda, nasz związek jest teraz lepszy niż był wcześniej. Potrzeba dużo ciężkiej pracy i prawdziwej miłości, ale da się. I znam też przypadki małżeństw, u których 20 lat temu któreś zdradziło, a teraz są razem, jest im dobrze i prawdopodobnie będą razem już do końca życia.

~Ta Zła

16.02.2018 16:24
Laslaslass
19 grudnia 2017 o 20:15
Odpowiedz

To są jakieś jaja czy naprawdę tak kaleczysz nasz piękny język?

~Laslaslass

19.12.2017 20:15
pani
11 listopada 2017 o 16:59
Odpowiedz

Zdradzilam męża..6 miesięcy temu...dla czego ? jest wiele przyczyn,między innymi to że ciągle jest za granicą..do tego wtedy oszukiwał mnie przy każdej okazji..był za granicą wylanczal telefon lub nie odbierał wcale..przez miesiąc czasu nie odzywal się ani do mnie ani do naszych dzieci choć one wielokrotnie do niego dzwonily miał po prostu gdzieś..jesteśmy razem 13 lat..mamy troje dzieci .tak się zdarzyło nie umiem wyjaśnić dla czego ..było mi przykro ze tak mnie oszukuje . Z seksem u nas też było nie zaciekawie był zadko,raz na miesiąc półtora..ja młoda 27 letnia kobieta po prostu nie wytrzymałam..ale on był ostrzegany ze jeśli się sytuacja nie zmieni jeśli on się nie zmieni nie wytrzymam albo odejdę albo zdradzę wiedział mówiłam mu to tysiące razy ..nie zmienił się..a ja wybrałam prostsza drogę zdradzilam..bo odejść ciężko z trójką małych dzieci...choć ho kocham zdradzilam..po zdradzie bardzo zalowalam ..przyznalam się bo nie mogłam z tym żyć..powiedzialam prawdę mężowi bardzo cierpiał . ja też.. patrzyłam jak on cierpi i cierpiała i ja...wybaczyl mi w sumie odrazu nawet nie pomyślał żeby odejść .dla czego nie wiem może ze względu na dzieci ..ale mówi ze kocha...minęło od mojej zdrady 6 miesięcy ..mężowi powiedziałam 3 miesiące temu..na prawdę myślałam ze to koniec naszego malurzenstwa ze choć wybaczyl i tak po jakimś czasie będzie źle..ale wiecie co jest dużo lepiej niż przed zdradą ..czyżby się wreszcie obudził ? teraz mnie szanuję..nie oszukuje ..kochamy się częściej..stara się mi nie wypominać ..a ja co kocham za to ze mi wybaczyl i jestem mu wdzięczna ..I to nie prawda ze ktoś zrobił raz zrobi i drugi. bo ja już nigdy nie zdradzę. jesli będzie źle w naszym malurzenstwie będę wolała odejść. ale już nigdy nie zdradzę nikogo ...bo widziałam jak cierpiał mąż..płakałam razem z nim a to ze przespalam się z innym wcale mnie to nie bawiło..po zdradzie jeszcze zanim mąż się dowiedział wpadłam w depresję nie jadłam ..nie spałam..ciągle płakałam..to nie jest takie proste jak się wydaje...ale cieszę się ze Maz mi wybaczyl i co najważniejsze zmienił się i to bardzo..stara się ja też się staram...kochamy się bardzo...

~pani

11.11.2017 16:59
Boźka
06 listopada 2017 o 22:11
Odpowiedz

Zycie po zdradzie jest dla odwaźnych.. Mój mąż miał kochankę pod moim nosem .Była kierowniczką w naszym wspólnym sklepie .Gdy ja włączyłam o zdrowie naszego ciężko chorego dziecka on troszczył się o kochankę. Ktoś może powie że go zanidbywałam .To tyle powiem że nic z tego byłam zadbaną mimo zmęczenia chciałam uprawiać seks itp. Drodzy czytelnicy jak chłop się zakochać to chodźmy ta kobieta była od Ciebie brzydsza głupsza to się nie liczy on ja kocha juź. Ja wrzuciłam męża jak się dowiedziałam od razu z domu .Po tygodniu złapał mnie kleknął na kolana i przysigł się na Boga ze nic go z kierowniczka nie łączyło. Wtedy dałam mu szansę i żałuję do dziś. Jak tylko dziecko pójdzie do szkoły poza domem wrzucę dziada na zbity pysk.Nie kłucie się z meźem ale wiem że co nie kocham o co najgorsze nie szanuje jest dla nie zerem. A w domu trzymam to z czystego wyrachowania a on się starą.Ale choćby na uszach stał nigdy mu nie wybacza wykorzystam dziad a tak jak on mnie i puszczę z torbą plastikową. Każdy ma prawo do miłości ale na Boga macie odwagę zdradzać a nie macie odwagi powiedzieć źonę lub meźowi mam kochankę między nami koniec przrcieź my zdradzeni teź mamy prawo do szczęścia NIE MA MIŁOŚCI Po ZDRADZIE.

~Boźka

06.11.2017 22:11