Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Wino, kobiety i śpiew czyli jak rozmawiać z synem o wkraczaniu w… hedonizm

Wspólny czas
|
04.06.2022

Synu, oto świat przyjemności. Pamiętaj - będziesz się nim długo cieszył w zdrowiu i bez problemów, jeżeli zrozumiesz prostą zasadę, która nim rządzi. Najlepiej tłumaczą ją słowa śp. hrabiego Aleksandra Fredry „Znaj proporcje, mocium panie”. Tłumacząc to na twój język: nie przeginaj. No i już wiesz wszystko. To idź się bawić.

Tagi: rodzina

Jak rozmawiać z nastolatkiem?
Jak rozmawiać z nastolatkiem o seksie, alkoholu i narkotykach?

Jeżeli twój syn jest nastolatkiem, to czas z nim porozmawiać. I to nie tylko o tym, skąd się biorą dzieci, ani jak się tego ustrzec, bo on to wszystko już wie. W szkole go nauczyli. Czas porozmawiać z nim poważnie, o tym jak… pić, palić i nie złapać syfa. Czas na twardą, szczerą rozmowę o tym, jak używać życia i nie przesadzać z zabawkami. Bo nie łudźmy się, tej wiedzy nie zdobędzie z książek, tę wiedzę ma tylko ten, kto już trochę zna życie, czyli ty, jego ojciec.

W dzisiejszych czasach dzieci to takie małe chodzące encyklopedie. Wiedzą więcej niż ty, gdy byłeś w ich wieku. Można się wściec, bo nie ma czym zaimponować swojemu synowi. Jednak nadchodzi ten dzień, gdy on zaczyna dorastać. Niby nie ma twardej granicy, która to określa. Może to być 15 lat, 16 albo 17, jest to po prostu ten czas, gdy twój geniusz komputera nagle kompletnie nie wie, co ma robić. A nie wie, bo tego w komputerze nie pokazują. Nie ma gry, która nazywa się „dorosłe życie”. I bardzo dobrze, bo to szansa dla ciebie, właśnie teraz nadchodzi twój czas. To ty jesteś tym, który wie coś o życiu. I twoim obowiązkiem jest przekazać tę wiedzę. O niebezpieczeństwach, jakie czyhają na młodego kandydata na mężczyznę.

Jak powiedzieć dziecku, co dobre, a co złe? Nie da się. A przecież trzeba. Tę kwadraturę koła każdy ojciec na całym świecie rozwiązuje na swój sposób. Patenty są różne; można usiąść i przekazać czystą „teorię”, ale młodzież nie lubi morałów, można wybrać się razem z dzieciakiem na mały rekonesans, można dać mu kilka książek do przeczytania, można… metod jest tyle, ilu ojców. Trzeba wypracować sobie własną. A gdy już ją wybierzesz, to pojawia się najważniejsze pytanie… co w końcu masz młodemu przekazać? To, co sam życzyłbyś sobie wiedzieć, zanim wkroczyłeś w dorosłość, a co pomogłoby ci uniknąć paru błędów i kilku kłopotów. Krótko mówiąc: jak radzić sobie z najbardziej niebezpieczną stroną dorosłości: z przyjemnościami.

Na spalonym

Trzeba zacząć od najprostszych spraw, czyli używek dozwolonych prawem, które powodują łatwe z tym prawem kolizje. O paleniu papierosów i piciu alkoholu. Twój syn oczywiście wszystko o tym wie. Dlatego nie jest łatwo się w to w ogóle wgryźć. Jeżeli chodzi o palenie tytoniu, to jest to klasyka pedagogicznego „przykład idzie z góry”. Jeżeli wpajałeś dziecku, że palenie jest złe, niezdrowe i be, a sam paliłeś, to już nie masz dużej szansy na to, że ustrzeżesz syna przed nałogiem palenia. Jeżeli natomiast twoje słowa były zgodne z tym, co sam robiłeś, to jest duże prawdopodobieństwo, że syn, tak jak ty, nie będzie palaczem. Ale postaraj się z nim parę razy jednak porozmawiać o „fajkach”, bo i tak się o nie otrze.

Papierosy to przede wszystkim ciągłe wydawanie drobnych sum pieniędzy. W budżecie młodego człowieka te sumy to bardzo poważny wydatek. Druga sprawa, to obniżka sprawności. Mimo tego, że organizm jest młody to i tak szybko siądzie, jeżeli będzie „wciągał” 10-20 fajek dziennie. Nie ma siły. Dosłownie, młody człowiek nie ma wtedy siły. Jeżeli wcześniej zainteresowałeś go jakimś sportem to już zwiększyłeś szanse na to, że syn ustrzeże się papierosów. Na sport nigdy jednak nie jest za późno. I można wykorzystać to, że w danym momencie któraś z dyscyplin jest bardzo popularna. Obecnie dobrze stoją wszelkie sztuki „mordobicia” Może więc wystarczy zgodzić się na to żeby trenował jednak bjj (brazylijskie ju-jitsu ) czy muai thai albo sambo (bardzo skuteczną rosyjską formę samoobrony stosowaną przez komandosów Specnazu). Tak naprawdę twój syn nie zostanie bandziorem po pierwszym treningu, a sparować zacznie dopiero po kilku miesiącach, nabierając krzepy i kondycji. A i potem, o ile wcześniej nie zrezygnuje, będzie o wiele bardziej skoncentrowany na nauce nowych technik i zbyt zmęczony po treningach, żeby łazić gdzieś i szukać zaczepki. Sportowcy naprawdę nie palą, no oczywiście są wyjątki, ale to nie ma znaczenia. Tak więc dzieciaka można tylko odciągnąć od palenia zajmując jego uwagę czymś innym, nie kładź mu na biurko ulotek ze zdjęciami palacza, bo to nie ta droga.

Pij, nie upijaj się

No i ognista woda. Ileż ona zniszczyła ludzkich istnień. Dla ojca jednym z najbardziej abstrakcyjnych doświadczeń jest spotkanie oko w oko z pijanym synem. To zawsze wstrząsające. Szczególnie, gdy jest ululany jak niemowlak. Jednak taki stan wskazuje na to, że chłopak dorwał się do alkoholu jak szczerbaty do sucharów, czyli zawaliłeś sprawę. W świat alkoholu trzeba syna wprowadzić. Wiem, brzmi to jak herezja. Nie o wspólne chlanie jednak chodzi, ale o ten właśnie przykład, który idzie z góry. Pierwszych kropli piwa, wina a nawet wódki dorastający mężczyzna powinien spróbować pod troskliwym okiem ojca. Jest tyle okazji. Można pójść razem na pierwsze piwo, można wypić po szklance pierwszego piwa w czasie oglądania meczu, można nalać po kieliszku dobrego wina przy wystawnym obiedzie, można nawet nalać porządnie zmrożonej wódki przy sutym posiłku rodzinnym. I NIE WIĘCEJ. Wszystko ma być tylko inicjacją, pokazaniem, że potwór czyli alkohol słucha człowieka, jeżeli wiesz jak potwora traktować i że potwór jest miły i grzeczny jeżeli go w odpowiedniej ilości i odpowiednim miejscu i – co ważne – w odpowiednim nastroju wpuścić do swojego życia.

Uważam, że takie momenty najlepiej wychodzą w męskim gronie, ty i on, może czasem jacyś bliscy wam obu inni mężczyźni - dziadek, wujek, przyjaciel znany od lat i lubiany przez was obu, ale pamiętaj, że to ty w tej sytuacji rządzisz. Ty o wszystkim decydujesz: czego ile, do czego i gdzie. Piwo wypite z ojcem, a nie musi być go dużo, lampka wina, czy wódka czy nawet whisky, koniak i inne szlachetne odmiany napojów wyskokowych, to dla młodego człowieka nobilitacja oraz bardzo konkretna informacja. A właściwie multum informacji: że ufasz swojemu synowi, że traktujesz go jak (prawie) dorosłego, że dopuszczasz go do ważnych, męskich spraw i wreszcie, że dobrze o nim myślisz, jak o mądrym, rozsądnym człowieku. Można wtedy o wielu rzeczach pogadać od serca (ale uwaga: nigdy nie wykorzystuj alkoholu, żeby wydobyć coś od syna, zrobisz to łatwo, ale stracisz na wieki jego zaufanie, to działa tylko raz!) i to ty właśnie możesz się otworzyć, możesz coś mu powiedzieć, ujawnić. Możesz też łatwiej go przed czymś przestrzec, bo słowa robią się prostsze. I nigdy nie pozwalaj sobie, aby przerodziło się to w pijaństwo czy nawet lekkie nadużycie. To ma być celebracja…

N jak narkotyki

Tutaj sprawa jest o wiele poważniejsza. Właściwie: śmiertelnie poważna. I śmiesznie prosta. Narkotyki to zło, to choroba, degeneracja i powolna (a często natychmiastowa) śmierć, a po drodze jest jeszcze cierpienie i społeczne wykluczenie. W przypadku narkotyków trzeba się po prostu nauczyć – jest bardzo wiele organizacji, które chętnie rodziców przeszkolą – jakie są na czarnym rynku dostępne dla młodzieży środki odurzające, jakie są objawy po ich zażyciu i jakie konsekwencje, i co robić, gdy nie daj Boże, nasz dzieciak się tego tknie. Tutaj ważna jak cholera jest profilaktyka, czyli ten legendarny „dobry kontakt z dzieckiem”, to, że możesz z nim o wielu sprawach pogadać, że ci ufa, że nie kłamie. Ale! To nie jest gwarancją tego, że twój syn nie zechce spróbować narkotyków. Z dzieci z dobrych domów, które mają kochających, wyrozumiałych rodziców, a jednak wpadły w nałóg, można sformować niezłą armię. Dlatego w sprawach używek narkotycznych najlepsza jest stara leninowska zasada: ufaj i sprawdzaj.

I tu jest pies pogrzebany. Jak sprawdzać, żeby nie stać się od razu ojcem-kapo. Tu trzeba ludzkiego wyczucia, no i każda rodzina i każda więź z synem jest inna, sam musisz to wyczuć. Na pewno jeżeli od razu po przeczytaniu ulotki o narkotykach, którą dostałeś na zebraniu rodzicielskim, pobiegniesz do pokoju syna i zrobisz mu kipisz, to nie stworzysz dobrej atmosfery. Takie rzeczy to już etap, brr, tragiczny, gdy naprawdę coś złego się dzieje. Ja uważam, że najlepiej jednak gadać z synem. Niech widzi jak bardzo cię to obchodzi, niech się nawet śmieje „tato, kurcze, naoglądałeś się amerykańskich filmów”, niech nawet milczy naburmuszony, bo sam już przecież jest wielki dorosły, niech się obraża, ale wiedz o tym, że w głębi duszy on ci jest wdzięczny i wie, że w razie „jakby co” to ty mu pomożesz. Świat nastolatków, a sam to przecież pamiętasz, to wielkie kozaczenie, i często przekracza się tę cienką linię między bezpiecznym wygłupem, a kryminałem czy szpitalem. Więc w sprawie narkotyków musisz być czujny i tutaj nie ma poklepywania po plecach. Narkotyki nie tylko zabijają, one zniszczą twoje dziecko razem z tobą i twoją żoną. Więc to jest wystarczający powód, żeby się z tym problemem nie cackać.

Seksbomba czyli kobieta jako potencjalne zagrożenie

Pośród wszystkich niebezpieczeństw, które czekają na twojego dorastającego syna, jedno jest szczególnie skomplikowane i trudne. To kobieta, czyli kontakty damsko-męskie. Twój syn będzie, albo już jest, zainteresowany dziewczynami (wariant homoseksualny to osobne zagadnienie), a co gorsza, a może na szczęście, one nim też. I tu zaczynają się schody. Jak radzić sobie z kobietami to zagadnienie tak szerokie i złożone, jak fizyka kwantowa i tak samo mało ludzi na świecie posiadło tę wiedzę. Ty oczywiście masz swoje doświadczenie i to ono tak naprawdę jest najważniejsze. Bądź szczery wobec dzieciaka, nie udawaj, że byłeś Casanovą, jeżeli nie byłeś, ale nie sil się na skromność, jeżeli naprawdę był z ciebie kogut. Po prostu podziel się wiedzą taką, jaką masz i zawsze zostaw miejsce na jego interpretację i inwencję. O samym seksie można rozmawiać, jeżeli potrafisz, jeżeli nie, daruj sobie, bo wyjdzie żałośnie. Warto jednak poruszać tę sprawę od czasu do czasu. Są takie rzeczy jak choroby weneryczne, jak AIDS, jak zabezpieczanie się przed niechcianym zapłodnieniem, czy obroną przed tzw. wrabianiem w dzidziusia.

Musisz wypośrodkować i uświadomić synowi, że kobieta może być wspaniałym partnerem w związku jak i koszmarem, który może złamać życie. Zrobisz to tak, jak ci w duszy gra, każdy sposób jest dobry, nie ma złych, nie szukaj wzorcowych sposobów - raczej przypomnij sobie, jak zrobił to twój ojciec, albo jak tego nie zrobił i wyobraź sobie jak i czego oczekiwałeś wtedy od niego, gdy dorastałeś. Teraz postaraj się zrobić to lepiej, jesteś właśnie na jego miejscu. Jedna zasada: nigdy nie rób tego przy matce dzieciaka. O kobietach rozmawia się bez kobiet, a szczególnie żony czy mamy syna.

Kiedy już zbierzesz siły i zaczniesz rozmawiać z synem o tych wszystkich sprawach, to zobaczysz nagle, że to, co wydawało się trudne, jest łatwe, a to, co wyglądało na łatwe jest piekielnie trudne. Nie zrażaj się jednak. Nie od razu i nie o wszystkim pogadasz. Nie ze wszystkim sobie szybko poradzisz, ważne jest naprawdę tylko jedno: że chcesz z synem rozmawiać o trudnych ale i pięknych sprawach wkraczania w dorosłość. A dla chcącego nie ma nic trudnego. No i zobaczysz, że zemsta jest słodka, bo ty śmiałeś się ze swojego ojczulka, gdy próbował ci coś przekazać o życiu. To teraz zobacz jak to jest na jego miejscu. Pomyślisz wtedy ciepło o swoim „starym”, oj pomyślisz. I dobrze! Zasłużył na to. Teraz ty się wykaż. A będzie ci podziękowane w odpowiednim czasie, w odpowiedni sposób. Tak jak na to zasłużysz.

Michał Wichowski


 

Zobacz inne propozycje
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (2) / skomentuj / zobacz wszystkie

no elo
10 czerwca 2016 o 14:13
Odpowiedz

A z córką o czym się rozmawia? Córka nie może iść się bawić i ojciec nie może z nią o tym pogadać? Czy dobra zabawa już córkom się nie należy? O czym z córką rozmawiać? O zachowaniu do ślubu dziewictwa i codziennej modlitwie, podczas kiedy bratu wolno pić i bzykać?

No słabo trochę.

~no elo

10.06.2016 14:13
aaby
09 stycznia 2016 o 13:43
Odpowiedz

"ambo (bardzo skuteczną rosyjską formę samoobrony stosowaną przez komandosów Specnazu)" - tak tak, rąbanie saperkami. zachęcam do poczytania czym jest sam,bo a czym nie jest :)

~aaby

09.01.2016 13:43
1