Kilka lat temu usłyszałem historię, która w sposób niezwykle przekonujący pokazuje, że warto stawiać więzi rodzinne na pierwszym miejscu. W latach 40. pewna amerykańska rodzina z klasy średniej postanowiła wyremontować starą łazienkę. Po roku wyrzeczeń uzbierali wy-starczającą ilość pieniędzy, aby zrealizować swój projekt. Podczas narady rodzinnej, kiedy omawiali kolor ścian, rodzaj płytek, jedno z dzieci zapytało: „Dlaczego nie pojedziemy na wycieczkę a łazienkę naprawimy w przyszłym roku?”. Choć wymagało to całkowitej zmiany planów, wszyscy chętnie się zgodzili i tego lata wybrali się do jednego z wspaniałych Parków Narodowych.
Po powrocie zaczęli od nowa zbierać fundusze na przełożony na przyszły rok remont łazienki. Kiedy już mieli zatrudnić fachowca, rozmowa zeszła na to, jak świetnie bawili się podczas poprzednich wakacji i oczywiście pojawiło się pytanie, którego wszyscy się spodziewali: „A może pojedziemy na jeszcze jedną rodzinną wycieczkę? Łazienka może poczekać”. Wszyscy poparli tę propozycję.
I tak było każdego roku od 1940 do 1950, kiedy najmłodszy syn zginął w Korei. W noc przed swoją ostatnią bitwą napisał list do rodziców, który dotarł do nich miesiąc po zawiadomieniu o śmierci. To był wyjątkowy moment, kiedy ojciec i matka usiedli w salonie, aby przeczytać ostatnie słowa swojego dziecka.
Był to wzruszający list, gdyż młody żołnierz przeczuwał bliską śmierć. Dziękował w nim rodzicom za miłość i wiele szczęśliwych wspomnień z dzieciństwa, zwłaszcza za coroczne rodzinne wakacje i wspólnie spędzany czas. Łzy rodziców płynęły cicho, kiedy wybrzmiało ostatnie zdanie. Ojciec przerwał ciszę, pytając: „Kochanie, czy jesteś w stanie sobie wyobrazić, że na dzień przed śmiercią nasz syn mógłby powiedzieć, jak bardzo jest szczęśliwy, że mamy nową łazienkę?”.
Większość dzieci zapytana: „Co sprawia, że rodzina jest szczęśliwa?”, odpowiada, że „spędzanie czasu razem”. Przez te wszystkie lata nauczyłem się jednego – w życiu nie liczy się to, co robisz dla innych, ale to, co robicie wspólnie. Kiedyś każdy z nas odejdzie. Tak jak mnie poprosiły moje dzieci o opowiedzenie im o mojej żonie po jej śmierci, przyjdzie taki dzień, kiedy ktoś poprosi naszych bliskich o powiedzenie kilku słów o nas; o powiedzenie, jak pragną, aby inni nas zapamiętali. Co powiedzą? Co okaże się być dla nich najważniejsze? Które wspomnienie będzie najdroższe?
Jacek Gil
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (3) / skomentuj / zobacz wszystkie
Jest w tym opowiadaniu bardzo dużo racji i dobrych myśli.
Jednak, aby cokolwiek zrobić jako rodzina, to musi istnieć rodzina. Zatem wspólnota, gdzie jest miłość, zrozumienie (potrzeb), chęć zawierania kompromisów i co najważniejsze chęć rozmowy. Zawsze i na każdy temat.
Niestety w dzisiejszej rzeczywistości, taki model zaczyna występować coraz rzadziej. W pogodni za pieniędzmi, pracą połączonym ze strachem, iż jutro tej pracy nie będzie, kwestia rodziny schodzi gdzieś na daleki plan. I co najgorsze, na tym dalekim planie zostaje - długo, bardzo długo. Co w efekcie wypacza, taką wspólnotę.
Rodzice nie znają się sami ze sobą dobrze, nie rzadko budzą się ze zdziwieniem iż to małe dziecko idzie na swoje, itp. A potem dwie obce osoby, które razem jeżdżą do dzieci na święta - aby tylko jak najkrócej - zastanawiają się (osobno) co je tak naprawdę łączy.
Niestety, na taki model my często otrzymujemy i powielamy.
Pytanie co zrobić, aby go zmienić?. Naprawić, aby rodzina była rodziną. A nie związkiem, który istnieje aby spłacać kredyt na dom czy mieszkanie.
Leszek
23.08.2014 12:00
Warto spędzać razem czas, warto.....
15.10.2013 17:35
Rozsypujące się auto woła o następce, a ja zamiast nowego zakupu zabrałem moją (dorosłą już (od niedawna)) córkę na miesięczną włóczęgę po wild west. I nie żałuję żadnej złotówki (usd), która została wydana. Auto zaczeka.
25.09.2013 00:18