Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Czy XXI wiek to czas moralnego upadku ludzkości?

Wolne myśli
|
05.03.2024

Upadek moralny - to zjawisko, o którym słyszymy od wielu lat. Według wielu ma to być jeden z głównych wyznaczników czasów, w których obecnie żyjemy. Depczemy tradycje ukształtowane przez naszych wybitnych przodków, źle wychowujemy dzieci - zamiast dyscypliny wpajamy im egoizm, demoralizujemy młodzież pozwalając jej na zbyt wczesne poznanie seksu, szkoła niczego wartościowego już nie uczy, a potężna i zachwycająca przed wiekami kultura schodzi nieodwracalnie na psy. Ale zastanówmy się przez chwilę, czy tak jest naprawdę? Czy rzeczywiście żyjemy w najmniej moralnych czasach w zapisanej historii człowieka?

Tagi: podsumowanie

Degrengolada i upadek moralności w XXI wieku? Niekoniecznie.
Czy rzeczywiście żyjemy w najgorszych moralnie czasach?

Aby spróbować odpowiedzieć na to pytanie, należy zajrzeć do naszej przeszłości. Czy naprawdę minione czasy były lepsze od obecnych pod względem moralności?

Pierwszym okresem, jaki zamierzam tu wziąć pod rozwagę, jest starożytność, która bywa dziś idealizowana i pokazywana - w kontraście do późniejszego średniowiecza - jako okres rozkwitu sztuk, nauki i cywilizacyjnego postępu. Ale czy np. starożytni Rzymianie byli bardziej moralni od nas? Oto kilka przykładów na to, jak rozumiano wtedy wysokie standardy moralne.

Postępowa starożytność

Zdecydowanie najważniejszym przymiotem Rzymianina z czasów Republiki była virtus, czyli cnota. Oznaczała ona zachowanie godne prawdziwego mężczyzny, postępowanie według reguł prawa i honoru, oraz umiejętność odróżnienia dobra od zła. Brzmi pięknie, ale co to tak naprawdę wtedy oznaczało? To, że ojciec, który miał całkowitą władzę nad swoją rodziną, mógł nawet sprzedać w niewolę własne dzieci. Tymczasowo lub na zawsze.

W ogóle pozycja ojca rodziny w starożytnym Rzymie była bardzo wysoka i szanowana. Miała też szereg niezbywalnych i świętych praw. Jednym z nich było właśnie prawo do sprzedawania swoich dzieci w niewolę. Gdy dziecko powracało z takiego czasowego niewolnictwa, ojciec mógł podjąć decyzję o tym, by je na nowo sprzedać. Prawo przewidywało, że taką - niewyobrażalną z naszego punktu widzenia - procedurę można wykonywać nawet do 3 razy...

Bardzo ciekawe "moralnie" regulacje dotyczyły także zdrady małżeńskiej. Jeśli rzymski mężczyzna przyłapał żonę z kochankiem, zgodnie z obowiązującymi zasadami powinien natychmiast zamknąć ich w domu oraz wezwać wszystkich sąsiadów, tak aby byli naocznymi świadkami tej zdrady. Gdy już cudzołóstwo zostało stwierdzone, możliwy był szybki rozwód.

Erotyczna mozaika ze starożytnego Rzymu
Erotyczna mozaika ze starożytnego Rzymu - moralność w tamtych czasach była rozmiana zupełnie inaczej niż dziś. (Fot. Wikimedia)

Na tym jednak nie koniec - w sytuacji, gdy kochanek żony miał niższy status społeczny od zdradzonego męża, ten miał prawo go na miejscu zabić. Drakońskie, prawda? Cała obłuda systemu polegała na tym, że jeśli to sam mąż zdradzał, nic mu nie można było zrobić, bowiem zarówno w świetle prawa jak i moralności pozostawał praktycznie niewinny i nietykalny, zwłaszcza, jeśli zdradzał żonę z zawodową prostytutką. Był tylko jeden mały warunek: kobieta lekkich obyczajów musiała mieć włosy ufarbowane na rudo lub blond - czyli kolor czupryn kobiet z dzikich plemion północy. Podobnie skomplikowanych zasad w kulturach starożytnych było zresztą bardzo wiele i dotyczyły różnych sfer życia.

Słowo o Juliuszu Cezarze. Wielki wódz, zdobył dla Rzymu wiele nowych terenów i de facto ustanowił cesarstwo. Ze szkół pamiętamy, że był wybitnym władcą, ale został zamordowany 15 marca 44 p.n.e przez niechętnych mu senatorów. Mało kto wie natomiast, że był krwawy niczym Adolf Hitler i wręcz się tym wielkim okrucieństwem szczycił. Sam, w klasycznym dziele "O wojnie galijskiej" (które przetrwało zresztą do dziś) chwalił się - używając pięknego, literackiego języka, że podczas zajmowania terenów, na których dziś znajdują się Francja i Belgia, jego oddziały z zimną krwią zamordowały ponad 2 miliony Galów. Ludzi to wtedy nie szokowało, wręcz przeciwnie - budziło ich zachwyt i podziw. Jeśli ktoś protestował, to niektórzy senatorzy, ale bynajmniej nie z powodu mordów a tego, ze Cezar ignoruje... przyjęte procedury. 

Wynikało to z całkowicie odmiennego niż dzisiejszy stosunku do ludzkiego życia i całkowicie innego pojmowania moralności. Wtedy nie szanowano tego tak, jak my to robimy dziś. O ile choćby zabicie rodziców było jedną z najcięższych zbrodni, karanej zresztą utopieniem w worku ze skóry nieczystego zwierzęcia, tak na przykład zabicie niewolnika czy kogoś spoza własnego plemienia było podobne do wyrzucenia śmieci. Nie budziło niczyjego zgorszenia ani nawet zainteresowania. Ktoś mógł najwyżej pukać się w głowę, że właściciel zabija konia pociągowego, zamiast czerpać zyski z jego ciężkiej pracy, ale o współczuciu dla ofiary nie mogło być mowy.

Generalnie zresztą, starożytne społeczeństwa były zdecydowanie brutalniejsze, niż dziś się nam wydaje. My zostaliśmy wychowani na hollywoodzkich superprodukcjach, w których skupiano się na bogactwie i przepychu u warstw rządzących, nie znamy natomiast zupełnie rozterek moralnych i sposobu myślenia, jaki charakteryzował ówczesnych zwykłych ludzi, a te zdecydowanie różniły się od współczesnych.

Noc średniowiecza?

Z kolei następna wielka epoka historyczna jaką jest Średniowiecze kojarzy się nam dziś z żelazną wręcz, przesadną - zakutą w łańcuchy i pasy cnoty - moralnością. Rządy arystokracji i kościoła w powszechnej świadomości są czasem wymuszonych często batem i mieczem, ale jednak cnót i czystości. Okazuje się, że także obłudy, gdyż przez setki lat w wielu dziedzinach stosowano podwójne standardy. Z jednej strony był to czas, w którym życie i zdrowie ludzkie miało wartość większą niż w wiekach dawniejszych, z drugiej - w pewnych sytuacjach pozwalano sobie na bardzo ekstremalne rozwiązywanie problemów.

Średniowiecze to także czas skrajności. Chrześcijaństwo odcinając się od „rozpusty” starożytności wprowadziło kult seksualnej czystości, który czasem prowadził nawet do tego, że żony wstrzymywały się od współżycia z własnymi mężami. Idealnym przykładem niech będzie tu małżeństwo św. Kingi i Bolesława Wstydliwego. Królowa tak ceniła swoje dziewictwo, że zmusiła męża do złożenia - na początku tylko na jakiś czas - ślubów czystości. Pomimo wielu lat małżeństwa, nie zostało ono nigdy skonsumowane, w efekcie upadła jedna z ważniejszych linii Piastów.

Wracając jednak do ekstremalnego rozwiązywania problemów... W czasach, gdy Europę nawiedzały zarazy, potrafiono bez skrupułów i zacięcie mordować całe społeczności - wsie a nawet miasta, jeśli tylko wierzono, że to one są one siedliskiem choroby. Nie przeszkadzały wtedy ani surowe nakazy wiary, ani wysoka moralność czy szlachetność. Liczył się tylko skutek, którym miało być zatrzymanie epidemii. Oczywiście tworzono wtedy jakieś chwilowe usprawiedliwienia, ale były one - z dzisiejszego punktu widzenia - zdecydowanie nie do przyjęcia. Dziś oczywiście jesteśmy sobie w stanie wyobrazić coś podobnego do kwarantanny, czy izolacji chorych, ale masowe zabijanie? Przy wszystkich naszych słabościach i "upadku", chyba jednak nie.

Średniowiecze to także okres niespotykanego nigdy wcześniej ani nigdy później nasilenia wszelkiego rodzaju spisków i zamachów na władzę. Niby ta pochodziła z boskiego nadania, ale nie przeszkadzało to ani szlachcie, ani klerowi spiskować przeciwko swoim władcom. Królów truto, zabijano, oszukiwano. Nakazy moralne, nawet te średniowieczne, nie hamowały bowiem silnej żądzy władzy, a ta rosła wraz z bogaceniem się społeczeństw. Była to zresztą jedna z przyczyn rozwijania się chemii, gdyż jakoś te wszystkie straszne trucizny trzeba było w końcu - najczęściej metodą prób i błędów - wynajdować.

Krzesło inkwizytorskie
Krzesło inkwizytorskie - jedno z rozpowszechnionych w średniowieczu narzędzi tortur. Fot. Wikimedia

Przykładów średniowiecznej obłudy w sprawach moralności jest oczywiście więcej. Zalicza się też do nich występujące, zwłaszcza we Francji i na obszarze dzisiejszych Włoch "prawo pierwszej nocy". Mimo tego, że w chrześcijaństwie cudzołóstwo jest jedną z najgorszych przewin, tamtejsi władcy przyznawali sobie prawo do spędzenia pierwszej nocy ze świeżo poślubionymi żonami swoich wasali, a nawet służących czy poddanych. W pewnym momencie obyczaj ten zaczęto nawet traktować jako źródło dochodów do skarbca, gdyż za odpowiednią opłatą można się było od niego wykupić!

W Polsce też mamy oczywiście wiele śladów tego, jak działała średniowieczna moralność. Choćby w przypadku znanej wszystkim postaci króla Kazimierza III, później nazwanego - i słusznie - Wielkim. Wszyscy wiemy, że "zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną", ale prawie nikt poza historykami nie słyszał, że ów wspaniały, potężny i szanowany władca miał wiele kochanek, przynajmniej 3 nieślubnych synów oraz dopuścił się… bigamii.

Później nie było lepiej

Renesans, który w świadomości wielu z nas - głównie dzięki bardzo jednowymiarowym, sztampowym wręcz programom szkolnym - zapisał się jako czas triumfu wiedzy nad zabobonem oraz humanizmu nad zaściankiem, wcale pod względem moralnym nie był lepszy od wieków wcześniejszych. Wręcz przeciwnie.

Wcześniej występująca w ukryciu obłuda i zakłamanie były jednak czymś w rodzaju hołdu dla publicznie deklarowanej cnoty, teraz zostały wręcz zinstytucjonalizowane, a rozpusta i zgorszenie - tak wcześniej, przynajmniej formalnie, tępione - stały się nieodłącznym elementem krajobrazu życia ówczesnych ludzi. O ile w średniowieczu ścisłe zasady wynikające z dekalogu były przestrzegane, tak teraz przestrzegać ich musiały jedynie warstwy niższe, a bogacze, w tym kler, robili właściwie to, na co mieli ochotę.

Dobrym przykładem tego, jak toczyło się życie w tamtych czasach, jest doskonały serial Rodzina Borgiów, opisujący zmagania istniejącej w rzeczywistoście potężnej hiszpańsko-włoskiej rodziny szlacheckiej, która "trzęsła" Europą w XV wieku. Pochodzili z niej zarówno papieże, władcy, jak i najpotężniejsi magnaci.

Zwłaszcza drugi papież z tej rodziny, Aleksander IV jest oceniany przez historyków jednoznacznie negatywnie. Za jego rządów spiski, przekupstwa a nawet najcięższe zbrodnie dotknęły nie tylko Kościół, ale całe ówczesne społeczeństwo. Papież ten miał kilkanaście kochanek, wiele nieślubnych dzieci (prawie wszystkie były później zamieszane w różnorakie spiski, z próbą przekupstwa na konklawe włącznie) a sama głowa Kościoła była nawet widziana podczas publicznej orgii, w której brał udział z własną córką. Nieobce mu też były przekupstwo, handel godnościami kościelnymi, malwersacje majątku kościelnego a nawet mordy polityczne przy użyciu trucizny.

Rabacja galicyjska
Rabacja galicyjska - krwawe powstanie chłopów w Galicji, podczas którego zamordowano nawet do 3 tys. ziemian i szlachty. Fot. Wikimedia

Podobny stan "moralności" utrzymywał się później przez wiele kolejnych stuleci. Z jednej strony powstawały wspaniałe dzieła kultury i architektury, które zresztą ukształtowały nasze, jak się dziś okazuje powierzchowne wyobrażenia o tamtych epokach, z drugiej nie wiedzieliśmy nic o życiu codziennym, obyczajach i wierzeniach żyjących wtedy ludzi. Przypisywaliśmy im cechy, których nigdy nie mieli, idealizowaliśmy, choć przyczyn do idealizowania było naprawdę niewiele. Tak jest zresztą do dziś. Ciągle narzekamy, że "kiedyś było lepiej" nie pamiętając, że prócz negatywnych zmian, świat się jednak cywilizował i zmieniał na lepsze.

Dziś nie jest tak źle, ale są zagrożenia

Kiedy dziś analizujemy kondycję moralną współczesnej rzeczywistości, to widzimy wszechobecny seks, trywializację zła, upadek zasad, odwrócenie pojęć i wielki bałagan, a teraz jeszcze zagrożenie wojną. Nie dostrzegamy jednak tego, co we współczesnym świecie najlepsze i tego, co odróżnia nas (na Zachodzie) od przeszłych pokoleń: żyjemy w świecie wolności, których przeszłe pokolenia albo w ogóle nie znały, albo dopiero o nie walczyły.

Kiedy mówimy o upadku moralnym, warto sięgnąć do dawnych czasów i dostrzec, że to, co widzimy teraz, nie tylko nie jest niczym gorszym, ale w wielu aspektach nastąpiła zdecydowana i realna poprawa. Pominę już tak oklepane zagadnienia, jak chociażby prawa człowieka, prawo do życia, samostanowienia każdej jednostki, którego wcześniej nie było lub nie było tak oczywiste. Prosty przykład: gdy dziś widzimy skorumpowanych polityków, to dostrzegamy ich dlatego, że współczesne społeczeństwo nauczyło się od swoich przodków, że korupcja jest czymś złym i należy z nią walczyć. I robią to wyspecjalizowane instytucje oraz dziennikarze. Nie ma świętych krów. Kiedyś byśmy zależeli od kaprysu i humoru feudalnego pana, dziś swoje życie kształtujemy sami.

Gdy mówimy o upadku zasad, to co mamy na myśli? To, że dziś istnieją demokratyczne wybory, a kiedyś, by zmienić władcę, trzeba go było z zimną krwią zamordować? Chyba jednak nie. Oczywiście, współcześnie także mamy spiski, intrygi i podstępy, ale sprowadzają się one do knucia, podkładania nóg czy wykorzystywania wpadek przeciwnika. Nikt nikogo - przynajmniej w naszym kręgu cywilizacyjnym - nie zabija.

Nie inaczej jest w sprawach rodziny. Kiedyś, jeszcze nie tak dawno, małżeństwo to był kontrakt zaaranżowany przez rodzinę. Obcy sobie ludzie byli zmuszani przez otoczenie do spędzenia ze sobą reszty życia, chociaż mogli się nienawidzić, nikogo to nie obchodziło. Taka była tradycja i obyczaj. Dziś mamy wolny wybór, możemy samodzielnie podejmować decyzje i nikt nas do niczego nie zmusza.

Kiedy słyszę, że dziś "nie jesteśmy moralni", przypomina mi się obrazek z pewnej lektury, w której opisywano powszechną w XVIII-wiecznym Paryżu praktykę wyrzucania niechcianych noworodków z okien na bruk. Istniały nawet specjalne służby, które zbierały te martwe dzieci z ulic. Czy dziś wyobrażamy sobie coś takiego? Jednak nie, coś się bowiem w naszym pojmowaniu świata zmieniło.

Dowodów jest oczywiście znacznie więcej, zaczynając od przyznania praw kobietom, które w pewnych krajach europejskich nie miały nie tylko praw wyborczych (Szwajcaria w niektórych kantonach, jeszcze w latach 80.), ale nawet nie mogły samodzielnie podejmować pieniędzy z kont bankowych (Belgia, lata 60.), a na naszym stosunku do zwierząt i przyrody, który w ciągu ostatnich 100 lat zmienił się diametralnie, kończąc.

Jeszcze nie tak dawno prowadziliśmy politykę zupełnie rabunkową, dziś - choć nadal mamy różne zdania na temat wielu spraw, czy przyczyn zjawisk - wszyscy zgadzamy się co do tego, że naturę należy chronić i szanować. Podsumowując: moim zdaniem nie postępują tak społeczeństwa w dobie jakiegokolwiek upadku, zwłaszcza moralnego. Trzeba jednak wspomnieć, że zagrożeń cały czas nie brakuje, czego dowodem jest tocząca się zaraz za naszą wschodnią granicą wojna, rozwijający się na Bliskim Wschodzie wyjątkowo brutalny konflikt izraelsko-palestyński, czy cały czas wisząca w powietrzu konfrontacja USA z Chinami. Jednak porównując to z minionymi, o wiele bardziej burzliwymi epokami historycznymi, dziś na świecie jest wręcz spokojnie. Niestety nie znaczy to oczywiście, że zawsze tak będzie. Zagrożenia istnieją, a krwawe lokalne konflikty mogą się w każdej chwili przekształcić w coś o zasięgu ponadregionalnym lub wręcz światowym. Miejmy nadzieję, że tak się jednak nie stanie.

Tomasz Sławiński

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (1) / skomentuj / zobacz wszystkie

Arek
06 lipca 2021 o 19:36
Odpowiedz

Dobry artykuł. Ale co do akapitu o wolności się nie zgodzę... Paradoksalnie jest jej coraz mniej. Biorąc pod uwagę rozrośniętą biurokrację i aparat państwowy, finansowe uzależnienie od karteli bankowych, dług nie do spłacenia, ciągle okrajaną wolność słowa, rosnącą cyfrową cenzurę czy propagandę wylewającą się z mass mediów. Jak jeszcze kiedyś plebs czy motłoch potrafił się zmobilizować do ochrony swoich praw czy włości idąc z widłami i pochodniami na zamek, to dziś podeszli nas sposobem - rozleniwiając, zmiękczając mózgi przez nadmierny dobrobyt, bezmyślną konsumpcję, relatywizm moralny, social media, natychmiastową gratyfikację i rosnącą inwigilację pod pozorem walki z "terroryzmem". Nie wspominając o podburzaniu młodych ze starszymi, hetero-homo, czarni-biali, rodzice-dzieci, lewo-prawo. Zdobyli doświadczenie przez te setki lat, poznali najlepsze socjotechniki i elementy funkcjonowania komórek społecznych. Nie trzeba już palić wiosek czy najeżdżać ościenne państwa - rzuć hasło, patrz jak ludzie rzucają się sobie do gardeł o swoją prawdę. A potem ogłoś się zbawcą i mediatorem konfliktu.

~Arek

06.07.2021 19:36