Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Psycholożka, lekarka, profesorka - nasi czytelnicy zabierają głos w sprawie żeńskich form nazw zawodów i tytułów

Wolne myśli
|
15.11.2017

Na chwilę ucicha i za chwilę wybucha na nowo. Dyskusja na temat używania form żeńskich od nazw zawodów i tytułów w formie męskiej nie przestaje wzbudzać kontrowersji. Do wymiany zdań skłoniliśmy także naszych czytelników. Sprawdź, co na ten temat uważają zarówno panie, jak i panowie oraz autorytety w dziedzinie języka polskiego.

Wolne myśli Psycholożka, lekarka, profesorka - nasi czytelnicy zabierają głos w sprawie żeńskich form nazw zawodów i tytułów

Od ministry się zaczęło…

Kiedy w 2012 roku Joanna Mucha pełniąca funkcję ministra sportu i turystyki starała się spopularyzować słowo „ministra” jako określenie dla swojego stanowiska, wywołała tym rozbawienie, ale także sprowokowała ważną dyskusję. O to, czy stosowanie żeńskich form zawodów i tytułów naukowych jest zasadne, zapytaliśmy naszych fanów na facebookowym profilu. Szybko okazało się, że temat nadal wzbudza kontrowersje. Głos zabrało wiele kobiet, które w zdecydowanej większości opowiedziały się za niestosowaniem na siłę takich form, powołując się na liczne, źle brzmiące przykłady:

„Nie. :-) Zdecydowanie nie. :-) Nikt mi nie wmówi, że tytułowanie zaproszonej do studia telewizyjnego kobiety per "gościni" brzmi naturalnie. Brzmi sztucznie i kompletnie bez sensu” – napisała Agnieszka N, a wtóruje jej inna użytkowniczka, Urszula Le, która zwraca uwagę na drugie dno całej dyskusji:

„Kobieta jest człowiekiem, tak jak mężczyzna. Różnią nas pewne rzeczy. Moim zdaniem różnicować na siłę nie ma sensu. Takie twory językowe są dziwne. Rozumiem jednak, że kobiety dążą do tego, aby być zauważane, bo zbyt często ich rolę się deprecjonuje. Stąd takie dążenia”.

Podobnego zdania jest Monika H., która jednak podkreśla, że sprawa zależy tak naprawdę od samego języka: „Pani Redaktor - tak. Dziennikarka, pisarka - owszem, zamiast pani dziennikarz czy pani pisarz. Tu trzeba delikatnie, jak to z językiem”.

Ania L. zwraca uwagę na inną zależność: „Ciekawe, że zawody niższe rangą, typu sprzątaczka czy fryzjerka się odmieniają... A te takie ambitniejsze to już jakiś problem, aby damską końcówkę miały. Mnie nie przeszkadza ani jedna, ani druga forma, z naciskiem jednak na sympatię w kierunku męskiego nazewnictwa. W moim przypadku: pedagog, terapeuta”.

Katarzyna R. natomiast zauważyła: „Zdecydowanie masz rację... obniża to rangę zawodu. Pani Kierownik brzmi lepiej i ma swoje umocowanie zawodowe niż Kierowniczka, które może być ocenione jako lekceważące. Ale to moje zdanie :)”. W tym samym tonie napisała Martyna K.: „Saperka :-) to taka łopatka. Ranga zawodów, czy stanowisk potraktowana bezlitośnie aktem feminizacji wydaję się być niższa, a samo stanowisko mniej poważne.” Daga D. potwierdza: „Te neologizmy brzmią bez sensu. Dla mnie Psycholog dla Pani Psycholog brzmi ok. I nie traktuję tego, jak męską formę, tylko jak nazwę zawodu. I już.”

Panie nie kryły się z tym, że taka nowomowa je po prostu drażni, a w najlepszym razie bawi. Jak na przykład Ela Z.: „Strasznie nie chcę!!!!! Forma żeńska zawodu jest sztuczna, nienaturalna i niejednokrotnie śmieszna. Poza tym nie muszę w ten sposób dodawać sobie kobiecości. Jestem kobietą - i to, mam nadzieję, widać. A zawód to zawód - nie ma płci. Lekarz to lekarz, reżyser to reżyser, psycholog to psycholog i tak dalej. Marynarz to marynarz, a marynarka to ubranie. Spawacz to spawacz, a spawarka to maszyna. Saperka to łopatka, żołnierka to wojowanie itd. Nie dajmy się zwariować.”

Były też damskie głosy, które wyrażały swoją, często daleko idącą obojętność, jak np. Joanny D.: „Ja nie mam z tym problemu. Moje zdanie jest takie że problem z tym mają jedynie Panie z niską samooceną” czy Aleksandry K.: „Jeśli o mnie chodzi to mam to w dupie. Ale niektóre babki lubią utrudniać sobie życie, a potem piszczą, że kobiet nie traktuje się w niektórych zawodach poważnie”

Kalejdoskop kreatywnych pomysłów

W dyskusji nie bez znaczenia pozostaje także głos mężczyzn, z którymi język polski obchodzi się lepiej, ale nie brakuje luk także w omawianym temacie. Choć „pielęgniarka” znajduje swój odpowiednik w słowie „pielęgniarz”, a „sprzątaczka” w słowie „sprzątacz”, to nadal brakuje dobrego określenia dla mężczyzny wykonującego zawód przedszkolanki. Dyskutanci głowili się także nad męskim odpowiednikiem nazwy najstarszego zawodu świata… Jednak to wyszukiwanie żeńskich odpowiedników męskich nazw zawodów sprawiło użytkownikom największą frajdę. I to zarówno tym płci męskiej, jak i żeńskiej. Wśród całego kreatywnego słowotwórstwa znaleźć można takie przykłady neologizmów, jak:

  • inżynier – inżyniera, inżynielożka, inżynierzyca,
  • marynarz – marynarka, marynolożka,
  • gość – gościni, gościówa,
  • weterynarz – weterynarka,
  • kierowca – kierowczyni, kierowniczka, kierownica,
  • stolarz – stolarka,
  • spawacz – spawarka,
  • cukiernik – cukierniczka,
  • żołnierz – żołnierka,
  • kominiarz – kominiarka,
  • stolarz – stolarka,
  • blacharz – blacharka,
  • mechanik – mechaniczka,
  • chirurg – chirurga, chirurżka, chirurgini,
  • grabarz – grabarka, grabarczyni,
  • budowlaniec – budowlanka, budownica.

Przykłady można mnożyć w nieskończoność, ale jedna nazwa wywołała największe emocje, mianowicie poszukiwanie odpowiednika dla wyrazu „płetwonurek”. Wśród propozycji pojawiła się „płetwonurka”, „pletwonurczyni”, „płetwonurczynka”, „płetwonurżka”. 

Z punktu widzenia poprawności językowej niemal wszystkie formy zostały utworzone jak najbardziej prawidłowo. Zasada mówi, że nazwy zawodów i tytułów naukowych w rodzaju żeńskim tworzy się przez dodanie do nazwy zawodu w rodzaju męskim odpowiedniego przyrostka feminatywnego „-ka”, „-ini” czy „-yni”. Pozostaje jednak kwestia, że w wypadku niektórych form mamy do czynienia ze zjawiskiem homofonii (czyli takiego samego brzmienia wyrazów, które oznaczają coś innego, na przykład cukierniczka, spawarka czy saperka), które daje efekt komiczny. Sprawia to, że żeńskie odpowiedniki brzmią jeszcze bardziej trywialnie i miałyby marne szanse na utrwalenie w języku.

Co na ten temat panowie?

„Uważam, że jeśli część kobiet chce, aby zwracać się do nich w takiej formie, to jest to ich prawo i my nie możemy im tego prawa odbierać. Teraz drażni to nasze ucho, bo brzmi sztucznie, jak każdy neologizm, ale przecież "nauczycielka" już nikogo nie irytuje, choć pierwotnie był tylko nauczyciel. Mnie też średnio przekonuje "ministra", ale jeśli to ma komuś poprawić samopoczucie, to mogę tak się zwracać. Żyjmy i dajmy żyć innym” – zabiera głos w dyskusji Przemysław L.

Krzysztof M. na podstawie własnych doświadczeń analizuje podłoże dylematu słowotwórczego, którym jest problem trywialnego brzmienia niektórych form żeńskich: „I tak właśnie w tej nowej mowie rodzą się słowotwórcze demony i, myślę, kompleksy. To z własnego podwórka... Jak nazwać panią kapitan samolotu czy pierwszego oficera tego samego? Pierwsza oficerka? Pilotka? Jakoś to mi nie pasuje do powagi i szacunku tego odpowiedzialnego zawodu”.

Andrzej K. natomiast zwraca uwagę na genezę całego zjawiska społecznego, jakim jest równouprawnienie kobiet: „To że żeńskie formy wydają się mniej poważne jest to wynik wielowiekowego traktowania kobiet jako osób drugiej kategorii. Trudno mieć pretensje do facetów że tak zostali wychowani. W katolickiej kulturze kobieta jest poddana swojemu mężowi i ma misję wychowania dzieci. Ewentualnie może być dyrektorka szkoły ale już nie dyrektorem banku bo to jest za trudne Gender się kłania.”

Wielu panów zwracało uwagę na śmieszne brzmienie żeńskich odpowiedników zawodów, jak na przykład Grzegorz Z.: „Ktoś kiedyś gdzieś użył publicznie terminu MINISTRA określającego kobietę w randze ministra czegośtam :) podobnie te wszystkie na siłę kreowane "lożki" :-) budzą tylko śmiech i politowanie”

 
Czy powinniśmy tytułować wszystkie kobiety żeńskimi formami wykonywanych przez nie zawodów?
Zagłosuj!

Arkadiusz J. podszedł do tematu bardzo analitycznie: „Forma żeńska nie tyle brzmi "gorzej", co niepotrzebnie dubluje obecny już w języku, systemowy sposób na rozwiązanie tego problemu. Innymi słowy: język już sobie z tym radzi. I to do tego w sposób raczej uniwersalny i pozbawiony pseudogenderowego zadęcia. Nie ma sensu dyskutować, czy "rektorka" brzmi głupiej niż "rektor". Nie ma też sensu dorabiać do tego pseudodyskryminacyjnych historii płci. "Rektorka" jest zupełnie niepotrzebna ze strukturalnego punktu widzenia, gdyż bez problemu można powiedzieć "pani rektor". Zawsze zresztą było można. Tym bardziej, że to nazwa stanowiska, nie zaś określenie płci. Nie zawsze rodzaj gramatyczny oznacza w języku płeć - ot takie odkrycie. Są od tego wyjątki, lecz to raczej wyjątki niż reguły.

Odradzałbym również brnięcie w ślepą uliczkę symetrii w ramach rozwiązywania tego zupełnie sztucznego problemu z innego powodu. A to dlatego, że wtedy przynajmniej niektórzy mężczyźni mogą (absurdalnie) zacząć się domagać "męsko" brzmiących form od nazw takich jak: "kierowca", "wyznawca", "nadawca" i tak dalej. A nawet, o zgrozo: "patriarcha" :). Pod tym względem język również nie jest symetryczny. A jakoś nie obiło mi się o uszy, by ktoś protestował, że nie może być "kierowcem", albo "despotem" czy też "sędziem". Pytanie, czy mężczyzna nie obrazi się za "doktorkę" jest tyleż dziecinne i naiwne w swej wyimaginowanej prowokacyjności, co pozbawione odniesienia do rzeczywistości. Nie obrazi się, gdyż nikt go tak nie nazwie. Podobnie jak nie obrazi się za "kierowcę". Proste.

Nie wspominam także (a byłoby o czym) o dalej idących opozycjach językowych, które przez postaci nieudolnie symetryczne zostaną zupełnie bez potrzeby zaburzone. Bo skoro odbyło się spotkanie "rektorów polskich szkół wyższych", to czy to ma oznaczać, że "panie rektor" nie wzięły w nim udziału? Język nie jest symetryczny nie dlatego, że dyskryminuje, lecz dlatego, że najczęściej akurat nie ma potrzeby precyzowania pewnych wartości. W tym: płci desygnatu. Jak widać, działa to w obie strony.

Już nie mówiąc o tym, że w Polsce (i nie tylko) rzeczywista dyskryminacja płci akurat nie na nazwach się zasadza, ale na dość prymitywnych, a nierzadko obleśnych i odrażających, a mimo to sankcjonowanych kulturowo zachowaniach, które pozostają przez tzw. ogół niezauważane. Jest to zresztą dyskryminacja obustronna (choć w ogólnym rozrachunku jednak zdecydowanie cały czas to kobietom dostaje się bardziej). A to, że czasami któraś strona głośniej o czymś krzyczy, tego nie zmienia.

Nawet gdyby tak było, że masculinum dominuje, można by z drugiej strony protestować przeciw nadmiernemu "uprzywilejowaniu kobiet" poprzez formy wyłącznie żeńskie. Przecież jeśli po polsku powiemy: "poszli", to nie wiemy, kto zacz. A "poszły" - wszystko wiadomo. Wbrew pozorom to właśnie femininum tu rozgrywa - i to jeszcze posiada własną, jak to mówią w korpomowie, "dedykowaną" postać gramatyczną. :)”

Głos zabierają językoznawcy

Czego by nie mówić o formach i ich brzmieniu, w dyskusji niemal wszyscy zgadzają się, że poszukiwanie ich i wdrażanie na siłę nie ma najmniejszego sensu. Nawet więcej! Jest po prostu niemożliwe, co potwierdza „Stanowisko Rady Języka w sprawie żeńskich form nazw zawodów i tytułów”:

„(…) formy żeńskie nazw zawodów i tytułów są systemowo dopuszczalne. Jeżeli przy większości nazw zawodów i tytułów nie są one dotąd powszechnie używane, to dlatego, że budzą negatywne reakcje większości osób mówiących po polsku. To, oczywiście, można zmienić, jeśli przekona się społeczeństwo, że formy żeńskie wspomnianych nazw są potrzebne, a ich używanie będzie świadczyć o równouprawnieniu kobiet w zakresie wykonywania zawodów i piastowania funkcji. Językowi nie da się jednak niczego narzucić, przyjęcie żadnej regulacji prawnej w tym zakresie nie spowoduje, że Polki i Polacy zaczną masowo używać form inżyniera bądź inżynierka, docentka bądź docenta, ministra bądź ministerka, maszynistka pociągu, sekretarza stanu czy jakichkolwiek innych tego rodzaju”. (źródło: rjp.pan.pl)

Przedstawiciele Rady Języka Polskiego zwracają w swoim stanowisku uwagę na fakt, że w języku polskim nazwy zawodów i tytułów czynią zadość zarówno formie męskiej, jak i żeńskiej, co widać w ich praktycznym użyciu. Mówimy przecież: „Rozmawiałem z psychologiem”, mając na myśli mężczyznę, ale w przypadku kobiety użyjemy formy: „Rozmawiałem z psycholog”, czy też inny przykład: „Byłem na wizycie u doktora Kowalskiego”, ale: „Byłem na wizycie u doktor Kowalskiej”. We wszystkich zdaniach jasno wskazana została płeć bez konieczności tworzenia dodatkowych nazw żeńskich.

 
Czy powinniśmy tytułować wszystkie kobiety żeńskimi formami wykonywanych przez nie zawodów?
Zagłosuj!

Za i przeciw

Czy są znaczące różnice w opinii na ten kontrowersyjny temat pomiędzy mężczyznami i kobietami? Policzyliśmy to. Pod postem zamieszczono ponad 1200 komentarzy, na bazie których staraliśmy się policzyć wszystkie głosy ZA, PRZECIW i NIE MAM ZDANIA. Oczywiście przedstawione przez nas statystyki należy odczytywać z przymrużeniem oka, gdyż grupa, która wyraziła w tym kontrowersyjnym temacie swoją opinię, w żaden sposób nie jest reprezentatywna dla całej populacji. Wszak post umieszczony został na profilu kierowanym do mężczyzn, który również czasami odwiedzają kobiety ;)

Język to żywa materia, która podlega stałemu procesowi ewolucji. Na początku lat 90. niesmak budziło słowo „posłanka”, które dziś na stałe funkcjonuje w użyciu jako zupełnie naturalne. Być może podobnie będzie z wieloma innymi określeniami profesji i tytułów, ale na zmiany musimy poczekać cierpliwie. Kropką nad i w dyskusji niech będą słowa Eli Z.: „Forma żeńska zawodu jest sztuczna, nienaturalna i niejednokrotnie śmieszna. Poza tym nie muszę w ten sposób dodawać sobie kobiecości. Jestem kobietą i to, mam nadzieję, widać. A zawód to zawód - nie ma płci. Lekarz to lekarz, reżyser to reżyser, psycholog to psycholog i tak dalej. Marynarz to marynarz, a marynarka to ubranie. Spawacz to spawacz, a spawarka to maszyna. Saperka to łopatka, żołnierka to wojowanie itd. Nie dajmy się zwariować”.

Cała dyskusję przeczytasz tutaj

Krzysztof Marski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie