Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Co z tym hejtem?!

Wolne myśli
|
13.12.2023

Anonimowość w sieci – choć pozorna – powoduje, że wypowiadając się czy komentując wpisy innych, pozwalamy sobie na znacznie więcej swobody niż w realu. Efekt – bardzo łatwo przychodzi nam ostra krytyka, a czasem nawet brutalny hejt skierowany przeciwko wszystkim, z którymi się nie zgadzamy. Niektórzy twierdzą, że w Polsce jest to zjawisko szczególnie silne. Czy rzeczywiście tak bardzo lubimy wbijać innym szpile i umniejszać cudze osiągnięcia?

Tagi: psychologia

Mowa nienawiści w internecie
Hejt w sieci

Na początek warto uporządkować pojęcia. Hejt (z angielskiego "hate") to po prostu nienawiść. W internecie przybiera ona różne formy, od pełnych złości i niechęci wpisów, po upokarzające swoje ofiary grafiki czy "produkcje" filmowe. Celem prawdziwego hejtu nie jest przekazanie odmiennego stanowiska, poglądu na dany temat, tylko spostponowanie konkretnej osoby, grupy lub zjawiska. Typowy hejter nawet nie próbuje wejść w konstruktywną, rzeczową polemikę, ale od razu krytykuje, niszczy, ośmiesza. Do swych oponentów podchodzi z wyższością i pogardą.

Portret hejtera

Najczęściej są to niestety mężczyźni (ponad połowa), przy czym wśród młodych do 24. roku życia panowie stanowią aż 73% hejtujących – wynika z badań agencji SW Research. Na ich ataki narażeni są wszyscy użytkownicy sieci, przy czym najczęściej komentują oni tam, gdzie ruch jest największy – najczęściej są to duże, horyzontalne portale internetowe oraz popularne fora wielotematyczne. Z innych badań wynika, że "nienawistnicy" omijają wszelkie strony, na których potrzebna jest wiedza specjalistyczna, jak również takie, na których przedmiotem wymiany poglądów są nietypowe pasje czy zajęcia. Tam, by zaistnieć w grupie, potrzebna jest wiedza na dany temat, nie wystarczy tylko brutalne rozpychanie się łokciami.

Chyba nikogo też nie zaskoczy fakt, że hejterzy z największym zapałem i pasją "niszczą" osoby publiczne, celebrytów czy też osoby, które osiągnęły widoczny sukces finansowy lub zawodowy.

Trzeba też pamiętać, że wszelkie definicje hejtera są jednak trochę nieścisłe. Mało jest bowiem osób, które z tworzenia tego typu wpisów uczyniły swój sens życia. Przeważają hejterzy okazyjni, którzy, choć na co dzień biorą udział w dyskusji z pełną kulturą, czasem pozwalają sobie na dużo ostrzejszą i pogardliwą wypowiedź. Tak naprawdę każdy z nas na jakimś etapie swojej obecności w sieci może się okazać hejterem.

Dlaczego hejtujemy w sieci?

Powodów jest wiele, od psychologicznych po bardziej trywialne i przyziemne. Jedni chcą zaistnieć i zapisać się w świadomości pozostałych, wykorzystując (najczęściej nieświadomie) proste mechanizmy psychologiczne, które powodują że negatywne treści lepiej zapadają w pamięć, z kolei inni odreagowują własne kompleksy bądź propagują uważane za prawdy objawione stereotypy. Podstawowe przyczyny hejtowania można jednak wyróżnić w kilku grupach:

1. Anonimowość

Jednym z najsilniejszych bodźców zachęcających do agresji w sieci jest jej anonimowość. Choć dziś ma już ona charakter czysto iluzoryczny, to stała się źródłem tego, że w wirtualu pozwalamy sobie na znacznie więcej, niż gdybyśmy musieli stanąć twarzą w twarz z osobą, którą pragniemy skrytykować. To raczej mało prawdopodobne, by hejter potrafił na ulicy, prosto w oczy znienawidzonej aktorce czy politykowi powiedzieć to wszystko, co na jego temat potrafi – ośmielony bezkarnością – wypisywać w Internecie.

2. Uprzedzenia

Inną ważną przyczyną agresji w sieci są wszechobecne stereotypy. Dotyka to zwłaszcza te grupy społeczne, które nie cieszą się przesadną sympatią większości albo mają zaciekłych przeciwników. Łatwiej jest krytykować uchodźców czy chociażby mniejszości etniczne lub seksualne, niż przeciwstawić się wpływowym gremiom i lobby. Źródłem hejtu w takich przypadkach jest najczęściej najzwyklejsza niewiedza, albo strach przed czymś, co uważa się za nieznane bądź nienaturalne.

3. Poczucie znaczenia

Nieskrępowane krytykowanie innych niektórym ludziom przynosi nie tylko fizyczną wręcz satysfakcję, ale poczucie tego, że ma się ponadprzeciętny wpływ na bieg wydarzeń. Takie osoby czują, że stają się jego ważnymi kreatorami. Widać to zwłaszcza w portalach społecznościowych, gdzie celebryci i politycy, często z czysto PR-owych względów, wdają się w polemiki z hejterami, co zamiast przynieść uspokojenie dyskusji, jeszcze umacnia i usztywnia ich ekstremalne przekonania.

4. Odreagowywanie

Nie każdy hejter jest z gruntu zły. Wręcz przeciwnie, większość, to normalni użytkownicy Internetu, którzy w specyficznych warunkach, czasem na skutek splotu wielu okoliczności, pokazują swoje drugie, zwykle nawet nie w pełni uświadomione oblicze. Bardzo ważną rolę odgrywa tu też psychologia tłumu, gdyż całkowicie zmienia ona codzienne zachowania tych, na których działa. Często bywa tak, że już sama obecność hejterskich wpisów ośmiela innych pogardzaczy i sprawia, że takich nienawistnych komentarzy pod tekstami czy filmami szybko przybywa. W podobnych momentach hejtują często ludzie, którzy normalnie nawet by nie byli w stanie publicznie użyć niecenzuralnego słowa, a tymczasem tu w sieci to potrafią, odreagowując przy okazji swoje własne niepowodzenia, zawody, czy gorsze samopoczucie psychiczne.

5. Zazdrość

Zazdrość jest jedną z najpierwotniejszych emocji. Nie lubimy, gdy inni osiągają spektakularne sukcesy, robią wielkie kariery i zdobywają szczyty popularności, zwłaszcza jeśli idzie za tym pomyślność materialna. Frustruje nas to, że my musimy całe życie ciężko pracować, a inni w ułamku sekundy zdobywają to, czego my sami nie osiągniemy jeszcze przez wiele lat. Jednych ludzi prowadzi to jednak do zdrowej konkluzji, że trzeba samemu zakasać rękawy i pokazać "ja też potrafię", z kolei inni wolą drogę na skróty - najlepiej po prostu hejtować tych, którym się powiodło, bez głębszego zastanowienia się nad przyczynami własnych porażek.

Agresja w sieci niszczy

Wielu z nas często wydaje się, że to, co robimy, to, jak rozmawiamy z innymi ludźmi w sieci nie przekłada się później na ich zwyczajną codzienność. Tymczasem jest zupełnie inaczej. Każda agresja, publicznie wyrażana pogarda, złość, skrajna niechęć czy wręcz nienawiść mają swoje konsekwencje, czasem tragiczne. Po drugiej stronie jest zawsze człowiek, który ma własne, żywe emocje, uczucia, przeżywa to, co się o nim pisze.

Ofiary agresywnego hejtu mają zazwyczaj zaburzone poczucie własnej wartości, spada ich pewność siebie, poziom akceptacji dla własnego "ja". Pojawia się stres, czasem nawet bezsenność, w końcu nie jest łatwo pogodzić się z tym, że ktoś cię ciągle obraża i poniża.

Czy z hejtem należy walczyć?

To pytanie w ostatnich latach pojawia się coraz częściej. Są kraje, w których z agresją i mową nienawiści w Internecie rozprawiają się nie tylko publicyści w krytycznych, acz jedynie postulatywnych felietonach, ale gdzie przed hejtem mają bronić twarde przepisy prawa, ścigające nienawiść w sieci jako przestępstwo. Niebawem także w Polsce przyjdzie czas na regulację prawną w tej materii, niezależnie od tego, jaka opcja polityczna znajdzie się akurat przy władzy.

Odpowiedź na pytanie, czy stanowcza walka z hejtem jest nam potrzebna, przynajmniej z mojej perspektywy nie wydaje się dziś jednoznaczna. Z jednej strony jestem przekonany, że agresja w sieci, nadużywanie wolności słowa, bezpodstawna wrogość i pogarda nie zasługują na tolerowanie w przestrzeni publicznej. Z drugiej jednak, bardzo bym się obawiał wykorzystania tego typu regulacji jako bata na przeciwników ideowych lub politycznych. Ktoś bowiem będzie musiał decydować, co i kiedy jest hejtem albo mową nienawiści i pewnego dnia może się okazać, że definicja ta nas samych zaliczy do grona agresorów, choć nigdy w życiu nikogo w internecie nie zaatakowaliśmy.

W Polsce to szczególny problem?

Często w ocenie hejtu, z którą spotkałem się wśród osób znajomych, pojawiał się taki kierunek rozważań, który wskazywał, że internetowa pogarda to jakaś wyłącznie polska specyfika, że na naszych portalach jest tego więcej niż gdziekolwiek. Że jesteśmy narodem zawistnym, złośliwym i pełnym kompleksów.

Jako że sam dużo czytam, także treści spoza Polski, chciałbym się podzielić taką oto refleksją. Zdecydowanie nie jesteśmy bardziej agresywni niż inni Europejczycy czy Amerykanie, ale mamy jednak pewną cechę, która moim zdaniem jest pozostałością po 45 latach przymusowej kombinacji i nieufności w PRL: nie wierzymy w szybkie awanse, bardzo podejrzliwie podchodzimy do błyskotliwych karier, które w minionym systemie były w ogromniej mierze zasługą koneksji z władzą, a nie efektem talentu czy rzeczywistych umiejętności. Taki wpojony sceptycyzm przekłada się, także i dziś, na ponadprzeciętną niechęć do tych, którzy "zrobili karierę".

Dotyka to zarówno pracowitych biznesmenów, którzy całe życie pracowali nad pomnażaniem majątku, jak i zwykłych celebrytów (w tym nawet zagranicznych), którzy często rzeczywiście nie wykazali się niemal żadnymi atutami prócz wyglądu i szczęścia, a być może i owej znienawidzonej protekcji.

Karać czy nie?

Moim zdaniem, na dziś nie. Hejt, póki nie wykracza poza ramy nawet ostrej krytyki, jest czymś w rodzaju folkloru sieci. Jest ceną pełnej wolności słowa, która moim zdaniem jest znacznie bardziej wartościowa niż osobisty komfort poszczególnych internautów. Zjawiska takie jak stalking, odbieranie czci czy znieważanie mogą być karane już dziś i nie są potrzebne w tym celu żadne nowe regulacje prawne. Wystarczy zresztą spojrzeć na niektóre kraje Zachodu, gdzie ograniczenia w tym zakresie zostały już wprowadzone. Mamy tam do czynienia z bardzo ostrą moderacją forów, albo po prostu z prewencyjnym wyłączeniem możliwości komentowania w ogóle, co według mnie jest najgorszym rozwiązaniem, bowiem wyklucza zdecydowaną większość, która pragnie dyskutować merytorycznie.

Najlepszym sposobem na walkę z hejtem jest moim zdaniem ignorowanie trolli, które - jak już wcześniej wspominałem, żywią się po prostu cudzą uwagą. Obojętność a nie cenzura zepchną to negatywne zjawisko na margines sieci, gdzie przynależy.

No i oczywiście należy samemu tym trollem nie być...

Tomasz Sławiński

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie