Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Artur Boruc znów w Legii. A jak wyglądały inne powroty po latach?

Wolne myśli
|
03.08.2020

Wielu piłkarzy po kilku lub nawet kilkunastu latach spędzonych za granicą na koniec kariery wraca co miejsc, które ukształtowały ich jako zawodników. Przyglądamy się kilku takim przypadkom aby sprawdzić, czy tacy piłkarze potrafili coś dać swoim klubom, czy tylko wrócili na spokojną emeryturę.

Artur Boruc w Legii – kadr z filmu z oficjalnego kanału Legii Warszawa na YouTube
Artur Boruc po 15 latach wraca do Legii Warszawa

W sezonie 2020/21 Artur Boruc znów będzie bronił barw Legii Warszawa. Bramkarz, któremu w lutym tego roku stuknęła czterdziestka mógł co prawda odejść na zasłużoną emeryturę, ale postanowił wrócić do klubu, w którym jego kariera nabrała rozpędu. Wychowanek stołecznego klubu w latach 2001-2005 rozegrał w nim 77 spotkań, zanim zdecydował się na transfer do Celticu Glasgow. W ciągu kolejnych piętnastu sezonów grał jeszcze w Fiorentinie, Southampton i Bournemouth, no i rzecz jasna dołożył do tego 65 występów w koszulce z orzełkiem na piersi.

Chociaż Boruc w ostatnim sezonie rzadko podnosił się z ławki w Bournemouth, to ktoś taki jak on z pewnością przyda się Legii. Dotychczasowy numer 1 klubu z Łazienkowskiej, czyli Radosław Majecki, został sprzedany do AS Monaco, a pozostali golkiperzy albo nie gwarantują odpowiedniego poziomu (Radosław Cierzniak), albo są mało doświadczeni (Kochalski, Muzyk). Nawet jeśli Borucowi nie uda się wywalczyć miejsca w pierwszej jedenastce (co jest raczej mało prawdopodobne), to swoim doświadczeniem i oddaniem barwom Legii z pewnością przysłuży się klubowi ze stolicy w walce o kolejne mistrzostwo Polski.

Artur Boruc nie jest oczywiście pierwszym zawodnikiem, który po owocnej karierze za granicą postanowił wrócić do klubu, w którym albo stawiał pierwsze kroki, albo który pozwolił mu rozwinąć talent i zapracować na transfer do bardziej uznanego zespołu. Oto kilka przykładów zawodników, którzy z różnym skutkiem pod koniec kariery wracali na „stare śmieci”.

Marcin Wasilewski – Wisła Kraków

Kariera Marcina Wasilewskiego to praktycznie gotowy scenariusz na film. Wychowanek Hutnika Kraków sukcesywnie piął się w górę po kolejnych szczeblach krajowej kariery, podczas której dał się poznać jako nieustępliwy obrońca, aż w końcu dobre występy w barwach Lecha Poznań zaowocowały transferem do Belgii, a konkretnie do klubu RSC Anderlecht. Jeszcze przed wyjazdem Wasilewski zdobył popularność w internecie dzięki jednej z wypowiedzi, udzielonej w pomeczowym wywiadzie.

W klubie ze stolicy Belgii spędził siedem sezonów. Jego pobyt w Anderlechcie jednak bardziej niż z popisami boiskowymi kojarzy się z koszmarną kontuzją, spowodowaną przez Axela Witsela. Złamana noga zmusiła Wasilewskiego do niemal rocznego rozbratu z futbolem, jednak Polak pokazał charakter i po wyleczeniu kontuzji wrócił do podstawowego składu Anderlechtu, pomagając klubowi w zdobyciu dwóch mistrzostw kraju. Z Belgii przeniósł się do Anglii, a konkretnie do Leicester City – jako gracz pierwszej jedenastki najpierw wywalczył z tą ekipą awans do Premier League, a następnie (grając już sporo mniej) sięgnął z nią po najbardziej sensacyjne mistrzostwo Anglii ostatnich lat.

W wieku 37 lat zdecydował się na powrót do Polski, a konkretnie do Wisły Kraków. W klubie ze stadionu przy ul. Reymonta spędził kolejne 3 sezony, pomagając klubowi przetrwać jeden z najtrudniejszych okresów w jego historii, gdy zespół był na granicy spadku z najwyższej klasy rozgrywkowej. W latach 2017-2020 Wasilewski rozegrał w koszulce z Białą Gwiazdą 60 spotkań, strzelając 1 gola i zaliczając 2 asysty. Obecnie ma 40 lat i choć jego przygoda z Wisłą dobiegła końca, to „Wasyl” zasugerował, że nie ma zamiaru kończyć sportowej kariery i rozgląda się za nowym wyzwaniem.

Tomasz Frankowski – Jagiellonia Białystok

Talent wychowanka Jagielloni szybko został zauważony przez zagranicznych skautów. Napastnik opuścił Białystok na rzecz francuskiego Strasbourga już w wieku 18 lat, zanim jeszcze zdążył zadebiutować w polskiej lidze. Wymagania gry w lidze francuskiej przerosły Frankowskiego, który w latach 1995-1998 reprezentował barwy czterech klubów (w tym jednego z Japonii), by w końcu trafić do Wisły Kraków. Pod Wawelem spędził kolejne 7 sezonów (sięgając trzykrotnie po koronę króla strzelców), a następnie znów – niestety z nienajlepszym skutkiem – spróbował sił za granicą. Grał w hiszpańskim Elche, następnie trafił do Wolverhampton, stamtąd znów przeniósł się do Hiszpanii (do CD Tenerife), a potem przywdział barwy Chicago Fire. W 2008 roku w wieku 34 lat wrócił do swojego macierzystego klubu, czyli Jagielloni Białystok.

Powrót do Białegostoku okazał się strzałem w dziesiątkę. Pomimo wieku Frankowski był pewnym punktem „Jagi” i regularnie trafiał do bramki przeciwnika. W sezonie 2010/11 ponownie sięgnął po tytuł króla strzelców (14 goli), a także pomógł swojemu klubowi w sięgnięciu po Puchar i Superpuchar Polski. Karierę zakończył po sezonie 2013/14 w wieku 38 lat – i choć strzelił wówczas w lidze zaledwie 6 goli, to i tak był to najlepszy wynik spośród wszystkich zawodników Jagielloni. Bez wątpienia zasłużył na swój przydomek „Franek łowca bramek”.

Jakub Błaszczykowski – Wisła Kraków

Spośród wszystkich piłkarzy wymienionych jak dotąd w tym artykule kariera Błaszczykowskiego jest z pewnością najbardziej imponująca. Prawoskrzydłowy, który rozegrał 108 meczów w reprezentacji Polski (i niewykluczone, że wynik ten uda mu się poprawić) w 2007 roku przeniósł się z Wisły Kraków do Borussi Dortmund. Klub był wówczas trenowany przez Thomasa Dolla, ale rok później zastąpił go Jurgen Klopp. W Dortmundzie Błaszczykowski spędził najlepsze lata swojej kariery, tworząc przez pewien czas słynne polskie trio z Łukaszem Piszczkiem i Robertem Lewandowskim. Kuba grał w żółtej koszulce do 2015 roku, w międzyczasie sięgając dwukrotnie po mistrzostwo Niemiec. Niestety, z czasem dały znać o sobie urazy, które powodowały coraz dłuższe przerwy od gry. Błaszczykowski najpierw na rok przeniósł się do Fiorentiny, a następnie przez dwa sezony grał w Wolfsburgu, by w 2018 roku wrócić do Wisły Kraków.

Krakowski klub był wówczas w ogromnych tarapatach. Z powodu fatalnego zarządzania i powiązań z grupami przestępczymi, a także niejasnymi działaniami w sprawie przejęcia klubu Wiśle groził nie tylko spadek z najwyższej ligi, ale także utrata licencji, która mogła poskutkować relegacją kilka poziomów niżej. Błaszczykowski nie tylko pomógł klubowi finansowo (zgodził się na otrzymywanie symbolicznej pensji oraz wsparł klub sporą pożyczką), ale także sportowo. I chociaż zarówno wiek, jak i podatność na kontuzje przeszkodziły temu bazującemu głównie na szybkości i dynamice piłkarzowi w osiągnięciu najwyższej formy, to jego bramki (12) i asysty (7) w 30 meczach w ciągu dwóch lat sprawiły, że Wisła utrzymała się w Ekstraklasie. Obecny kontrakt Błaszczykowskiego z Wisłą niedawno wygasł, ale mówi się o jego przedłużeniu. Wygląda więc na to, że będziemy mogli oglądać Kubę jeszcze przez co najmniej rok na ekstraklasowych stadionach. O ile rzecz jasna zdrowie dopisze.

Tomasz Hajto – ŁKS i Górnik Zabrze

Hajto to bez wątpienia zawodnik budzący sporo kontrowersji (nie tylko z powodu wyczynów boiskowych), ale piłkarskiej klasy nie sposób mu odmówić. W latach 1997-2004 był podstawowył zawodnikiem grających w Bundeslidze MSV Duisburg i Schalke 04. Nieco mniej udany był roczny pobyt w FC Nurnberg i trwająca tyle samo przygoda w Anglii, gdzie grał w Southampton i Derby County. W 2006 roku wrócił do Polski – najpierw spędził rok w Łódzkim Klubie Sportowym, a następnie wrócił do Górnika Zabrze (klubu, z którego w 1997 roku wyjeżdżał do Niemiec). Górnik z Hajtą w składzie najpierw zajął miejsce w środku tabeli, ale w kolejnym sezonie spadł z Ekstraklasy, zajmując ostatnie miejsce. Obrońca zdecydowanie obniżył loty i nie grał na takim poziomie, do którego przyzwyczaił kibiców w Duisburgu i Gelsenkirchen. Warta odnotowania jest jednak jego bramka, którą zdobył już po powrocie w barwach Górnika w meczu przeciwko Polonii Bytom.

Ostatni sezon kariery Hajty to 2009/10. Rozegrał on wówczas 23 spotkania ponownie jako zawodnik ŁKS-u, jednak już nie na poziomie Ekstraklasy, a jej bezpośredniego zaplecza.

Michał Miernik

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie