Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Akcja „Burza” – ostatni zryw Polskiego Państwa Podziemnego podczas II wojny światowej

Wolne myśli
|
12.01.2022

15 stycznia przypada 78 rocznica formalnego rozpoczęcia jednej z największych operacji wojsk podziemnych, skierowanej przeciwko Niemcom w okupowanej Europie. „Burza” - a taki kryptonim nosiła ta akcja, miała doprowadzić do szybkiego wyzwolenia polskimi siłami znacznych terenów II Rzeczpospolitej w jej przedwojennych granicach, zanim jeszcze na te obszary wkroczy Armia Czerwona. Efekty tej operacji są do dziś przedmiotem zażartej dyskusji historyków – jedni uważają ją za względny sukces, inni zupełnie kwestionują jej sens.

Tagi: historia

Akcja Burza w Lublinie
Żołnierze AK podczas akcji „Burza” w Lublinie, lipiec 1944. Fot. Wikimedia

Połowa roku 1943 była trudna zarówno dla polskiego podziemia niepodległościowego, jak i emigracyjnego rządu w Londynie. 30 czerwca Gestapo aresztowało w konspiracyjnym mieszkaniu przy Spiskiej 14 w Warszawie Stefana Roweckiego, głównego dowódcę AK. Zaledwie kilka dni później, 4 lipca w katastrofie gibraltarskiej zginął Naczelny Wódz Władysław Sikorski. Mimo iż następców szybko wyznaczono, był to ogromny cios dla wszystkich polskich struktur, zarówno militarnych jak i cywilnych. Optymizmem nie napawała też sytuacja międzynarodowa. Choć przez cały 1943 rok Niemcy ponosili klęskę za klęską, to już w kwietniu 1943 ZSRR zerwał współpracę dyplomatyczną z polskim rządem na uchodźstwie – co stało się natychmiast po ujawnieniu zbrodni katyńskiej i bezsprzecznego jej sprawstwa Rosjan.

Armia Czerwona zbliża się do granicy II RP

Polscy politycy i wojskowi zarówno w kraju, jak i w Londynie, mieli z dnia na dzień coraz mniej złudzeń – Stalin, którego armie szybko zbliżały się do przedwojennych granic II RP, mógł przecież zechcieć zrobić to, o czym ZSRR napomykał jeszcze przed wybuchem wojny i co wykonano w ramach paktu Ribbentrop-Mołotow, a mianowicie wcielić te, jego zdaniem „etnicznie niepolskie” ziemie do Kraju Rad.

W tej sytuacji należało jak najszybciej zrobić coś, co pokaże całemu światu, że mimo propagandy sowieckiej, tereny te są niezmiennie polskie i że działa na nich silna, stworzona przez Polaków organizacja wojskowo-polityczna. W tym celu postanowiono przeprowadzić wielką operację militarną z użyciem odradzającego się polskiego wojska. W jej ramach, na tyłach wycofujących się Niemców miały wybuchać lokalne powstania, w następstwie których część terytorium kraju zostanie wyzwolona jeszcze zanim wejdą tam Rosjanie.

Tadeusz Komorowski
Gen. Tadeusz Komorowski - to on wydał rozkaz o rozpoczęciu "Burzy". Fot. Wikimedia

Decyzja o rozpoczęciu operacji „Burza”

Decyzję o wybuchu „Burzy” podjął nowy komendant główny AK generał Tadeusz Komorowski już 20 listopada 1943, zaledwie na kilka dni przed rozpoczęciem konferencji w Teheranie, w czasie której alianci (nie informując o tym rządu RP w Londynie) zdecydowali zresztą, że nowa granica Polski na wschodzie przebiegać będzie wzdłuż tzw. linii Curzona, czyli tak jak chciał Stalin. Tego dnia „Bór” Komorowski wydał rozkaz, w którym napisał: „Wobec wkraczającej na ziemie nasze regularnej armii rosyjskiej wystąpić w roli gospodarza. Należy dążyć do tego, aby naprzeciw wkraczającym oddziałom sowieckim wyszedł polski dowódca mający za sobą bój z Niemcami i wskutek tego najlepsze prawo gospodarza. Miejscowy dowódca polski winien się zgłosić wraz z mającym się ujawnić przedstawicielem cywilnej władzy administracyjnej u dowódcy oddziałów sowieckich i stosować się do jego życzeń".

Chciano zatem, by najpierw polskie oddziały wyzwalały przyporządkowane sobie tereny, następnie przyjmowały tam wojska sowieckie już nie z pozycji petenta, ale pełnoprawnego gospodarza. Militarnie była to próba nawiązania współpracy z Rosjanami w walce z III Rzeszą, nawet mimo zerwania oficjalnych stosunków dyplomatycznych, politycznie zamierzano w ten sposób pokazać Moskwie, iż nie jest to obszar, z którego tak łatwo zrezygnujemy.

Tereny walk Armii Krajowej w czasie akcji "Burza" w 1944
Przebieg operacji "Burza" na ziemiach polskich. Fot. Wikimedia

Początek walk: styczeń 1944 na Wołyniu

Pierwsze potyczki z Niemcami w ramach „Burzy” rozpoczęły się na początku stycznia 1944 na Wołyniu, gdzie do walki zaangażowana została 27. Wołyńska Dywizja Piechoty AK. Pierwotnie operacja miała być prowadzona jedynie w mniejszych miejscowościach i otwartym terenie – większe ośrodki miały pozostać wolne od walk, z uwagi na dużą gęstość zaludnienia i potencjalnie bardzo wysokie straty zarówno osobowe jak i materialne. Jednak już w lipcu 1944 dowództwo AK podjęło decyzję o rozszerzeniu „Burzy” także na duże miasta (w tym Warszawę, czego efektem było Powstanie Warszawskie). Stało się tak, gdyż w opinii polskich dowódców tylko tak można było skutecznie zademonstrować Rosjanom główny cel operacji – wystąpienie wobec nich w roli faktycznego gospodarza tych ziem.

Wojskowo „Burza” miała być operacją, która umożliwi polsko-rosyjską współpracę na tyłach frontu i jednocześnie skłoni Moskwę do ponownego uznania rządu polskiego w Londynie. Celem długofalowym stało się skłonienie Rosjan do uznania przedwojennej granicy Rzeczpospolitej. Natrafiając na zdekonspirowane oddziały i administrację polską nie mogliby bowiem – w zamyśle AK – już tak łatwo ogłosić światu iż są to ziemie już wcześniej należące się ZSRR.

Militarnie, podjęta na szeroką skalę operacja „Burza” – uczestniczyło w niej ponad 100 tys. żołnierzy AK – zakończyła się względnym sukcesem. Udało się wyzwolić dziesiątki miejscowości – dzięki faktycznie podjętej współpracy między Polakami a Armią Czerwoną oswobodzono między innymi Wilno, Lwów i kilka innych większych miast. Z początku Rosjanie podejmowali współpracę chętnie i ściśle kooperowali z polskimi oddziałami. Tylko w wyzwoleniu samego Wilna, razem z Sowietami brało udział ponad 5 tys. żołnierzy AK. O ile jednak początki były obiecujące, z czasem stało się jasne, że skutki, zwłaszcza dla polskich elit z Kresów, stają się zgubne.

Depesza Naczelnego Wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego z 25 lipca 1944 do szefa sztabu NW gen. Stanisława Kopańskiego
Depesza Naczelnego Wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego z 25 lipca 1944 do szefa sztabu NW gen. Stanisława Kopńskiego z czasów "Burzy". Fot. Wikimedia

Stalin wykorzystał „Burzę” do infiltracji i zniszczenia polskiego podziemia

W miarę trwania „Burzy” okazało się, że o ile Moskwa chętnie korzysta z wiedzy i wsparcia lokalnych polskich oddziałów, to natychmiast po zakończeniu walk podejmuje działania wobec nich wrogie – aresztuje całe dowództwa pod spreparowanymi zarzutami współpracy z Hitlerem, nawet w sytuacji, gdy jeszcze kilka godzin wcześniej prowadzono wspólną walkę z Niemcami. Część Polaków mordowano na miejscu, innych internowano lub wywożono w głąb ZSRR. Z kolei szeregowi żołnierze byli najczęściej siłą wcielani do polskiej armii gen. Berlinga operującej u boku Rosjan.

Mimo wiedzy na temat tego, jak Rosjanie traktują dużą część polskich żołnierzy już po zakończeniu walk, dowództwo AK podjęło bardzo kontrowersyjną decyzję o kontynuowaniu „współpracy”. Bardzo często ta właśnie decyzja jest przedmiotem krytyki historyków. W efekcie jeszcze w wielu miejscach po zwycięskich walkach z hitlerowcami polskie oddziały były przez czerwonoarmistów rozbrajane, a ujawniający się działacze polityczni i dowódcy wojskowi aresztowani.

Formalny rozkaz o zakończeniu operacji „Burza” wydał nowy komendant główny AK, gen. Leopold Okulicki w dniu 26 października 1944.

Odznaka AK przyznawana za udział w akcji „Burza”
Odznaka AK przyznawana za udział w akcji „Burza”. Fot. Wikimedia

Klęska polityczna, ale jasny sygnał dla Moskwy

Choć wielu historyków uważa dziś „Burzę”, podobnie jak zresztą jej główny epizod – Powstanie Warszawskie, za błąd ze strategicznego i czysto politycznego punktu widzenia, nie brakuje także opinii przeciwnych. Straty w wymiarze ludzkim, mimo pewnych sukcesów militarnych, były faktycznie bardzo dotkliwe. Ze 100 tysięcy żołnierzy, którzy uczestniczyli w toczonych na szeroką skalę w walkach z Niemcami, aż około 25-30 tys. zostało po ich zakończeniu wywiezionych w głąb ZSRR. Większość z tych ludzi już nigdy nie wróciła do Polski, a pamiętać należy, iż była to absolutna elita intelektualna narodu. W efekcie podjętych natychmiast działań NKWD uwięziono kolejnych 50 tys. osób (głównie uchylających się przed wstąpieniem w szeregi armii gen. Berlinga). Sowieci w następstwie „Burzy” pacyfikowali wiele miejscowości, przeprowadzali liczne wywózki, chcąc na zawsze zatrzeć polski charakter Kresów Wschodnich.

Branie pod uwagę jedynie strat materialnych nie odzwierciedla jednak całej sytuacji. W następstwie „Burzy”, Stalin prawdopodobnie zrozumiał, że Polska nie będzie tak łatwym celem sowietyzacji jak chociażby państwa bałtyckie. Silny opór zorganizowanego podziemia uzmysłowił mu, że gdyby chciał uczynić z Polski kolejną republikę ZSRR, do czego namawiała go przecież usilnie część komunistów z Wandą Wasilewską na czele, musiałby rozpętać kolejną wojnę, tym razem z wrogo nastawionymi Polakami. Dlatego zresztą nowo zainstalowane, komunistyczne władze w początkowym okresie po przejęciu rządów jak ognia unikały komunistycznej retoryki, maskowano ją ze wszystkich sił – w wojsku służyli kapelani, na szeroką skalę używano przedwojennej symboliki wojskowej, publicznie obchodzono zarówno święta cywilne jak i religijne (także z udziałem władz), do szkół wróciła religia (formalnie z nich usunięta dopiero w 1961 roku). Stalin miał nawet powiedzieć Churchillowi, że „komunizm pasuje Polsce jak siodło krowie”, co miało oznaczać, że kraj nie będzie siłą sowietyzowany.

Wystawa poświęcona akcji „Burza”
Wystawa w Muzeum Powstania Warszawskiego poświęcona akcji „Burza”. Fot. Wikimedia

Być może to właśnie akcji „Burza” zawdzięczamy fakt, iż – mimo całkowitej bierności, wręcz obojętności Zachodu – udało się utrzymać nawet ułomną i fragmentaryczną, ale jednak formalną niepodległość państwa. Być może przyczyniło się to też do przyznania Polsce nowych nabytków terytorialnych kosztem III Rzeszy, które dla USA czy Wielkiej Brytanii wcale nie były takie oczywiste. Stalin rzecz jasna próbował maksymalnie osłabić Niemcy, ale kto wie, czy gdyby nie silny opór Polaków w trakcie „Burzy”, miałby aż taki „gest” wobec nas. Tak czy inaczej Polska mogła z tej wojny wyjść jeszcze bardziej terytorialnie osłabiona, a jednak tak się nie stało.

Tomasz Sławiński

 

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie