Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Upadłość konsumencka. Upadłość - nie upadek

Twój biznes
|
27.11.2017

Duma – to ona boli najbardziej. Obawa przed wytykaniem palcami, przyklejeniem etykiety z napisem „bankrut”, poczuciem przegranej. Tymczasem upadłość jest w rzeczywistości kolejną szansą, sposobem na to, żeby odzyskać kontrolę nad swoimi finansami i – w rezultacie – nad własnym życiem.

Tagi: kryzys

Upadłość konsumencka
Upadłość konsumencka może okazać się szansą

Nie wszystkie podejmowane przez nas decyzje finansowe są dla nas korzystne. Zdarza się bardzo często, że nie bierzemy pod uwagę wszystkich czynników, nadmiernie ryzykujemy, zbyt mocno na kimś polegamy, a czasami po prostu reagujemy zbyt późno na zmieniające się warunki. Bywa, że konsekwencje nie są dotkliwe, może się zdarzyć, że są niedostrzegalne. Ale zdarza się również, że z dnia na dzień nasza sytuacja finansowa się pogarsza i w którymś momencie stajemy przed widmem niewypłacalności. W wielu krajach na świecie z pomocą przychodzi nam wówczas popularne rozwiązanie prawne, jakim jest upadłość. W Polsce również funkcjonuje, ale towarzyszy jej mnóstwo mitów i niedomówień. Spróbujmy zatem rozprawić się przynajmniej z kilkoma z nich.

Po pierwsze: czym tak naprawdę jest upadłość?

Przede wszystkim jest rozwiązaniem, którego celem jest wyprowadzenie dłużnika ze stanu nadmiernego zadłużenia i poprzez tzw. oddłużenie, czyli umorzenie części (lub wszystkich) zobowiązań, przywrócenie mu możliwości swobodnego dysponowania swoim wynagrodzeniem i majątkiem. Z możliwością ogłoszenia upadłości wiąże się kilka warunków (o nich nieco dalej), natomiast całe postępowanie zainicjowane jest wnioskiem dłużnika, za którym następuje ogłoszenie upadłości przez odpowiedni sąd, a zakończone jest złożeniem przez syndyka tzw. Planu Spłaty Wierzycieli lub wręcz umorzeniem zobowiązań bez planu spłaty.

Z chwilą ogłoszenia upadłości wszystkie wykazane wierzytelności zostają ujawnione jako lista wierzytelności, a z kolei wszystkie składniki twojego majątku stają się tzw. masą upadłości, zarządzaną przez syndyka. Oznacza to, że na okres postępowania upadłościowego sąd powierza zarządzanie twoim majątkiem syndykowi, którego zadaniem jest takie wykorzystanie masy upadłości, żeby w możliwie największym stopniu pokryć zobowiązania, wykazane na liście wierzytelności.

Tu ważna uwaga: powierzenie zarządzania majątkiem syndykowi w żaden sposób nie ogranicza twojej wolności ani praw obywatelskich. W żadnym wypadku nie należy tego utożsamiać z ubezwłasnowolnieniem. Jedyna swoboda, z jakiej na jakiś czas musisz zrezygnować, to możliwość dowolnego rozporządzania swoimi pieniędzmi i składnikami majątku.

Po drugie: upadłość to nie upadek

Zła sława upadłości wynika w pierwszym rzędzie z pejoratywnego i dość mocno stygmatyzującego znaczenia samego słowa upadłość, jak i jego synonimów: bankructwo, plajta, krach i innych. W każdym przypadku nieodłącznie towarzyszy im poczucie wstydu, a w wielu przypadkach również obawa przed posądzeniem o nieuczciwość. Strach przed „naznaczeniem” upadłością jest więc często przykrywany działaniami mającymi odsunąć w czasie widmo bankructwa, w praktyce oznacza to jednak najczęściej wpadanie w spiralę zadłużenia: pożyczamy pieniądze w jednym miejscu, żeby spłacić je w kolejnym. I tak w nieskończoność, dopóki wszystkie dostępne źródła nie wyschną. Wtedy jednak najczęściej okazuje się, że jest już za późno.

Niezbyt szczęśliwe sformułowania językowe są od niedawna nieco łagodzone: w samym postępowaniu częściej mówi się o działaniach naprawczych, restrukturyzacji, czy układzie z wierzycielami. To również nieco pomaga w zrozumieniu istoty instytucji upadłości: nie ma cię pogrążyć, tylko tak poukładać sprawy, żeby wyplątać cię z problemów.

Ogłoszenie upadłości jest twoim prawem, a nie karą za długi. Oczywiście nie należy również do przyjemności, bo niemal zawsze wiąże się z radykalnym obniżeniem poziomu życia, pożegnaniem z ulubionymi gadżetami i innymi zgromadzonymi dobrami, ale często okazuje się jedyną szansą na definitywne rozwiązanie problemu nadmiernego zadłużenia. Warto też pamiętać o tym, że jednym z warunków ogłoszenia upadłości jest niezawiniony charakter okoliczności, które doprowadziły do zadłużenia, czyli wszystkie sytuacje, które były trudne lub niemożliwe do przewidzenia w momencie podejmowania decyzji o zaciągnięciu długu: utrata pracy, zmiana sytuacji rynkowej, nieuczciwość osób trzecich (np. podmiotów nie płacących za wykonywaną dla nich pracę) i oczywiście wszystkie zdarzenia o charakterze losowym. Swego czasu dość głośna była historia pewnego dziennikarza, który popadł w długi z powodu uzależnienia od hazardu. Jemu również ogłoszenie upadłości pomogło stanąć z powrotem na nogach. I jeszcze jedna ważna sprawa: twoje poczucie winy z powodu błędnych decyzji to nie to samo, co rzeczywista wina. Jeśli nie zaciągnąłeś długu z założeniem, że nie będziesz go spłacał – nie masz powodów do obaw.

Jeszcze nie jesteś przekonany, że warto? To może przekona cię to, że celem postępowania upadłościowego jest oddłużenie i uwolnienie od zobowiązań, które w wyniku upadłości zostają ostatecznie umorzone, podczas gdy działania windykacyjne, prowadzone np. przez komorników, zawsze mają na celu odzyskanie należności w pełnym wymiarze. Z chwilą ogłoszenia upadłości twój dług przestaje się powiększać, tymczasem w „tradycyjnym” procesie windykacji odsetki i koszty prowadzonych działań z dnia na dzień rosną. Postępowanie upadłościowe trwa też zawsze określony czas (zazwyczaj do trzech lat), z komornikiem na karku możesz nawet dożyć swoich dni. To chyba wystarczające argumenty za podjęciem tej decyzji.

„Będę walczył do końca, a jak się nie uda – ogłoszę upadłość”

Ta „bohaterska” postawa i bojowe nastawienie może i dobrze wpływają na poczucie własnej wartości, ale raczej nie pomogą ci w rozwiązaniu podstawowego problemu. Tym bardziej, że wbrew pozorom, wcale nie masz wiele czasu, bo warunki, jakie trzeba spełnić, żeby mieć szansę na ogłoszenie upadłości, są dość jasno określone w prawie. Przede wszystkim: musisz sobie zdawać sprawę z trwałego charakteru twojej niewypłacalności, a z tym masz do czynienia wtedy, gdy brak zdolności do regulowania zobowiązań występuje co najmniej przez trzy miesiące. Teoretycznie masz więc czas, ale odwlekanie decyzji o złożeniu wniosku o upadłość może być potraktowane jako działanie na szkodę wierzycieli, a to skutecznie uniemożliwia podjęcie dalszych kroków, bo obowiązkiem sądu jest w pierwszym rzędzie zabezpieczenie ich interesu. Jedną z przesłanek, którą ocenia sąd upadłościowy, jest niezawiniony charakter powstałego zadłużenia (czyli okoliczności, których nie można było przewidzieć). Jeśli jednak twój stan niewypłacalności utrzymuje się dłużej, a ty jesteś tego świadom – zmniejszasz swoje szanse na wyjście z kłopotów. Mówiąc wprost: składając w odpowiednim terminie wniosek o upadłość powodujesz, że dług przestaje rosnąć. To jest pierwszy krok i pierwsza dobra wiadomość dla ciebie.

„Sprzedam co się da i odłożę gdzieś, aż się to wszystko skończy”

Pod żadnym pozorem nie kombinuj! Z kilku powodów. Po pierwsze: sąd będzie oceniał twoją uczciwość i sprawdzał okoliczności, w których powstało zadłużenie. Między innymi będzie analizował wspomniany wyżej niezawiniony charakter działań, w wyniku których stałeś się niewypłacalny. Celowe uszczuplenie swojego stanu posiadania trudno jednak podciągnąć pod działania „niezawinione”.

Po drugie: istnieje w prawie coś takiego, jak tzw. „skarga pauliańska”, która pozwala na uznanie za nieważne wszelkich działań, których skutkiem mogłoby być uszczuplenie majątku na niekorzyść wierzycieli. Szczególnie uważnie sprawdzane są wszystkie czynności dokonywane z udziałem osób najbliższych (tzw. „przepisywanie” składników majątku na członków rodziny). Wniesienie do sądu skargi pauliańskiej przez któregoś z wierzycieli oznacza kłopoty: dla ciebie, jak i dla tego, komu sprzedałeś składnik majątku. Nie możesz tej rzeczy z powrotem odkupić (z dniem ogłoszenia upadłości tracisz na jakiś czas prawo do zarządzania swoim majątkiem), a wierzyciel może ją zabrać temu, komu ją sprzedałeś. 100% skuteczny przepis na rodzinną awanturę.

I po trzecie: czym bardziej jesteś transparentny i chętniej współpracujesz z syndykiem, tym większe masz szanse na szybsze zakończenie całego postępowania. Tym, co najbardziej je opóźnia, są wszelkie wierzytelności, które wypływają w jego trakcie. Teoretycznie sąd w momencie ogłoszenia upadłości wyznacza wierzycielom termin na zgłoszenie swoich roszczeń, ale w praktyce często się zdarza (zwłaszcza w przypadku banków, gdzie struktura organizacyjna i obieg informacji są mocno zagmatwane), że niektórzy wierzyciele wnioskują do sądu o możliwość sporządzenia uzupełniających list wierzytelności. A to wszystko trwa… Powinno nie dłużej niż 3 lata.

Dobra wiadomość jest taka, że z chwilą ogłoszenia upadłości z mocy prawa wstrzymane są wszystkie czynności egzekucyjne, prowadzone bezpośrednio przez wierzycieli. Nie musisz obawiać się komorników, firm windykacyjnych i smutnych egzekutorów długów – twoim majątkiem zarządza powołany przez sąd syndyk i tylko on ma prawo do dysponowania jego składnikami.

„Na trzy lata zostanę bez środków do życia”

To nieprawda. Syndyk wprawdzie przejmuje zarząd nad twoim majątkiem i teoretycznie może sprzedać wszystkie jego składniki, z wyjątkiem rzeczy osobistych, ale nie może zupełnie pozbawić cię środków do życia. Jeśli otrzymujesz wynagrodzenie z umowy o pracę, syndyk ma prawo wyłącznie do jego połowy. Technicznie dobrze jest to rozwiązać w taki sposób, żeby pracodawca przesyłał całe wynagrodzenie na rachunek syndyka, który następnie przekaże ci je na wskazany rachunek, z adnotacją „kwota wolna od zajęcia”. Tymi pieniędzmi możesz rozporządzać bez żadnych ograniczeń i tych pieniędzy pod żadnym pozorem nie może ci zająć komornik. Jeśli to zrobi (patrz wzmianka o obiegu informacji w bankach), to po okazaniu prawomocnego postanowienia o ogłoszeniu upadłości, powinien niezwłocznie odstąpić od egzekucji i zajęte środki zwrócić. To również jest dobra wiadomość płynąca z ogłoszenia upadłości.

„Przekażę sprawę mojemu prawnikowi, niech on to załatwia”

Tutaj bądź ostrożny. Syndyk ma prawo wypowiedzenia w twoim imieniu wszystkich umów, które w jakikolwiek sposób cię zobowiązują, obciążając twój majątek. Może więc uznać, że pieniądze, które płacisz prawnikowi, mogą pokryć część zobowiązań wobec wierzycieli (nawiasem mówiąc: skoro jesteś niewypłacalny, to wobec wszystkich; nie możesz jednych wierzycieli traktować lepiej niż innych).

Warto jednak z pomocy prawnika skorzystać w jednym momencie: na etapie przygotowywania wniosku o ogłoszenie upadłości i w celu wykazania, że zostały spełnione wszystkie warunki do jej ogłoszenia. Prawnik, albo – jeszcze lepiej - wyspecjalizowana w prawie upadłościowym kancelaria, pomoże ci napisać wniosek, odpowiednio go uargumentować, stworzyć poprawną i kompletną listę wierzytelności (pominięcie któregoś długu może spowodować, że upadłość go nie obejmie) oraz listę składników majątku, z którego część wierzytelności może zostać zaspokojona. Takiego działania nie sposób zakwestionować, bo w istocie służy ono możliwie najszybszemu zastopowaniu powiększania się zobowiązań, co dla ciebie może być pierwszym, najważniejszym krokiem do wyjścia ze stanu niewypłacalności.

Tak właśnie: krokiem. Bo ogłaszasz upadłość, a nie upadasz.

Mariusz Czykier

 

Komentarz eksperta

Szymon Mojzesowicz 
syndyk/doradca restrukturyzacyjny w Lege Advisors Sp. z o.o.
www.upadanie.pl

W ostatnich latach liczba osób, które zdecydowały się na ogłoszenie upadłości „konsumenckej” stale rośnie, co pokazuje, że dłużnicy zaczynają dostrzegać ewidentne korzyści płynące z takiego kroku. Bezsprzecznie jest to proces oczyszczający dla dłużników. Spotkaliśmy się wielokrotnie z tym, że dłużnicy wstydzą się ujawnić informacje dotyczące swoich zobowiązań ale ci, którzy zdecydowali się to zrobić, wykazali się w zasadzie mądrością życiową. Jeśli wpadło się w spiralę długów, trzeba natychmiast to przeciąć. Zgłosić się do kogoś, kto doradzi, jak napisać wniosek i ochronić tym samym siebie i najbliższych przed egzekucjami i całą traumą związaną z nadmiernym zadłużeniem i jego konsekwencjami. Przepisy prawa upadłościowego w tym zakresie stoją po stronie dłużnika, który nie musi mieć pieniędzy na postępowanie i nie musi znać się na prawie.

Z naszego doświadczenia wynika, że dłużnicy po umorzeniu zobowiązań żałują najbardziej, że tak długo zwlekali…To szansa na powrót do normalności.

 

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (2) / skomentuj / zobacz wszystkie

pawel
28 grudnia 2017 o 07:05
Odpowiedz

16 miesiecy temu skozystalem z tego rowiazania. Sam zlozylem wniosek, choc kosztowalo mnie to troche wysilku. Warto, bo lepiej miec na glowie przez chwile syndyka, niz przez reszte zycia na karku komornika.

~pawel

28.12.2017 07:05
Ryszard W.
06 grudnia 2017 o 10:42
Odpowiedz

Upadłość wcale nie jest takim złym rozwiązaniem. Sam się o tym przekonałem, a we wszystkim pomogła mi firma Eureka ze Szczecina. Teraz zaczynam od nowa i nie popełnię już tych błędów co wcześniej.

~Ryszard W.

06.12.2017 10:42
1