Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Jak swoją przyszłość widzi twoje dziecko?

Tata na medal
|
22.08.2023

Jak nasze dzieci widzą swoją przyszłość? Na czym im zależy? Czy mają albo będą miały wystarczająco dużo rozsądku i motywacji, aby wybrać dobry zawód? Czy będzie zgodny z naszym oczekiwaniem? Czy skorzystają z rodzicielskiego doświadczenia i posłuchają naszych rad? Czy odniosą w życiu sukces?

Tagi: edukacja

przyszłość dziecka
Żyć czy przeżyć, czyli kim chcesz być, kiedy dorośniesz?

Jeśli zadajesz sobie takie pytania, najprawdopodobniej nie jesteś w tym odosobniony. To dosyć powszechne rozterki, które przeżywają rodzice zaskakująco szybko dorastających dzieci. Postanowiłem poruszyć ten temat zainspirowany wystąpieniem trzynastolatka z Kalifornii, Logana LaPlante, który na forum TED podzielił się swoim punktem widzenia na wspomniane powyżej zagadnienie. Przy okazji zestawił ze sobą dwa pomysły na życie – jego własny, przynależny do świata jeszcze niedawno dziesięciolatków oraz ten drugi, pukający coraz natarczywiej ze strony dorosłych.

Faktem jest, że my, dorośli, mamy nad naszymi dziećmi ogromną przewagę i stosunkowo łatwo jesteśmy w stanie narzucić im własny punkt widzenia. W szczególności to my decydujemy do jakich szkół będą chodziły, to my, poprzez swoich przedstawicieli ustanawiamy obowiązujący model edukacji. W ten sposób determinujemy sposób poznawania świata, a w konsekwencji, krok po kroku kształtujemy ich przekonania i pragnienia, które z czasem zaczynają uznawać za swoje. Czy jest to jednak jedyna słuszna droga? Co jeśli my, dorośli, trochę pobłądziliśmy? Może jednak warto z naszymi dziećmi rozmawiać, albo nawet więcej – słuchać tego, co do nas mówią?

Przedszkole, szkoła, studia, praca, rodzina, praca, dom, praca, emerytura…

Generalnie, przyjęty w naszej kulturze model zakłada, że celem edukacji jest zdobycie wiedzy, na początku ogólnej, później coraz bardziej szczegółowej, a w końcowym etapie nauki również pewnych praktycznych umiejętności koniecznych do wykonywania określonego zawodu. Tak jest, ponieważ obowiązującym ciągle standardem jest zdobycie zawodu i podjęcie pracy, która z kolei postrzegana jest jako jedyna możliwość zdobycia środków na utrzymanie. Później – a niekiedy wcześniej, co rodzi z reguły potężne komplikacje – zakładamy rodzinę, wychowujemy dzieci i… w zasadzie dalej pracując możemy już wyczekiwać na emeryturę. Tak w wielkim uproszczeniu, ponieważ odstępstwa od tej reguły oczywiście istnieją.

Czy wystarczająco często zastanawiamy się nad tym, jak krytycznym momentem w tymże scenariuszu jest podjęcie już na starcie życia decyzji o kierunku edukacji? System szkolnictwa przewiduje pewien wybór, jest jak drogowskaz z kilkunastoma tabliczkami wycelowanymi w różnych kierunkach, a nasze dziecko musi którąś z tych dróg wybrać. Na jakiej podstawie? Poradnika? Doradcy zawodowego? Przykładu rodziców? Wszystko to teoria, statystyka i schematy.

Jaki jest skutek zmuszenia do wykonania takiego wyboru? Ano taki, że dorosłych ludzi, którzy od początku „wiedzieli czego chcą” i potrafili wybrać tak, aby pracując oddać się jednocześnie pasji i mieć z tego przyjemność, uważamy za kosmicznych szczęśliwców. Standardem jest natomiast praca, z której po obowiązującym czasie czym prędzej uciekamy, próbując znaleźć przestrzeń na odreagowanie stresu i zajęcie się tym, co naprawdę chcemy i lubimy robić. Jeśli oczywiście po pracy wystarcza nam na to siły. Jaka jest tego długofalowa konsekwencja ? Choroby, choroby i jeszcze raz choroby. Naszego ciała, naszego ducha i umysłu. Tak to w skrócie wygląda. Pojawia się pytanie, czy z błędnego koła można znaleźć jakieś wyjście…

Szkoła w stylu hakerskim

Motyw przewodni zarówno wystąpienia jak i szkolnych doświadczeń Logana, oddaje wymyślony przez niego termin „hackschooling”, czyli szkoła w stylu hakerskim. Znajduje się w niej miejsce na tradycyjną naukę (historia, język ojczysty, etc.), jednak ogromny nacisk kładziony jest na doświadczanie, eksperymentowanie, szukanie tego, co chce się i lubi robić, a dopiero w kolejnym kroku przyswajanie wiedzy, która wiąże się z konkretnym zainteresowaniem.

Nauka podparta w ten sposób odkrytą motywacją odbywa się w szybkim tempie i staje się przyjemnością, a nie nudnym obowiązkiem. Hackschooling to szukanie nowych dróg, łamanie schematów – tak Logan rozumie istotę „hakerstwa” – przy jednoczesnej dbałości o pełnię swojego rozwoju, który powinien uwzględniać aktywność fizyczną, troskę o dobre odżywianie, pielęgnowanie relacji z bliskimi, pomoc innym ludziom czy wreszcie aspekty duchowe i religijne. Skąd takie dojrzałe poglądy u młodego człowieka? Wynikły z poszukiwań odpowiedzi na jedno, proste i niezwykle powszechne pytanie:

Kim chcesz być, kiedy dorośniesz?

Jak twierdzi Logan, pytanie „Kim chcesz być, kiedy dorośniesz?” czai się w zakamarkach rozmów z dorosłymi i prędzej czy później musi zostać zadane. Co ciekawe, choć w sumie przygnębiające, nasze dzieci od pewnego momentu doskonale wiedzą jakiej odpowiedzi oczekują od nich dorośli. I jeśli tylko z jakiegoś powodu czują potrzebę aby ich zadowolić, odpowiedzą zgodnie z tym oczekiwaniem. Stwierdzą, że po szkole pójdą do liceum, potem na studia i zostaną np. neurochirurgiem lub inżynierem, co sprawi, że twarz i samopoczucie rodzica rozświetlą się wszystkimi kolorami tęczy. Jeśli tylko taka sekwencja będzie wystarczająco często powtarzana, sami w to po pewnym czasie uwierzą.

„I wanna be happy” (chcę być szczęśliwy)

Logan jednak zatrzymał się dłużej nad tym sakramentalnym pytaniem. Z rozbrajającą szczerością stwierdził, że gdyby miał odpowiedzieć coś konkretnego, tak jak wielu jego kolegów powiedziałby, że najbardziej pasuje mu zawodowe granie w Minecrafta. Jednak prawdziwa odpowiedź na pytanie „Kim chcesz być, kiedy dorośniesz”, jest niezwykle prosta – Logan mówi: jedno co wiem to to, że chcę być w życiu szczęśliwy. Zdając sobie sprawę z tego, co jest dla niego najważniejsze, chłopiec zaczął się zastanawiać co trzeba robić, aby być szczęśliwym i po drodze trafił na człowieka, który przez większość swego życia badał temat pod takim właśnie tytułem: „Co jest potrzebne do szczęścia?”. Wnioski wynikające z tychże badań zupełnie nie pasowały do tego, czego nasz nastolatek uczył się w szkole. Dla pewności, skontaktował się z naukowcem i wprost zapytał go, czy system nauczania uwzględnia wymienione przez niego aspekty, ale jak łatwo się domyśleć, odpowiedź brzmiała: NIE.

Logan stwierdził zatem, że nie chce uczyć się w takiej szkole, z tego prostego powodu, że chce być w życiu szczęśliwy. Podsumował to krótką grą słów twierdząc, że tradycyjna szkoła nastawiona jest bardziej na „making a living”, niż „making a life”, co tłumaczę w ten sposób, że przygotowuje nie do życia, ale bardziej do przeżycia.

Czy można coś do tego dodać? Czy potrzeba badań naukowych, debat polityków, dziesięcioleci sporów, targów i mądrych do znudzenia dyskusji, aby dojść do takiego wniosku?

Czy to jest takie dziwne?

Próbując z dalszej perspektywy spojrzeć na to, co dzieje się w naszym dorosłym świecie, mam wrażenie, że właśnie my, dorośli, stajemy się coraz bardziej zagubieni. Ciągle przyspieszając tempo życia, tracąc międzypokoleniową łączność, stale odbijając się pomiędzy biegunami uniesienia w wyniku dostarczanych sobie przyjemności oraz zmęczenia i poczucia bezsensu graniczącego z depresją, gdzieś na tej drodze zapominamy, po co tak naprawdę żyjemy. Nasze dzieci, dopóki tylko nie zostaną przez nas przeprogramowane, starają się pokazać nam, że coś w międzyczasie zgubiliśmy. To, czy zechcemy ich słuchać, jest już naszym suwerennym wyborem.

Ale co można w takiej sytuacji zrobić?

Co zatem zrobić, aby nauczyć nasze dzieci jak być w życiu szczęśliwym ? Logan, dzięki otwartości swoich rodziców, kilka lat temu porzucił tradycyjny schemat edukacji. To był odważny krok, z którego jak dotąd jest bardzo zadowolony. W naszym kraju, pewne inicjatywy będące odstępstwem od „jedynego słusznego” schematu są podejmowane, żeby wspomnieć choćby o szkołach Montessori, czy Waldorfa. Mam jednak wrażenie, że alternatywnym sposobem, który może stać się drogą małych kroków prowadzącą z czasem do dużych zmian, jest w pierwszej kolejności nasza otwartość na stosowanie wyłomów, zmian i uzupełnień w tradycyjnym szkolnictwie i tradycyjnym programie nauczania. Może już teraz istnieje miejsce na pomysły, aby w ramach szkoły lub na zasadzie obozów czy praktyk umożliwiać więcej samodzielnego doświadczania, próbowania, dającego dzieciom szansę zauważenia w jaki sposób nauka zdobywana w szkole może wiązać się z pasją, a docelowo może stać się praktycznym pomysłem na życie?

Dla chętnych pełna wersja wystąpienia Logana LaPlante (niestety, wersja bez tłumaczenia):

Jacek Czerwieniec
Artykuł ukazał się w serwisie

 

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (1) / skomentuj / zobacz wszystkie

sly
12 grudnia 2015 o 13:04
Odpowiedz

Trochę nietrafiony tytuł jak dla faceta po 40stce.W większości nasze dzieci jak też i my wybierają same swoją drogę.A czy ona jest dobra czy zła to przyniesie życie.Nie ma reguł,są tylko teorie.Życie samo wszystko zweryfikuje.Jedno jest pewne,każdy powinien robić w życiu to co lubi.Mam na myśli zawód/pracę.Wtedy będzie się spełniał i będzie dobry w tym co robi.

~sly

12.12.2015 13:04
1