Wiadomo – chcielibyśmy swoim dzieciom przychylić nieba. Bo chcemy, żeby miały lepiej, niż my w ich wieku. Bo przecież w dzisiejszych czasach jest tyle możliwości i atrakcji, których my nie mieliśmy. Bo to tylko dzieci – niech cieszą się dzieciństwem, które tak szybko przemija. Bo przecież je kochamy.
Jak kocha to rozpieszcza?
Miłość do dziecka nie może jednak być ślepa. To, że nie zgadzasz się na wszystkie jego pomysły, że nie oddajesz mu ostatniej stówy z portfela czy nie poświęcasz dla niego wszystkiego i wszystkich, nie oznacza, że go nie kochasz.
Co ciekawe, według ekspertów to właśnie ojcowie zwykle przesadzają w swoich zapędach, starając się uszczęśliwiać swoje dzieci za wszelką cenę. Oczywiście, mają dobre intencje, ale zwykle dają zbyt dużo: zbyt dużo rzeczy, zbyt dużo miłości, zbyt dużo wolności. Tymczasem rozpieszczane dzieci wcale nie są szczęśliwsze od tych nierozpieszczanych. Wręcz przeciwnie.
Dzieci, które otrzymują zbyt wiele, nie zdobywają umiejętności potrzebnych im do tego, by stać się samodzielnymi, szczęśliwymi dorosłymi. Za bardzo wierzą w to, że są najważniejsze na świecie, stają się egocentryczne i z trudem budują głębsze więzi z innymi, nie potrafią rozwiązywać konfliktów. Równocześnie mają kłopoty z zarządzaniem pieniędzmi, nie potrafią przejmować odpowiedzialności za swoje działania i podejmować decyzji. I ma to swój ciąg dalszy: kiedy takie dziecko staje się rodzicem, żyje w przekonaniu, że nie ma kontroli nad zachowaniem dziecka i nie jest za nie odpowiedzialne. Czuje się niekompetentne jako rodzic, bo nie potrafi skutecznie wychowywać.
Dzieci, które wychowywane są w pewnych dobrze pojmowanych granicach, zdrowej dyscyplinie i na warunkach partnerskich panujących w rodzinie, są dużo bardziej samodzielne, przedsiębiorcze i decyzyjne w późniejszym życiu. Zakładają szczęśliwsze związki i dużo lepiej radzą sobie z pokonywaniem wszelkich życiowych trudności.
Jak nie rozpieszczać dziecka?
Największym problemem w kwestii rozpieszczania jest nadopiekuńczość rodziców, która przejawia się tym, że poświęcają oni dzieciom zbyt dużo uwagi i robią za nie rzeczy, które powinny potrafić wykonywać samodzielnie. Najczęściej jest to sprzątanie po nich, odrabianie z nimi lekcji przez całą podstawówkę, gimnazjum i szkołę średnią, wybieranie im ubrań, organizowanie każdej chwili i podporządkowywanie całego życia rodzinnego dziecku. Są nawet tacy rodzice, którzy nie tylko zapisują swoje dzieci na zajęcia na studiach, ale też towarzyszą im podczas rozmów kwalifikacyjnych.
Innym typem nadopiekuńczości jest brak ram – rodzice nie ustanawiają reguł lub nie egzekwują ich przestrzegania i nie pozwalają dzieciom, by uczyły się różnych rzeczy przez wypełnianie obowiązków. Zwykle mylnie nazywają to wychowaniem bezstresowym. Brak zasad i reguł w codziennym życiu prowadzi do zagubienia, skrzywionego świata wartości oraz zachwianego poczucia bezpieczeństwa i wiary w siebie u dziecka.
Czy rozpieszczasz swoje dziecko?
Jeśli zastanawiasz się, czy podejmowana decyzja lub działanie jest zwykłym rodzicielskim wsparciem czy może jednak już rozpieszcza twoje dziecko, zadaj sobie następujące cztery pytania:
- Czy to, co robię, hamuje rozwój mojego dziecka?
- Czy w ten sposób wydaję na jedno lub więcej moich dzieci nieproporcjonalnie dużą część rodzinnego budżetu?
- Czy robię to dla siebie, dorosłego, bardziej niż dla mojego dziecka?
- Czy może to potencjalnie skrzywdzić kogoś innego, w tym mnie?
Jeśli na którekolwiek z nich odpowiedziałeś „tak”, prawdopodobnie potrzebujesz zmiany w swoim podejściu do dziecka. Ustal zasady rozwiązywania problemów i trzymaj się ich. Balans pomiędzy ramami i dyscypliną to klucz do wychowania przystosowanej osoby, która poradzi sobie z wyzwaniami stawianymi przez życie.
Tomasz Bielewicz
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie