Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Być ojcem - co to współcześnie oznacza?

Tata na medal
|
25.07.2023

Być ojcem – to coś, co jeszcze pokolenie wcześniej definiowało prawdziwego mężczyznę. Dzisiaj to już kwestia wolnego wyboru, jedna z wielu życiowych dróg, jaką możesz pójść. Jednak to właśnie dziś ojcostwo jest w centrum uwagi. Co oznacza współcześnie bycie ojcem?

Tagi: wychowanie dziecka

Dobry ojciec
Na czym polega współczesne ojcostwo? (fot. Unsplash.com)

Kiedyś zasady były jasne: ojciec to był "ktoś"! Zwykle wielki nieobecny, przychodził do domu, przynosił pieniądze i chował się za gazetą. Jak miał dobry humor, zabierał starsze dzieci na wycieczkę, a z młodszymi bawił się klockami. Wiadomo było, że zadaniem ojca jest objaśnianie świata: to tata tłumaczył, gdzie leży Afryka i dlaczego ziemia kręci się wokół słońca, pomagał w odrabianiu trudniejszych lekcji. Teraz taki świat został już tylko w niektórych czytankach ze szkolnych podręczników. Co go zastąpiło?

Od tyrana do kumpla

Współczesny ojciec nie ma już władzy absolutnej nad dzieckiem. I coraz rzadziej mu tego brakuje... Zamiast żelaznej pięści do karcenia niepokornego potomka woli mieć naturalny autorytet. Zamiast pasa preferuje wychowawczą rozmowę. I to nie tylko dlatego, że klapsy zostały wyjęte spod prawa. Po prostu - zdecydowanie zmienił się klimat w rodzinie. Konflikt pokoleń w zasadzie przestał istnieć. Ty sam pamiętasz jeszcze pewnie wojny, jakie toczyłeś ze swoim ojcem o styl ubierania się, słuchaną muzykę, czy wakacyjne wypady pod namiot lub na koncert. A dzisiaj? W popularnych sieciówkach ubierają się nastolatki i ich rodzice, a na fali stylu retro możesz ze zdumieniem zaobserwować, jak twój nastoletni syn prezentuje fryzurę, której nie powstydziłbyś się w Jarocinie w… 1981 roku!

Rodzice współczesnych nastolatków to buntownicze dzieci lat 80., które kontrkulturę mają we krwi i pewnie pamiętają jeszcze młodzieńcze zapewnienia, że nigdy w życiu nie zostaną „zgredami”. W efekcie współczesny ojciec coraz częściej jest dla swojego dziecka po prostu dobrym kumplem. Świetnie, gdy objawia się to dobrymi relacjami, wzajemnym zainteresowaniem i wspólnym spędzaniem czasu. Gorzej, gdy ośmieszysz się przed kolegami syna, udając luzaka i gadając slangiem, a syn będzie przechodził na drugą stronę ulicy, udając, że nie poznaje tego boomera w różowych trampkach. Zachowaj zdrowe proporcje, a wszystko będzie dobrze.

Tata na etacie

Wbrew obiegowym opiniom, zaangażowanie współczesnych ojców w opiekę nad dziećmi i ich wychowanie jest nieporównywalnie większe niż w poprzednich pokoleniach. Zacznijmy od początku. Gdybyś został szczęśliwym ojcem w latach trzydziestych XX wieku to na czas porodu pozostawiłbyś swoją małżonkę w domu i hucznie świętował narodziny potomka przez kilka dni. W zasadzie jeszcze trzydzieści lat temu taki zwyczaj był powszechny. Dziś przyszły tata rozpoczyna swoją ojcowską edukację w szkole rodzenia, a następnie towarzyszy kobiecie podczas porodu.

Dalej też nie jest wcale tak prosto. Nocne wstawanie do dziecka, podgrzewanie butelek, kąpiel, zmienianie pieluch, noszenie malucha podczas kolki – tymi wszystkimi „przywilejami” kobiety już się z nami podzieliły. Największy szok przeżywają dojrzali mężczyźni, którzy po kilkunastu latach po raz kolejny zostają ojcami. Ze zdumieniem odkrywają, że place zabaw i parki są dziś pełne tatusiów. O zgrozo, niektórzy nie tylko wykorzystują należne im dwa tygodnie urlopu, ale nawet zostają pełnoetatowymi ojcami, tzn. są na urlopie wychowawczym! I choć wciąż są w zdecydowanej mniejszości, ich wybór nie powoduje już niewybrednych komentarzy, spotyka się raczej z życzliwością.

Jednak ci, którzy wybierają tradycyjny wariant i nie rezygnują z pracy, spędzają z dzieckiem znacznie więcej czasu niż choćby ich ojcowie. Zdaniem psychologów to najlepszy sposób, by kolejne pokolenie młodych mężczyzn było silne, pewne siebie i stabilne psychicznie. Zresztą dla córki także dobry kontakt z ojcem już od najmłodszych lat ma decydujący wpływ na jej przyszłe życie, a przede wszystkim na związki z mężczyznami.

Kto kogo uczy?

Słyszałeś kiedyś pojęcie „cyfrowy tubylec”? To o twoim dziecku i jego rówieśnikach. Pokolenie naszych dzieci urodziło się w czasach, gdy dostęp do nowoczesnych gadżetów był już powszechny. Komputer, tablet i smartfon są dla nich tak łatwe w obsłudze, jak dla ciebie telefon stacjonarny, o którym oni mogli nawet nie słyszeć. A ty? Zdaniem socjologów jesteś „cyfrowym imigrantem”. Choć znakomicie poruszasz się w świecie nowych technologii, są one dla ciebie środowiskiem obcym. To odwróciło naturalną kolejność, w której to ojciec uczył dziecko i wprowadzał je w świat. Dziś syn czy córka potrafią w niektórych dziedzinach więcej od ciebie. I jak tu być autorytetem?

Przede wszystkim nie próbuj naśladować swojego ojca lub co gorsza dziadka! Psychologowie podpowiadają, że współczesny ojciec powinien być wobec swoich dzieci raczej mentorem niż autorytarnym władcą. Co to oznacza? Mentor nie boi się przyznać do błędu i niewiedzy, bo zna swoją wartość. Dzieli się swoimi doświadczeniami, podpowiada rozwiązania, ale też wysłuchuje drugiej strony. Taki model ojcostwa coraz częściej preferują współcześni mężczyźni. Nie boją się też czerpać wiedzy od swoich dzieci. Naturalne niegdyś wprowadzanie dzieci w świat zastąpiła obustronna wymiana wiedzy i doświadczeń.

Adam Pawłowski

Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (2) / skomentuj / zobacz wszystkie

m32
27 stycznia 2012 o 18:25
Odpowiedz

:))) nie ma jak to być 45 letnim informatykiem - technologia w najmniejszym palcu - androidy/iphon/wm :)
No i wiek - tatuś co nie boi się pilota do telewizora, a jest z zeszłej dekady - jest jakby stary i nowy

~m32

27.01.2012 18:25
Tata
27 stycznia 2012 o 15:34
Odpowiedz

Nie takie to wszystko proste, ale warto się uczyć od dzieci.

~Tata

27.01.2012 15:34