Od lat mam do czynienia z terenówkami i SUV-ami, więc, zanim wsiadłem do YETI, poczytałem sobie prospekt reklamowy. Wiadomo, praca marketingowców polega na zachwalaniu swojego produktu i trafiania z ofertą do odpowiedniego tzw. TARGETU, ale czasem autorów tekstów reklamowych ponosi wyobraźnia i mam wrażenie, że i tu pojechali jednak po całości :). Cytat- „Skodą Yeti dojedziesz wszędzie tam, gdzie zapragniesz. Las, góry, drogi i bezdroża. Nie musisz martwić się o to, co przed Tobą”.... i dalej...” z trybem off-road może z łatwością pokonać trudny teren…” Wydaje mi się, że znamy inne definicje trudnego terenu, więc na wszelki wypadek, choć mnie kusiło, poruszałem się po w miarę bezpiecznych miejscach. Fakt. Zapragnąłem dojechać do Janowa Lubelskiego w dość trudnych warunkach pogodowych (klasyczna polska wiosna – śnieg i mróz) i dojechałem. Nawet wróciłem do Warszawy, spalając około 5 litrów ropy na 100 km. Bardzo ładny wynik.
Nie czepiam się. Naprawdę. Jestem w tej dobrej sytuacji, że mam doświadczenie terenowe i to całkiem spore, jeździłem setkami samochodów w różnych warunkach i ja na takie teksty się nie nabiorę. Przysłowiowy Pan Kowalski kupi takie auto, naczyta się prospektów i obejrzy w TV reklamę.... i może się trochę zdziwić. Faktem natomiast jest NIEZAPRZECZALNYM, że zastosowany w Yeti system 4x4 ze sprzęgłem typu Haldex 4 w połączeniu z bogatą elektroniką, a w testowym egzemplarzu z rewelacyjną automatyczną skrzynią biegów DSG i dwulitrowym dieslem Tdi, bardzo dobrze sprawował się w trudnych zimowych warunkach - zarówno na śliskim asfalcie, ośnieżonych leśnych drogach i....kopnym śniegu na hotelowym parkingu. Dzięki elektronice samochód wybacza błędy kierowcy i szybko reaguje na poślizgi. W głębokim śniegu, żeby jechać, trzeba pamiętać, aby wyłączyć odpowiednie pstryczki elektryczki, bo elektronika jeszcze nie jest tak zaawansowana żeby myślała, ale to tez chyba już nie długo.
Testowy egzemplarz był jedną z bogatszych wersji i, jeżeli chodzi o wyposażenie czy wykonanie auta, to nie znajdę z czystym sumieniem żadnego minusa. Nooooo nie było skórzanej tapicerki, ale dla mnie to akurat zaleta. Wyposażenie - jak w dużo wyższych klasach, dużo schowków, uchwytów i nawet lampki w zewnętrznych lusterkach oświetlające ziemię koło przednich drzwi, aby w tym „trudnym terenie” nie wejść w błoto. Ile jest poduszek powietrznych, bez spowodowania wypadku trudno zliczyć. Ale dużo jest, jak mówi prospekt. Nawet jest taka, która chroni kolana kierowcy. Przydatna rzecz, zwłaszcza, kiedy kierowcą jest kobieta.
Na tylnych trzech oddzielnych fotelach siedzi się może niekomfortowo, ale w miarę wygodnie. Można je szybko wymontować czy złożyć, zwiększając objętość niewielkiego bagażnika. Dwie osoby bez problemu zapakują do Yeti bagaż na długie wakacje. Rodzina musi posiłkować się popularną „trumienką” na dachu.
Siedząc za kierownicą łatwo dobrać optymalną pozycję, jest dobra widoczność, wskaźniki dosłownie WSZYSTKIEGO, nawigacja, klimatyzacja i nawet ogrzewane fotele dają wygodę i sprawiają, że nawet długie trasy nie męczą. Siedmiostopniowa skrzynia DSG zmienia biegi bez szarpania i dba, żeby dwulitrowy dieselek zawsze miał odpowiednie obroty i nie wciągał za dużo tak drogiego paliwa.
Ksenonowe światła z doświetlaniem zakrętów, zintegrowane z przeciwmgłowymi światła do jazdy dziennej sprawiają, że nocne trasy nawet w złą pogodę nie są udręką.
W miejskiej jeździe Yeti też się sprawdzi. Siedzi się stosunkowo wysoko, widoczność jest wzorcowa we wszystkich kierunkach łącznie z tą w dużych lusterkach wstecznych. Bogatsze wersje maja system asystujący w parkowaniu.
Dwanaście głośników i niezłe, choć fabryczne radio, krótko mówiąc daje radę, więc jest miło, ciepło (chłodno), ekonomicznie, wygodnie, modnie i bezpiecznie, nic tylko jechać, jechać, jechać...
Specjalnie jednak tanio nie jest, jeżeli zdecydujemy się kupić jakąś bogatą wersję, ale jest też opcja z napędem tylko na przednie koła i w zdecydowanie mniejszym „wypasie”, za to w granicach 50 tysięcy złotych. Niestety, w tej wersji „trudny teren” będzie dla was niedostępny :)
Marek Jaźwiecki
VW Alltrack ❯
Komentarze (2) / skomentuj / zobacz wszystkie
4x4 to jest to co się teraz żałuję, że nie ma się. Pewnie mało kto by nie pogardził dodatkowym napędem jadąc po tych zaspach śnieżnych. Sól w takich warunkach nie działa jak trzeba. A jutro nadają jeszcze większe zawieje i zamiecie. I jak tu nie żałować, że nie ma 4x4. Nie gustuję w takich autach jak powyższy Yeti, wolę coś typu pickup, w amerykańskim stylu, Rangera albo Dmaxa. Ale nie pogardziłbym dzisiaj Yetim też :)
29.01.2014 22:40
Fajny, ciekawy i nasycony informacjami artykuł, aż chcę się zacząć polować :)
16.06.2012 13:34