Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Test: Lancia Delta Hard Black. Bez podejrzeń o szpan

Samochody
|
27.05.2012
Samochody Test: Lancia Delta Hard Black. Bez podejrzeń o szpan

Lancia Delta w limitowanej wersji Hard Black rozwiązuje poważny problem każdego faceta, który chce się wyróżnić i imponować stylem. Nie pozostawia miejsca na podejrzenie o szpan – sprawdziliśmy to w teście.

Samochody Test: Lancia Delta Hard Black. Bez podejrzeń o szpan

Jak słusznie zauważył jeden z czytelników naszego serwisu Facetpo40.pl, z taką ilością wdzięku jaką posiada Citroen DS4, którego testowaliśmy niedawno, istnieją jeszcze dwa auta. Są to Alfa Romeo Gulietta i Lancia Delta.

Ale jest jeszcze jeden taki samochód. To Lancia Delta w limitowanej wersji Hard Black. Dwa razy bardziej stylowa i piękna od „zwykłej” odmiany, dzięki wyróżniającemu ją matowemu kolorowi karoserii Nero Cosmo i błyszczącemu lakierowi dachu Eclissi Lucido.

Bez obaw: mat to nie tania folia, którą „tunerzy” w szopie oklejają swoje auta. Delta pokryta została wielowarstwową powłoką, która zależnie od pory dnia raz lekko opalizuje, raz wydaje się, że nie odbija w ogóle promieni słońca Najlepszy efekt daje jednak w nocy. Wtedy w nieprzeniknionej czerni zimnym światłem błyskają ledowe reflektory i czerwone jak krew paciorki tylnych lamp.

Za pieniądze, które trzeba wyłożyć na Deltę, można poszukać oczywiście innego auta, które będzie oferowało lepsze właściwości jezdne, bardziej przemyślaną ergonomię czy jeszcze lepsze materiały wykończeniowe. Delta w każdej z tych kategorii jest przynajmniej dobra. Za to gdy spojrzymy na nią wyłącznie przez pryzmat stylu, łatwo pokusić się o stwierdzenie, że gdyby to Maserati robiło auta z segmentu C, to... byłaby to właśnie Delta.

Matowa powłoka to nie koniec wyrafinowanych dodatków. W pakiecie dostajemy także 18-calową biżuterię na koła o nazwie Black Diamond, chromowaną, podwójną końcówkę wydechu, czarne lakierowane lusterka oraz skórzaną tapicerkę przeszywaną białą nicią, którą dostarczyła renomowana firma Poltrona Frau. Szkoda, że tuż obok pysznych materiałów można gdzieniegdzie natknąć się na twarde plastiki...

Wszystkie dodatki składające się na Hard Black, to wydatek zaledwie 6 200 zł do wersji Platinium i 6 700 zł do wersji Silver lub Gold (nie, tu nie zabrakło zera). Do tego można je zamówić do trzech z czterech poziomów wyposażenia.

Najdroższa wersja Platinium, którą jeździłem, to wydatek 126 990 zł plus pakiet. Ci, którzy skuszą się na tę odmianę, mogą liczyć m.in. na biksenonowe reflektory, asystenta parkowania i monitoringu martwego pola w lusterku, nawigację Instant Nav z 6,5-calowym ekranem i mapami NAVTEQ na karcie SD, multimedialny system Blue and Me oraz przesuwaną tylną kanapę. Dzięki niej bagażnik z 380 litrów można powiększyć o kolejne 85. Wtedy komfort na tylnych siedziskach pogarsza się nieznacznie. Choć przyznam szczerze, że wątpię by zbyt często ktoś na niej jeździł. Z dziennikarskiego obowiązku odbyłem tam krótką przejażdżkę, ale z radością wróciłem za kierownicę by zasiąść w skórzanym fotelu. Przyznam – jest wygodny – ale dość ciężko go optymalnie ustawić.

Pod prawą stopą kierowcy w testowanej wersji znalazło się 190 koni mechanicznych (do wyboru jest też benzynowy silnik 200 KM) generowanych przez diesla MultiJet z twin-turbo, który sparowano z sześciostopniową skrzynią biegów. Dzięki dwóm sprężarkom 400 Nm (!) momentu obrotowego dostępne jest już od 2000 obr/min. Wtedy uderza, z całą siłą kierując moment na szerokie koła w rozmiarze 225/40. Setka pojawia się na liczniku po 7,9 sekundach. Jednak nie liczcie na sportowe doznania. Przyspieszenie odbywa się dostojnie, bez wyrywania kierownicy z rąk czy mielenia asfaltu.

Lancia z wysokoprężnym silnikiem nie sprawdza się w sprincie spod świateł (który jej po prostu nie przystoi). Jej charakter bliższy jest autu typu grand tourer. O ile droga, po której jedziemy, zachowuje standardy zachodnioeuropejskie, podróż odbędzie się w komfortowych warunkach. Skaza na ergonomii i komforcie, to nieregulowany na wysokość podłokietnik. Akurat ta drobnostka, pozwalająca odpoczywać prawej ręce, przydałaby się, gdyż zasięg w trasie to spokojnie 1000 kilometrów (ok 6 litrów na 100 km). W mieście auto spaliło 8 litrów na 100 km.

Na koniec wróćmy do cienkiej linii między szpanem a stylem. Przeprowadziłem szybkie badanie na kobietach. Pięciu dziewczynom pokazałem zdjęcia Lancii i BMW serii 1. Aż cztery uznały, że więcej klasy i polotu miałby facet, który kupił Deltę. I to on w ich oczach miałby większe szanse na wspólne spotkanie na mieście.

Ed Borowski

Citroen DS5
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie