Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Test: BMW 328i xDrive GT

Samochody
|
03.12.2014
Samochody Test: BMW 328i xDrive GT

Mocno zarysowane niegdyś klasy samochodów ulegają rozdrobnieniu. Po BMW 5 GT przyszedł czas na mniejsze 3 GT, czyli coś dla kierowców, którzy szukają kombi klasy średniej, ale nie potrafią rozstać się z limuzyną. Taki miszmasz. Sprawdźmy, na ile udany.

Tagi: samochód dla faceta

Samochody Test: BMW 328i xDrive GT

Patrząc na 3 GT do przednich drzwi widzimy zwykłą trójkę. Siedzi się w nim jednak ciut wyżej, a powiększony o 11 cm rozstaw osi powoduje, że miejsca wewnątrz jest więcej, niż w BMW 5. Z jakim autem mamy więc do czynienia? Kombi? Nie. Sedan? Też nie. To może SUV? Znowu pudło.

BMW 3 GT to tak naprawdę mocno przerośnięty hatchback. Wyższy od BMW 3 kombi o 8 cm i dłuższy od niego aż o 20 cm. Takie parametry miały przełożyć się na bardziej proporcjonalne kształty nadwozia GT. Jak mówi stare przysłowie – o gustach się nie dyskutuje, ale mnie wygląd „lekkiego” Gran Turismo zupełnie nie urzeka. Bardzo ładnie zaprojektowany, zawadiacko przełamany przód auta (standard w modelu F30 i F31) z charakterystycznymi w tej wersji „nerkami”, kończy się ociężałym tyłem bez wyrazu. Moim zdaniem do jego zaprojektowania zużyto za dużo metalu. Nie pasują też mocno zachodzące na tylne błotniki, nieproporcjonalnych rozmiarów lampy. Pocieszające jest to, że w 5 GT wygląda to jeszcze gorzej.

Szczypty stylistycznej pikanterii dodaje jedynie spoiler. Szybko zrozumiałem jednak, że poza walorami estetycznymi i silnymi nawiązaniami do motosportu, nie pełni on żadnej istotnej funkcji. Niby ma dociskać „tyłek” auta do jezdni powyżej 110 km/h, ale w praktyce kompletnie tego nie czuć. Miłośnicy lansu docenią zapewne fakt, że jednym magicznym przyciskiem można ów spojler wysunąć na stałe. Taka jest dzisiejsza motoryzacja – dźwięki rzędowych „szóstek” płyną z dobrej klasy głośników, a doczepione spoilery przywołują wspomnienia z serii konsolowych gier Gran Turismo (zbieżność nazwy przypadkowa). Trzeba się przyzwyczaić.

BMW 3 GT jest więc wyższe, dłuższe i mimo, że miało być lżejsze – bardziej ociężałe. W dodatku, do tak przerośniętego nadwozia nie pasują 17-calowe felgi, które wyglądają, jakby były pożyczone z mniejszej jedynki. Żeby nie wyszło, że tylko narzekam, znalazłem też coś na obronę tego nadwozia. A mianowicie – pozbawione ramek drzwi. Mamy więc trochę z hatchbacka i jak widać – stylowego coupe. Szkoda, że w tak kiepskim stylistycznie wydaniu.

Przejdźmy do wnętrza. Tutaj od razu widać sens przedłużania karoserii. Miejsca zarówno z przodu jak i z tyłu jest pod dostatkiem. Do tego przepastny i bardzo ustawny bagażnik o pojemności 520 litrów sugeruje, że za kierownicą tego auta możemy myśleć o dalszym, rodzinnym wyjeździe. Fotele są bardzo wygodne. Mogłyby tylko minimalnie lepiej trzymać ciało na zakrętach. Porównując GT do wcześniej testowanych przez Artura Ostaszewskiego trójek – w wersji sedan i kombi – wnętrze tej porównywalne jest chyba tylko z możliwościami większej piątki.

 Jakość użytych przez BMW materiałów do wykończenia wnętrza urzeka. Odniosłem wręcz wrażenie, że wszystko – każdy, nawet najmniejszy detal powstawał oddzielnie, by później, na linii produkcyjnej monterzy w miękkich rękawiczkach mogli go z nieprzesadnym pietyzmem zamontować. Kokpit BMW 3 GT urządzono w typowym dla marki ascetycznym stylu – wszystko ma swoje miejsce, a liczne schowki pozwolą utrzymać we wnętrzu porządek. Mnie się ta niemiecka nuta stylistyczna nawet podoba.

Wreszcie warto wspomnieć w samych superlatywach o systemie iDrive. Przyciski wokół touchpada są logicznie rozplanowane, a prostota obsługi całości bardzo miło zaskakuje. Najnowszy iDrive zyskał też nową funkcję. Górną częścią pokrętła możemy sterować jak komputerową myszką. Możemy też po nim pisać palcem, dzięki czemu system rozpoznawania pisma odręcznego pozwala na całkiem sprawne odnalezienie numeru telefonu czy adresu w nawigacji. Można? Można!

Możliwości personalizacji auta (szczególnie, jeżeli jest ono wyposażone w adaptacyjne zawieszenie) są tak ogromne, że wywołują zawrót głowy. Nawet cały dzień można spędzić przy ustawianiu trójki GT pod siebie. Trochę to nawet przytłacza. Pod tym względem oferowany w Audi system Audi Select jest o wiele prostszy – wszystko załatwia tam jeden przycisk na desce rozdzielczej. Jeżdżąc 328i GT używałem tylko dwóch trybów. Sport+, w którym kierowca otrzymuje dozowaną dożylnie dawkę adrenaliny oraz Eco Pro, po włączeniu którego 245 konny silnik uspokaja się, a auto łagodnieje niczym baranek.

 Zresztą tym 245 koniom mechanicznym, generowanym przez (i niech was nie zwiedzie napis 328i na tylnej klapie) dwulitrową, turbodoładowaną jednostkę, zdecydowanie bliżej do ekologii, niż sportu. Ten silnik przy przyspieszaniu brzmi fatalnie, a brak klimatu BMW i charakterystycznej pracy sześciocylindrowej rzędówki, wprost wylewa się spod maski. Przyspieszenie do pierwszej setki w okolicach 6 sekund wgniata w fotel, ale 4 cylindry informują nas o tym, że wcale nie lubią szybkiej jazdy. Silnik jest za to bardzo elastyczny. 350 Nm czeka tylko, by móc torpedować nas do przodu już przy 1250 obr./min. To imponujący wynik. Dzięki temu, nawet podczas bardzo dynamicznie pokonywanych kilometrów po mieście, udało mi się utrzymać konie na wodzy i uzyskać bardzo przyzwoite spalanie na poziomie 11 litrów. 8-biegowy automat w standardowym trybie nie zachwyca, ale po przełączeniu w tryb sport bardzo ożywa. Zdecydowanie polecam więc jazdę ze sportowym ustawieniem.

Testowane 328i GT wyposażono w napęd na cztery koła xDrive. Odnoszę wrażenie, że powinien być on na pokładzie tego samochodu montowany seryjnie. Dlaczego? Już tłumaczę. Uwielbiam napęd na tył BMW. I jak w zwykłej trójce F30 nie wyobrażam sobie literki „x” – choćby po to, żeby móc czasami pozamiatać „tyłkiem” – tak w dostojne jeżdżącym GT, odpowiadające za napęd cztery „łapy” sprawdzają się rewelacyjnie. Trójka GT prowadzi się bardzo pewnie, ale wyższa karoseria i inaczej położony środek ciężkości powodują, że na zakrętach samochód zdecydowanie mocniej się przechyla. Nadal jest fenomenalnie, ale „zwykła” „F-trzydziestka” rozprawia się z zakrętami lepiej. Fizyki nie da się po prostu oszukać.

BMW 328i GT jakoś mnie nie zachwyciło. Z jednej strony przekombinowana stylistyka nadwozia, mocny, ale słabo brzmiący silnik, z drugiej – rewelacyjnie wykończone, bardzo duże wnętrze i więcej niż przyzwoite prowadzenie. Nie zrozumcie mnie źle. To nie tak, że ten samochód jest zły. Są po prostu lepsze – np. zwykła „trójka” w wersji sedan lub kombi. W dodatku prawie 300 tys. zł., które przyjdzie wam wydać na prezentowany egzemplarz, to wręcz kosmiczne pieniądze. Można się za nie rozejrzeć za nieźle wyposażonym egzemplarzem BMW 5. Jeżeli więc 3 GT to w wersji 320D xDrive – 184 KM zupełnie wystarczą. Ja jednak polecam standardową „trójkę”.

Dane techniczne:

  • Masa własna: 1,645 kg
  • Ładowność w kg: 570

Silnik:

  • Cylindry/zawory: 4/4
  • Pojemność w cm3: 1,997
  • Skok/średnica w mm: 90.1/84
  • Moc: 245 KM
  • Maksymalny moment obrotowy (Nm) przy obr/min 350/1,250 – 4,800
  • Stopień sprężania : 1 10.0

Koła

  • Rozmiar opon 225/55 R17 97W

Osiągi

  • Prędkość maksymalna: 250 km/h
  • Przyspieszenie 0-100 km/h: 6.1 sekundy

Adam Gieras
fot.: Maciej Gis

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie