Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Producenci aut zawetowali normy emisji spalin Euro 6d ISC-FCM

Samochody
|
09.07.2020

Od 1 stycznia 2021 r. producentów będą obowiązywać nowe normy emisji spalin i szkodliwych związków. Problem w tym, że dotyczyć one mają nie tylko wyprodukowanych po tej dacie aut, ale i tych nowo rejestrowanych. Firmy, które przez pandemię odnotowują znaczne spadki sprzedaży, obawiają się, że nie zdążą do tego czasu pozbyć się wyprodukowanych pojazdów z placów, więc apelują o przesunięcie deadline’u.

Tagi: ekologia

WLTP test spalania
Tak wygląda test spalania przeprowadzony na drodze według procedury WLTP

Thierry Breton, Europejski Komisarz ds. Rynku Wewnętrznego i Usług, otrzymał ostatnio interesującą korespondencję, w której znalazł list od samego Mike’a Manley’a – dyrektora generalnego grupy Fiat Chrysler Automobiles (FCA Group) i przewodniczącego Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów (ACEA). Szef grupy FCA skarżył się w nim, że wyprodukowali już za dużo aut niespełniających normy Euro 6d ISC-FCM, których – z dużym prawdopodobieństwem – nie uda się sprzedać przed 1 stycznia 2021 r. Wszystko przez pandemię, która osłabiła popyt na nowe samochody. Producenci są w kropce, dlatego proszą o półroczne odroczenie wejścia w życie nowego prawa.

Dużo hałasu o nic

Według danych Manley’a wyprodukowano już ponad 600 tys. nowych samochodów niespełniających normy Euro 6d ISC-FCM. Ocenia także, że na nową homologację, która będzie niezbędna w przyszłym roku, czeka w tym momencie około 2100 układów emisji spalin, bo przez koronakryzys służby techniczne i organy udzielające homologacji tego typu nie działały lub działały w bardzo ograniczonym stopniu. Przewodniczący ACEA zapewnia, że przesunięcie daty obowiązywania nowych norm o 6 miesięcy nie wpłynie negatywnie na środowisko, a może uchronić branżę przed grupowymi zwolnieniami.

Mike Manley
Michael Manley, dyrektor generalny FCA Group i przewodniczący ACEA

Chociaż akceptujemy fakt, że emisje zanieczyszczeń są delikatną kwestią polityczną, chcielibyśmy podkreślić, że proponowane odroczenie nie będzie miało żadnego wpływu na poziom emisji spalin ani na jakość powietrza — deklaruje w liście Manley. — W wielu przypadkach oznacza to, że auta po prostu nie będą wyposażone w monitoring zużycia paliwa — wyjaśnia. A trzeba dodać, że skrót „FCM” z nazwy nowej normy odpowiada właśnie za wbudowany system monitorujący zużycie paliwa, który ma kulturalnie upomnieć kierowcę, gdy wykryje niebezpiecznie wysokie spalanie.

Bezsensowne zwolnienia

Mike Manley zwraca uwagę, że firmy muszą bardzo szybko uzyskać pewność prawną, żeby nie podejmować decyzji, które mogłyby negatywnie wpłynąć na liczbę miejsc pracy w przemyśle. — Bez proponowanego odroczenia producenci będą zmuszeni wybierać między gromadzeniem nowo produkowanych pojazdów na placach, aż do zakończenia procesu homologacji, a wstrzymaniem produkcji. Oczywistym jest, że druga opcja niesie negatywne konsekwencje zarówno dla pracowników, jak i dostawców — przestrzega.

Chiński rząd odpowiedział już na bardzo podobny apel i z tego samego powodu przesunął o 6 miesięcy termin wejścia w życie nowej normy China 6. W końcu kto mógł wcześniej przewidzieć, że 2020 r. stanie się dla wszystkich tak trudnym wyzwaniem?

Krzysztof Grabek

 

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie