Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

O wolności wyboru

Samochody
|
13.09.2012
Samochody O wolności wyboru

Co charakteryzuje dojrzałego faceta na motoryzacyjnych zakupach? Potrafi dokonywać optymalnych wyborów, jest rozsądny, ale jednocześnie nie chce rezygnować z odrobiny szaleństwa.

Samochody O wolności wyboru

Sprostać takim wymaganiom nie jest łatwo. Jedną z możliwości jest zakup auta typu pick-up. Zaskoczeni?

To optymalny wybór dla facetów, którzy wzięli sprawy w swoje ręce: posiadających firmę lub działalność gospodarczą. Od ceny auta można odliczyć 23 proc. VAT-u. Przy aucie za 100 tys. to kupa kasy, co?

Jednocześnie to rozsądna decyzja. Pick-upy już dawno przestały być autami dla rolników i budowlańców. Bywają wyposażone niczym auta osobowe, zapewniają niezły komfort podróżowania, także rodzinie z dziećmi. Duży samochód to także większe bezpieczeństwo bierne podczas wypadku na drodze.

No i taki pick-up pozwala na odrobinę szaleństwa off-roadowego – właściwościami jezdnymi poza asfaltem niewiele ustępuje prawdziwym terenówkom.

Specjalnie dla was sprawdziłem trzy auta tego typu. Dwa z nich to „dzieci” słynnego rajdu Dakar. W ekstremalnych warunkach doświadczenia zdobywała tam zarówno rajdowa wersja Mitsubishi L200, jak i Isuzu D-Max. Trzeci z samochodów, którego marki na razie nie zdradzę, to nowe podejście do tematu pick-upów.

Prosto z Dakaru

Mitsubishi przez wiele lat królowało w rajdzie Dakar. Główne trofea zdobywano jednak za kierownicą modelu Pajero. Pickup L200 pozostawał nieco w cieniu. Jednak moc doświadczeń wyciągniętych z piasków Afryki czy górzystych terenów Ameryki Południowej widać w tym ponad 5-metrowym aucie gołym okiem. I to nie tylko dlatego, że testowaną wersję sygnowano logiem Dakaru na dywanikach. Wysoki prześwit w zestawieniu z reduktorem uruchamianym klasycznie, drugą dźwignią, umieszczoną obok lewarka zmiany biegów sprawiają, że auto w terenie jeździ niczym osobówka po asfalcie.

Na „czarnym” jest nieco gorzej, choć jak na tak wysoki pojazd przechyły nadwozia w zakrętach nie powodują wrażenia, że traci się kontrolę nad pojazdem. 2,5-litrowy silnik diesla o mocy 178 koni mechanicznych i 400 Nm momentu obrotowego sprawnie ciągnie ważące ponad 1800 kilogramów auto do przodu. Jest niestety głośny niczym stara pralka. Pali za to umiarkowanie – 10 litrów na 100 w trasie i 11 w mieście.

W L200 udało się dobrze wyważyć dzielność w terenie, z komfortem jazdy w trasie i łatwością użytkowania w mieście. Z „cywilnych” udogodnień poza klimatyzacją mamy np. przyzwoite radio, czy uchwyty isofix do mocowania dziecięcych fotelików.

Auto spod znaku trzech diamentów wyróżnia też najbardziej oryginalny wygląd i największa ilość oferowanych akcesoriów oraz możliwości zabudowy z całej prezentowanej trójki. Dzięki temu przewóz desek widnsurfingowych, rowerów czy kajaka to pestka. Z pokaźnych rozmiarów przyczepą też nie ma problemu - uciąg auta to 2,7 tony.

Najpotężniejszy

Isuzu D-Max, to najpotężniejsze auto z całego zestawienia. Nie dość, że jest najdłuższe, ma największą, ponad tonową ładowność i pociągnie 3-tonową przyczepę, to jeszcze jest najszybsze. 3-litrowy turbodiesel pierwszą setkę osiąga nieco wolniej niż przeciętny sedan – w 10,7 sekundy.

Trudno jednak oczekiwać od kolosa rodem z Japonii właściwości rajdowych. W zakręty wchodzi z gracją guźca, do którego upodabniają go „kły” w atrapie chłodnicy. Chyba, że mówimy o rajdach terenowych, w których od lat Isuzu sprawdza swoje pojazdy. Po szutrowych, wyboistych bezdrożach można spokojnie poruszać się z prędkościami drogowymi. Po odłączeniu napędu przedniej osi można pozwolić sobie nawet na odrobinę szaleństwa – D-Max łatwo „jedzie bokiem”. W poważnym terenie, np. kopnym piasku czy głębokim błocie, pomaga reduktor uruchamiany za pomocą przycisku na konsoli środkowej.

W mieście Isuzu nie jest łatwe w manewrowaniu. Łatwo jednak się nauczyć jego gabarytów i radzić sobie z nim nawet na ciasnych parkingach pod marketem. Pomagają w tym olbrzymie lusterka oraz czujniki parkowania.

D-Max to najbardziej okazałe i najsilniejsze auto z całego zestawienia. Mimo to spalanie pozostawało w teście na rozsądnym poziomie – D-Max „wypił” 9 litrów ropy na 100 km w trasie i 12 w mieście. Wady? Przeszkadzać mogą gabaryty pojazdu oraz niezbyt atrakcyjnie wyglądające wnętrze kabiny, nawet w najbogatszej wersji wykańczanej skórą.

Nowe podejście do tematu

Trzecie auto (którego nazwę zdradzę za chwilę), to swoista próba pogodzenia kilku spraw. Raz, możliwości odliczenia VAT-u. Po drugie nadania pick-upowi charakteru auta możliwie bardzo cywilizowanego w zakresie komfortu, właściwości jezdnych i wykończenia. Jednocześnie nadal ma to być pick-up – dzielny w terenie wół do pracy.

To pierwsze zadanie z dziedziny podatków i rachunkowości jest spełnione – 23 proc. podatku zostaje w naszej kieszeni. Z komfortem także się udało. W przeciwieństwie do konkurencji ten pick-up ma z tyłu zawieszenie wielowahaczowe zamiast resorów piórowych. Czuć to podczas jazdy w zakrętach. Prowadzenie jest o wiele pewniejsze, koła tylnej osi zdecydowanie trudniej zmusić do uślizgu, a nierówności są mniej wyczuwalne w kabinie. Trzeba jednak pamiętać, że autu bliżej właściwościami jezdnymi do SUV-a niż do auta osobowego.

Na komfort podróżowania wpływają także wygodne fotele i porządnie wyciszona kabina. Wnętrze jest zresztą wykończone w wielu miejscach miękkimi materiałami. Jednocześnie rzeczony pick-up nadal ma wielką pakę, terenowy napęd na cztery koła, a jego 2-litrowy turbodiesel o mocy 155 koni pociągnie 2,3-tonową przyczepę. Minus za spalanie – najlżejsze auto w zestawieniu spaliło w mieście 11 litrów na 100 km, i 9 w trasie, a więc niewiele mniej niż więksi, mocniejsi i ciężsi rywale.

Co to za auto? Nie zdradzałem jego nazwy od razu, gdyż wiele osób jest uprzedzonych do koreańskiej marki SsangYong. Co prawda nietrudno się dziwić, pamiętając poprzednie generacje modelu Actyon Sports, o którym mowa. Ich stylistyka trafiała w gusta Europejczyków równie celnie co piłkarze polskiej reprezentacji w bramkę Burkina Faso. Teraz auto wygląda zupełnie normalnie, a jego właściwości jezdne przypadną do gustu osobom, dla których dość bezkompromisowy charakter L200 i D-Maxa jest nie do zaakceptowania.

Które auto wybrać?

Wszystko zależy od potrzeb. Isuzu jest najpotężniejsze, a Actyon sprawdzi się najlepiej w mieście, dzięki swoim gabarytom i zwrotności. Mitsubishi ląduje gdzieś pośrodku. Na szczęście pick-upy to ucieleśnienie wolności – od VAT-u, od kiepskich dróg i... wolności wyboru swojego własnego ulubieńca.

Ed Borowski

Lancia Delta Hard Black
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (1) / skomentuj / zobacz wszystkie

Jaś
29 stycznia 2014 o 22:23
Odpowiedz

Samochód ten zawsze będzie mi się kojarzył z optymalnością. Dmax to świetny kompromis pomiędzy komfortem jazdy, dobrą stabilnością na wyboistym terenie, dużą mocą i przy tym małym zużyciu paliwa. A jakby było mało to jeszcze silnik wysokoprężny isuzu. W końcu to ich produkt! I jaki 100 tysiaków, Dmaxa można taniej kupić. Dakar będzie miał nowego króla piasków 8).

~Jaś

29.01.2014 22:23
1