Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Mercedes Klasy V – luksusowy jacht na kołach

Samochody
|
13.07.2020

Mówią o nim „Klasa S wśród vanów”. I rzeczywiście coś w tym jest, bo Mercedes Klasy V rozpieszcza komfortem i gadżetami. Gdybym miał wielodzietną rodzinę, z przyjemnością zapakowałbym ją do tego auta i wyruszył na długie, ale takie naprawdę długie, wakacje. Zwłaszcza że teraz van z gwiazdą na masce, tak jak każdy inny mercedes, reaguje na swoje imię.

Mercedes Klasy V
Dostawcza sylwetka może zmylić - w środku to prawdziwy Mercedes (fot. redakcja Facetpo40.pl)

Cel podróży? W tym przypadku bez znaczenia. Chociaż nie – im dalej, tym lepiej, bo z Klasy V po prostu nie chce się wysiadać. Trzeba na to uważać, ale przed tym przestrzegał już Tolkien, twierdząc, że „czasem niebezpiecznie jest wyjść z domu, bo gdy staniesz na drodze, nigdy nie wiadomo dokąd Cię nogi poniosą”. W autach takich jak Mercedes Klasy V wszelkie cytaty dotyczące tego, że nie liczy się cel, a sama podróż, wydają się niezwykle trafne.

Dlaczego? Z prostego powodu – duże vany ujawniają swoje główne zalety właśnie w dalekich podróżach. Sylwetka samochodu może i przywodzi na myśl auta do pracy, ale wystarczy otworzyć drzwi, by przekonać się, że spora karoseria skrywa kunsztownie wykończoną kabinę osobowego Mercedesa. I to nie byle jakiego, bo mogącego przewieźć w komfortowych warunkach nawet 8-osobową rodzinę albo siedmiu biznesmenów, którzy właśnie wysiedli z samolotu. Chociaż uwielbiamy Klasę S, tu musimy uznać wyższość literki „V”.

Wnętrze Mercedesa Klasy V
Tak można podróżować! Nad głowami niebo, a w środku 3-strefowa klimatyzacja i wentylowane fotele (fot. Mercedes)

Tu jest jakby luksusowo

Nawet nie „jakby”, a „po prostu” luksusowo. Klasa V zadebiutowała na rynku w 1996 r. jako szykowna interpretacja Vito. Zaprezentowana w 2003 r. druga generacja modelu zmieniła nazwę na Viano, ale pozostała wierna założeniom konstruktorów. Klasa V powróciła zaś do sprzedaży 11 lat później, gdy Mercedes przedstawił światu trzecie wcielenie busovana – i choć zarząd marki bardzo nie lubi tych skojarzeń, Vito i Klasa V mają ze sobą dużo wspólnego pod kątem mechaniki. Lata obecności na rynku pokazały jednak, że koncepcja oferowania równolegle dwóch całkowicie odmiennych wersji auta opartego na tych samych podzespołach ma sens. Dzisiaj nikt już nie kwestionuje obecności Klasy V – co najwyżej dopytuje, czym odróżnia się ona od stworzonego do pracy Vito.

Różnice widoczne są już zewnątrz (inne zderzaki, koła i klapa bagażnika – w Klasie V z dodatkową większą i otwieraną tylną szybą, a w Vito zastąpiona opcjonalnie dwuskrzydłowymi drzwiami), ale prawdziwą przewagę Klasa V zyskuje po zajęciu miejsc w kabinie. To jak dwie zupełnie inne planety – Vito jest do bólu proste i surowe, Klasa V zaś wytworna i… przytulna. Patrząc na deski rozdzielcze tych aut, trudno uwierzyć, że obudowano je bardzo podobnymi karoseriami. Ta w Klasie V wygląda jak żywcem przeniesiona z Klasy C czy E, tej z Vito bliżej do Sprintera sprzed modernizacji. Rzut oka na boki i widać, że w Klasie V jest znacznie więcej materiałów wykończeniowych, a boczki drzwi są grubsze. Kierowca i pasażerowie siedzą zaś na lepszych fotelach – z podłokietnikami, a w wyższych wersjach obitych skórą i ogrzewanych lub wentylowanych (w każdym rzędzie). I w tym miejscu porzućmy porównania do Vito, bo przecież mówimy o zupełnie innym samochodzie.

Mercedes Klasy V bok
Klasa V to coś więcej niż po prostu osobowa wersja Vito (fot. redakcja Facetpo40.pl)

Hej, Mercedes!

Ostatnia modernizacja modelu była czysto kosmetyczna, ale dzięki niej Klasa V nauczyła się wreszcie swojego imienia – gdy je usłyszy, ochoczo zgłasza się do pomocy. A pomóc może w różnych rzeczach. Od wybrania kontaktu ze sparowanego telefonu, przez zmianę stacji radiowej, ustawienie wyższej/niższej temperatury i znalezienie najbliższej stacji paliw, po włączenie masażu w konkretnym fotelu. Mercedesowska sztuczna inteligencja nie jest jednak omnipotentna, wszak nie chciała włączyć na naszą prośbę wycieraczek czy zmienić biegu – i dobrze, przez przypadek mogłoby bowiem dojść do niebezpiecznej sytuacji na drodze. Gdy Klasa V ma dostęp do internetu, może nam nawet coś wyszukać albo zarezerwować stolik w wybranej restauracji.

Znany z innych osobowych Mercedesów system MBUX z 10,25-calowym ekranem (w standardzie jest nieco mniejszy – 7-calowy) można docenić, gdy jedzie się gdzieś daleko samemu. Asystentka w końcu chętnie odpowiada na pytania. Czasem nawet te egzystencjalne albo… kontrowersyjne. Poproszona o wyrażenie opinii na temat innych niemieckich samochodów asekuracyjnie odpowiada „Co, proszę?” lub „Czy mógłbyś to powtórzyć?”. Nie boi się też dyskutować o gustach muzycznych i potrafi opowiadać dowcipy. Może też pomóc w zaplanowaniu urlopu, choć na pytanie „Gdzie mam pojechać na wakacje?” nie ma gotowej odpowiedzi. Wyszukuje za to pobliskie… biura podróży.

Mercedes Klasy V kokpit
Asystent głosowy sterowany jest głosem, touchpadem lub bezpośrednio z ekranu (fot. redakcja Facetpo40.pl)

Nie będziemy wam jednak psuć zabawy w rozpracowywaniu systemu obsługi głosowej i więcej już nie zdradzimy. Musimy za to pochwalić samo zarządzanie systemem – do wyboru są trzy możliwości: sterowanie głosowe, touchpad umieszczony tam, gdzie zazwyczaj w autach znajduje się dźwignia zmiany biegów (w Mercedesie dźwigienka PRND jest oczywiście przy kierownicy, w miejscu tej do obsługi wycieraczek, którymi zarządza się manetką do… kierunkowskazów), ale można też po prostu klikać w ekran. Z początku jego obsługa wydaje się zawiła, z biegiem czasu każdy jednak wypracowuje swój sposób komunikacji z samochodem. A skoro już mowa o komunikacji, to na pokładzie jest obecny interkom, który podbija dźwięki z tyłu w przednich głośnikach (i na odwrót), więc nikt nie musi podnosić głosu nawet na autostradzie. Dzieciaki z pewnością docenią obecność pokładowego hotspotu Wi-Fi – Netflix powinien „hulać”. Trzeba tylko wymienić im najpierw smartfony/tablety (tańsza opcja: kabelki), bo standardowe wejścia zastąpiono nowoczesnymi portami USB-C.

Komfort absolutny

Chociaż w Klasie V nie można na razie zamówić pneumatycznego zawieszenia (Airmatic pojawi się jesienią), jak np. w Mercedesie GLS, nikt z podróżnych nie powinien narzekać na brak wygody. Zwłaszcza że przy okazji liftingu inżynierowie popracowali chyba nad spasowaniem plastików, bo na dystansie 600 km nie stwierdziliśmy żadnych niepokojących trzasków, na które wcześniej skarżyli się niektórzy użytkownicy.

Ale, między nami mówiąc, ciężko narzekać, gdy nad głowami podróżnych przez panoramiczny dach roztacza się widok na niebo, z głośników Burmester sączą się naprawdę wysokiej jakości dźwięki, a z tyłu można ustawić inną temperaturę niż w dwóch strefach klimatyzacji z przodu. Jeśli to dla kogoś mało, zawsze może wybrać jeszcze pakiet stołowy (rozkładany stolik pomiędzy drugim a trzecim rzędem), luksusowe leżankowe fotele z tyłu i konsolę środkową ze zintegrowanym chłodzonym schowkiem. W Mercedesie zadbali też o klimat – w samochodzie można mieć aluminiowe, drewniane lub quasi-karbonowe wykończenie. Skórzana tapicerka? Proszę bardzo. Wisienką na torcie jest nastrojowe oświetlenie z kilkunastoma dostępnymi kolorami.

Mercedes V300d
Klapę bagażnika można otwierać na dwa sposoby - albo całą, albo samą szybę (fot. Mercedes)

Wygodnie jest także przy pakowaniu lub po dojechaniu na miejsce – tylne drzwi otwierają się elektrycznie (ciekawostka: przyciskiem z kluczyka można otworzyć tylko te po prawej stronie samochodu). Tak samo działa skrywająca 1030-litrowy bagażnik (w wersji długiej), gigantyczna klapa Easy Pack, której wolelibyśmy nie podnosić ręcznie. System potrafi wykryć automatycznie przeszkodę, więc można być spokojnym o lakier przy ładowaniu rzeczy do kufra na parkingu podziemnym. Można na nie wjechać, bo Klasa V nie przekracza wysokością 2 m. Za to długością może dobijać nawet do 5,37 m (wersja ekstra długa). Jest jeszcze kompaktowa o długości 4,9 m, ale klienci, którzy chcą wozić nie tylko ludzi, ale też ich bagaże, decydują się częściej na środkową odmianę o długości 5,14 m. Masz mało rzeczy? W takim razie wystarczy, że otworzysz szybę w klapie i położysz je na dedykowanej półce (w razie potrzeby można ją zdemontować).

Problem decyzyjny

Pozostaje wybrać wersję, która najlepiej spełni oczekiwania rodziny. Rodziny, czyli…? Limitem jest tak naprawdę sześcioro dzieci, bo Klasę V można zamówić nawet w wersji 8-osobowej. Ale nie trzeba, bo w ofercie są też odmiany 6- i 7-osobowe, które zapewniają większy zakres konfiguracji wnętrza. W podłodze są zamontowane specjalne szyny, po których można swobodnie przesuwać fotele i stolik. Można też wyjąć pojedyncze elementy, ale tego nie polecamy, bo po pierwsze, trzeba je gdzieś zostawić, a po drugie, wyposażone w takie bajery fotele „trochę” ważą. Nieco problematyczne bywa też potem wrzucenie ich na miejsce, czyli zapięcie w odpowiednim fragmencie szyn.

Fotele Mercedes Klasy V
Na zdjęciu najwygodniejsza, 6-osobowa konfiguracja z indywidualnymi fotelami (fot. Mercedes)

Uff, rozmiar samochodu i konfiguracja wnętrza za nami. Teraz czas na dylemat silnikowy, czyli odwieczny konflikt – diesel czy benzyna? A nie, przepraszamy, nie w tym przypadku. Nowa Klasa V dostępna jest tylko w wariancie wysokoprężnym, ale za to tak czystym, że podobno decydują się nań nawet ekolodzy. W salonach Mercedesa można też już składać zamówienia na elektrycznego vana EQV. Jeśli jednak jesteś tradycjonalistą i stawiasz na ropę, do wyboru masz… jeden 4-cylindrowy silnik o pojemności 2.0. Jeden, za to w trzech wariantach mocy: 163 KM, 190 KM lub 239 KM. Niezależnie od mocy samochód można zamówić w wersji z napędem na tył lub na wszystkie koła (4MATIC). W każdej z nich już w standardzie mamy do dyspozycji 9-biegowy automat 9G-Tronic. Jeśli samochód ma być prawdziwie wszechstronny, polecamy wersję V300d z napędem 4MATIC, ale prawdę mówiąc, do sprawnego przetransportowania rodziny wystarczy już V250d. Ceny modelu startują od 200 244 zł brutto (V220d w odmianie kompaktowej), a kończą się na 381 186 zł brutto (V300d 4MATIC Exclusive w wersji długiej). Czyli wciąż mniej, niż kosztuje najtańsza odmiana Klasy S – a „fałka” to przecież taka „eska”, tyle że wśród vanów.

Krzysztof Grabek

Tył Mercedesa Klasy V
Konkurenci? Brak. Ewentualnie VW Multivan 6.1 Cruise, ale nie można go kupić w wydłużonej wersji (fot. Mercedes)

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie