Bardzo podobnie mam z samym stosunkiem do sprzętu. Kiedy dwa lata temu zaczynałem na powrót tę przygodę z rowerem, postawiłem na rozwiązanie najbardziej optymalne ekonomicznie i funkcjonalnie: aluminiową ramę, karbonowy widelec i całkiem sprawny, choć nie doskonały osprzęt z grupy Shimano 105. Na początek wystarczyło i nadal to rozwiązanie polecam wszystkim początkującym.
Kiedy się zaczyna, największym problemem jest zrozumienie tego, jak podczas długiego wysiłku działa nasz organizm – zanim odkryjemy, gdzie leżą nasze supermoce i ograniczenia, możliwości sprzętu są na drugim planie, bo i tak nie jesteśmy w stanie w pełni ich wykorzystać. Najdobitniej przekonałem się o tym, testując kilka rowerów od Fuji, na których jeździło mi się z pewnością wygodniej i łatwiej, ale moje osiągi, mierzone choćby porównaniami segmentów na Stravie, nadal były na podobnym poziomie. Nie byłem w stanie z lepszych rowerów wycisnąć wiele więcej niż z mojego pierwszego, aluminiowego Focusa.
Aż na początku tego sezonu dosiadłem Treka Emondę SL6. Najpierw z mieszanymi uczuciami, zwłaszcza w kwestii wyglądu – ten rower zupełnie nie rzuca się w oczy i jeśli ktoś myśli o zadaniu szyku w peletonie, będzie raczej rozczarowany: minimalizm w formie jest tu posunięty do granic możliwości: czarna matowa rama z czarnym malowaniem. I choć podobno czarny wyszczupla, to tutaj na pierwszy rzut oka rower sprawiał wrażenie potwornie ciężkiego. Nic bardziej błędnego: całość waży niewiele ponad 7,5 kg, co w sprzęcie ze średniej półki cenowej (wg cennika Treka rower kosztuje niecałe 11.000 zł) jest bardzo dobrym wynikiem.
Ale oczywiście nie sama waga, a tym bardziej nie szata graficzna są tymi powodami, dla których warto rozważyć ofertę Treka. Zdecydowanie jest nim pewien unikalny sposób, w jaki rower reaguje na pracę kolarza. Rama zbudowana jest z karbonu OCLV 500, co w nomenklaturze producenta oznacza po prostu średnią półkę – jest odrobinę ciężej, niż w rowerach najwyższej klasy (SLR 10, topowy model z serii Emonda, długo wyznaczał granice możliwości, jeśli idzie o wagę roweru: poniżej 5 kg!), ale istotnie lżej i – co ważniejsze – sztywniej, niż w konstrukcjach wykorzystujących włókna OCLV 300.
Co to oznacza w praktyce? Otóż rower prowadzi się niezwykle precyzyjnie, ale jednocześnie bez charakterystycznych dla tak sztywnych konstrukcji szarpnięć. Najlepiej daje się to odczuć przy pokonywaniu ostrzejszych podjazdów – kolejne biegi wskakują bardzo płynnie i bez najmniejszego problemu można utrzymać równe tempo pedałowania, nie czując większych oporów ze strony drogi, ani szarpnięć napędu. A jednocześnie ma się wrażenie, że cała energia z pedałowania jest bez żadnych strat przekazywana na koła. Niektórzy recenzenci nazywają tę charakterystykę „aksamitną”, co mnie osobiście niezbyt przekonuje, ale być może rzeczywiście oddaje w jakimś stopniu istotę tych wrażeń.
Skoro jesteśmy przy napędzie: Emonda SL6 jest wyposażona w pełną grupę Ultegra, która jest doskonałym kompromisem między rozsądną ceną a niską wagą i precyzją pracy całego mechanizmu. Dla jeżdżących po płaskim terenie fabryczna korba (z tarczami 50/34) może okazać się odrobinę za mała, ale Emonda najlepiej czuje się na pagórkach lub w górach i to z myślą o takiej jeździe została skonstruowana.
Wielu użytkowników zwraca uwagę na koła, jako na rzekomo najsłabszy punkt całej konstrukcji. I faktycznie: jeśli patrzeć na nie od strony potencjalnych osiągów, to rozwiązanie Bontragera (należącej do Treka marki akcesoriów) nie rzuca tu na kolana.
Komplet kół waży 1,7 kg, co w świecie, w którym liczy się niemal każdy gram, jest dla wielu użytkowników grubą przesadą. Niektórzy twierdzą też, że koła nieco gorzej się toczą, ale tego chyba bez specjalistycznego sprzętu do pomiarów z całą pewnością sprawdzić się nie da. W każdym razie nie sposób to stwierdzić podczas normalnej jazdy. Ja w tej pancernej konstrukcji dostrzegam jednak pewną zaletę: przejechałem dotąd na Emondzie blisko 1600 kilometrów bez najmniejszego odkształcenia i konieczności centrowania obręczy, co przy naszych, nie zawsze jak stół gładkich drogach, jest co najmniej zaskakujące.
Co ciekawe (i tu odpukuję w niemalowane, żeby nie zapeszyć), równie trwałe, co obręcze, są również opony Bontragera, na których dotychczas udało mi się uniknąć przebicia, a co też jest wynikiem wcześniej nie spotykanym.
Gdybym sam miał szukać elementów do poprawy, to prawdopodobnie zainwestowałbym w inną kierownicę – oryginalna, aluminiowa i o dosyć wąskim przekroju, jak na mój gust niezbyt skutecznie tłumi drgania i po 4-5 godzinach jazdy ból dłoni staje się mocno odczuwalny. Sama zmiana owijki na nieco grubszą trochę poprawiła komfort jazdy, ale nie rozwiązała problemu.
Podsumowując: jeśli myślisz o inwestycji w dobry rower ze średniej półki, koniecznie wpisz Emondę SL6 na listę. Znakomita rama i świetna konstrukcja typu endurance pozwolą ci na wielogodzinną jazdę w stosunkowo wygodnej pozycji, a precyzyjny napęd i duża sztywność dostarczą ci wielu wspaniałych wrażeń i poczucia pełnego wykorzystania twojej siły i energii.
Ja jestem pod wrażeniem. I chociaż mam świadomość, że to oczywiście zasługa nie tylko roweru, to mimo wszystko od momentu, w którym dosiadłem Emondę, moje wyniki, w tym pokonywane dystanse, średnie prędkości i czasy poszczególnych podjazdów, znacząco się poprawiły. A to sprawia, że… znowu chcę więcej!
Zerknąłem też na Instagrama. Okazuje się, że czarne matowe malowanie, pozbawione wszelkich ozdobników, to w tym sezonie modowy przebój. Jeszcze jeden punkt dla Emondy ;)
Emonda SL6 – dane techniczne:
- Rama - z włókna węglowego OCLV 500, wewnętrzne prowadzenie linek.
- Koła – Bontrager Race
- Opony – Bontrager R2 Hard-Case Lite
- Przerzutka przednia – Shimano Ultegra
- Przerzutka tylna – Shimano Ultegra
- Korba – Shimano Ultegra 50/34 (kompakt)
- Kaseta – Shimano Ultegra 11 biegów (11-28)
- Manetki – Shimano Ultegra
- Hamulce – Shimano Ultegra
- Kierownica – Bontrager Elite VR-C, średnica 31,8 mm
Mariusz Czykier
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie