Siodełko i kierownica
Wysokość siodełka ma kluczowe znaczenie zarówno dla efektywności pedałowania, jak i dla zabezpieczenia przed ewentualnymi kontuzjami. Ustawiając je zbyt nisko ryzykujesz zwiększonym bólem nóg, a w skrajnym przypadku urazem stawu kolanowego. Zbyt wysokie potrafi być groźne dla ścięgna Achillesa. Optymalne ustawienie siodła to takie, w którym noga ustawiona jest na pedale w najniższym położeniu, stopa równolegle do podłoża, a kolano jest zgięte pod kątem ok. 35 stopni.
Ustawienie kierownicy w nieco większym stopniu zależeć będzie od twoich indywidualnych preferencji, ale warto zwracać uwagę na to, by kierownica była na tyle blisko, by umożliwić ci lekkie ugięcie łokci i cofnięcie barków, a na tyle daleko, żebyś nie uderzał w nią kolanami, zwłaszcza podczas podjazdu.
Bardzo często ustawienie siodła i kierownicy jest dokonywane już na etapie zakupu roweru, niezwykle cenna może się w tym miejscu okazać pomoc profesjonalnego bikefittera, który pomoże ci znaleźć optymalne ustawienie roweru.
Chwyt kierownicy
Najczęściej stosowanym sposobem trzymania kierownicy jest chwyt za tzw. klamki. Jest to najbardziej optymalna pozycja, pozwalająca częściowo zredukować opór aerodynamiczny, a jednocześnie dająca łatwy dostęp do hamulców i zmiany przełożeń. Zapewne właśnie w tej pozycji spędzisz na rowerze najwięcej czasu, warto zatem zwrócić uwagę na prawidłowe ułożenie ciała: wyprostowane plecy, lekko ugięte i skierowane do tyłu łokcie oraz cofnięte barki.
Charakterystycznym dla jazdy na rowerze szosowym jest tzw. dolny chwyt, czyli ułożenie dłoni po wewnętrznej stronie zakrzywienia kierownicy. Wymusza to bardziej aerodynamiczną sylwetkę, co przydaje się najczęściej podczas zjazdów i jazdy pod wiatr.
Trzecim sposobem jest chwyt górny, czyli ułożenie rąk na poziomej części kierownicy, bliżej mostka. Ta pozycja jest dla wielu kolarzy najwygodniejsza, ale ma ten mankament, że wyprostowana sylwetka stawia duży opór aerodynamiczny, co oznacza, że utrzymanie tempa jazdy wymaga większej energii, wkładanej w…
Pedałowanie
Rzecz na pozór banalna: na rowerze jedziesz wtedy, gdy potrafisz utrzymać równowagę i pedałując przesuwasz się do przodu. Nie ma w tym większej filozofii. Ale kiedy wsiadasz na rower szosowy, nagle odkrywasz, że to, co dotychczas nazywałeś pedałowaniem, to zaledwie ułamek tego, czego potrzebujesz, by pojechać w siną dal.
Po pierwsze: na szosie nie tylko naciskasz na pedały, ale również ciągniesz je w górę – między innymi temu służą specjalne pedały z blokami, o których pisaliśmy wcześniej tutaj. Wbrew pozorom nie jest to łatwa sztuka, wymaga niezłej koordynacji i ćwiczeń. Świetnym sposobem jest znalezienie bezpiecznego odcinka drogi i pokonanie go za pomocą jednej nogi, wypinając drugą z pedału. Szybko się przekonasz, że twoje nogi pracują zupełnie inaczej.
Po drugie: pedałujesz efektywniej, kiedy przy nacisku twoja stopa jest ułożona równolegle do podłoża (przenosi wówczas na pedał największą siłę, której źródłem jest m.in. twoja masa), w trakcie ruchu w górę pięta unosi się nieznacznie w kierunku pośladka.
I po trzecie: zwróć uwagę na to, jak poruszają się twoje kolana. Zarówno podczas ruchu w dół i w górę powinny poruszać się po pionowej osi – wtedy też największa siła jest przekazywana wprost na pedały. „Kręcenia kółek” kolanami warto unikać również ze względu na niebezpieczeństwo urazu stawu kolanowego.
Pokonywanie zakrętów
To również temat z pozoru błahy i w pierwszym odruchu nie wart dłuższego namysłu. Ale już pierwszy zakręt, pokonywany z nieco większą prędkością może to podejście boleśnie zweryfikować.
Naczelna zasada: jedziesz tam, dokąd patrzysz. Może zabrzmi to cokolwiek dziwnie, ale pokonywanie zakrętu zaczynasz od głowy i oczu – kierujesz wzrok w miejsce, w którym chcesz się znaleźć, cała reszta podąża za nimi. Pedał po wewnętrznej stronie skrętu znajduje się w najwyższej pozycji, kolano wychyla się w stronę środka zakrętu, a tułów odchylasz nieco w drugą stronę i cały ciężar ciała opierasz na pedale, znajdującym się na zewnątrz zakrętu. Tym sposobem pochyla się rower, a nie ty i twój środek ciężkości.
Podjazdy
Są najlepszym ćwiczeniem na opanowanie pedałowania w pełnym zakresie, czyli naciskając jeden pedał i ciągnąc w górę drugi. Ostrzejszy podjazd będzie łatwiejszy do pokonania, kiedy podniesiesz się z siodełka i oprzesz na pedałach cały swój ciężar. Ta pozycja najbardziej przypomina wchodzenie po schodach, z tą różnicą, że noga podnoszona w górę wykonuje tutaj znacznie większą pracę. Ważne, żeby nie opierać całego ciężaru ciała o kierownicę (przenosisz na nią w ten sposób część masy, którą można wykorzystać do naciskania na pedały). Najczęściej pod górę wjeżdża się trzymając kierownicę za klamki – jest najwygodniej i możesz błyskawicznie zmieniać przełożenia. Warto w miarę możliwości poćwiczyć ten element – nic nie daje takiej satysfakcji, jak wjechanie rowerem na jakąś górską przełęcz. Tym bardziej, że później można z niej zjechać…
Zjazdy
Jeden z najprzyjemniejszych momentów, ale też jeden z najbardziej niebezpiecznych. Wymaga ogromnej koncentracji i opanowania – pamiętaj, że z asfaltem łączy cię tylko kilka milimetrów opony. Do zjazdu konieczne jest złapanie kierownicy dolnym chwytem, z dłońmi w pogotowiu na klamkach hamulców. Sylwetka powinna być maksymalnie pochylona i oparta o kierownicę, ciężar ciała możliwie najbardziej obniżony.
Jak więc widzisz, jest kilka drobnych niuansów w technice jazdy, które sprawiają, że warto się nad nimi pochylić, żeby z przyjemności jazdy wycisnąć możliwie najwięcej.
Na zachętę: kilka obrazków z bardzo przyjemnej trasy w okolicach Krakowa i link do treningu jako zapowiedź kolejnego materiału o tym, co nam dają te wszystkie gadżety, poprzyczepiane do roweru ;)
Mariusz Czykier
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie