Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

70 km/h bez hamulców. Witamy w fabryce prędkości i adrenaliny

Rowery
|
22.02.2019

Zamknij oczy i wyobraź sobie, że wsiadasz na rower. Zaczynasz pedałować i rozpędzasz się coraz bardziej. Czujesz wiatr na twarzy i słyszysz, jak koła szumią coraz głośniej, więc kręcisz jeszcze mocniej. 40 kilometrów na godzinę. 50… 60… można jeszcze szybciej, zależy ile masz siły. A teraz uwaga! Nie możesz przestać pedałować! A co gorsza: twój rower nie ma hamulców. I właśnie wjechałeś na pochyloną o ponad 45 stopni ścianę.

Kolarstwo torowe
Tissot UCI Mistrzostwa Świata w kolarstwie torowym. fot. Szymon Gruchalski / www.pruszkow2019.pl

Ten opis powyżej to wcale nie sen, tylko codzienność kolarzy torowych i coraz większej grupy amatorów, którzy z uprawiania tego sportu czerpią niezwykłą przyjemność. Zwłaszcza zimą, o ile tylko mają blisko do Pruszkowa, gdzie znajduje się jedyny w Polsce kryty, drewniany tor kolarski, będący na co dzień miejscem treningów, a od czasu do czasu areną międzynarodowych zmagań profesjonalnych torowców. Już za chwilę ruszają na nim Tissot UCI Mistrzostwa Świata w kolarstwie torowym – najważniejsza impreza w kalendarzu miłośników jazdy po owalu, a przy okazji największe zawody w sportach olimpijskich, jakie w tym roku zostaną rozegrane w naszym kraju.

Jak to się dzieje, że kolarstwo torowe tak szybko zdobywa popularność, a nasi kolarze pod względem liczby zdobywanych w najważniejszych imprezach medali ustępują tylko lekkoatletom? Na czym polega ta magia toru?

Czy to podłoga czy ściana?

Zacznijmy od samego obiektu i jego dziwnej - na pierwszy rzut oka - konstrukcji. No bo czy istnieją właściwie powody, żeby jeździć rowerem po stromych ścianach? Tak naprawdę powód jest jeden: prędkość. A za całą resztę odpowiada fizyka.

Z całą pewnością nie raz widziałeś kolarzy, którzy wjeżdżając w zakręt mocno pochylają rower w tę stronę, w którą skręcają. Zresztą, jeśli kiedykolwiek wsiadłeś na rower zapewne znasz to uczucie. Pokonanie szybkiego łuku na rowerze szosowym to cała skomplikowana procedura, której celem jest zrównoważenie wszystkich sił oddziałujących na rowerzystę: prędkości, związanej z nią siły odśrodkowej, wyrzucającej na zewnątrz łuku i grawitacji, która ciągnie nasze ciała w dół.

Tymczasem tor bierze tę pracę na siebie, a jego pochylone ściany sprawiają, że bez względu na to, z jaką prędkością się poruszasz, twoje ciało niemal cały czas jest prostopadłe w stosunku do podłoża. Nie musisz się pochylać, żeby skręcić i nie musisz się obawiać, że siła odśrodkowa wyrzuci cię z drogi. Czym szybciej będziesz jechał, tym mocniej koła twojego roweru będą wciskane w deski toru. Ale zawsze prosto.

To oczywiście nie oznacza, że jazda na torze nie wymaga żadnych umiejętności. Wprost przeciwnie: tory bywają bardzo różne i charakterystyki każdego z nich trzeba się zawsze nauczyć, ale wszystkie zostały zbudowane tylko w jednym celu: jeżdżenia po nich możliwie najszybciej.

Zresztą samo kolarstwo torowe nie jest dyscypliną nową. Zaczęło swój intensywny rozwój niemal równolegle z wyścigami szosowymi, pod koniec XIX wieku, a bywały czasy, gdy od szosy zdarzało mu się być znacznie popularniejszym. Mało kto dziś pamięta, że pierwszy medal olimpijski zdobyty przez biało-czerwonych sportowców, to właśnie srebro w kolarstwie torowym (drużynowa jazda na dochodzenie podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, w 1924 roku). Ale renesans kolarstwa torowego rozpoczął się kilkanaście lat temu, gdy zaczęto budować nowoczesne, kryte obiekty, pozwalające cieszyć się tą dyscypliną również w środku zimy. Choć w Polsce rośnie też liczba amatorów korzystających w ciepłe dni z betonowego toru we Wrocławiu, a warszawscy miłośnicy ostrego koła od lat walczą o odrestaurowanie niszczejącego obiektu, tzw. „Nowych Dynasów”, zlokalizowanego przy ulicy Podskarbińskiej.

Bez przerzutek, wolnobiegu i hamulców

No właśnie: ostre koło. Oprócz samego toru nietypowa konstrukcja roweru to druga, bardzo charakterystyczna cecha kolarstwa torowego. W zależności od preferowanej dyscypliny rama może być prosta lub lekko opadająca do tyłu, podobnie jak w „tradycyjnych” rowerach szosowych, co spotykamy najczęściej w konkurencjach średniodystansowych, ale może być też charakterystycznie pochylona do przodu, co pomaga wymusić aerodynamiczną sylwetkę w konkurencjach sprinterskich. Ale bez względu na geometrię samego roweru najbardziej charakterystycznym elementem jest napęd, pozbawiony tzw. wolnobiegu. Oznacza to, że tylne koło roweru kręci się zawsze razem z pedałami i nie ma możliwości zrobienia sobie przerwy w pedałowaniu, podczas gdy rower wciąż jedzie do przodu. Każda próba przerwania pedałowania skończy się tym, że to rower zacznie napędzać nogi kolarza.

Przerzutki na torze również są zbędne. Nie ma tu wzniesień, których pokonanie wymagałoby zmiany przełożenia, jeździ się cały czas ze stałą prędkością, a ewentualne różnice w stopniu wytrenowania kolarza, pozwalające na stosowanie bardziej „twardego” lub „miękkiego” przełożenia, rozwiązuje się albo za pomocą… odwrócenia koła (na tylną piastę nakręcone są zwykle po obu jej stronach dwie różne zębatki), lub przez wymianę całego mechanizmu, czyli tarczy z przodu i tylnych zębatek.

Skąd te rozwiązania? Wbrew pozorom podyktowane są… względami bezpieczeństwa. Ponieważ na torze jest stosunkowo niewiele miejsca, a, jak stwierdziliśmy na początku: służy on przede wszystkim do tego, by jeździć możliwie najszybciej, wprowadzono regułę, że wszyscy uczestnicy jazdy muszą poruszać się mniej więcej ze zbliżoną prędkością. Każda nagła zmiana prędkości przez jednego z kolarzy skutkowałaby natychmiastowym najechaniem na niego kolejnych. Stąd konieczność stopniowego wytracania prędkości, wymuszone przez ostre koło i brak hamulców w rowerze, oraz precyzyjnie określone reguły poruszania się po owalu, których stosowanie czyni jazdę bezpieczną, mimo rozwijania dużych prędkości.

Zasady ruchu

Większość współczesnych torów podzielona jest na dwie części: płaską, znajdującą się wewnątrz owalu, oraz właściwy tor, charakterystycznie pochylony do środka. Najbardziej wewnętrzna część toru służy do rozpoczynania jazdy i stopniowego rozpędzania się oraz wytracania prędkości. Jej zewnętrzna część, pomalowana na niebiesko i zwana zwyczajowo „trotuarkiem” służy do włączania się do właściwej jazdy. Jest zasadniczo wyłączona z rywalizacji, a w niektórych przypadkach rozkładane są na niej charakterystyczne „progi” z gąbki, które skutecznie zniechęcają zawodników do skracania sobie drogi.

Właściwy tor do jazdy jest na dole oznaczony czarną linią, która jednocześnie wyznacza długość jego obwodu – dziś najczęściej jest to 250 metrów, choć spotykane są tory dłuższe, np. 333-metrowe (dokładnie 333,33 m.). 90 centymetrów wyżej wytyczona jest linia czerwona, zwana często „sprinterską” (wyznacza granicę strefy wyprzedzania w konkurencji sprintu). Mniej więcej w połowie szerokości toru wytyczona jest niebieska linia. Podczas zawodów madisona powyżej niej muszą znajdować się kolarze, którzy w danym momencie nie uczestniczą w rywalizacji.

tor do jazdy w kolarstwie torowym
fot. Tissot

Dla amatorów reguły poruszania się po torze są stosunkowo proste: jadący wolniej jadą zawsze najbliżej czarnej linii, czyli dolnej krawędzi toru. Wyprzedzanie jest dozwolone tylko prawą stroną i zawsze po obowiązkowym upewnieniu się, że z tyłu nie nadjeżdża szybszy zawodnik. W dobrym tonie (i bezpieczne) jest uprzedzenie wyprzedanego zawodnika, przez krzyknięcie do niego komendy: „bez zmian!”, która oznacza, że nie powinien w tym momencie zmieniać swojego toru jazdy. Szybciej jadący kolarze jeżdżą powyżej niebieskiej linii, a ci najbardziej zaawansowani mkną tuż przy górnych bandach toru.

Nuda? Nic z tych rzeczy

Jednym z najczęściej powielanych stereotypów na temat kolarstwa torowego jest ten, według którego miałoby ono być nudne. „Jeżdżą w kółko, nic się nie dzieje”. Nic z tych rzeczy. Konkurencji rozgrywanych na torze jest kilkanaście, a większość z nich jest niezwykle widowiskowa. Trzeba tylko zrozumieć kilka podstawowych reguł. W trakcie nadchodzących Tissot UCI Mistrzostw Świata w kolarstwie torowym w Pruszkowie zobaczymy blisko 450 kolarzy, biorących udział aż w dziesięciu konkurencjach (niebawem wszystkie je opiszemy), a których aż sześć znajduje się w programie Igrzysk Olimpijskich w Tokio.

Śledzenie tej rywalizacji (zawody będą relacjonowane w Eurosporcie i TVP Sport) może być tym bardziej emocjonujące, że polscy kolarze torowi w ciągu ostatniej dekady awansowali do ścisłej światowej czołówki, zdobywając kilkanaście medali i tytułów mistrzowskich, w tym aktualny tytuł mistrza świata w konkurencji omnium, którego w Pruszkowie będzie bronił Szymon Sajnok. Gorąco polecam obserwowanie tej pasjonującej rywalizacji, zwłaszcza na żywo w Pruszkowie, jeśli tylko będziecie mieli taką możliwość. Będziecie mile zaskoczeni poziomem adrenaliny, która udziela się tam każdemu kibicowi obecnemu na torze.

Tissot UCI Mistrzostwa Świata w kolarstwie torowym wystartują w środę, 27 lutego i potrwają do niedzieli 3 marca, na torze kolarskim Arena Pruszków w Pruszkowie, przy ul. Andrzeja 1.

Mariusz Czykier

Tissot UCI Mistrzostwa Świata w kolarstwie torowym

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie