Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Praca albo... kobieta - wybór należy do ciebie

Podsumuj 40
|
24.01.2012
Podsumuj 40 Praca albo... kobieta - wybór należy do ciebie

Jesteś punktualny, uporządkowany, starasz się, nigdy nie wychodzisz z pracy przed czasem i przed szefem. Nie bierzesz zwolnień, nie wychodzisz na posiłki, Uważasz, że to twój obowiązek, że tak trzeba. Twierdzisz, że nie masz czasu na błahostki, bo pochłania cię robota. Teraz też nie masz czasu? Zrób sobie przerwę i przeczytaj - to coś specjalnie dla ciebie!

Pobierz raport z ankiety:

Raport: Bilans

Tagi: kariera , rodzina

Podsumuj 40 Praca albo... kobieta - wybór należy do ciebie

Trzy kobiety. Bardzo szczera rozmowa. O nas. Mężczyznach, którzy przez pracę tracą coś, czego nie da się kupić.

Patrycja i jej rycerz (niestety już nie z bajki)

- Od niemal pół roku nie kochałam się z moim mężem – skarży się Patrycja (bardzo zadbana, 37 lat), żona key account managera w korporacji zajmującej się branżą OTC. - Wraca do domu po dziesięciu, a czasem nawet czternastu godzinach pracy i od razu siada do komputera. Najpierw sprawdza jeszcze jakieś tabelki, obdzwania pracowników, którym podobno nie zdążył wszystkiego przekazać, a potem włącza grę komputerową. Potrafi tak siedzieć do 3. w nocy. Po czym przychodzi do łóżka i budzi mnie, by pochwalić się, ile to potworów zabił i który poziom przeszedł. A mnie nie interesuje żaden jego poziom, ja bym chciała wreszcie poczuć pion! Czy myślałam o znalezieniu kochanka? Miałam taki moment słabości, zaczęłam się nawet spotykać z kolegą ze studiów, ale źle się z tym czułam. Choć mój mąż jest nie w porządku wobec mnie, bo jego praca to jakby kochanka, ale mimo wszystko nie mogłabym dotykać innego mężczyzny. Przecież kocham swojego Marka i tylko on się liczy. Może jak już pozabija te wszystkie potwory i skończy ostatni level, to przeczyta tę rozmowę i wszystko będzie tak, jak dawniej…

Agnieszka, Ania i 200 lakierów

- Gdyby nie kasa, którą przynosi do domu, to już dawno bym go rzuciła. A tak - rekompensuję sobie jego nieobecność zakupami w galeriach handlowych. On nawet nie zauważył, że mam już kolekcję ponad 200 lakierów do paznokci – z goryczą w głosie mówi Agnieszka (32 lata, nogi jak 18-tka), dziewczyna Krzyśka, współwłaściciela dobrze prosperującej agencji reklamowej. - Przez tę jego nieobecność staję się coraz bardziej cyniczna i zgorzkniała. Już nawet nie mam z nim o czym rozmawiać. A kiedyś co tydzień byliśmy w kinie lub w teatrze, chodziliśmy na wystawy sztuki współczesnej, spotykaliśmy się ze znajomymi. On miał pasje, kumpli (trochę mnie wkurzali, ale dziś widzę jak było dobrze, gdy ich miał). Teraz niczego nie czyta, z nikim się nie spotyka. Chciałam to zmienić, kupiłam mu pod choinkę książkę o samotnych wyprawach w nieznane, które go napędzały do życia… Zapytał mnie, po co wydałam pieniądze. Nasza 3-letnia córka Ania szaleje za nim, a Krzysiek przegapia najfajniejsze momenty jej życia. Nie widział pierwszego kroku, nie słyszy jej pierwszych pełnych zdań, nawet nie wie, że ona świetnie rozróżnia marki samochodów.

Bożena spotyka się z facetem w pracy

- Mój facet pomagał założyć stację radiową. Zajmował się sprawami technicznymi i praca pochłonęła go bez reszty – mówi Bożena (39 lat, wygląda na ok. 30), obecnie księgowa w tymże radiu. - Potrafił nie pojawiać się w domu przez kilka dni. Na początku przychodziłam do niego do pracy, przynosiłam mu jedzenie, chwilę rozmawialiśmy, ale to było bez sensu, bo on tylko lutował i skręcał jakieś kabelki i mruczał coś pod nosem, co według niego było miłą pogawędką. Przestałam chodzić

do radia, to codziennie dzwonił z prośbą o pyszny obiad, bo „dziś to na pewno wróci wcześniej”. To był czas, gdy nie pojawił się w domu przez cały tydzień. Gdy wreszcie przyszedł łaskawie w niedzielne południe i zapytał co na obiad, postawiłam przed nim 7 talerzy, na każdym był obiad – od poniedziałkowego do niedzielnego. To był dobry sposób, ale okazał się mało skuteczny, bo praca nadal pochłania go bez reszty, chociaż radio działa już od kilku lat. Właściwie to widzimy się głównie w pracy. Przyznam szczerze, że coraz częściej myślę, że lepiej byłoby mi żyć bez niego, przynajmniej nie musiałabym się wówczas z nim liczyć.

 

 

***

Sprawdź, czy twoja praca nie odbiera ci czegoś ważnego. Jeśli na poniższe pytania odpowiesz więcej niż dwa razy „tak” poważnie zastanów się nad tym, czy praca nie przesłania ci… życia.

  1. Wracasz do domu i zanim zjesz obiad sprawdzasz służbową skrzynkę mailową i nie rozstajesz się z iPhonem?
  2. Jesteś rozdrażniony, gdy twoja kobieta pyta cię jak minął ci dzień, a ty właśnie byłeś tuż przed rozwiązaniem palącego problemu w firmie?
  3. Kiedy ostatnio kochałeś się ze swoją kobietą? Uśmiechnąłeś się teraz, przypominając sobie tę chwilę z co najmniej sprzed miesiąca?
  4. Nie wiesz, czy twoje młodsze dziecko uwielbia świnkę Pepę, czy Justina Biebera?
  5. Zastanawiasz się kim jest ten facet w sypialni twojej córki i dlaczego mówi do ciebie „tato”?
  6. Nie pamiętasz jak mają na imię żony twoich przyjaciół?
  7. Koledzy, z którymi jeździłeś na "strzelanki" lub na górskie wędrówki już nawet do ciebie nie dzwonią?
  8. Ostatni raz w kinie byłeś na „Gwiezdnych wojnach”?
  9. Najlepszy kumpel minął cię obojętnie w galerii handlowej, bo odwołałeś kilka ostatnich spotkań, ponieważ po raz kolejny musiałeś pilnie skończyć raport?
  10. Masz wrzody na żołądku, bo nie masz czasu na domowy obiad?

Wypowiedzi wysłuchał i wrócił wcześniej z pracy - Ed Borowski.
Imiona bohaterek, na ich życzenie, nie zostały zmienione.

Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (8) / skomentuj / zobacz wszystkie

przedmonitorem
06 lutego 2021 o 06:52
Odpowiedz

a komu i do czego są potrzebne kobiety?

~przedmonitorem

06.02.2021 06:52
***
15 czerwca 2015 o 12:58
Odpowiedz

Znam tą sytuację,ale "kochanką" mojego faceta jest pasja, a nie praca. Potrafi zrezygnować ze spotkania ze mną, odwiedzin u matki, jedzenia, pracy, wstać po 2-3 godzinach snu, albo nie kłaść się wcale, żeby tylko zrobić zdjęcie, kolejne ujęcie, jeszcze jeden motyw. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byliśmy w kinie, na spacerze czy wspólnym wyjeździe bez jego zdjęć.Ktoś może powiedzieć, że się czepiam, bo nie pije, nie bije, tylko...co mi z faceta, którego tak naprawdę nie ma?

~***

15.06.2015 12:58
Łukasz
15 czerwca 2015 o 09:06
Odpowiedz

40latek dobrze pisze. Polać mu!

~Łukasz

15.06.2015 09:06
Łukasz
15 czerwca 2015 o 09:05
Odpowiedz

Polać mu!

~Łukasz

15.06.2015 09:05
magdalena234
18 sierpnia 2013 o 20:48
Odpowiedz

wielka szkoda, że mężczyźni myślą, że najważniejsze w życiu są pieniądze..... i podobno to z myślą o nas.... co po dobrobycie jeśli człowiek jest samotny, pewnego dnia okazuje się, że niby razem, a osobno - ludzie całkowicie obcy sobie..... panowie nie warto... kobiety potrzebują czegoś więcej .... ważniejsze jest zainteresowanie, bliskość , wspólne plany i spędzony czas .....

~magdalena234

18.08.2013 20:48
dodi
03 lutego 2012 o 21:50
Odpowiedz

Samo życie...

~dodi

03.02.2012 21:50
###
02 lutego 2012 o 19:29
Odpowiedz

A co w sytuacji, gdy ona bije się o każdą chwilę z własnym mężem a on woli elektronikę? Jak przebić atrakcyjność i-phona, laptopa, i-pada itd

~###

02.02.2012 19:29
40latek
29 stycznia 2012 o 15:04
Odpowiedz

Stwierdzenie "gdyby nie kasa którą przynosi do domu, już dawno bym go rzuciła" daje jasny przekaz, do czego jesteśmy potrzebni naszym paniom. Ciekawe czy mąż tej do bólu szczerej niewiasty jest tego świadom. Wydaje mi się, że choćby za sam fakt przynoszenia do domu niezłej kasy, z której szanowna małżonka korzysta bez zażenowania, należy się mężowi szacunek i wdzięczność. Ale gdzie tam. To wciąż za mało. A może facet ucieka w pracę bo w domu nie znajduje oparcia i uznania tylko wymówki, narzekanie i wiecznie skwaszoną minę żony? Gdyby zarabiał niewiele lub (nie daj Boże) stracił pracę, wtedy dopiero byłyby pretensje, że jest nierobem, nieudacznikiem itp. Wówczas "ukochana" rzuciłaby go bez skrupułów wpędziwszy wcześniej w depresję, nie martwiąc się o jego dalsze losy. Mógłby się nawet powiesić. Kogo to obchodzi. Przecież i tak nie było z niego pożytku. Panowie! Nie dajmy się tak traktować Nie jesteśmy wołami roboczymi i mamy również prawa, o które należy się upominać.

~40latek

29.01.2012 15:04