Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

„Fallout” – historia serii gier RPG w postapokaliptycznym świecie. Wciąż daje radę?

Na luzie
|
09.11.2021

Mająca swój początek w 1997 roku seria gier „Fallout” uznawana jest za jedną z najważniejszych i najlepszych w całej historii. Na przestrzeni kolejnych dekad przeszła szereg gruntowych zmian, które jednym fanom przypadły go gustu, a innych odstraszyły. To kawał historii komputerowego grania, którą zwyczajnie warto znać!

„Fallout” - grafika z gier
Rysunkowa postać charakterystyczna dla serii gier „Fallout”

Twórcy pierwszych odsłon gier z serii „Fallout” wyszli z ciekawego założenia, które później z powodzeniem było kontynuowane również w nowszych odsłonach. Choć rzecz działa się w XXII i XXIII wieku, stylistyka – wystrój wnętrz, przedmioty, pojazdy – nawiązywała do powojennej kultury Ameryki lat 50. XX wieku. Prezentowała ludzi i wydarzenia, które z jednej strony oznaczały nadzieję na stworzenie nowej technologii i stawianie na rozwój, a z drugiej historycznie uzasadniony strach przed zagładą nuklearną. Zresztą sama nazwa gier nawiązuje właśnie do wojny atomowej – słowo „fallout” oznacza „opad promieniotwórczy”.

We wszystkich odsłonach serii przemierzaliśmy postapokaliptyczne pustkowia, gdzie ostatni ocalali po wojnie nuklearnej próbowali przetrwać. Świat zawsze naznaczony był przemocą, krwią i brutalnością. Zawsze był walką o przeżycie – niezależnie od środków, bez moralności i skrupułów. To właśnie ten niepodrabialny klimat gier sprawił, że cieszyły się one tak dużym zainteresowaniem. Oczywiście w tym miejscu nie można zapomnieć o znakomitej fabule (nie dotyczy do wszystkich odsłon „Fallouta”), udanym systemie rozwoju postaci czy w końcu pasującej do klimatu gry oprawie graficznej. Co do tej ostatniej jednak koniecznie trzeba pamiętać, że seria przeszła jedną istotną rewolucję – kochany przez wielu rzut izometryczny zastąpiony został pełnym 3D i widokiem z pierwszej osoby. Jednych to rozwiązanie zachwyciło, innych odrzuciło.


Słynne intro „Fallouta 2” z głosem Rona Perlmana

„Fallout” – klasyczne odsłony serii

Za stworzenie dwóch pierwszych „Falloutów” odpowiedzialna jest nieistniejąca już firma Black Isle Studios, która wykreowała kultowy obecnie świat. Przeniosła nas w przyszłość po wojnie nuklearnej i rzuciła gdzieś na terytorium Stanów Zjednoczonych. Jako protagonisty naszym nadrzędnym zadaniem jest przetrwanie, a także pomoc innym ludziom. W pierwszej odsłonie serii mamy za zadanie dostarczenie Hydroprocesora, który pozwoli na filtrowanie wody w Krypcie 13, z której pochodzimy, a to z kolei uratuje naszych ludzi przed niechybną śmiercią. W czasie wykonywania zadania napotykamy na dziesiątki misji pobocznych i wrogów, których musimy pokonać. W drugiej odsłonie sama konstrukcja głównego zadania jest zbliżona, ale tym razem musimy odnaleźć i dostarczyć do naszej wioski tak zwany „G.E.C.K.” (Generator Ekosystemu Cudownej Krainy), który pozwala na tworzenie miejsc zdatnych do życia na radioaktywnej powierzchni ziemi. Musimy go zdobyć, aby uratować mieszkańców naszej wioski.

Okładka "Fallout 2"
Okładka gry „Fallout 2”

Choć obie odsłony pod względem oprawy graficznej, rozwoju postaci, walki i wielu innych rzeczy są prawie identyczne, różnią się pod względem fabularnym. „Fallout 2” to zdecydowanie bardziej złożona opowieść, która rozgrywa się na większym terenie. Oferuje znacznie więcej zadań pobocznych, a także możliwości rozwoju postaci. Można odnieść wrażenie, że początkowo twórcy dopiero rozgrzewali się przed tym, co zaserwują w 1998 roku, czyli zaledwie rok po premierze debiutu. Oczywiście obie odsłony uznawane są obecnie za kultowe, ale to jednak druga część doceniona została dużo bardziej – zarówno przez graczy, jak i krytyków. Nawet teraz, ponad 30 lat później, choć archaiczna i niedostosowana do obecnych standardów, „dwójka” wciąż zachwyca na poziomie fabuły i prezentacji świata.

Nowi twórcy i grafika trójwymiarowa

Choć gry okazały się sukcesem, Black Isle Studios nie potrafiło utrzymać marki przy sobie. W 2001 roku pojawiło się „Fallout Tactics: Brotherhood of Steel”. Gra stworzona została przez Micro Forté i 14 Degrees. Choć wiele w niej było nawiązań do dwóch pierwszych części, znacząco zmienił się sposób rozgrywki – zrezygnowano z rozbudowanej fabuły kosztem zaawansowanego systemu walki taktycznej. Gra spotkała się z mieszanymi reakcjami, a to głównie dlatego, że tak bardzo odbiegała stylistycznie od dwóch uwielbianych pierwszych części. Z perspektywy czasu trzeba jednak przyznać, że była ciekawym uzupełnieniem uniwersum. Warto jednocześnie pamiętać, że nigdy nie była traktowana jako pełnoprawna kontynuacja. Podobnie jak gra akcji z elementami RPG „Fallout: Brotherhood of Steel”, która ukazała się w 2004 roku i była dostępna jedynie na konsolach Xbox oraz PlayStation2. Pojawiła się dość nieoczekiwanie i równie szybko o niej zapomnieliśmy. Nie wnosiła do świata „Fallouta” praktycznie nic interesującego.

Gdy prawa do marki przejęła Bethesda Sotfworks, szybko pojawiły się informacje o stworzeniu pełnoprawnej kontynuacji. Tym razem jednak bez rzutu izometrycznego, a w pełnym 3D i widokiem pierwszoosobowym. Rodziło to z jednej strony obawy, a z drugiej nadzieje. W końcu gra musiała dostosować się do nowoczesnych rozwiązań, które od 1997 roku znacząco się zmieniły. W 2008 roku światło dzienne ujrzał „Fallout 3”, który – tak jak należało się spodziewać – nie był doceniony przez wszystkich. Ortodoksyjni fani dwóch pierwszych odsłon nie potrafili odnaleźć się w trójwymiarowym świecie, w którym więcej nacisku położono na walkę, a mniej na fabułę. Tej oczywiście było w grze sporo, ale z powodu zmiany całego silnika graficznego akcenty rozłożyły się jednak nieco inaczej, niż w pierwszych odsłonach. Gra, choć początkowo pełna błędów, okazała się jednak sukcesem. Nawet jeśli starsi fani serii jej nie pokochali, szybko znalazła uznanie w oczach młodszych graczy, którzy byli bardziej otwarci na nowości. Bo trzeba przyznać, że świat w trzeciej odsłonie znów był mroczny i fascynujący, brutalny i pełen niebezpieczeństw. Gra okazała się sprzedażowym hitem i została doceniona przez branżowe pisma, recenzentów i oczywiście graczy.

Screen z gry "Fallout 3"
Trójwymiarowy świat „Fallouta 3”

Już dwa lata później premierę miał „Fallout: New Vegas”, który choć funkcjonował jako osobna gra, nie jest uznawany za pełnoprawną odsłonę serii. A powinien, ponieważ to gra zdecydowanie lepsza, niż „Fallout 3”. Jej produkcję zlecono firmie Obsidian Entertainment, która z dużo większym zainteresowaniem patrzyła w stronę dwóch klasycznych odsłon serii. Oczywiście – pierwszoosobowe 3D pozostało, ale gra była dużo bardziej rozbudowana fabularnie, a duży nacisk położono na swobodę w eksplorowaniu świata. Świata bardzo dużego, różnorodnego i ciekawego. Dokładnie takiego, jak w dwóch pierwszych częściach serii. Warto wspomnieć, że niektóre fragmenty fabuły gry zostały zaczerpnięte z nieukończonego projektu „Van Buren”, nad którym pracowało studio Black Isle, a muzykę do „Fallout: New Vegas” stworzył między innymi Mark Morgan, który pracował przy „jedynce” oraz „dwójce”. Również w samej grze nie brakowało smaczków nawiązujących do klasycznych odsłon – postaci, dialogów, przedmiotów. Twórcy czerpali garściami ze świata stworzonego w latach 90. Gry gra pojawiła się na rynku, pełna była niedoróbek i błędów, co odstraszyło wielu graczy. Potrzeba było miesięcy, żeby została porządnie załatana, ale warto było czekać. To doskonałe połączenie starego i nowego, a także przykład na to, że również w pełnym 3D można zrobić grę o ciekawej, rozbudowanej i spójnej fabule. Choć obecnie oprawa graficzna trąci już nieco myszką, jeśli chodzi o historię jest to prawdziwy majstersztyk, do którego można z wielką satysfakcją wracać. A grafikę poprawić można przecież modami, których nie brakuje.

Kolejny krok w nowoczesność, czyli „Fallout 4” oraz „Fallout 76”

Jak wspomniałem na wstępie, seria „Fallout” od początku otwarta była na zmiany i rozwój. Nie zawsze ta droga okazywała się słuszna, ale właściciele marki od początku przekonywali, że nie ma sensu pozostawać przy archaicznych rozwiązaniach. Po świetnym „Fallout: New Vegas” Bethesda poinformowała, że rozpoczyna prace nad kolejną pełnoprawną odsłoną. Nieco zaskakująca była informacja, że nie skorzysta tym razem z pomocy Obsidian Entertainment, a wszystko przygotuje we własnym zakresie. Ostatecznie na sklepowych półkach „Fallout 4” pojawił się w 2015 roku. Zgodnie z tradycją – pełen błędów i niedoróbek, ale kto zna poczynania firmy Bethesda ten wie, że to normalne. Gra z dużym otwartym światem, niezła grafika, sporo nawiązań do poprzednich części. Wydawało się, że dostaliśmy grę RPG, która może dołączyć do grona bardziej udanych odsłon serii. Szybko okazało się jednak, że pierwsze wrażenie zakłamuje nieco rzeczywistość. Świat był może i duży, ale niestety powtarzalny. Wiele lokacji nie różniło się od siebie. Duży nacisk położono na zdobywanie baz i budowanie osad. Można było budować domy, kupować meble, ustawiać na nich szpargały i w końcu zaludniać kolejne bezpieczne miejsca.

Z pozoru brzmi to ciekawie, ale aspekt ten tak mocno zdominował poczynania twórców, że ci zapomnieli o ciekawej, wielowątkowej fabule, która zawsze tak mocno kojarzona była z najlepszymi odsłonami serii. Starsi gracze byli zawiedzeni, ale – podobnie było z „Falloutem 3” – dopisali nowi, którym tworzenie osad i budowanie społeczności bardzo się spodobało. Ostatecznie gra, choć nie zabrała najlepszych ocen, cieszyła się ogromnym zainteresowaniem. Na pewno dużą zaletą gry jest sama eksploracja świata, która może dawać sporo satysfakcji, ale – no właśnie – fabularnie zwyczajnie niedomaga. To zatem kwestia gustu i indywidualnych preferencji. Ja, niżej podpisany, ogromny fan serii, spędziłem w „Falloucie 4” kilkadziesiąt godzin. Nie z powodu ciekawej historii, ale przede wszystkim możliwości eksploracji. Po prostu wędrowałem z miejsca na miejsce i, choć były one podobne, dało mi to sporo frajdy.

W 2018 roku pojawiła się najnowsza obecnie odsłona serii. „Fallout 76” to kolejny krok w stronę nowoczesności. Jest to bowiem wieloosobowa fabularna gra akcji. Odpowiedzialna jest za nią oczywiście firma Bethesda. I trzeba przyznać, że niewiele gier „AAA” miało... aż tak fatalny początek! Gdy gra się pojawiła, została zwyczajnie zmiażdżona przez krytyków i graczy. Błędy, niedoróbki, pusty i nudny świat. Nic tam się nie zgadzało. Mówiło się, że spuścizna pierwszych odsłon serii została zakopana na zawsze, a „Fallout 76” nigdy nie powinien ujrzeć światła dziennego. Choć sytuacja była trudna, a zainteresowanie niewielkie, Bethesda nie dała za wygraną. Regularnie ulepszała swoje najnowsze dzieło, dodając kolejne udogodnienia i rozwiązania, które miały zatrzymać graczy i przyciągnąć nowych. O dziwo... to się udało! Po wielu miesiącach „Fallout 76” stał się grą naprawdę dopracowaną, rozbudowaną i wciągającą. Grą, w której można spędzić wiele godzin i cieszyć się rozgrywką. Oczywiście z powodu jej budowy nie ma tutaj miejsca na wodotryski fabularne. To produkcja stawiająca na prostą rozgrywkę w dopracowanym i spójnym świecie postapo. Gra cieszy się obecnie sporym zainteresowaniem. Jest regularnie poprawiana, a także wypuszczane są do niej kolejne – mniejsze lub większe – dodatki. Fani serii na pewno mogą czerpać satysfakcję podczas grania w „Fallouta 76”.

To dobrze, ponieważ seria wciąż jest żywa i istnieje szansa, że za kilka lat pojawi się kolejna pełnoprawna odsłona. „Fallout 5” może być prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Ale czy będzie? Wszystko w rękach Bethesdy.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie