Członkowie Queen ponownie spotkali się w studiu nagraniowym w sierpniu 1975 roku. Choć poprzednie trzy albumy odniosły spory sukces, muzycy byli w fatalnej sytuacji finansowej. Na skraju bankructwa musieli podjąć pełne ryzyko – albo nagranie nowej płyty da im sławę i pieniądze, albo zespół Queen zniknie na zawsze. I to nie z powodu braku talentu jego współtwórców, ale z powodu chciwości wydawców i menedżerów.
Te tragiczne dla muzyków okoliczności okazały się jednak mobilizujące. Walcząc o przetrwanie postanowili nagrać album eksperymentalny – połączyli wszystkie rozwiązania, które sprawdziły się na poprzednich płytach, w jedną całość i mieli nadzieję, że da to efekt. Teraz już wiemy, że był on iście oszałamiający, a „A Night at the Opera” uznawane jest za jedną z najlepszych rockowych płyt w historii gatunku. Z kultowym już „Bohemian Rhapsody” na czele. Warto jednak pamiętać, że ten album to coś znacznie więcej, niż tylko jeden wybitny utwór!
Wielomiesięczna praca na pełnych obrotach
Jak już zostało wspomniane, zespół Queen miał poważne problemy z płynnością finansową. Z jednej strony oznaczało to, że muzycy muszą funkcjonować z mocno ograniczonym budżetem, a z drugiej wciąż byli pod presją wydawcy – ten chciał kolejnej płyty. A nie zapominajmy, że w latach 70. nikt na nowe albumy nie czekał po kilka lat. Te miały powstawać szybko i w dużych ilościach. Świadomi swoich umiejętności członkowie Queen postanowili postawić wszystko na jedną kartę i zdecydowali się nagrać najbardziej zaawansowany oraz ambitny album w swojej historii. Albo będzie sukcesem i da im pełną swobodę finansową, albo zakończy ich muzyczną działalność.
„A Night at the Opera” powstawało w aż siedmiu studiach nagraniowych, a wszystko pomiędzy sierpniem i listopadem 1975 roku. Jak na tamte czasy, był to album, na którego stworzenie wydano najwięcej w całej historii – 40 tysięcy funtów (biorąc pod uwagę inflację, na 2020 rok to ponad 335 tysięcy funtów). Rozmach robił wrażenie, ale jednocześnie potwierdzał, że zespół nie zostawił sobie żadnej drogi na ewentualną ucieczkę. Płyta „A Night at the Opera” musiała być hitem!
Zespół Queen w połowie lat 70.
W studiach nagraniowych Queen tworzył w składzie: Freddie Mercury, Brian May, Roger Taylor oraz John Deacon. Produkcją nowej płyty zajął się sam zespół, a także Roy Thomas Baker. Było również dwóch inżynierów dźwięku – Mike Stone oraz Gary Lyons. Duży wpływ na brzmienie „A Night at the Opera” miał pierwszy z wymienionych, który wcześniej współpracował chociażby z Genesis, a sami muzycy Queen będą korzystali z jego usług również podczas nagrywania kolejnych albumów. Wyżej wymienieni muzycy korzystali z wielu różnych instrumentów – Mercury był wokalistą, ale na niektórych utworach odpowiadał również za chórki, a także grał na fortepianie. Perkusista Roger Taylor w jednej z piosenek zagrał na... gitarze elektrycznej (singiel „I'm in Love with My Car”). Najbardziej uniwersalny okazał się Brian May – poza gitarą elektryczną, grał również na koto, harfie oraz ukulele. Muzycy, świadomi, że muszą dać z siebie wszystko, w żadnym wypadku się nie oszczędzali.
Ogromny nacisk zespół Queen postawił na różnorodność i mieszanie się gatunków. Sięgali po wpływy rocka progresywnego, heavy metalu, hard rocka, avant-popu czy popu. Potrafili zmieniać tempo kilkakrotnie w jednym utworze. Nagrywali dziesiątki, a nawet setki ścieżek, które później łączyli i umieszczali w piosence. Sprawiało to, że spod ich rąk wychodziło dzieło wyjątkowe – takie, którego nikt wcześniej nie nagrał. Postawili na nietuzinkowe rozwiązania, a także próbę stworzenia dzieła tak oryginalnego, żeby zostało zapamiętane na bardzo długo. I w latach 70. nic chociażby zbliżonego do „A Night at the Opera” nie powstało.
- Zdyscyplinowałem się... Zająłem się wokalami, ponieważ to moja mocna strona – szczególnie harmonie i tego typu sprawy. Na „Queen II” wpadliśmy w zbyt duży szał. Tym razem jednak świadomie się ograniczałem. Wpłynęło to na proces pisania utworów, co zaowocowało najlepszymi piosenkami, jakie kiedykolwiek napisaliśmy
- powiedział zaraz po wydaniu albumu Freddie Mercury.
Choć sama płyta jest z muzycznego punktu widzenia szalenie interesująca od początku aż do końca, warto kilka słów powiedzieć o najbardziej znanym utworze, który z niej pochodzi. „Bohemian Rhapsody”, bo o nim mowa, to istny majstersztyk. Utwór składa się z trzech sekcji, które – przynajmniej na papierze – nie powinny do siebie pasować. Wszystko zaczyna się od spokojnej fortepianowej ballady, która w pewnym momencie przechodzi w quasi-operową ekstrawagancję z wysuniętym na przód wokalem. Gdy wydaje się, że nic nas już nie zaskoczy, „Bohemian Rhapsody” staje się... hardrockowym kopniakiem z ostrą gitarą i agresywnym śpiewem Mercury’ego. To właśnie ta mieszanka wybuchowa wprowadziła Queen do absolutnego topu rockowych wykonawców w całej historii gatunku. Dobrze ponad miliard wyświetleń na YouTube również pokazuje skalę możliwości i dowodzi, że utwór jest popularny nawet tyle dekad od wydania!
Inną ciekawostką jest powstanie instrumentalnego utworu „God Save the Queen”, który stworzono... przez przypadek. Jest to oczywiście gitarowa interpretacja hymnu Wielkiej Brytanii, ale dlaczego to nagranie zamyka „A Night at the Opera”? Na zakończenie jednego z koncertów Queen, jeszcze przed wydaniem opisywanej płyty, fani odśpiewali „królewski hymn” jako wyraz oddania zespołowi. Muzykom niezwykle się to spodobało i przygotowali swoją wersję utworu. Od 30 października 1974 roku uruchamiają nagrany na taśmie „God Save the Queen” po zagraniu ostatniego zaplanowanego na dany wieczór utworu. Co ciekawe, w historii Queen czterokrotnie wspomniana kompozycja nie pożegnała fanów – podczas koncertów w 1976, 1979, 1984 oraz 1986 roku. Będąc w studiu nagraniowym muzycy uznali, że „God Save the Queen” będzie doskonałym zamknięciem płyty „A Night at the Opera”.
Warto wspomnieć również o tytule albumu. Zespół zainspirował się filmem braci Marx, którzy w 1935 roku nagrali film zatytułowany właśnie „A Night at the Opera”. Zespół postanowił przenieść ich pomysł na tytuł jeden do jednego. Zresztą twórczość braci była dla nich na tyle ważna, że wydany rok później krążek zatytułowali „A Day at the Races”, czyli dokładnie tak jak film z 1937 roku.
Singiel i pełen sukces
Jeszcze przed premierą „A Night at the Opera” światło dzienne ujrzał singiel „Bohemian Rhapsody”. Wówczas, 31 października 1975 roku, stało się jasne, że Queen osiągnie sukces. Kompozycja spotkała się z ogromnym zainteresowaniem ze strony fanów, a także dobrymi recenzjami krytyków. Lepszego utworu do promocji albumu muzycy Queen wybrać nie mogli. W Wielkiej Brytanii „A Night at the Opera” pojawiło się 21 listopada, a w Stanach Zjednoczonych 2 grudnia 1975 roku. Płyta szybko stała się hitem sprzedażowym.
Szacuje się, że „A Night at the Opera” sprzedało się w nakładzie przekraczającym 4 miliony egzemplarzy. Album potrójnie pokrył się platyną w Stanach Zjednoczonych, a dwukrotnie w Polsce. Płyta świetnie rozeszła się również w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Kanadzie, Argentynie czy Australii. Co jednak ważniejsze, otworzyła ona drogę Queen do wielkiej międzynarodowej kariery. Trwa ona od wielu lat – również po śmierci Mercury’ego (1991 roku), gdy Brian May i Roger Taylor zdecydowali się na kontynuowanie muzycznej przygody Queen.
Album „A Night at the Opera” doczekał się kilku wznowień, które zwykle uzupełniano premierowym lub mało znanym materiałem. Pierwsze wydano w 1991 roku nakładem Hollywood Records, a kolejne pojawiły się w 2011 roku. Najpierw wydane przez Universal, a następnie na platformie iTunes.
Tytuł wspomnianego już tutaj utworu „Bohemian Rhapsody” wykorzystany został w filmie biograficznym Bryana Singera, który miał swoją premierę w 2018 roku. Produkcja opowiada o Queen i jego wokaliście, którzy poprzez oryginalność i talent osiągnęli niesamowity sukces. Film nie skupia się jedynie na powstaniu „A Night at the Opera”, ale wybór tytułu jednoznacznie pokazuje, jaki utwór z całej dyskografii Queen jest tym najbardziej rozpoznawalnym. Natomiast „Bohemian Rhapsody” z oscarową rolą Ramiego Malka powinien obejrzeć każdy fan brytyjskiego zespołu.
Michał Grzybowski
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie