Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Półka kolekcjonera: Pantera – „Cowboys from Hell”

Muzyka
|
08.11.2021

Wydany w 1990 roku „Cowboys from Hell” uznawany jest za pierwszy album groovemetalowy. To dość nieoczekiwane, ponieważ w pierwszych latach działalności Pantera… tworzyła płyty glam i power metalowe. Wydawnictwa, o których muzycy nawet nie chcą teraz wspominać.

 „Cowboys from Hell” - okładka płyty
Okładka płyty pt. „Cowboys from Hell”

Przygoda zespołu Pantera rozpoczęła się w 1981 roku, a za jego stworzenie odpowiedzialni byli bracia Vincent Paul Abbott (znany jako Vinnie Paul) oraz Darrell Lance Abbott (Dimebag Darrell). Zaprosili oni do współpracy Donny’ego Harta, Terry’ego Glaze’a i Tommy’ego Bradforda. Rozpoczynali jak większość młodych zespołów – grając w małych amerykańskich klubach. Specjalizowali się w wykonywaniu muzyki heavy-, glam- i powermetalowej. W tej stylistyce utrzymane były cztery pierwsze albumy, które ukazywały się w latach 1983-1988.

W tym okresie doszło do kilku zmian w zespole. Basistę Tommy’ego Brandforda jeszcze przed wydaniem debiutanckiej płyty zastąpił Rex Brown. Z formacją pożegnał się również Hart, a jego miejsce za mikrofonem zajął najpierw Glaze, a następnie – nowy w szeregach Pantery – Phil Anselmo. Pojawienie się tego ostatniego miało spory wpływ na to, jak na przestrzeni kilku lat zmieniło się brzmienie zespołu. Już na krążku „Power metal” z 1988 roku widać było, że zanosi się na zmianę stylistyki. Nastąpiło to dwa lata później wraz z premierą „Cowboys from Hell”.

Zdjęcie zespołu Pantera
Zespół Pantera na początku lat 90.

Ciekawostką niech będzie fakt, że członkowie Pantery w późniejszych latach odcinali się od swojej twórczości do 1988 roku i sugerowali nawet, że ich dyskografia rozpoczyna się właśnie od płyty będącej bohaterem naszego tekstu. Faktycznie, gdy posłuchamy czwartej i piątej płyty, które dzielą przecież tylko dwa lata, można odnieść wrażenie, że zostały one nagrane przez dwa różne zespoły. Niektórzy muzycy Pantery przyznawali otwarcie, że wstydzą się swojej „glammetalowej” przygody. Czy jednak tego chcą, czy nie – płyty z lat 80. zapisały się w ich historii. Niekoniecznie złotymi zgłoskami. Zdecydowanie bardziej ekscytujące jest to, co stało się właśnie w 1990 roku.

Narodziny groove metalu

W 1989 roku do teksańskiego Pantego Sound Studio weszli Phil Anselmo, Dimebag Darrell, Rex Brown oraz Vinnie Paul. Do pomocy zaprosili specjalistę od muzyki metalowej, Terry’ego Date’a, który wcześniej współpracował między innymi z Metal Church, Fifth Angel czy Sanctuary. Nagrania oraz obróbka przygotowanego materiału trwały do kwietnia 1990 roku. Zespół przygotował ostatecznie dwanaście premierowych kompozycji, za które odpowiedzialni – jak współautorzy – są wszyscy czterej wymienieni wcześniej członkowie Pantery.

Jak już wspomniałem wcześniej, zespół odszedł od znanej sobie stylistyki i postawił na zdecydowanie ostrzejsze brzmienie. Wpadające w ucho solówki i agresywny, „wykrzyczany” wokal sprawiły, że o płycie zrobiło się głośno w świecie muzyki metalowej. Na „Cowboys from Hell” słychać wpływy muzyki thrashmetalowej, ale wydawnictwo określane jest również mianem „pierwszej płyty groovemetalowej w historii”. Ogromna w tym zasługa Phila Anselmo, który – dysponując ogromną skalą – potrafił w niepodrabialny sposób raz wykrzykiwać linijki tekstu, a innym razem wyśpiewywać je lekkim, choć nieco zachrypniętym głosem. To niecodzienne wówczas połączenie okazało się strzałem w dziesiątkę.

Sukces, którego nikt się nie spodziewał

Wydaje się, że nikt – zarówno fani metalu, jak i krytycy – nie spodziewali się tego, co usłyszeli na „Cowboys from Hell”. Oczywiście w kontekście tego, co wcześniej wykonywali muzycy z Pantery. To zaskoczenie okazało się jednak pozytywne, ponieważ płyta zebrała pochlebne recenzje, a także spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem ze strony miłośników muzyki metalowej. Zespół tworzący muzyką niszową i przepadającą gdzieś w zalewie podobnych krążków, nagle stał się jednym z czołowych przedstawicieli amerykańskiej sceny metalowej. To materiał na dobry film, który – mam nadzieję – kiedyś powstanie.

My tu jednak o muzyce, a nie o filmach... Album „Cowboys from Hell” okazał się sprzedażowym hitem. Przełożyło się to na pokrycie platyną w Stanach Zjednoczonych (milion sprzedanych egzemplarzy), a także złotem w Wielkiej Brytanii. Do 1990 roku muzycy z Pantery mogli jedynie pomarzyć, a nagle – po zmianie muzycznego stylu – wielki komercyjny sukces stało się faktem.

Płyta „Cowboys from Hell” wydana została zarówno w wersji standardowej (jedno CD ze studyjnymi wersjami utworów), jak i rozszerzonej. W skład tej drugiej wchodziły dwie dodatkowe płyty – z koncertowym materiałem nagranym podczas „Foundations Forum”, a także z wersjami demo jedenastu z dwunastu utworów wchodzącymi w skład wydawnictwa.

Wydarzenie bez precedensu

Oceniając z perspektywy czasu, „Cowboys from Hell” nie jest chyba najlepszym albumem w dorobku Pantery, bo tym – przynajmniej zdaniem niżej podpisanego – jest wydane dwa lata później „Vulgar Display of Power”. Na pewno jednak z albumem z 1990 roku wiążę się o wiele ciekawsza historia, którą zdecydowanie warto było przytoczyć. Bo podobnych sytuacji, że w tak krótkim czasie następuje tak diametralna zmiana stylu i przeradza się to w sukces, nie ma w muzyce metalowej zbyt wielu. Jednocześnie opisanie płyty „Cowboys from Hell” to doskonały pretekst do tego, żeby w najbliższym czasie więcej miejsca poświęcić właśnie jej następczyni...

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie