Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Półka kolekcjonera: Metallica – „Metallica”

Muzyka
|
24.05.2021

Dziś postanowiłem włożyć na moją coraz bardziej okazałą półkę jeden z najważniejszych albumów w całej historii muzyki metalowej. „Metallica”, bo o tej płycie mowa, to wydawnictwo wyjątkowe z kilku powodów. Ale o tym więcej w dalszej części tekstu!

Okładka płyty pt. „Metallica”
Minimalistyczna okładka płyty „Metallica” jest pomysłem Larsa Ulricha

Nie będę przekonywał, że muzycznie „Metallica” (czy też „Czarny album” – nazwy używane zamiennie) jest najlepszym dziełem w dorobku amerykańskiego zespołu, ponieważ w podpisanym moim nazwiskiem zestawieniu wszystkich płyt Metalliki, sam umieściłem to wydawnictwo poza podium – dokładnie na 5. miejscu. Bo w mojej ocenie grupa ma na swoim koncie lepsze, bardziej agresywne i zwyczajnie ciekawsze kompozycyjnie płyty, niż „Metallica”. To jednak album przełomowy, który dla samego gatunku zrobił więcej, niż jakiekolwiek inne płyty w historii szeroko rozumianej muzyki metalowej.

Do prac nad swoją piątą w dorobku płytą członkowie Metalliki przystąpili w październiku 1990 roku. Byli dwa lata po wydaniu świetnej „…And Justice for All” i obszernej trasie koncertowej. Nowy basista – Jason Newsted – już się w zespole zadomowił, dlatego mogli na spokojnie rozpocząć tworzenie premierowego materiału. Wówczas nie zdawali sobie na pewno sprawy, jak ważna dla nich i wielu innych muzyków z całego świata będzie to płyta...

Zdjęcie zespołu Metallica
Zespół Metallica na początku lat 90.

Nowe porządki, nowe rozwiązania

Gdy Metallica zameldowała się w studiu nagraniowym One on One Recording w Los Angeles, była świetnie do swojego zadania przygotowana. W czasie poprzednich kilku tygodni zespół nagrał wersje demo takich utworów jak „Enter Sandman”, „The Unforgiven”, „Nothing Else Matters”, „Wherever I May Roam” oraz „Sad but True”. Części składowe pozostałych również były – w mniejszym lub większym stopniu – gotowe. Najwięcej czasu na ich przygotowanie poświęcili James Hetfield oraz Lars Ulrich, którzy są współtwórcami wszystkich dwunastu utworów z „Czarnego albumu”. Kirk Hammett pomagał przy wspomnianych już „Enter Sandman” i „The Unforgiven”, a także „Through the Never” oraz „Of Wolf and Man”. Jason Newsted natomiast przy „My Friend of Misery”.

Do wspomnianego studia wszedł z zespołem również nowy producent, Bob Rock. Miał on kilka nowych dla Metalliki rozwiązań – przede wszystkim bardzo chciał, żeby proces nagrywania odbywał się ze wszystkimi muzykami jednocześnie w studiu. Uważał bowiem, że nagrywanie wszystkich partii osobno bez żadnej wewnętrznej interakcji jest zwyczajnie ze szkodą dla tworzonego materiału. Jednocześnie Rock nie obawiał się konfrontacji z muzykami. Bez ogródek powiedział Hetfieldowi, że ten powinien napisać w kilku przypadkach lepsze teksty. Wokalista przyjął krytykę i faktycznie dopracował niektóre swoje utwory. Producent był ponadto zwolennikiem nagrywania i powtarzania aż do uzyskania konkretnego efektu. Jeśli zespół chciał, żeby dany fragment brzmiał w określony sposób, Rock powtarzał jego nagrywanie aż do skutku. Zajmowało to dużo czasu, ale jednocześnie dało zamierzony efekt i satysfakcję samym muzykom Metalliki.

Co ciekawe, sam proces nagrywania płyty był dla obu stron tak wymagający i stresujący, że zaraz po wyjściu ze studia Bob Rock powiedział, że nigdy więcej nie będzie nagrywał z Metallicą. Jak pokazała historia, szybko mu przeszło, ponieważ wszedł do studia podczas prac nad kolejną płytą Metalliki – „Load” z 1996 roku.

Kontrowersyjne ugrzecznienie

Jeśli chodzi o samo brzmienie, Metallica na piątej płycie postawiła na rewolucyjne rozwiązania. Znani z ostrego, thrashowego grania muzycy postanowili przygotować utwory nieco lżejsze. Powstał album z pogranicza heavy metalu i rocka, na którym znalazło się nawet miejsce na ballady. Ortodoksyjni fani Metalliki złapali się za głowę, a zaraz po wydaniu albumu postanowili wyrazić swoje niezadowolenie. Część w ogóle płyty nie kupiła, a jeszcze inna grupa postanowiła napisać listy do zespołu (ach, te piękne czasy bez internetu!). Był to jednak promil, który w żadnym wypadku nie wpłynął na to, jak ogromnym sukcesem okazał się piąty w dorobku zespołu album.

Wspomnianą balladą jest kultowe obecnie „Nothing Else Matters”, które jest prawdopodobnie najbardziej znanym utworem w całym dorobku Metalliki. Co ciekawe, utwór... miał nie trafić na płytę! Hetfield napisał piosenkę w pokoju hotelowym, a tekst włożył do szuflady. Była to reakcja na rozłąkę z najbliższymi. W pewnym momencie zagrał ją jednak swoim kolegom z Metalliki, a ci byli zachwyceni i natychmiast uznali, że trafi ona na album.

Z ogromnym uznaniem spotkały się również utwory „Enter Sandman”, „Sad But True”, „The Unforgiven” czy „Wherever I May Roam” – te już z bardziej rockowym zacięciem, ale nadal daleko im jeśli chodzi o brzmienie, do kompozycji z poprzednich płyt Metalliki. Jednak to ugrzecznienie okazało się dla zespołu krokiem wartym miliony dolarów. Wspomniane piosenki zaczęły być grane w radiu czy popularnych stacjach telewizyjnych, które do tej pory stroniły od muzyki metalowej. Twórczość Metalliki zaczęła trafiać do osób, które wcześniej nie miały styczności z tym gatunkiem muzycznym. Ponieważ utwory były łatwe do przyswojenia i zapadały w pamięci, sprzedaż „Czarnego albumu” rosła lawinowo.

Choć niektórzy tego nie zaakceptowali, album „Metallica” okazał się przełomowy nie tylko dla samego zespołu. Wejście do mainstreamu zespołu grającego ostrzejszą odmianę rocka był czymś wyjątkowym dla wykonawców grających metal. W końcu gatunkiem zaczęło interesować się więcej osób, a stacje radiowe czy telewizyjne po sukcesie Metalliki były bardziej skore do tego, żeby sięgać po co ważniejsze osiągnięcia czołowych przedstawicieli thrash, heavy czy nawet black metalu. To przekładało się na większe zainteresowanie, wzrost sprzedaży płyt, a w konsekwencji – wyprzedawanie coraz większych koncertów. Całą branża muzyczna skupiona wokół mocniejszych brzmień na sukcesie płyty „Metallica” skorzystała.

Garść statystyk. Imponujących!

Już wcześniej jasno zasugerowałem, że „Metallica” była sukcesem, ale najlepszym tego potwierdzaniem niech będą statystyki. Dla porządku dodam, że album ukazał się 12 sierpnia 1991 roku, a zwiastował go jeden singiel – „Enter Sandman” z 30 lipca.

Album dotarł na szczyty list sprzedaży w takich krajach jak: Australia, Kanada, Niemcy, Nowa Zelandia, Norwegia, Szwecja, Wielka Brytania oraz Stany Zjednoczone. Tylko w tym ostatnim kraju „Metallica” rozeszła się do dziś w nakładzie przekraczającym 16 milionów egzemplarzy! Nie ma w historii metalu zespołu, który mógłby pochwalić się takim wynikiem. Szczególnie, że biorąc pod uwagę cały świat, szacuje się, iż sprzedano ponad 25 milionów egzemplarzy płyty. Imponujące!

Ciekawostką jest fakt, że – jak wspomniałem na wstępie – muzycznie „Metallica” nie była osiągnięciem nadzwyczajnym. Podobnego zdania byli zresztą recenzenci, którzy rzadko decydowali się na przyznanie płycie maksymalnej oceny. Opiniotwórczy magazyn „Rolling Stone” dał płycie 4/5, „Pitchfork” 7,7/10, „AllMusic” 4,5/5, natomiast „Q” zaledwie 3/5. W gruncie rzeczy nie miało to jednak znaczenia, ponieważ zainteresowanie płytą zostało tak nakręcone przez media, że ta rozchodziła się jak świeże bułeczki.

„Czarny album” był wielokrotnie wznawiany. Pojawiał się na innych nośnikach – chociażby na płytach winylowych. Choć w tym toku minie 30 lat od jego wydania, wciąż raz na jakiś czas pojawia się na liście Billboard 200, czyli zestawieniu najlepiej sprzedających się wydawnictw w Stanach Zjednoczonych. Aż trudno w to uwierzyć!

"Metallica" na płycie winylowej
„Metallica” na winylu powinna znaleźć się na półce każdego kolekcjonera!

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie