Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Albumy zespołu Tool od najmniej do najbardziej genialnego. Nasz ranking!

Muzyka
|
17.06.2021

Zespół Tool grający – uogólniając – eksperymentalną odmianę metalu to światowy fenomen. Choć nie tworzy muzyki łatwiej w odbiorze, ceniony jest na całym świecie. Postanowiliśmy ocenić wszystkie długogrające wydawnictwa amerykańskiej formacji!

Muzyka Albumy zespołu Tool od najmniej do najbardziej genialnego. Nasz ranking!

Istniejący od 1990 roku zespół Tool łączy w swojej twórczości wiele gatunków. Nagrywa muzykę z pogranicza rocka i metalu progresywnego z elementami heavy metalu, indie rocka, czy szeroko rozumianej muzyki eksperymentalnej. Twórczość Amerykanów jest trudna do jednoznacznego sklasyfikowania, ponieważ członkowie zespołu lubią bawić się muzyką. Nagrywają coś, czego wcześniej nikt nie nagrywał. Dodatkowo każda płyta przynosi nam coś innowacyjnego. Wynika to z ewolucji, ale również coraz to nowych inspiracji.

Tool tworzą obecnie perkusista Danny Carey, basista Justin Chancellor, wokalista Maynard James Keenan oraz gitarzysta Adam Jones. Choć zespół istnieje od ponad 30 lat, doszło w nim tylko do jednej zmiany personalnej – w 1995 roku perkusistę Paula D’Amoura zastąpił wspomniany już Carey. Grupa w swojej karierze nagrała zaledwie pięć albumów, ale wszystkie one z różnych powodów zasługują na uznanie. Podjąłem się trudnego zadania sklasyfikowania ich w kolejności od najsłabszego do najlepszego.

5. Fear Inoculum (2019)

Zacznę od najnowszej płyty Tool, czyli „Fear Inoculum”, która ukazała się w 2019 roku. Fani zespołu już w pewnym momencie przestali wierzyć, że nowe wydawnictwo w ogóle ujrzy światło dzienne. Na płytę czekali bowiem... 13 lat! W mojej ocenie czekać się opłacało, ponieważ Tool zwyczajnie słabych albumów nie nagrywa, ale jednak „Fear Inoculum” nie spełniło oczekiwań wszystkich. Może te były po prostu zbyt duże?

Nagrywany od marca 2018 do stycznia 2019 roku krążek to połączenie progresywnego rocka oraz metalu z alternatywą. Czyli bez zaskoczenia. Na wersji fizycznej płyty pojawiło się siedem utworów, natomiast cyfrowej aż dziesięć. Czuć ducha dawnego Tool, ale słychać również naleciałości nowocześniejszych brzmień. Raz wychodzi to lepiej, innym razem gorzej, ale płyta trzyma poziom. Problem polega jednak na tym, że wcześniej Tool nagrywał wydawnictwa jeszcze lepsze!

4. 10,000 Days (2006)

Czwarta płyta grupy ukazała się w maju 2006 roku. Po trzech świetnych wydawnictwach oczekiwania były ogromne i wydaje się, że nowa muzyka dała fanom Tool sporo satysfakcji. Jedenaście kompozycji określić najprościej mianem metalu progresywnego, choć oczywiście – jak to z amerykańskim zespołem bywa – to spore uproszczenie. Muzyka jest bowiem złożona, a momentami skomplikowana. Warto wspomnieć o utworach „Wings for Marie (Pt 1)” oraz „10,000 Days (Wings Pt 2)”, które Keenan napisał ku pamięci swojej zmarłej matki. Spekuluje się nawet, że tytułowe 10 tysięcy dni to czas, który upłynął od początku choroby matki aż do jej śmierci.

Wydawnictwo „10,000 Days” zebrało zaraz po premierze mieszane recenzje – oceny wybitne przeplatały się z przeciętnymi. Jak to z Tool bywa, nie wszyscy zrozumieli przekaz płynący z nowej muzyki. W mojej ocenie to jednak bardzo spójna i ciekawa płyta, choć – no właśnie – bywa trudna w odbiorze. W Polsce wydawnictwo pokryło się złotem.

3. Undertow (1993)

Od tego wszystko się zaczęło! Na najniższym stopniu podium umieściłem album „Undertow”, czyli debiutanckie wydawnictwo zespołu Tool. Znalazło się na nim kilka wielkich przebojów, jak chociażby „Sober”, ale momentami słychać, że muzycy jeszcze nie do końca wiedzieli, w którą stronę chcieliby pójść. Oczywiście nie zmienia to faktu, że „Undertow” to płyta znakomita i nowatorska, która wpisała się już do historii światowego metalu. Na płycie gościnnie pojawił się Henry Rollins (wokal w „Bottom”), o czym zwyczajnie wypada wspomnieć.

Choć magazyn „Q” dał płycie ocenę zaledwie 2/5, niespecjalnie wpłynęło to na jej odbiór przez fanów ciężkich brzmień. Podwójna platyna to bez wątpienia spore osiągnięcie. Muzycy Tool byli w 1993 roku napędzeni do tworzenia kolejnego premierowego materiału. Mieli wsparcie ze strony fanów oraz wytwórni, a także znacznie większy budżet, niż podczas prac nad debiutem. To musiało się udać!

2. Lateralus (2001)

Pięć lat przyszło fanom Tool czekać na ten album, ale zdecydowanie było warto! Na „Lateralus” zespół pokazał się z jak najlepszej strony, tworząc płytę spójną, ciekawą i intrygującą. Muzyka jak zwykle – trudna w odbiorze – ale jak się ją zrozumie, szybko doceni się kunszt członków amerykańskiego zespołu. Na płycie znalazło się aż trzynaście kompozycji, a wśród nich takie przeboje jak „Schism”, „Parabola” czy „Lateralus”.

Krytycy, nieco lepiej rozumiejąc twórczość Tool, podeszli do niej zupełnie inaczej. Płyta otrzymała znakomite recenzje, a wiele fachowych czasopism dało jej maksymalną ocenę. Nie powinno to dziwić, ponieważ płyta jest po prostu wyjątkowa. Warto nadmienić, że spotkała się również z ogromnym zainteresowaniem ze strony fanów. 1. miejsce na amerykańskiej liście Billboard? To się zespołom metalowym udaje niezwykle rzadko!

1. Ænima (1996)

„Ænima” to w mojej ocenie najlepsze wydawnictwo w dorobku Tool. Choć płyta nie była aż tak dużym sukcesem sprzedażowym, jak opisywane przeze mnie wcześniej wydawnictwo, w mojej ocenie muzycznie z nim wygrywa. Jest jeszcze bardziej innowacyjna, a także przełomowa dla swojego gatunku. Członkowie zespołu po udanym skądinąd debiucie nieco wydorośleli, popracowali nad niektórymi mankamentami i stworzyli dzieło kompletne. Co ciekawe, „Ænima” to hołd złożony komikowi Billowi Hicksowi, który zmarł w 1994 roku.

Odbiór wśród krytyków był umiarkowanie pozytywny. Wydaje się, że w połowie lat 90. muzyka Tool nie była jeszcze do końca rozumiana. Szczęśliwie kilka lat później wszystko się zmieniło i formacja weszła na sam szczyt. Szczyt, na który bez wątpienia zasługuje. Spory wpływ miał na to album „Ænima”, który przez wielu doceniony został dopiero kilka lat po premierze. Warto wracać raz na jakiś czas do tej płyty!

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie