Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Turystyczne enduro – przyjemny kompromis

Motocykle
|
04.04.2012
Motocykle Turystyczne enduro – przyjemny kompromis

Jego przeznaczeniem, bardziej niż dzikie i wymagające bezdroża, są asfalty i szutry. Ale relacje ludzi przemierzających nimi najdalsze zakątki świata często potwierdzają, że jeżeli są jakiekolwiek granice, które przed takim motocyklem stoją, to w pierwszej kolejności znajdują się one w naszej głowie. Później wszystko inne jest już możliwe. Mimo to jednak pamiętaj – w porównaniu z typowymi motocyklami enduro bądź crossowymi na ogół są to mastodonty, a wyciąganie z błota dwustu kilkudziesięciu kilogramów to nie „w kij dmuchał” przedsięwzięcie.

Motocykle Turystyczne enduro – przyjemny kompromis

Tak jak kiedyś istniały dwie szkoły – jedna zwolenników Hondy AT, druga miłośników Yamahy ST, a spór między nimi do dzisiaj jest nierozstrzygnięty, tak i ty musisz spróbować przynajmniej kilku modeli, aby znaleźć to, w czym poczujesz się najlepiej. Wybierając motocykl dla siebie powinieneś kierować się przede wszystkim tym, gdzie i jak masz zamiar go użytkować.

A wybierać jest w czym. Przyjrzymy się grupie lżejszych motocykli tej klasy, a nawet bardziej zacieśnimy krąg – do trzech „japończyków”. Mamy tutaj do wyboru między innymi: Hondę Transalp 700, Yamahę XT660Z Tenere oraz Suzuki V-Strom 650.

Honda Transalp 700

Pierwszy z nich kontynuuje długą tradycję, rozpoczętą w roku 1987. O ile nazwa pozostała bez zmian, o tyle konstrukcja uległa modyfikacjom, ale jedynie w takim zakresie, aby pozbyć się bolączek wieku młodzieńczego (takich jak słabe hamulce, czy problemy z elektryką). Pojemność zwiększyła się o 100 ccm, przybyło 10 koni mechanicznych, o hamulcach nie można już powiedzieć, że są spowalniaczami. Zmienił się także dizajn motocykla i złośliwi nie powiedzą już o nim „lodówa” (jak to się zdarzało wobec pierwszych wersji).

Silnik wcześniejszych wersji był chwalony za wysoką kulturę pracy i to pozostało bez zmian. Zamieniono za to gaźniki na układ wtryskowy. Jest to kolejny znak czasu, ale takie rozwiązania pokazały już swoją niezawodność i nie ma co rozpaczać nad poczciwością starych – rzekomo niezawodnych w piaskach pustyni czy na stepach Azji Centralnej.

To, co pozostało na pewno bez zmian, to rzecz najważniejsza – podróżny charakter. Stara 600-ka cieszyła się opinią bardzo trwałego i przyjaznego motocykla, była stosunkowo wygodna, chociaż fabryczna kanapa wołała o pomstę do nieba przy kilkusetkilometrowych przelotach, 700-ka także i ten element ma poprawiony, a pozycja jeźdźca jest naprawdę wygodna. Wysokość siodła pozostała na podobnym poziomie jak w poprzednich wersjach – 840 mm, co sprawia, że osoby o wzroście 170 cm także sobie z nim poradzą i jazda nie będzie walką o przetrwanie. Mimo to bądźcie uważni – to nadal jest 200 kg, które przy manewrach parkingowych potrafią o sobie boleśnie przypomnieć.

Yamaha XT660Z Tenere

Yamaha XT660Z Tenere także ma bogate tradycje. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że wręcz ciąży na niej legenda kilkukrotnego zwycięzcy rajdu Paryż – Dakar, ale nowa propozycja koncernu z Hamamatsu chce przede wszystkim zapełnić lukę po bardzo dobrej, choć czasem niedocenianej w naszym kraju maszynie, jaką był motocykl XTZ750 Super Tenere.

Pierwsze, co należy podkreślić to fakt, że tym razem mamy do czynienia z singlem, czyli motocyklem z silnikiem jednocylindrowym. To z kolei przywodzi na myśl maszyny stworzone bardziej do zmagania z trudniejszym terenem niż z asfaltem. I chociaż pojemność jest tu nieco mniejsza niż u opisywanego wyżej konkurenta, a koni mechanicznych widocznie mniej (bo 48), to właśnie w chwili, kiedy zjedziemy z asfaltu pokaże on swoją przewagę nad porównywanymi tutaj modelami. Ale bez obaw, ten motocykl na asfalcie także czuje się dobrze, a konkurenci zaczną mu docinać dopiero, kiedy w grę wchodzi jazda z pasażerem.

Do plusów tego modelu należy zaliczyć niemały bak, który zagwarantuje nam, w połączeniu z rozsądnym spalaniem, zasięg w granicach 450 km.

Na Tenerze dobrze poczują się osoby nieco wyższe, ponieważ jej kanapa znajduje się na wysokości 895 mm. Dzięki temu prześwit motocykla jest większy niż u konkurencji, co pozwala na pokonywanie trudniejszych przeszkód terenowych. Jednak podczas poruszania się w między samochodami może to przysporzyć niższym osobnikom nie lada kłopotów.

Z opisywanej grupy XT-ek jest także maszyną najlżejszą, co znów potwierdza jej bardziej terenowe zacięcie. 206 kg z płynami to wynik zadowalający, a tych kilkanaście kilogramów mniej czasem potrafi bardzo ułatwić życie.

Suzuki V-Strom 650

Last but not least. Od razu możemy powiedzieć, że to najbardziej szosowy z opisywanych motocykli, a prawdziwą frajdę z jazdy nim poczujemy na przykład w ciasnych winklach legendarnej szosy DN7C w Rumunii. Turystycznego zacięcia nie sposób mu odmówić, ponieważ zjechanie z autostrady czy nawet asfaltu nie przestraszy go, niemniej o „ostrym endurzeniu” zapomnijcie – zresztą nie tylko tym, ale wszystkimi opisywanymi tutaj modelami.

Kilka parametrów: pojemność zbliżona do Yamahy XT, ale silnik widlasty w układzie V pozwala na wyciśnięcie 66 KM, co czyni go liderem w opisywanej grupie. Waga pojazdu gotowego do drogi – 220 kg z pozoru przytłacza, ale siodło umieszczone na wysokości 820 mm każdemu gwarantuje pewne oparcie, co przy miejskich i parkingowych manewrach jest szczególnie istotne, zaś powyższa masa wprawiona w ruch w trasie tym bardziej przestaje być uciążliwa.

Ergonomia konstrukcji jest tak pomyślana, aby można było z jednej strony odkręcić manetkę i poczuć sportowego ducha, a z drugiej strony byśmy mogli zapakować pasażera i kilka kilo bagażu, nawinąć kilka(naście) tysięcy kilometrów w czasie urlopu i aby nie była to dla nas udręka. Umożliwia nam to między innymi regulowany kąt pochylenia owiewki, która zresztą doskonale spełnia swoją rolę. Także siodło jest wygodne, więc nie nabawimy się przykrych dolegliwości, które po przejechaniu kilkuset kilometrów mogłyby zniechęcić nas do dalszej podróży.

 

Do każdego z tych motocykli bez trudu znajdziecie bogaty wybór akcesoriów podróżnych – kufrów, sakw, stelaży, które pomogą wam przeistoczyć je w prawdziwych obieżyświatów. Podobnie każdy z nich ma spore grono zwolenników, którzy skupiają się na forach internetowych, gdzie znajdziecie odpowiedzi na nurtujące was pytania niejeden raz unikając w ten sposób kosztownej wizyty w serwisie.

Ceny powyższych motocykli, pochodzących z roku 2012, w wersji z systemem ABS kształtują się następująco: Honda Transalp – 35 000 PLN, Yamaha Tenere – 35 500 PLN, Suzuki V-Strom – 36 500 PLN.

Tomek Markiewicz

Przygotuj swoją maszynę do sezonu!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (2) / skomentuj / zobacz wszystkie

mordziak
16 maja 2013 o 11:00
Odpowiedz

Mam KLE500 , to jest troszke mniejszy i jazda to czysta przyjemność :-)

~mordziak

16.05.2013 11:00
50plus
30 marca 2013 o 19:49
Odpowiedz

Sam od lat ujeżdżam Hondę 1000XL Varadero i uważam turystyczne enduro za najlepszy wybór dla wysokiego dorosłego faceta. Sprawdza się w mieście, trasie a i w lekki teren można się zapuścić.

~50plus

30.03.2013 19:49