Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Do Zakopanego przez Słowację

Motocykle
|
18.12.2014
Motocykle Do Zakopanego przez Słowację

Skok do Zakopanego, zabawne widoki na Krupówkach i całkiem dobre jedzenie.

INFO

Nawigacja7

Tagi: konkurs

Motocykle Do Zakopanego przez Słowację

Jechaliśmy dziś szybszą trasą tzn. przez Słowację. Trasa wyglądała następująco: Koniaków-> Milówka->Ujsoły->Glinka-> Novot-> Zakamenne->Namestovo->Trstana-> Liesek-> Chochołów-> Witów-> Zakopane.

Jechaliśmy około 2 godz. i 30 minut.
W sumie 113 km.
Trasa z Milówki do Zakamenne była spoko, dopiero w Namestovie przeraził nas ogromny spadek temperatury, a to dlatego tak było, że jak to wiadomo rankiem jezioro paruje i jest bardzo zimno. No ale daliśmy radę.


Zwykle jeżdżąc do Namestova, zatrzymywaliśmy się na początku jeziora, a dziś prawie całe je objechaliśmy aż do zapory. Widziałam, że można wynająć łódkę, rowerki i domki letniskowe ale to jedynie w sezonie. Zimą chyba jest zamknięte. Jazda całą trasą była bardzo przyjemna.
Nie dość, że piękne kolorowe drzewa towarzyszyły nam przez całą drogę to i te piękne widoki gór.

Przed miejscowością Sucha Chora zrobiliśmy sobie 5 minutową przerwę aby rozprostować kolana.
Właśnie tam już rozciągał się widok Tatr Polskich i Słowackich. Coś pięknego. Andrzej oczywiście musiał mnie upamiętnić przy jego motorze:

Jak widać na zdjęciu pogoda była przepiękna.

Po krótkiej przerwie udaliśmy się w dalszą podróż.
Kierując się na Chochołów i Zakopane, przejeżdżaliśmy obok bardzo dużego stada krów, które pasły się na tamtejszych pastwiskach na tle Tatr. No mówię wam niecodzienny widok. Niestety nie udało mi się tego uchwycić, z tego względu, że jest to bardzo trudne podczas jazdy na motorze.

W końcu dojechaliśmy do Chochołowa. Jest to wieś położona w powiecie nowotarskim w Gminie Czarny Dunajec.
Wieś ta słynie z tego, że prawie każdy dom który tam stoi jest zbudowany z samego drewna. Do tego wszystkie te domy są prawie takie same. Mówię wam fajny daje to wrażenie. Domy są dlatego jasne, ponieważ co roku na Wielkanoc są starannie myte i odświeżane. Są one przeważnie ustawione szczytami do drogi wiodącej przez wieś. Ciekawym zabytkiem jest "Chałupa z jednej jedli" (Chochołów nr 24) - dom Anny Styrculi, ze ścianą frontową wybudowaną przed przeszło stu laty rzeczywiście z jednego, ogromnego pnia jodłowego, ściętego na leżącym w pobliżu Chochołowa wzgórzu Ostrysz.

Napotkaliśmy również piękny kościół Św. Jacka pochodzący z lat 70 XIX wieku. Jest on murowany w stylu neogotyckim.

Piękny! Muszę przyznać, że robi wrażenie. Szkoda, że nie mogliśmy wejść do środka... było zamknięte ;(
Naprzeciw kościoła można wejść do muzeum Powstania Chochołowskiego.

Udaliśmy się dalej. Po Chochołowie przejeżdżaliśmy przez Kościelisko, gdzie już widzieliśmy z bardzo bliska Giewont i Tatry.
W Kościelisku mijaliśmy bardzo dużo Bacówek, w których już od samego ranka gazdowie piekli i robili oscypki. Mijaliśmy ogromną ilość turystów udających się na wyjście w góry. Jej ja bym dziś nie miała siły zdobywać żadnych szczytów.

Zatrzymaliśmy się przy Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na tzw. Zakopiańskich Krzeptówkach. Jest to sanktuarium rzymskokatolickie, wybudowane jako votum za ocalenie życia Papieża Jana Pawła II po zamachu z 13 maja 1981 roku.

Nasz kolejny postój był obok bardzo ładnie wykończonej Villi.

Dalej udaliśmy się na Krupówki, aby tam coś zjeść i odpocząć.
Zjedliśmy w lokalu gdzie było jedzenie na wagę. 100 gram za 3 zł. Lokal stoi obok McDonald's.

Jedzenie dobre, chociaż moje ziemniaki były zimnawe. Wystrój i reszta nawet fajna. Klimat piwnicy + góralski styl. Mogę to polecić. A no i obsługa nawet miła ;-)

Po smacznym obiadku udaliśmy się na spacer po Krupówkach.

Naszą uwagę przyciągnęła tzw. Fashion Street ;-)
Haha śmieszna postać góralki i górala wyrzeźbionych z drewna i pomalowanych farbą.
Oczywiście to tylko dekoracja, reszta to sklepy znanych marek i projektantów... masakra niczym wycięty kawałek ulicy z Londynu haha tylko, że w góralskim stylu.

Nie mogłam się powstrzymać aby nie mieć zdjęcia z tym góralem.

Zobaczyliśmy jeszcze śmieszny tron, przypominający tron pani zimy ;-)

A tak naprawdę należał on do tego Pana ;)

Po odpoczynku przyszedł czas na powrót do domu.
Przed wyruszeniem w trasę powrotną taką samą jaką przyjechaliśmy pojechaliśmy jeszcze pod Wielką Krokiew a później do biedronki, która wygląda okropnie. Górale chyba chcieli zrobić biedronkę w stylu góralskim ale im to troszkę nie wyszło. Biedronka wygląda jak szopa zabita deskami. ;-)

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze nad zaporą w Namestovie nad jeziorem Orawskim.

I tak nasza jednodniowa wycieczka dobiegła końca. Po drodze załapaliśmy się na lody w Milówce i spotkaliśmy kolegę, który miał jechać z nami....

To by było na tyle. Po dniu pełnym tylu WRAŻEŃ czas na sen, ponieważ jutro czeka mnie wczesne wstawanie i wyjazd do Rybnika.... jakoś nie mam ochoty wracać nie wiem dlaczego....

Pozdrawiam was gorąco !!!

Katarzyna Poloczek

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie