Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Asertywność okiem trenera - cz. 2

Męska psychologia
|
17.11.2012
Męska psychologia Asertywność okiem trenera - cz. 2

O niebezpieczeństwach owczego pędu oraz o tym, po co nam asertywność, pisze w drugiej części cyklu o asertywności Wojciech Imielski, trener rozwoju osobistego.

Męska psychologia Asertywność okiem trenera - cz. 2

Nie interesuje mnie, co jest modne, a co w danym momencie dobrze widziane. Mam swoje zdanie, poglądy i przekonania, własne zainteresowania i pasje. W zasadniczej części sam planuję i realizuję też drogę swojego życia – zawodowego i prywatnego. Za wszelką cenę staram się tylko nikomu nie szkodzić, co zresztą pewnie nie zawsze mi się udaje.

Dla mnie - zdeklarowanego indywidualisty, umiejętność asertywnego zachowania jest umiejętnością wartą szczególnej uwagi. Nie zachęcam cię do kroczenia drogą moich przekonań, bo zapewne masz swoje własne, równie sensowne i uprawnione. Poza tym – próby wpłynięcia na twoje postawy byłyby cokolwiek nieasertywne. Jedna z najważniejszych cech zachowania asertywnego polega bowiem na tym, by dbając o własną autonomię te same prawa nadawać wszelkim innym osobom. To ty sam musisz więc ocenić, czy umiejętność asertywnego rozwiązywania problemów w ogóle cię interesuje. W tym artykule spróbuję przekonać cię, że twoją podstawową, bezdyskusyjną ludzką powinnością jest nikogo nie krzywdzić i nie działać na niczyją szkodę, sens pozostałych obowiązków można natomiast zawsze poddać krytycznej analizie.

Czy masz obowiązek zmuszać się do czynności, których wykonywanie w żadnym stopniu nie jest konieczne a pozostaje w sprzeczności z wyznawanym przez ciebie systemem wartości? Czy masz obowiązek nosić kogokolwiek na plecach, zwłaszcza w drodze do realizacji jego idiotycznych zachcianek? Czy, mając swoje własne, musisz brać na siebie cudze zmartwienia i za wszelką cenę okazywać współczucie? Wreszcie – czy towarzyszy ci niezdrowe przekonanie, że „większość ma zawsze rację”?

Drugą stroną medalu jest to, że niemal nikt z nas nie żyje w całkowitej izolacji. Prawie wszyscy nieustannie wchodzimy w niezliczone interakcje o charakterze interpersonalnym lub społecznym. Jeśli wierzymy w sens zespołowego działania (a nawet ja – chorobliwy indywidualista, głęboko w ten sens wierzę) musimy zdawać sobie sprawę, że sztuka nieustannego kompromisu jest podstawowym, dynamicznym spoiwem wszelkich grup ludzkich. Ten medal, jak większość psychologicznych medali, ma jednak stron znacznie więcej, niż dwie. Dlatego dokonanie ostatecznego, niełatwego wyboru należy zawsze do ciebie. Asertywność nie może być traktowana jako środek do realizacji swoich wizji za wszelką cenę. W rzeczy samej zakłada ona, że cudze dobro jest równie ważne, jak własne, o czym szczegółowo będzie mowa poniżej.

Poprawnie rozumiana asertywność jest także odpowiedzią na wszelkie próby manipulacji, z jakimi wszyscy mamy do czynienia każdego dnia. Manipulowanie innymi jest drugą naturą człowieka. Wszyscy wywieramy na siebie wzajemny wpływ. Istnieją jednak osoby szczególnie predestynowane do wykorzystywania innych.

Jeszcze kilkanaście lat temu niezwykle powszechna była praktyka popijania w pracy. Człowiek, który ośmielał się nie pić z innymi, był poddawany rozmaitym nieprzyjemnym sankcjom, a uznanie za „donosiciela” było jedną z łagodniejszych. W skrajnych przypadkach musiał szukać innego miejsca zatrudnienia, o czym opowiedzieć może wielu trzeźwiejących alkoholików, dla których umiejętność formułowania asertywnej odmowy jest z oczywistych względów umiejętnością o znaczeniu podstawowym. Ugruntowana kultura pracowniczych libacji na szczęście odeszła już do historii. Szalony kolektywizm ustąpił miejsca równie szalonemu indywidualizmowi - skutki są jeszcze jednym dowodem niebezpieczeństw, jakie niosą ze sobą wszelkie skrajności.

Wykluczenie i ostracyzm to kara, jaką grupa stosuje wobec jednostki za odstępstwo. Wie o tym każdy, kto choć raz padł ofiarą niezwykle prymitywnej odmiany kolektywizmu, wyznającego naczelną zasadę wyrażającą się w potocznie przyjętym: „jak wszyscy, to wszyscy!” W imię tej zasady nawet popełnianie aktu karygodnej, zbiorowej głupoty bywa społecznie usankcjonowane. Bo przecież w koślawo pojmowanej demokracji większość ma zawsze rację.

Nauczanie asertywności jest w pewnym sensie promocją zdrowego indywidualizmu. Daje bowiem wiedzę, jak pozostawać sobą nawet w sytuacji, w której osoby wokół nas w sposób zupełnie bezmyślny potraciły zdrowy rozsądek, świadomość własnych wartości, przekonań i – nierzadko – również własnego, najlepiej pojętego dobra.

Czasami jednak stajemy się także ofiarami czyichś natrętnych, zupełnie nieproszonych prób zmiany naszego losu „na lepsze”. W kolejnej części podejmę problem „uszczęśliwiania” wbrew woli uszczęśliwianego.

Wojciech Imielski, psycholog, trener rozwoju osobistego, pisarz i publicysta
www.wojciechimielski.pl

<< Przeczytaj poprzednią część artykułu 

 Przeczytaj kolejną część artykułu >> 

 

Szczęście w pigułce
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie