Z życia wzięte: otrzymuję zapytanie z prośbą o przedstawienie oferty. Zniechęcony, z jakąś małą wiarą w powodzenie postanowiłem: Eh, napiszę, co mi tam. Wysyłam maila – poszło. No to co - czekamy. Mija niespełna godzina, jakoś dziwnie niespokojny postanawiam - zadzwonię. Pierwszy, drugi, trzeci sygnał – jest - ODBIERA. W słuchawce da się słyszeć głos bardzo przedsiębiorczej kobiety. Zagajam na wstępie, że dzwonię w sprawie tej oferty, którą miałem otrzymać. Jakiś wstępny bajer, radiowy ton, próba zainteresowania sobą (mam do dyspozycji tylko głos i ograniczony zasób słownictwa). Odpowiedź z drugiej strony: Proszę pana, temat już właściwie jest nieaktualny, ale jak tak sobie pana słucham, to uważam, że będę coś na pewno dla pana miała. Aaa, czyli coś w stylu „zadzwonimy do pana” - pitu, pitu.
No nic, wracam do obowiązków, idę do auta, wsiadam, włączam się do ruchu. Coś wibruje mi w kieszeni – telefon. Od ostatniej rozmowy minęło dwadzieścia, może trzydzieści sekund. Znam skądś ten numer. Pomyłka na stówę… - skomentowałem w myślach. Halo? Proszę pana? Wydaje mi się, że mam coś na już i jest to trafione w punkt… – następuje przedstawienie propozycji, którą werbalizuje mi nieznany, jednak jakoś trochę już mi bliższy damski głos. Okazuje się, że ostatecznie dopinamy świetną współpracę, na warunkach godnych co najmniej gwiazdy średniego formatu.
Wolimy smsować, mailować, wysyłać buźki, serduszka. Inni nie wiedzą o tym, jakie mamy oczekiwania. Nie znają, bo i dlaczego mieliby, nas, ani naszych stawek. Muszą? Nie. Koło swojego każdy chodzi sam. Może zabrzmi to jak banał, ale najprostszą drogą do osiągnięcia wyznaczonego celu jest wyrażenie tego, co się myśli, wprost. Kluczenie, kombinowanie to absolutnie nie ta droga. Miron Białoszewski w swoim „Tajnym Dzienniku” pisze: Przestawianie, „ulepszanie”(przechytrzanie) mści się. I absolutnie nie chodzi tu o rzeczoną „karmę”. Jeśli ten fakt dostrzega mający ogromny dystans do siebie i swojej twórczości poeta doby XX wieku, o ileż bardziej my, mężczyźni XXI stulecia powinniśmy tę prawdę potwierdzać? Swoje trzy grosze dorzuca nam również Adam Nowak, lider wciąż kultowego „Raz Dwa Trzy”. W jednym z utworów śpiewa: nazywaj rzeczy po imieniu, a zmienią się w okamgnieniu. Ktoś pomyśli – mądralo, jak to zrobić? Podobno najprostsze rozwiązania są najbardziej skuteczne:
- Zastanów się co chcesz powiedzieć.
- Jeśli coś już mówisz, mów wprost, nie owijaj.
- Mów konkretnie i rzeczowo.
- Unikaj długich wstępów (mogą znudzić rozmówcę).
- W swojej wypowiedzi bądź zdystansowany (nawet jeśli ci na czymś bardzo zależy).
- Nie nakręcaj się, kiedy będą cię próbowali zbagatelizować (to może być element strategii).
- Bądź merytoryczny.
- Kończąc rozmowę daj zawsze czas na odpowiedź, niekoniecznie przyjdzie ad hoc.
Morał tego artykułu jest raczej prosty. Brak konkretu - to długa do przebycia i zazwyczaj wyboista droga, która najczęściej skończy się porażką. Słuchającym rad - nie do końca starszego kolegi - załatwienie tej samej sprawy zajmie mniej czasu niż zaparzenie niezdrowej, ale tak bardzo lubianej zupki z napisem na opakowaniu - BŁYSKAWICZNA.
Krzysztof Bogalecki
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (1) / skomentuj / zobacz wszystkie
Większość tekstów na tym portalu to raczej przerost formy nad treścią, ale ten uważam, że wartościowy. Autorowi dziękuję.
13.01.2018 19:18