Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Wracamy do serialu „Z Archiwum X”. Jak trzymają się Mulder i Scully?

Książka, film
|
27.06.2021

Emitowany w latach 1993-2002 oraz 2016-2018 serial „Z Archiwum X” (ang. „The X-Files”) był wielkim światowym przebojem, który z wypiekami na twarzy oglądali również widzowie w Polsce. Od premiery pierwszego odcinka niedługo miną trzy dekady. Postanowiłem sprawdzić, jak „trzyma” się dzieło Chrisa Cartera.

Tagi: seriale

„Z Archiwum X”. Aktorzy z serialu
Kultowi agenci FBI z serialu „Z Archiwum X”

„Z Archiwum X” doczekał się ostatecznie jedenastu sezonów, co przełożyło się na 218 odcinków. Warto jednocześnie nadmienić, że oryginalna seria pojawiała się w latach 1993-2002 i obejmowała dziewięć sezonów. Dwa kolejne dokręcono piętnaście lat później i emitowano je w latach 2016-2018. Nie powiem, że ten powrót po latach był niepotrzebny, bo dwie nowe serie zachowały ducha oryginału, ale jednak... To nie było to samo! Jednak to oryginalna odsłona, a szczególnie jej pierwszych kilka sezonów sprawiły, że cały świat zwariował na punkcie Foxa Muldera i Dany Scully, agentów FBI, którzy wyjaśniali najtrudniejsze, często niewytłumaczalne sprawy.

Serial miał w sobie elementy thrillera, horroru, Sci-Fi, dramatu czy sensacji. Wymykał się ramom i normom, co bez wątpienia wpłynęło na jego popularność. Straszył, zaciekawiał, ale również zachwycał realizacją. Efekty specjalne były na naprawdę dobrym poziomie, co doceniali widzowie. Następstwem tej popularności są dwa filmy pełnometrażowe: „Z Archiwum X: Pokonać przyszłość” (1996) oraz „Z Archiwum X: Chcę wierzyć” (2008). Powstały dwie serie książek inspirowane wydarzeniami z serialu, a także komiks. Agenci byli bohaterami gier, występowali w reklamach. Swego czasu każdy wiedział, kim są Mulder i Scully. Również w Polsce, gdzie przez ostatnie kilkadziesiąt lat emitowano serial „Z Archiwum X” na różnych kanałach: TVP2, TV4, TVP Seriale, TVN 7, Zoom TV i innych.

|"Z Archiwum X". Plakat
Plakat promujący nową odsłonę „Z Archiwum X”

Obecnie dostępny jest w całości na platformie Amazon Prime Video, dlatego postanowiłem do niego wrócić i przekonać się, jak przetrwał próbę czasu. Z dziełami Sci-Fi sprzed kilku dekad bywa przecież różnie...

Niepodrabialny klimat

Obejrzenie ponad dwustu odcinków to spore wyzwanie. Byłem gotowy, że – jeśli pojawi się uczucie zawodu – zrezygnuję z seansu. Nie raz było przecież tak, że powróciliśmy do jakiegoś filmu czy serialu po latach, w głowie mając same pozytywne wspomnienia, a okazywało się, że jest to dzieło zwyczajnie przeciętne. Po co więc niszczyć dobre wspomnienia? Ale w przypadku „Z Archiwum X” ten problem się na szczęście nie pojawił! Serial ma swoje gorsze i lepsze momenty, słabsze odcinki czy naciągane do granic możliwości scenariusze wybranych epizodów, ale całościowo wciąż daje wiele satysfakcji podczas oglądania. Głównie za sprawą agentów Muldera i Scully, którzy nie dość, że zostali dobrze napisani, to dodatkowo znakomicie odegrani przez Davida Duchovnego oraz Gillan Anderson. Gdy pierwszego zaczyna brakować pod koniec oryginalnej serii, to faktycznie odczuwamy jego brak na ekranie. Pojawia się przyzwoite zastępstwo (Robert Patrick), a wątek zniknięcia z serialu Muldera jest wiarygodny, no ale... to jednak nie to samo.

Dwa nowe sezony, jak już wspomniałem, to przede wszystkim granie na wspomnieniach. Są one dobrze zrealizowane, ale nie dają już takiej satysfakcji. Gdzieś z tyłu głowy ma się bowiem cały czas, że powstały one trochę na siłę i tylko po to, żeby odkopać zakurzony już serial i sprzedać go wszystkim tym, którzy dobrze wspominają oryginalną serię. Obejrzałem te dwa sezony i nie żałuję, ale jakby ich nie było, to nic by się tak naprawdę nie stało.

Wracając jeszcze do oryginalnej odsłony... Zawsze w wypadku seriali czy filmów Sci-Fi po latach pojawiają się obawy o efekty specjalne. Są momenty, że te w „Z Archiwum X” wyglądają przeciętnie, ale nie jest to na tyle duży problem, żeby wpłynęło to na obniżenie ostatecznej oceny serialu. W wielu odcinkach unikano po prostu wymagających użycia efektów komputerowych scen stawiając na ciemność, dobrą pracę kamery czy efekty dźwiękowe – to był dobry wybór, ponieważ są momenty, że serial naprawdę straszy. Nawet po tylu latach i tylu obejrzanych horrorach. To się bez wątpienia ceni!

Czołówka serialu może podobać się nawet teraz, a dla Marka Snowa – twórcy muzyki do serialu – słowa uznania. Jest ona niesamowicie klimatyczna i dopasowana do tematyki „Z Archiwum X”. Wszystko to składa się na naprawdę pozytywny obraz. Cieszę się, że produkcja pojawiła się w całości na jednej z platform streamingowych dostępnych w Polsce. Doceniam również fakt, że serial mogłem w końcu obejrzeć nie z lektorem, a napisami i oryginalną ścieżką dźwiękową. To naprawdę w dużym stopniu wpływa na jego odbiór.

Warto dać mu szansę!

Ponad dwieście odcinków to dużo i zdaję sobie sprawę, że mało kto ma na to czas. Szczególnie, że mając go akurat trochę warto sięgnąć po jakąś nowość, których obecnie nie brakuje. Jednak z mojej perspektywy to był naprawdę dobrze spędzony czas. Oczywiście oceniam to wszystko przez pryzmat nostalgii, ale jednocześnie w wielu momentach potrafiłem powiedzieć pod nosem: „Zrobili to naprawdę dobrze!”. Bo „Z Archiwum X” to świetnie zrealizowany serial, który przetrwał próbę czasu. Nie dziwi mnie wcale, że był aż tak dużym hitem, który zdobył między innymi pięć Złotych Globów. Chris Carter stworzył dzieło przełomowe, które odcisnęło piętno na realizowanych później produkcjach Sci-Fi i za to należy mu się dozgonny szacunek.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie