Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

„Skazany na śmierć” – czy serial, uznawany kiedyś za wybitny, wciąż zachwyca?

Książka, film
|
19.09.2021

Tym razem postanowiłem wrócić do serialu, który kilkanaście lat temu uchodził za jeden z największych telewizyjnych przebojów. W sumie – pomijając dokrętkę w 2017 roku – powstało 90 odcinków „Skazanego na śmierć” (ang. „Prison Break”). Kiedyś mnie zachwycił, ale czy po latach odczucia nadal będą aż tak pozytywne?

Grafika promująca serial „Skazany na śmierć”
Swego czasu „Skazany na śmierć” zbierał znakomite recenzje

Choć seriale towarzyszą nam od momentu, gdy rozwinęła się telewizja, wydaje się, że można w tej chwili mówić o „złotej erze seriali”. Ogląda je chyba każdy, powstają ich dziesiątki (jeśli nie setki) rocznie. Stacje telewizyjne oraz serwisy streamingowe prześcigają się w walce o widza, proponując coraz to nowsze, bardziej dopracowane i naszpikowane gwiazdami produkcje. Wydaje się, że seriale przebiły już popularnością filmy, choć to raczej subiektywne stwierdzenie. W mojej opinii na tak dużą popularyzację seriali, do jakiej doszło na początku XXI wieku, miały wpływ trzy produkcje: „Dr. House”, „Zagubieni” oraz „Skazany na śmierć”. Wszystkie miały swoją premierę w podobnym okresie i cieszyły się ogromnym zainteresowaniem na świecie. To one wprowadziły modę na oglądanie seriali na ekranach komputerów.

Tym razem postanowiłem wrócić do ostatniego z wymienionych, który od jakiegoś czasu dostępny jest na platformie streamingowej Netflix (dostęp do niego mają również abonenci Canal+). Historia Michaela Scofielda zakończyła się ostatecznie na czterech sezonach, które emitowane były w latach 2005-09. Serial doczekał się 90 epizodów i doceniony został między innymi Kryształową Statuetką. Produkcja łączyła w sobie dramat, kryminał oraz thriller. Zachwycała przede wszystkim spójną i wielowątkową historią, a także ciekawym światem przedstawionym i kreacją postaci. Gdy oglądałem „Skazanego na śmierć” po raz pierwszy, byłem zachwycony. Serial niesamowicie wciągał, a kolejne odcinki pochłaniałem jeden za drugim. Ciekawe, jak będzie teraz – ponad dekadę później?

"Skazany na śmierć" - plakat
Amerykański plakat serialu „Skazany na śmierć”

„Skazany na śmierć” – o czym opowiada?

Wszystko rozpoczyna się od tego, że Michael Scofield, który dowiaduje się o niewinności swojego starszego brata, czekającego na wyrok w więzieniu Fox Rover, postanawia napaść na bank, żeby dać się... złapać. Chce trafić do tego samego ośrodka, co brat, żeby wspólnie zorganizowali ucieczkę. Jak nietrudno się domyślić, życie w więzieniu nie jest usłane różami, ale bohaterowie – inteligentni i przebiegli – są w stanie poradzić sobie nawet z największymi przeciwnościami. Ostatecznie udaje im się uciec (tak rozpoczyna się 2. sezon serialu), ale wciąż nie mogą cieszyć się wolnością. Są poszukiwanymi zbiegami.

Kolejne sezony to rozwój wydarzeń związanych z Michaelem oraz Lincolnem, ale również kolejnymi dodawanymi przez twórców bohaterami i wątkami. Ostatni sezon jest bez wątpienia, pod względem realizacji oraz pomysłu, najbardziej spektakularny. Bracia toczą prywatną walkę o swoje życie oraz wolność. Wszystko kończy się emocjonującym i świetnie poprowadzonym finałem (w postaci filmu „Skazany na śmierć: Ostatnia ucieczka”). W 2017 roku powstał serial „Skazany na śmierć: Sequel”, który w dziewięciu odcinkach opowiada historię Lincolna i Sary, próbujących odkryć prawdę na temat zaginionego przed laty krewnego. Ciekawe uzupełnienie, ale nie niezbędne. Raczej chęć zagrania na nostalgii widzów, choć poziom fabularny został zachowany. Warto po ten „piąty” sezon sięgnąć po przypomnieniu sobie czterech z oryginalnej odsłony serialu.

Jest... dobrze!

Złożona i wielowątkowa fabuła jest w mojej ocenie najlepszym aspektem „Skazanego na śmierć”. Dekada to na tyle mało czasu, że nie można mówić o przestarzałej formule czy odstawaniu od obecnych standardów. Wciąż w tej materii serial zachwyca i jest to jego największą zaletą, również podczas drugiego seansu. Oczywiście – element zaskoczenia w produkcji zawsze był ważny, więc tracimy w większości przypadków okazję do zafascynowania się wydarzeniami na ekranie, ponieważ o większości przełomowych momentów zwyczajnie pamiętamy. To na pewno nie jest dobra wiadomość, ale z drugiej strony – po ponad 10 latach i dziesiątkach seriali dramatycznych na koncie, nie pamięta się wszystkiego, dlatego takie przypomnienie może być pozytywne. Szczególnie, że wątki poprowadzone są znakomicie, a na ekranie nie brakuje akcji. Dzieje się dużo i ciekawie, co jest kolejnym plusem „Skazanego na śmierć”.

"Skazany na śmierć" - kadr z serialu
Kadr z serialu „Skazany na śmierć”

Podobnie świetnie mają się gra aktorska, a także same postacie, które w serialu zostały napisane bardzo dobrze. Spójne, ciekawe historie, wciągające wątki poboczne. Każdy jest jakiś, każdy ma swoje dobre i złe strony. Nie ma podziału na superbohaterów i złych do szpiku kości. W serialu są odcienie szarości. Wydaje mi się, że to kolejna mocna strona produkcji. Obecnie wiele seriali jasno polaryzuje pomiędzy dobrymi i złymi, a w „Skazanym na śmierć” nie jest to podział tak oczywisty. Paul Scheuring miał spójny oraz całościowy obraz tego, jak jego serial powinien wyglądać. Zdecydował się na cztery sezony i uznał, że to dobry moment na zakończenie. Nie ciągnął dalej, choć bez wątpienia miał taką ofertę, produkcji w nieskończoność, aż do stworzenia karykatury. Opowiedział nam dobrą i złożoną historię, która doczekała się solidnego zakończenia i pozamykania wszystkich wątków. Jednocześnie nadmienię, że dwa pierwsze sezony serialu są znacznie ciekawsze, niż dwa kolejne – było to zauważalne już podczas pierwszego seansu. Oczywiście to z biegiem lat się nie zmieniło. Samo zakończenie przyniosło mi natomiast sporo satysfakcji.

„Skazany na śmierć” po raz drugi? Zdecydowanie

Choć nie brakuje obecnie seriali, które przygotowane są na podobnym poziomie co „Skazany na śmierć”, powrót do produkcji uznaję za udane doświadczenie. O wielu wątkach i wydarzeniach zapomniałem, dlatego mogłem sobie szybko przypomnieć, za co polubiłem ten serial. Wciąż zachwyca realizacją oraz fabułą, a także grą aktorską. Trzyma w napięciu i wciąga jak ponad dekadę temu. Jeśli za pierwszym razem spodobał ci się „Skazany na śmierć”, jego ponowne obejrzenie powinno dać ci sporo satysfakcji. Jeśli jeszcze nie miałeś okazji zapoznać się z nim, powinieneś nadrobić zaległości. Z czystym sercem polecam!

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie