Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Nie tylko „Bohemian Rhapsody” – 6 muzycznych filmów biograficznych, które warto zobaczyć

Książka, film
|
29.06.2023

W 2018 roku ukazał się jeden z najgłośniejszych filmów biograficznych ostatnich lat. „Bohemian Rhapsody” poświęcono Freddiemu Mercury’emu i zespołowi Queen. Film doceniony został czterema Oscarami i zarobił ponad 900 milionów dolarów. Szukasz filmów podobnych do dzieła Bryana Singera?

Tagi: film dla faceta po 40.

„Bohemian Rhapsody” – plakat
Plakat promujący film „Bohemian Rhapsody”

Fabularyzowane filmy biograficzne mają to do siebie, że nie należy ich traktować jako dzieł dokumentalnych. Zwykle podchodzą do historii z przymrużeniem oka, a twórcy wybierają tylko te wątki, które akurat im odpowiadają. Często żonglują kolejnością wydarzeń i dopisują sceny, które w rzeczywistości nie miały miejsca. Wszystko po to, żeby swoje dzieło jeszcze bardziej uatrakcyjnić. Oczywiste jest więc, że z takich filmów nie należy uczyć się historii danego wykonawcy. Ma to być swego rodzaju wariacja, często hołd dla artysty, który z takiego czy innego powodu zasłużył na uznanie.

Podobnie jest np. z filmem „Bohemian Rhapsody”. Historia Mercury’ego i Queen jest przeinaczona, a wszyscy dobrze ją znający, podczas seansu tylko łapali się za głowę. Takie produkcje ogląda się dla muzyki, emocji i wspomnień, a sama prawda historyczna odchodzi gdzieś na drugi, może trzeci plan. Kilka lat temu film poświęcony wokaliście Queen okazał się prawdziwym przebojem, który zdobył kilka Oscarów i zarobił setki milionów dolarów. Wielu dopiero wtedy pokochało filmy biograficzne. Jeśli zastanawiasz się, co z tej półki warto obejrzeć, to podpowiadamy:

Sid i Nancy / Sid and Nancy (1986)

Zaczynamy od absolutnej klasyki gatunku, czyli filmu „Sid i Nancy”, który skupia się na historii Sida Viciousa, legendarnego członka zespołu Sex Pistol. To historia upadku jednego z najważniejszych brytyjskich muzyków lat 70. XX wieku, który zmarł przedwcześnie, w wieku zaledwie 21 lat. To opowieść o niszczącym nałogu, z którym na pewnym etapie nie da się wygrać. To w końcu tragiczna i zarazem uniwersalna historia niezwykle utalentowanego młodego człowieka, który nie poradził sobie z presją i własnymi słabościami. W filmie Alexa Coxa zagrał znakomity Gary Oldman. Nie brakuje w nim oczywiście świetnej punkowej muzyki.

The Doors (1991)

Film samego Olivera Stone’a, który postanowił opowiedzieć inną tragiczną historię muzyka, który nie poradził sobie z presją i ogromnymi oczekiwaniami. Mowa o Jimie Morrisonie, wokaliście legendarnego zespołu The Doors, który zmarł przedwcześnie w 1971 roku, w wieku zaledwie 27 lat. To oczywiście historia pełna wzlotów i upadków, którą okraszono wspaniałą muzyką, którą pozostawił po sobie Morrison. W filmie „The Doors” pojawiło się wiele aktorskich znakomitości – Val Kilmer, Meg Ryan, Kyle MacLachlan czy Kevin Dillon. Nie prezentuje może historii zespołu najbardziej wiernie, ale jak już ustaliliśmy – nie ma to większego znaczenia.

Ray (2004)

Tym razem coś nie dla miłośników rocka, ale jazzu oraz bluesa. Historia Raya Charlesa, który mimo niepełnosprawności osiągnął międzynarodowy sukces, to uniwersalna historia utalentowanego człowieka, który – choć okoliczności nie sprzyjają – dąży do swojego celu. Produkcja Taylora Hackforda doceniona została dwoma Oscarami, a na ekranie bryluje w niej Jamie Foxx, który bezbłędnie wcielił się w postać ikony bluesa. To bez wątpienia film, który jest doskonałym przykładem tego, jak należy oddawać hołd legendarnemu muzykowi. No i oczywiście ta ponadczasowa muzyka...

Brud / The Dirt (2019)

Pełna ekscesów, alkoholu i seksu historia zespołu Mötley Crüe to gotowy materiał na film. Reżyser, Jeff Tremaine, w niektórych momentach nie bawił się w półśrodki, co sprawiło, że „Brud” to produkcja skierowana do dorosłych widzów. Jak to zwykle bywa, historia została opowiedziana wybiórczo, ale na pewno film jest godny zainteresowania. Szczególnie z powodu ciekawej prezentacji świata szeroko rozumianego rocka w Los Angeles. Obsada jest naprawdę dobrze dobra, a sama historia bawi i ciekawi – wydaje się, że nie potrzeba niczego więcej. Film „Brud” powstał na zamówienie platformy Netflix.

Rocketman (2019)

Pozycja obowiązkowa na każdej podobnej liście. „Rocketman” pojawił się w kinach niedługo po „Bohemian Rhapsody” i zebrał równie dobre recenzje. Również doceniony został Oscarem, a także wygenerował spore wpływy, choć daleko mu do rekordowych zarobków filmu o Queen. Niezależnie od tego, historia Eltona Johna została opowiedziana ciekawie i z rozmachem. Wygładzona i pełna nieścisłości, ale to specjalnie podczas seansu nie przeszkadza. Świetna muzyka i dobra gra aktorska sprawiają, że opowieść o jednym z najważniejszych twórców muzyki rozrywkowej ostatnich dekad ogląda się z wypiekami na policzkach.

Elvis (2022)

Last but not least! Filmów o Królu Elvisie było wiele, ale nikt nie zrobił tego w takim stylu jak Buz Luhrmann. To film tryskający kolorami, niczym rollercoaster wciągający nas w kolejne etapy tej historii i pędzący na złamanie karku przez wszystkie szalone sceny. Ukazuje niesamowite, ale i niepozbawione kłopotów życie Elvisa Presleya, jego zawrotną karierę i smutny koniec artysty. A także ludzi, którzy go otaczali. Wybitne role nominowanego do Oscara Austina Butlera i Toma Hanksa, wspaniała scenografia i charakteryzacja oraz muzyka samego Elvisa, ale także współczesnych artystów, inspirowanych Królem, wciągają w tę historię od początku do samego końca. Polecam też obszerniejszą recenzję filmu ELVIS.

 

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie