Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

„Nie patrz w górę” – świetna komedia, po której nikomu nie jest do śmiechu... [RECENZJA]

Książka, film
|
04.01.2022

Choć najnowszy film platformy Netflix reklamowany jest jako komedia, takie jego sklasyfikowanie zdecydowanie za bardzo spłyca przekaz, który postanowili wystosować twórcy. Bo „Nie patrz w górę” to nie świetna obsada i równie dobra scenografia, ale przede wszystkim boleśnie trafna analiza współczesnego świata.

Tagi: film dla faceta po 40.

„Nie patrz w górę” - kadr z filmu
Plejada gwiazd w filmie „Nie patrz w górę”

Netflix od kilku miesięcy intensywnie reklamował swoją najnowszą superprodukcję. Sugerował, że będzie to „komedia w gwiazdorskiej obsadzie”. Bo, to trzeba przyznać, aktorów udało się ściągnąć nie byle jakich – Leonardo DiCaprio, Meryl Streep, Cate Blanchett i Jennifer Lawrence w jednym filmie? To mogło robić wrażenie. Historia jednak niejednokrotnie udowodniła, że dobra obsada to nawet nie połowa sukcesu. Równie ważne są pomysł i realizacja.

Za „Nie patrz w górę” (ang. „Don't Look Up”) odpowiedzialny jest zdobywca Oscara za film „Big Short” Adam McKay, co już stanowiło kolejny plusik, który należało postawić przy produkcji jeszcze przed premierą. Netflix w końcu pokazał zwiastun filmu, który również podsycał apetyty. Intrygował wątek główny, ale mogła podobać się również kreacja postaci. Oczekiwanie dobiegło końca w wigilię Bożego Narodzenia – film zadebiutował na całym świecie 24 grudnia. I stał się światowym hitem!

„Nie patrz w górę” – fabuła filmu Netfliksa

Doktorantka Kate Dibiasky podczas rutynowej obserwacji kosmosu dostrzega kometę. Zwołuje do ośrodka astronomów, którzy jednoznacznie orzekają, iż ta zmierza w stronę Ziemi. Nie mają również wątpliwości, że w momencie zderzenia unicestwi całe życie na naszej planecie. Wyliczyli również, że do zagłady pozostało dokładnie pół roku i czternaście dni.

Dibiasky oraz astronom doktor Randall Mindy rozpoczynają poszukiwania pomocy. Mimo dowodów naukowych nie udaje im się przekonać prezydent Stanów Zjednoczonych, iż niezbędne są działania, które mają na celu uratowanie Ziemi. Decydują się nagłośnić sprawę w mediach, żeby zainicjować plan ratunkowy i ostrzec ludzi. Choć są przekonani, że to najlepsze możliwe wyjście, szybko okazuje się, jak bardzo się mylili.

To – niestety – nasza rzeczywistość...

W momencie, gdy główni bohaterowie pojawiają się w mediach, żeby przekazać jedną z najważniejszych wiadomości w dziejach świata, nikt nie bierze ich na poważnie. Stają się chwilową ciekawostką, elementem popkultury. Powstają o nich memy, a prześmiewcze filmiki biją rekordy popularności. Wszyscy próbują się wypromować na wiadomości o tym, że za pół roku cała ludzkość przestanie istnieć. Oczywiście nikomu nie przychodzi do głowy, żeby coś z tym zrobić. Wszyscy myślą o popularności, lajkach, zasięgach, własnych karierach, utrzymaniu władzy... Media bagatelizują problem, robiąc z niego rozrywkę dla mas. Żeby było zabawnie, przyjemnie i bez przesadnego dramatyzowania.

Wszystkie zabiegi zastosowane przez twórców sprawiają, że „Nie patrz w górę” możemy określić mianem komedii, ponieważ zachowanie całego otoczenia jest karykaturalne, momentami komiczne i niepoważne. Kiedy jednak się nad tym zastanowić, biorąc pod uwagę, jak funkcjonuje obecne społeczeństwo, można uznać, że słowo „satyra” będzie odpowiedniejszym wyborem. Bo, owszem, wszystko zostało zaprezentowane w krzywym zwierciadle, ale jakże boleśnie prawdziwym. Jak wiele scen pokazuje sytuacje pochodzące z naszego życia, gdy media społecznościowe ogłupiają odbiorców fake newsami i pseudonaukowymi artykułami, w które wierzy ogromna liczba odbiorców? Ile razy widzieliśmy, jak poważne wydarzenie stawało się niewybrednym żartem przekazywanym z dumą przez internetowych prześmiewców? Jak często czytaliśmy o tym, że ludzie będący na szczytach władzy bagatelizowali pewne tematy, żeby nie stracić uznania w oczach wyborców?

"Nie patrz w górę" - kadr
Telewizja w „Nie patrz w górę” to przerażające medium... 

I właśnie o tym jest „Nie patrz w górę”. To nie film o asteroidzie pędzącej w stronę Ziemi. Ta zbliżająca się katastrofa jest jedynie okazją do tego, żeby pokazać, jak funkcjonuje współczesny świat. A ta krytyka nie jest skierowana jedynie w polityków czy korporacje mediowe, ale również w zwykłych ludzi, którzy nie potrafią już odróżnić prawdy od kłamstwa. Takich, którzy przyjmą każdą internetową publikację jako coś pewnego i niepodważalnego. W końcu – zwyczajnie naiwnych, którzy dawno już wyłączyli myślenie i skupiają się jedynie na bezmyślnym klikaniu.

McKay idzie nawet o krok dalej. Sporo miejsca poświęca bowiem zagadnieniu znanemu pod terminem „Big Data”. Chodzi o ogrom informacji, które zbierane są o ludziach przez wielkie korporacje, które później z tych informacji korzystają, tworząc coraz to dokładniejsze i wyrachowane algorytmy. Reżyser jednocześnie nakreśla, że wina leży po dwóch stronach. Jedni zbierają te dane dla pieniędzy, ale drudzy (my wszyscy) wiele informacji udostępniamy dobrowolnie i bez większej refleksji, czyniąc sobie samym krzywdę. Ta wielowymiarowość prezentacji różnego rodzaju zagadnień jest bez wątpienia ogromną zaletą „Nie patrz w górę”. Bo film obnaża nie tylko mroczne strony korporacji czy władzy, ale również nieodpowiedzialność, a niekiedy nawet głupotę jednostek.

Plakat - "Nie patrz w górę"
Plakat filmu „Nie patrz w górę”

Komediowe ambitne kino

„Nie patrz w górę” w niektórych momentach może śmieszyć, ale co ważniejsze – powinien skłaniać do refleksji. Bo to nie jest lekkie dzieło na wieczorny odpoczynek po ciężkim dniu. To dołujący obraz społeczeństwa, który zaprezentowany został w bardzo przystępny, niekiedy zabawny sposób. Jednak refleksje płynące po seansie filmu Netfliksa w żadnym wypadku nie powinny być pozytywne. A jak już – powinien to być śmiech przez łzy. Bo McKay tak trafnie piętnuje problemy ludzi i świata, że wcześniej czy później trafi w czuły punkt każdego z widzów. Film jednocześnie jest momentami moralizatorski, co nie wszystkim może się podobać, ale taką konwencję obrał reżyser i najlepiej to zaakceptować na początku. Bo do końca się już nie zmieni.

Największą wartością „Nie patrz w górę” jest fakt, że zmusza do myślenia i analizy, a jednocześnie jest trafnym (i zaskakująco smutnym) podsumowaniem współczesnego społeczeństwa, mediów, polityków. Kolejnymi zaletami produkcji są świetna scenografia, nowoczesna i nowatorska praca kamery, a także obsada. Co jednak ciekawe, trudno wskazać, żeby ktoś wyróżniał się szczególnie. Wszyscy pokazali się z bardzo dobrej strony, ale jakby z respektem do historii, którą próbują opowiedzieć. Stanowią zgraną ekipę, w której nie ma miejsca na zbędne gwiazdorzenie. Akurat w wypadku takiego filmu jak „Nie patrz w górę” to najlepsza z możliwych decyzji. Czy polecam film Netfliksa? Z pełnym przekonaniem!

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie