Najlepsze seriale SF

1. Westworld

„Westworld” to pod wieloma względami serial wybitny. Znakomita gra aktorska i scenariusz, ciekawa historia, sugestywnie zarysowane postaci. Telewizja HBO przenosi nas w świat, w którym ludzie są w stanie tworzyć przypominające człowieka androidy. W pierwszym i drugim sezonie akcja rozgrywa się w parku rozrywki, który w wiekszości wygląda jak Dziki Zachód, ale jego „mieszkańcy” to nie ludzie a właśnie maszyny.

Taka organizacja pozwala gościom realizować swoje najśmielsze fantazje. Jedni po prostu zwiedzają „historyczną krainę”, inni korzystają z uciech cielesnych – gdyż, jak to na Dzikim Zachodzie, saloonów i domów uciech nie brakuje, jeszcze inni mają swój własny, niebezpieczny plan.

Z kolei trzeci sezon przenosi nas już do świata rzeczywistego - ale w znakomitej scenerii science-fiction. Więcej szczegołów nie zdradzę. Serial pokazuje, jak mogą wyglądać początki sztucznej inteligencji i – daję słowo – chociażby z tego powodu warto go zobaczyć.

2. Altered Carbon

„Modyfikowany Węgiel” to bardzo udany, mocny serial Netflixa. Akcja dzieje się w odległej przyszłości, przypominającej klimatem stare filmy cyberpunkowe, chociażby Łowcę Androidów Ridleya Scotta. Produkcja ta powstała na motywach powieści Richarda K. Morgana pod tym samym tytułem. Jak na ów mroczny gatunek przystało, czasy te nie rysują się w różowych barwach: choć znaleziono sposób na pokonanie śmierci – dzięki specjalnym implantom, w których można zapisać świadomość człowieka – to szybko okazało się, że najbardziej korzystają na tym bogaci, którzy w takiej rzeczywistości nie muszą się już liczyć z niczym i nikim.

Główny bohater to wybudzony buntownik, który od jednego z takich bogaczy otrzymuje nietypowe zlecenie… Serial trzyma w napięciu, utrzymuje świetny klimat i na długo zapada w pamięć.

3. Dark

„Dark” to także produkt Netflixa (a właściwie jego niemieckiego oddziału). Na mnie zrobił piorunujące wrażenie. Nawet oświetlenie scen czy wygląd aktorów dobrano tak, by podkreślić jego tajemniczy i momentami wręcz senny charakter.

Całość dzieje się we współczesnych Niemczech, w małym mieście Winden, znajdującym się w pobliżu elektrowni atomowej. Kiedy nagle ginie lokalne dziecko, okazuje się, że jednak wszystko w okolicy nie jest takie, na jakie wygląda, a stare powiązania między mieszkańcami mają o wiele większe znaczenie i silniejszy kontekst, niż się wcześniej wydawało. Co więcej, ślady prowadzą w przeszłość.

4. Black Mirror

„Black Mirror” do przedostatniego sezonu było klasyczną antologią. Każdy odcinek o czym innym i z zupełnie inną obsadą. Spoiwem łączącym wszystkie odsłony serii był wpływ nowoczesnej techniki na nasze życie w przyszłości. Mieliśmy tu świetne historie np. o czytaniu w myślach ludzi, z którego użytek kiedyś zrobi policja (a nawet firmy ubezpieczeniowe), o konsekwencjach przeniesienia świadomości człowieka do maszyny i wiele innych, naprawdę wciągających i świetnie zrealizowanych.

Miedzy 4 a piątym sezonem Netflix, który kilka lat temu odkupił prawa do serialu, postanowił mocno zaskoczyć widzów. Przygotował ineraktywny film, w którym my jako widzowie możemy podejmować decyzje co do dalszego przebiegu akcji. Z początku decyzje wydają się trywialne, ale szybko okazuje się, że mają ogromne znaczenie dla dalszej fabuły. Warto zobaczyć zarówno film jak i pełne sezony, wszystkie trzymają ten sam, bardzo wysoki poziom.

5. Stranger Things

Jest to serial przez wielu nazywany odkryciem ostatnich lat. Od razu bez bicia przyznaję, że choć przez część krytyków jest uznawany za wybitny, ja – mimo, iż doceniam jego oryginalną stylistykę (całość dzieje się w latach 80.) i dbałość autorów o odwzorowanie klimatu, a nawet kolorystyki kojarzącej się nam z tymi czasami – nie jestem jakimś jego wielkim fanem. Uważam, że wzorowany na nim „Dark” jest zdecydowanie lepszy. Na tej liście znalazł się dlatego, że po prostu trudno go – z uwagi na wielką popularność - pominąć.

Jest to historia grupki nastolatków, z których jeden ginie w bardzo dziwnych okolicznościach. To zniknięcie staje się początkiem całego cyklu fantastycznych wydarzeń, a w całość okazuje się być zamieszana posiadająca szczególne zdolności dziewczynka z wytatuowaną na ręku liczbą 11. Smaczkiem serialu – przynajmniej dla mnie – pozostaje znakomita rola Winony Ryder, którą wcześniej dość rzadko widywaliśmy na małym ekranie.

6. Zagubieni w kosmosie (Lost in Space)

Jest to remake klasycznego serialu z lat 60. Przyszłość, w której ludzie kolonizują odległe planety. Bohaterami opowieści jest tu rodzina – a jakże – Robinsonów – która razem z innymi kolonistami zmierza do swojego nowego domu. Niestety po drodze zdarza się nieoczekiwany wypadek i koloniści lądują nie tam, gdzie znajdował się prawdziwy cel ich podróży. Jedna z ocalałych szybko osób okazuje się być nie tym, za kogo się podaje, co przysparza pozostałym wielu kłopotów. Tymczasem na planecie razem z rozbitkami wylądowało coś jeszcze…

Choć produkcja ta nie zdobyła przesadnie pozytywnych recenzji, to ja polecam ją z czystym sercem z kilku powodów. Po pierwsze, sama historia jest niezwykle ciekawa i zrealizowana bardzo dobrze. Dopracowana scenografia i efekty specjalne robią swoje.

Po drugie, to w zasadzie kino, które można oglądać z całą rodziną bez obaw o przesadnie wulgarny język bohaterów czy wyuzdane sceny seksu, na których trzeba będzie zakrywać oczy młodszym widzom. Serial idealny na długie zimowe popołudnia i wieczory. Dostępny na Netflix.

7. Podróżnicy (Travelers)

To moim zdaniem jeden z bardziej – przynajmniej w Polsce - niedocenianych seriali s-f. Za setki lat ginąca z powodu dewastacji planety ludzkość nauczy się wysyłać świadomość ludzi w przeszłość. I uczyni to, wysyłając grupę do współczesnych nam czasów. Grupa ta „zajmuje” ciała ludzi, którzy – co wynika z zapisów historycznych – mieli za chwilę zginąć, np. w wypadku samochodowym. Przesłani ludzie mają za zadanie uniknąć śmierci, żyć życiem swoich „gospodarzy” i jednocześnie zmienić historię ludzkości tak, by zapobiec wielkim katastrofom w przyszłości.

Serial jest naprawdę wciągający i dobrze zrobiony, choć obok świetnych odcinków zdarzają się także słabsze. Sam pomysł wydał mi się znakomity i z dużą przyjemnością oglądałem kolejne epizody. Aktorsko całość także stoi na wysokim poziomie. Do obejrzenia na platformie Netflix.

8. Orville

To coś dla fanów klasycznego „Star Treka”. O ile najnowszy „prawdziwy” Trek, pod postacią „Discovery” zbiera – delikatnie mówiąc – mieszane recenzje, tak ten klon i pastisz, którym był w zamierzeniu „Orville”, bardzo spodobał się widzom i jest pozytywnie oceniany przez krytyków.

Serial tworzony przez amerykańską sieć FOX opowiada o załodze statku kosmicznego (nazwa taka sama jak tytuł serii, czas akcji 400 lat w przyszłość), którego załoga, złożona z najprzeróżniejszych kosmicznych ras, przeżywa co raz to nowe, zazwyczaj zabawne przygody. Zdarzają się też oczywiście dramaty i wzruszenia, jednak całość jest generalnie dość lekka i przyjemna.

Obraz ten, w dużej mierze w krzywym zwierciadle, pokazuje problemy współczesnego świata, takie jak feminizm, problemy rasowe, związki międzyludzkie, uprzedzenia. Ogląda się to miło i przyjemnie.

Tomasz Sławiński