Komedia ze społecznym przesłaniem – zrecenzowana przez niżej podpisanego – „Nie patrz w górę”, była w ostatnich tygodniach niekwestionowanym hitem platformy Netflix. Film w gwiazdorskiej obsadzie pobił kilka rekordów, a także stał się jednym z poważniejszych kandydatów do zdobycia Oscara. Kiedy wydawało się, że film Adama McKaya będzie w najbliższym czasie śrubował kolejne rekordy, niespodziewanie pojawiła się produkcja, które zepchnęła go z pierwszego miejsca najpopularniejszych filmów Netfliksa.
Mowa o filmie „Matka/Android” (ang. „Mother/Android”), który – co ciekawe – nie jest nawet produkcją oryginalną platformy, a filmem stacji Hulu wykupionym na licencji. W thrillerze Sci-Fi główną rolę zagrała Chloë Grace Moretz, a jego przygotowaniem (zarówno scenariusza, jak i reżyserią) zajął się Mattson Tomlin. Skąd ta nieoczekiwana popularność dziejącego się w postapokaliptycznym świecie filmu? Przekonajmy się!
„Matka/Android” – fabuła filmu
Akcja filmu przenosi nas do niedalekiej przyszłości, w której władzę nad światem przejęły zbuntowane androidy. Ziemia stała się miejscem walki o przetrwanie. Głównymi bohaterami są Georgi oraz jej chłopak Samie. Dziewczyna jest w zaawansowanej ciąży. Ich celem jest przeprawa do Bostonu, skąd – takie przynajmniej otrzymali informacje – odpływa statek zabierający ciężarne kobiety. Ma je on przetransportować do bezpiecznego miejsca w Azji. Problem w tym, że bohaterowie mają do przemierzenia ogromny dystans w kraju, który opanowany został przez śmiertelnie niebezpieczne roboty.
Plakat „Matka/Android” stacji Hulu
Co poszło nie tak w „Matka/Android”?
Na fali popularności dzieł z gatunku postapo, Hulu stworzyło film, który miał naprawdę ogromny potencjał. Bo historia ciężarnej kobiety, która musi poradzić sobie w świecie opanowanym przez roboty, to coś, co da się ciekawie zaprezentować. Przynajmniej pozornie, ponieważ można odnieść wrażenie, że ów potencjał nie został do końca wykorzystany. Albo inaczej. Że z tego wszystkiego nie wyszedł trzymający w napięciu thriller, ale kino dramatyczne. Bo wiele miejsca, momentami nawet zbyt wiele, poświęcono problemom emocjonalnym, z jakimi zmagają się główni bohaterowie, a nie ich faktycznej walce o przetrwanie w mrocznym i brutalnym świecie. Wiele scen można określić mianem „smutnych” oraz „dołujących”. Z jednej strony nie ma w tym nic złego, ale z drugiej – jeśli wie się, że zasiada się do thrillera Sci-Fi, można zwyczajnie liczyć na nieco inne doznania.
Kolejne problemy pojawiają się na poziomie scenariusza „Matka/Android”. Prowadzenie akcji jest mało dynamiczne, a dialogi momentami zupełnie nieoddające klimatu produkcji. Można czasem odnieść wrażenie, że bohaterowie nie zdają sobie sprawy, w jak dramatycznej sytuacji się znaleźli. Warto również wspomnieć o kreacji postaci i tutaj również nie należy oczekiwać zbyt wiele. Jeśli chodzi o charakter i historie, bohaterowie nie zachwycają – płytkie, niewiele wnoszące do świata opisy sprawiają, że trudno nawiązać z nimi więź. Największą zaletą jest w mojej ocenie Chloë Grace Moretz, która swój aktorski talent potwierdzała wielokrotnie i również w „Matka/Android” wybiła się znacząco ponad przeciętność. Ratowała wiele scen nie tylko samą grą, ale również umiejętnością oddania dramatycznych wydarzeń, w których uczestniczyła i które rozgrywały się na jej oczach. Bohaterowie poboczni? Nie ma za bardzo o czym pisać, ponieważ pojawiali się i znikali. Niewiele wnosili, więc szybko się o ich obecności zapominało.
Zastrzeżeń nie mam również do efektów specjalnych, które oczywiście o Oscara nie powalczą, ale były na tyle przekonujące, że ten postapokaliptyczny świat prezentuje się naprawdę okazale, a momentami nawet imponująco. Wygląda jak pole walki o przetrwanie i miejsce szalenie niebezpieczne, czyli dokładnie tak, jak powinien. Pod tym względem „Matka/Android” może się podobać. Problem w tym, że to wciąż trochę zbyt mało.
Główni bohaterowie filmu „Matka/Android”
Zmarnowany potencjał
Nie powiem, że oglądając „Matka/Android” zmarnowałem prawie dwie godziny, ale na pewno mógłbym je wykorzystać znacznie lepiej. Wszystko dlatego, że – pomimo niezłej scenografii i efektów, a także aktorskich popisów Moretz – miałem wrażenie, że już to gdzieś widziałem. Produkcja pełna jest klisz, a wiele scen pojawiło się w takich czy innych filmach oraz serialach postapo, których przecież ostatnio produkuje się naprawdę dużo. Twórcy, mając historię z potencjałem, nie potrafili wyciągnąć z niej tego, co najlepsze. Stworzyli dzieło, które ani nie trzyma za bardzo w napięciu, ani nie angażuje na poziomie emocjonalnym. Bo nie musiałem oglądać filmu, żeby móc sobie wyobrazić, jak trudno będzie przetrwać ciężarnej kobiecie w świecie opanowanym przez roboty. Zgadliście. Bardzo trudno. Problem w tym, że to żadne odkrycie.
Dlatego właśnie zarzuty wobec scenariusza sprawiają, że film określić można co najwyżej mianem przeciętnego. Czasem zasmuci, niekiedy wzruszy, ale to właściwie tyle. Od thrillera Sci-Fi mamy prawo wymagać więcej. Szczególnie że jest to największy przebój ostatnich dni na najpopularniejszej platformie streamingowej świata. To chyba kolejny dowód na to, że popularność w żadnym stopniu nie świadczy o jakości. Jeśli ktoś więc przyszedł tutaj z pytaniem, czy warto obejrzeć „Matka/Android”, to odpowiem mu: „Można, ale nie ma to większego sensu”.
Michał Grzybowski
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie