Netflix coraz chętniej sięga po polskie produkcje. Nie tylko zleca ich nagranie, ale również kupuje do nich prawa kilka miesięcy po premierze. Wynika to przede wszystkim z faktu, że cieszą się one sporym zainteresowaniem i to nie tylko nad Wisłą. Na platformie pojawił się właśnie film „Furioza”, który miał swoją kinową premierę 18 października 2021 roku.
Reżyser Cyprian T. Olencki, który jest również współautorem scenariusza (wraz z Tomaszem Klimalą), postanowił zabrać nas do świata kibicowskich zorganizowanych grup przestępczych. W filmie pojawiło się kilka głośnych nazwisk – Mateusz Damięcki, Wojciech Zieliński, Weronika Książkiewicz, Mateusz Banasiuk czy Szymon Bobrowski. Produkcja utrzymana jest w ramach gatunkowych dramatu akcji. Czy warto skusić się na obejrzenie „Furiozy”? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie...
Plakat filmu „Furioza”
„Furioza” – fabuła filmu
Historia trójki przyjaciół, których drogi w pewnym momencie się rozeszły. Gdy ponownie się łączą, wszyscy są już w innym miejscu swojego życia. Dawid jest lekarzem, w którego życiu nieoczekiwanie ponownie pojawia się ona – jego dawna miłość, Dzika. Policjantka ma do swojego przyjaciela z młodości propozycję nie do odrzucenia. Dawid przyparty do muru zgadza się zająć infiltracją rosnącej w siłę grupy przestępczej złożonej z pseudokibiców. To tam „sukcesy” odnosi ostatni ze wspomnianej trójki – Golden. Znajdujący się pod ciągłą obserwacją lekarz wpada w sam środek krwawej wojny o wpływy i pieniądze. Kiedyś uciekł z podobnego świata, a teraz znów się w nim zatapia...
Gangsterka na dobrym poziomie
Prezentacja hermetycznego świata pseudokibiców, którzy aspirują do miana gangsterów, to trudne zadanie. Przede wszystkim dlatego, że łatwo popełnić błędy w samej prezentacji – ludzi, ich zwyczajów, zachowania, języka. Nie mający okazałego doświadczenia Olencki stanął jednak na wysokości zadania. Przestępczy półświatek jest w „Furiozie” zaprezentowany naprawdę dobrze, nie jak chociażby w najnowszych filmach Patryka Vegi, gdzie raczej śmieszy, niż wzbudza szacunek. Ustawiający się w lesie i okładający pięściami pseudokibice, wulgarny i pełen nienawiści język, a w końcu brutalność i przemoc – jeśli tak sobie wyobrażałeś gangsterkę w wykonaniu pseudokibiców, to podobnie widzieli to twórcy. Oczywiście niektóre kwestie są przerysowane, a inne z różnych powodów pominięte, ale do prezentacji świata nie można mieć zastrzeżeń.
Podobnie jak do obsady, w której jest dwoje zdecydowanie wybijających się aktorów – Weronika Książkiewicz oraz Mateusz Damięcki. Stworzyli postaci spójne i pasujące do klimatu produkcji. Zdecydowanie jest to wartość dodana w „Furiozie”. Cały casting – nawet napakowanych statystów – należy ocenić bardzo dobrze. Fabularnie zdecydowanie nie ma wodotrysków, ale wszystko jest na swoim miejscu. Przewija się nieco klisz, kilka oczywistych wątków, ale wszystko składa się w spójną całość. W pewnym momencie co prawda przebieg wydarzeń robi się chaotyczny, ale szybko wraca na właściwe tory.
Z różnych powodów polskie filmy – nazwijmy je tak na potrzeby tej recenzji – z nurtu kibolsko-gangsterskiego często są spektaklami żenującymi. Przesiąkniętymi stereotypami, kliszami, wulgarnością i niepotrzebną brutalnością. W „Furiozie” twórcom udało się tego uniknąć. To znaczy, wszystkie te elementy się pojawiają, ale nie po to, żeby szokować, tylko są logicznym następstwem różnych wydarzeń. A jednocześnie jest ich tyle, żeby nie doprowadziły do znudzenia. Oczywiste jest, że świat pseudokibiców to nie rurki z kremem, i Olencki miał tego pełną świadomość. Wyważył jednak wszystko na tyle dobrze, że film ogląda się bez ciarek zażenowania pojawiających się przy innych polskich filmach gangsterskich ostatnich lat. A to dużo!
Męska gadka w filmie „Furioza”
„Furioza” – czy to ciekawa propozycja na seans?
Jeśli ktoś nie wybrał się na „Furiozę” do kina, to łatwo może nadrobić zaległości. A warto, bo to zwyczajnie dobry film. Żadne dzieło sztuki, ale chociażby z powodu gatunku, który prezentuje, trudno było tego oczekiwać. Jest dobrze zrealizowany, aktorstwo stoi na naprawdę niezłym poziomie, a fabuła – choć nie przesadnie oryginalna – może się podobać. Przyznam szczerze, że kiedy zobaczyłem w ubiegłym roku zwiastun, a także obsadę, byłem pełen obaw, że kolejny reżyser postanowił pobawić się w popularnego Patryka. Ostatecznie na obawach się skończyło. Film obejrzałem z przyjemnością, a później jeszcze przypomniałem go sobie przy okazji premiery w popularnym serwisie streamingowym. Niewiele ostatnio polskich filmów gangsterskich, o których mógłbym powiedzieć to samo.
Michał Grzybowski
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (1) / skomentuj / zobacz wszystkie
Zgroza
16.07.2023 14:03