Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Film na weekend: „Nikt”

Książka, film
|
18.03.2022

Mający swoją premierę w marcu 2021 roku film pt. „Nikt” to nasza propozycja na weekendowy seans. Skierowana raczej do miłośników staroszkolnych filmów akcji, czyli takich, w których sprawy załatwia się pięściami i pociskami.

Tagi: film dla faceta po 40.

Zdjęcie z filmu "Nikt"
Bob Odenkirk jakiego nie znasz...

Znany z filmu „Hardcore Henry” reżyser Ilya Naishuller, a także scenarzysta serii o Johnie Wicku Derek Kolstad połączyli siły i stworzyli jeden z ciekawszych filmów akcji ubiegłego roku. „Nikt” (ang. „Nobody”) zaskakuje przede wszystkim obsadą. W rolę siejącego zniszczenie protagonisty wcielił się... Bob Odenkirk. Znany ze świetnych seriali „Breaking Bad” i „Zadzwoń do Saula” aktor kojarzy się raczej z wymiętymi garniturami i tabelkami w Excelu, a nie mordobiciami i strzelaninami. Twórcy jednak postanowili dać mu szansę. Nie tylko na fali popularności, ale również z powodu aktorskich predyspozycji. Ale o tym później.

Poza nim w filmie pojawili się między innymi Connie Nielsen, Michael Ironside czy doktor z „Powrotu do przyszłości” Christopher Lloyd. Obsada może robić wrażenie, ale czy wykorzystano w pełni jej potencjał?

„Nikt” - plakat
Polski plakat filmu „Nikt”

„Nikt” – fabuła filmu

Pewnego dnia w domu Hutcha Mansella pojawiają się włamywacze. Główny bohater dowiaduje się o ich obecności, ale postanawia nie interweniować. Jego brak reakcji zostaje skrytykowany przez rodzinę – syna Blake’a oraz żonę Beccę. O wszystkim dowiadują się również ich znajomi oraz współpracownicy, którzy zaczynają sobie żartować z Hutcha. W pewnej chwili dochodzi do zdarzenia, które przemienia tytułowego „pana Nikt” w żądną zemsty bestię. Z pozoru spokojny i opanowany główny bohater rozpoczyna krucjatę, która ma na celu pozbycie się niebezpieczeństw czyhających na niego i jego rodzinę. Działania Hutcha sprawiają, że już nikt nigdy nie przejdzie obok niego obojętnie...

Chudy Schwarzenegger w akcji

Gdy napisałem we wstępie o „staroszkolnym filmie akcji”, miałem na myśli jego konstrukcję i przebieg (szczególnie w drugiej części), a nie samych bohaterów. Już jakiś czas temu w kinie akcji doszło do zmiany – nabitych mięśniami protagonistów (Stallone, Schwarzenegger) zastąpiono wygadanymi, nieco niepozornymi facetami w średnim wieku (Liam Neeson w „Uprowadzonej”). W przypadku opisywanego filmu zdecydowano się na jeszcze odważniejszy krok, ponieważ Odenkirkowi daleko do bohatera filmu sensacyjnego z lat 90. Drobny i dobijający 60-tki aktor świetnie wpasował się jednak w założenie twórców – chodziło to, żeby jego przemiana w kipiące wściekłością monstrum była jeszcze bardziej spektakularna. Bo przecież po Hutchu nikt się tego nie spodziewał.

Może to tani chwyt, ale – przynajmniej w ocenie niżej podpisanego – działa. Bo jak napakowany kulturysta rozprawia się z oprychami, to mimo wszystko nie robi aż tak dużego wrażenia. On przecież ma predyspozycje. Kiedy na ekranie z największymi zakapiorami radzi sobie mikrej postury Odenkirk, to zwyczajnie może się podobać. Wszystko oczywiście na poziomie pierwotnej przyjemności z oglądania prostych filmów akcji, w których najważniejsza jest – czasem zbędna – brutalność. Bo krwi, mordobić i strzałów w „Nikim” nie brakuje. W pewnym momencie zakrawa to aż o groteskę, ale mimo wszystko wciąż wszystko trzyma się w gatunkowych ramach. A że twórcy znani są z tego, że lubią widowiskowe sceny, to nie mogło być przecież inaczej.

Wykreowali oni na ekranie widowisko, a nie film. Trwająca ponad 90 minut produkcja szybko zmienia się w pędzącą do przodu maszynę – akcja praktycznie nie zwalnia, a kolejne popisy Hutcha są coraz bardziej imponujące. Wszystko okraszone jest nieco socjopatycznym, ale zaskakująco pasującym do klimatu filmu humorem. Mamy więc wszystko (poza wyglądem głównego bohatera), czym cechowały się kultowe obecnie produkcje akcji sprzed kilku dekad. I wiecie co? Wcale mi to nie przeszkadza! Bo czasem proste rozwiązania są najlepsze. Emocje rosną z minuty na minutę, co doprowadza nas do wielkiego finału. Źle napisany i zrealizowany może położyć nawet najlepszy film. W „Nikim” na szczęście nic podobnego się nie dzieje. Krwawe pożegnanie z Hutchem daje satysfakcję i pozostawia widza spełnionym. Czy od prostego akcyjniaka wymagać należy czegoś więcej?

Kadr z filmu „Nikt”
Hutch w swoim naturalnym środowisku

Prosto i na temat

„Nikt” to w żadnym wypadku kino ambitne. Nie ma w nim miejsca na filozoficzne rozważania, czy umoralniające monologi. To przede wszystkim akcja i sensacja. W obecnych czasach podobnych filmów się już prawie nie kręci, dlatego należy docenić odwagę twórców. Która tak na marginesie się opłaciła, ponieważ film zebrał bardzo dobre recenzje i zarobił dobrze ponad 50 milionów dolarów. Dowodzi to najlepiej, że zapotrzebowanie na proste kino akcji wciąż jest duże. Świetna kreacja Odenkirka i naprawdę udane decyzje realizatorskie sprawiają, że „Nikt” to bardzo dobra produkcja. Produkcja tak prosta, jak wciągająca. A przecież o to w tym wszystkim chodzi.

„Nikt” dostępny jest w serwisach VOD (Canal+, player, Rakuten, iTunes Store) oraz na DVD i Blu-ray.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie