Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Film na weekend: „Małe rzeczy”

Książka, film
|
17.09.2021

Denzel Washington, Rami Malek oraz Jared Leto – obsada filmu „Małe rzeczy” (ang. „The Little Things”) wygląda imponująco. Thriller kryminalny z tego roku jest naszą propozycją na weekendowy seans.

Tagi: film dla faceta po 40.

„Małe rzeczy” - kadr z filmu
Denzel Washington w „Małe rzeczy” ponownie pokazał klasę

Co ciekawe, scenariusz do filmu „Małe rzeczy” napisany został już na początku lat 90. John Lee Hancock najpierw przygotował skrypt do „Doskonałego świata”, a następnie zabrał się za thriller kryminalny osadzony w Los Angeles 1990 roku. W scenariuszu, zdaniem autora oraz wytwórni, drzemał duży potencjał, ale przez dekady nie zdecydowano się na jego realizację. A mieli zająć się nim tacy reżyserscy geniusze jak Steven Spielberg czy Clint Eastwood. Z różnych powodów realizacja filmu nie doszła do skutku. Leżał i leżał, aż w końcu zajął się nim sam autor, John Lee Hancock, który jako reżyser ma na koncie takie produkcje jak „Wielki Mike. The Blind Side”, „Ratując pana Banksa” i „McImperium”.

Warner Bros. zdecydowało się przeznaczyć na „Małe rzeczy” 30 milionów dolarów, co pozwoliło na zatrudnienie kilku aktorskich znakomitości: Denzela Washingtona, Ramiego Malka oraz Jareda Leto. Wszystko wskazywało na to, że w styczniu 2021 roku otrzymamy dzieło przynajmniej bardzo dobre. Czy tak się stało? Przekonajmy się!

"Małe rzeczy". Plakat filmowy
„Małe rzeczy” – polski plakat filmu

„Małe rzeczy” – o czym opowiada film?

Joe „Deke” Deacon jest zastępcą szeryfa hrabstwa Kern. Udaje się do Los Angeles w celu zebrania dowodów rzeczowych do sprawy, którą aktualnie się zajmuje. Na miejscu rozpoczyna – oczywiście nieoficjalnie – poszukiwania seryjnego mordercy, który terroryzuje miasto. Zgodził się pomóc sierżantowi Jimowi Baxterowi, któremu brakuje doświadczenia, a sprawa zabójcy zaczyna go przerastać. Policjant docenia instynkt „Deke’a” i angażuje go do śledztwa. Szybko okazuje się jednak, że echa przeszłości i wychodzące na świat sekrety z życia doświadczonego śledczego stają się coraz bardziej problematyczne. Czy uniemożliwią one schwytanie mordercy?

Trochę znane, trochę nieznane

Dwóch policjantów, których dzieli kilka dekad i bagaż doświadczeń, rozpoczynają poszukiwania bezwzględnego seryjnego mordercy, który morduje niewinnych obywateli. Sprytny i inteligentny antagonista z łatwością umyka organom ścigania. Powiedzmy sobie szczerze – ile podobnych filmów powstało w ostatnich dekadach? Przynajmniej dziesiątki. John Lee Hancock podjął się więc trudnego zadania, ponieważ stworzenie ciekawego thrillera kryminalnego o psychopatycznym zabójcy to obecnie – w dobie świetnych seriali i pamięci o klasycznych filmach – trudne zadanie. Podczas oglądania można jednocześnie zauważyć, że scenariusz został napisany na początku lat 90. Standardy nieco się zmieniły, a w „Małych rzeczach” czuć nieco staroszkolny klimat. Dialogi, postaci, fabuła – wszystko wydaje się nieco sztampowe. Początkowo ma się wrażenie, że reżyser próbuje zrobić kolejny film „Siedem” czy „Zodiak”. Że trochę to wszystko jak w „Milczeniu owiec”.

Na szczęście to tylko pozory, ponieważ poza prezentacją, wszystko jest w pełni autorskim spojrzeniem na motyw seryjnego mordercy. Scenarzysta i reżyser w drugiej połowie filmu prezentuje ciekawe pomieszanie wątków, które doprowadza do spektakularnego i nieoczekiwanego finału. Finału, na który zdecydowanie warto było czekać niespełna dwie godziny. Zwłaszcza, że ten czas spędzamy w świetnym towarzystwie – Denzel Washington, czyli przedstawiciel starej szkoły, a także dwóch młodszych adeptów aktorskiej sztuki (Rami Malek oraz Jared Leto) są gwarancją jakości. Na szczególne pochwały zasługuje oczywiście Denzel, który w mojej opinii jest najjaśniejszym punktem produkcji. Daje z siebie wszystko, zachwyca subtelną mimiką, drobnymi gestami, aktorską postawą. Udowadnia, że wciąż ma w sobie to, co fani dobrego kina pokochali kilka dekad temu. Jared Leto w kolejnej „psychopatycznej” roli wypada naprawdę dobrze, choć ponownie postawiony został przed trudnym zadaniem. Ze wspomnianej trójki najmniej podobać może się Malek, który przechodzi obok filmu, grając nijako i z irytującą manierą. Od zdobywcy Oscara („Bohemian Rhapsody”) wymagałbym znacznie więcej. Dla duetu Washington-Leto warto było jednak przeboleć kiepskiego Ramiego Malka.

Dla miłośników gatunku – pozycja obowiązkowa

„Małe rzeczy” są filmem klimatycznym, choć w żadnym wypadku nie przełomowym dla gatunku, który reprezentuje. Wydaje się, że będzie przede wszystkim odpowiednim wyborem dla osób, które cenią podobne produkcje sprzed dwóch, trzech czy nawet czterech dekad. To pomieszanie starego z nowym wypada w mojej ocenie ciekawie, choć w żadnym wypadku nie możemy tutaj mówić o dziele oscarowym. Solidne, rzemieślnicze i nieźle zrealizowane (co pozwala nadrobić braki scenariuszowe) kino w sam raz na sobotni wieczór.

Historia jest ciekawa, a zwrot akcji zaserwowany przez reżysera w drugiej połowie filmu wzmaga zainteresowanie, a także oczekiwanie na finałową scenę. Nie jest to film lepszy od „Siedem” czy „Milczenia owiec”, bo trudno na to liczyć, ale bardzo poprawne i wciągające kino kryminalne z elementami thrillera. Na marginesie wspomnę, że Leto za rolę w „Małych rzeczach” otrzymał nominację do Złotego Globu, choć w mojej ocenie na takie wyróżnienie bardziej zasługiwał Washington. Obaj byli świetni, ale mistrz mógł być tylko jeden!

Film „Małe rzeczy” dostępny jest w serwisach VOD: Chili, iTunes Store, player, Rakuten oraz Canal+. Cena od 14,90 do 18 PLN.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie