Sprawą „Wampira z Zagłębia” żyła swego czasu cała Polska. Seryjny morderca, który działał na Śląsku w okresie od listopada 1964 roku do marca 1970 roku zaatakował dwadzieścia jeden kobiet, z których czternaście zamordował. Podbiegał za ofiarami, uderzał je tępym narzędziem, a następnie bił, powodując zgon. W ostatnim napadzie uderzył jednak z prawej strony oraz pozostawił na ciele rany o innym kształcie niż zwykle. Policja w styczniu 1972 roku aresztowała Zdzisława Marchwickiego po tym, jak zawiadomienie na milicję złożyła jego żona. Podejrzany został skazany, a następnie w kwietniu 1977 roku stracony. Proces był poszlakowy, a obecnie uważa się, że skazano niewinnego człowieka.
Sprawa Marchwickiego budziła ogromne poruszenie w latach 70., ale również teraz trudno przejść obok niej obojętnie. Twórca filmu „Jestem mordercą”, Maciej Pieprzyca, przygląda się jej od długiego czasu. W 1998 roku przygotował dokument o tym samym tytule, w którym jasno zasugerował, że Marchwicki nie był winny stawianych mu zarzutów. Do sprawy postanowił wrócić dwie dekady później w produkcji fabularyzowanej. Co jednak ciekawe, wcale nie skupił się na postaci domniemanie niewinnie skazanego...
Plakat promujący film „Jestem mordercą”
„Jestem mordercą” – o czym opowiada?
Reżyser i scenarzysta filmu przenosi nas do początku lat 70. XX wieku. „Wampir z Zagłębia” sieje postrach na Śląsku, a sprawa wciąż nie jest rozwiązana. Głównym bohaterem filmu jest Janusz Jasiński, młody porucznik milicji. Śledztwo w sprawie seryjnego mordercy ugrzęzło w martwym punkcie, dlatego zapada decyzja, że to właśnie Jasiński – młody, zdolny i zdeterminowany – stanie na czele grupy dochodzeniowej.
Młody milicjant początkowo wierzy w system oraz sprawiedliwość, ale na pewnym etapie, gdy Marchwicki trafia już za kratki, jego determinacja podupada. Jest uwikłany w konflikt wewnętrzny – miota się gdzieś pomiędzy sumieniem a obowiązkiem; ambicją a moralnością. To właśnie Jasiński staje się bohaterem dramatycznym „Jestem mordercą”. Sama sprawa aresztowania i skazania mordercy schodzi w filmie na drugi plan.
Upadek człowieka spełnionego
Pieprzyca już na wstępie zasugerował, że nie interesuje go „Wampir z Zagłębia” jako taki, a tragiczne wydarzenia z lat 60. oraz 70. ubiegłego wieku są tylko pretekstem do tego, żeby skupić się na czymś zupełnie innym. Kolejnym potwierdzeniem tej tezy jest fakt, że twórca zmienił imiona i nazwiska bohaterów. Przywołał znane wydarzenia, ale jednocześnie je odrealnił. Dla niego najważniejszy stał się bowiem porucznik Janusz Jasiński.
Arkadiusz Jakubik w filmie „Jestem mordercą”
Na początku, gdy zajmuje się on rozwikłaniem sprawy, jest człowiekiem energicznym, ambitnym i zdeterminowanym. Posuwa się do przodu w trudnym śledztwie, ponieważ wierzy w sprawiedliwość. Gdy zabójca trafia za kratki, postępowanie milicjanta się zmienia. Zaczyna się miotać gdzieś pomiędzy sukcesem a sprawiedliwością. Nie wie, po której stronie powinien się opowiedzieć. Kolejne sceny ukazują nam dramat człowieka i prezentują kolejne stopnie jego upadku. Ze szczęśliwego i pełnego pasji mężczyzny staje się wrakiem człowieka. Widać to nie tylko po jego czynach, ale również wyglądzie – zmienia mu się sylwetka, wygląda na wyniszczonego. I takim faktycznie jest, gdy zaczyna dostrzegać sytuację, w której się znalazł. Jego wygodne życie w blasku chwały tak się zaplątało, że nie ma już z niego dobrego wyjścia. Nie radzi sobie z presją przełożonych i społeczeństwa. Ale co najważniejsze – nie potrafi sprzeciwić się samemu sobie.
Gdy dostrzega tragizm swojej sytuacji, w ostatniej chwili próbuje podjąć walkę. Chce wszystko naprawić, ale czy to w ogóle możliwe? Czy nie jest już za późno?
Udany filmowy eksperyment
Maciej Pieprzyca stworzył thriller psychologiczny, który w mojej ocenie jest bardziej tym drugim, niż pierwszym. Na pierwszy plan wysunął bowiem nie tragiczne wydarzenia związane z atakami seryjnego mordercy, ale przemianę bohatera pozytywnego – milicjanta, który dokonał aresztowania „Wampira z Zagłębia”. Twórca nie podważa nawet, czy było to aresztowanie słuszne. Skupia się tylko i wyłącznie na tym, jaki wpływ miało to na Jasińskiego.
Realistycznie i wiernie w filmie „Jestem mordercą” oddano klimat lat 70. Twórca zadbał o szczegóły scenograficzne, co należy docenić. Również celnie podsumował mentalność tamtych czasów – szczególnie milicyjną. Na koniec wyróżnienie za casting. Pieprzyca lubi obsadzać mało znanych aktorów w głównych rolach, i tak uczynił w filmie z 2016 roku. Wcielający się w postać Jasińskiego Mirosław Haniszewski spisał się świetnie. Szczególnie, że postać milicjanta – przechodzącego kolejne wewnętrzne i zewnętrzne przemiany – nie była łatwa do zagrania. W postać Marchwickiego (w filmie Kalickiego) wcielił się niesamowity Arkadiusz Jakubik, który kolejny raz udowodnił, że jest aktorem wybitnym. W filmie zagrała również niezawodna Agata Kulesza. „Jestem mordercą” aktorsko wypada niesamowicie!
„Jestem mordercą” wypożyczyć można w serwisach Player, Ipla oraz Ninateka. Do 30 kwietnia dostępny jest na platformie Netflix.
Michał Grzybowski
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie