Film pt. „Cóż za piękny dzień” (ang. „A Beautiful Day in the Neighborhood”) powstał w oparciu o artykuł, który faktycznie został opublikowany w magazynie „Esquire” w 1998 roku. Jest on dramatem biograficznym opowiadającym historię Freda Rogersa, amerykańskiego prezentera telewizyjnego, który zyskał popularność jako prowadzący program telewizyjny dla dzieci. Uznawany jest za ikonę amerykańskiej telewizji. Rogers zmarł w 2003 roku. Posiada gwiazdę w Hollywoodzkiej Alei Gwiazd, a także został odznaczony Prezydenckim Medalem Wolności.
Wydaje się, że Marielle Heller – reżyserka „Cóż za piękny dzień” – dokonała uzasadnionego wyboru, ponieważ Rogers na taki film zwyczajnie sobie zasłużył. Uspokajamy jednocześnie tych, którzy boją się, że jest to produkcja skierowana tylko do Amerykanów. To uniwersalna opowieść o dobroci, przyjaźni i wielu innych pozytywnych aspektach życia. Pochodzenie i zawód Rogersa odgrywają w całym filmie drugo-, jeśli nie trzeciorzędną rolę.
O czym opowiada „Cóż za piękny dzień”?
Jak już zostało wspomniane, film zainspirowany został życiem i działalnością Freda Rogersa, ale skupiono się na jednym momencie. Momencie, gdy dziennikarz Lloyd Vogel otrzymał zlecenie na napisanie obszernego artykułu na temat legendarnego już wtedy prowadzącego. Jako dziennikarz śledczy z niechęcią przyjął zlecenie na taki właśnie artykuł, ale z różnych powodów nie miał wyboru. Spotkał się z Rogersem, który na samym początku nie był dla niego zbyt wiarygodnym człowiekiem. Zdanie Vogela na temat prowadzącego programy dla dzieci zmieniało się wraz z upływem czasu. Nie tylko rozmawiali, ale również widział, jak pracuje Rogers. Dostrzegał, jak niezwykłą jest osobą i jak poświęca się dla innych. Widział w nim czystą dobroć, czyli coś, w co początkowo nie wierzył.
Jest to szczególnie znaczące, ponieważ sam Vogel był cynikiem i człowiekiem, któremu – przynajmniej takie można odnieść wrażenie – podobne zachowania nie będą imponowały. Krok po kroku uczy się jednak od Rogersa nowego spojrzenia na otaczający świat. Poznaje jego bardziej optymistyczną, przez wielu niedostrzegalną stronę. W pewnym momencie dochodzi nawet do tego, że role się odwracają i to więcej pytań do dziennikarza – często bardzo osobistych – ma Rogers. Paradoksalnie jednak nasz cynik nie ma z tym większego problemu, a nawet zaczyna mu to odpowiadać...
Tom Hanks w kolejnej wybitnej roli
Pełen optymizm
Oglądając „Cóż za piękny dzień” można odnieść wrażenie, że jest to film jednowymiarowy. Pokazuje nam człowieka (Freda Rogersa, w którego wcielił się Tom Hanks), który jest absolutnym optymistą, człowiekiem do szpiku kości dobrym i uczciwym. Niektórych może taka prezentacja odrzucić, ponieważ rzadko kiedy mamy do czynienia z bohaterami tak jednowymiarowymi. Jednak z czasem dostrzegamy autentyczność bohatera, a to również dzięki znakomitemu Hanksowi, który wykonał niesamowitą aktorską pracę. Na początku jednak łatwiej utożsamiać nam się z cynicznym Vogelem, który – mówiąc szczerze – wydaje się bardziej realistycznym bohaterem. Ma wiele wątpliwości względem Rogersa, które na początku zapewne ma większość widzów.
Podróż, którą odbywamy wraz z bohaterami, pozwala nam przeżyć dokładnie to, co dziennikarz. Pod wpływem zachowania Rogersa, jego wypowiedzi i autentyczności zaczynamy zmieniać zdanie na jego temat. Dokładnie tak samo jak Vogel. To bez wątpienia jedna z największych zalet filmu – wchodzimy w ten dziwny na początku świat natychmiast i przeżywamy go wraz z bohaterami. Ta autentyczność zachowań Rogersa zaczyna udzielać się wszystkim. Sceny są niezwykle sugestywne i oddziałowujące na wyobraźnię. Chociażby ta, gdy obaj bohaterowie siedzą w restauracji i przez minutę – na prośbę Rogersa – milczą. Gwarantujemy, że sami w te 60 sekund nie wydacie nawet jednego dźwięku i zapartym tchem będzie czekać finału tej sceny. Tak właśnie tworzy się kino sugestywne i oddziałujące bezpośrednio na wyobraźnię.
Główni bohaterowie filmu „Cóż za piękny dzień”
Zdecydowanie warto, ale...
...trzeba mieć świadomość, z jakim filmem będzie miało się do czynienia. Tutaj momentami brakuje realizmu, a zachowania poszczególnych postaci wydają się mało prawdopodobne. To wszystko wynika jednak z założenia, którym kierowano się podczas tworzenia filmu – niezależnie od wszystkiego ma on napawać nas optymizmem i radością. Nawet najwięksi twardziele już w połowie będą „rozmiękczeni” i docenią to, co zaoferowano im w „Cóż za piękny dzień”. Liczne zabiegi montażowe, niecodzienne rozwiązania realizatorskie, nowatorskie podejście do tworzenia filmów sprawiają, że jest to produkcja wyjątkowa. Trudno o podobne doświadczenie w jakimkolwiek innym filmie. A dla miłośników dobrego kina to kolejny argument, żeby obejrzeć opisywaną produkcję – bez wątpienia zobaczą coś, czego jeszcze na ekranie nie widzieli.
Choć Tom Hanks określany jest mianem postaci drugoplanowej, oglądając film ma się wrażenie, że to on jest w centrum wydarzeń. Matthew Rhys wcielający się w role Lloyda Vogela jest jednocześnie niezwykle przekonujący. Dzięki temu otrzymujemy produkcję z dwoma znakomitymi aktorami pierwszoplanowymi – jakże różnymi, ale ciekawymi i złożonymi. To oni sprawiają, że mówimy w wypadku „Cóż za piękny dzień” o kinie z najwyższej półki. Warto wspomnieć, że Tom Hanks otrzymał za tę rolę nominację do Oscara.
Film, który miał swoją premierę we wrześniu 2019 roku, można obejrzeć na platformie HBO Go.
Michał Grzybowski
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie