„Człowiek z blizną” Briana De Palmy to film, który trudno ocenić jednoznacznie. Z jednej strony możemy w nim podziwiać jedną z najbardziej brawurowych kreacji aktorskich Ala Pacino, która zapewniła mu poczesne miejsce w historii kinematografii, a z drugiej mamy dość mieszane przyjęcie obrazu zaraz po premierze – obok trzech nominacji do Złotych Globów (ostatecznie bez statuetki) film zdobył też Złotą Malinę. Nie przeszkodziło mu to jednak po latach zyskać statusu obrazu kultowego. Należy też przypomnieć, że dzieło Briana De Palmy też jest remakiem – oryginalnego „Człowieka z blizną” wyreżyserował Howard Hawks w 1932 roku.
Nazwiska, które przewijają się w kontekście nowego „Scarface’a” pozwalają jednak mieć nadzieję na to, że film nie będzie jedynie ordynarnym skokiem na kasę. Ostateczny kształt scenariuszowi nadali bracia Joel i Ethan Coenowie, a teraz dowiedzieliśmy się, że za reżyserię ma odpowiadać Luca Guadagnino. Włoch wyreżyserował między innymi „Tamte dni, tamte noce” – film, który zgarnął Oscara, nagrodę BAFTA i kilkadziesiąt innych nominacji.
A kto zagra Tony’ego Montanę w nowym „Człowieku z blizną”? Tego póki co nie wiemy – swojego czasu mówiło się o niemal pewnym udziale Diego Luny („Narcos: Meksyk”, „Gwiezdne wojny historie: Łotr 1”), ale ta informacja nie została oficjalnie potwierdzona. Podobnie jak ta dotycząca daty premiery filmu.
Jak wypadały inne remake’i popularnych filmów?
Kręcenie popularnych filmów od nowa to zabieg, który niestety wciąż jest w Hollywood popularny. Pół biedy, gdy dotyczy obrazów naprawdę wiekowych, które z różnych względów kiepsko zniosły upływ czasu. Gorzej, gdy bierze się na warsztat pozycje względnie świeże – wtedy zazwyczaj dochodzi do mniej lub bardziej spektakularnej klapy. Jaskrawym przykładem jest chociażby „Pamięć absolutna” – oryginał Paula Verhoevena z 1990 roku z Arnoldem Schwarzeneggerem i Sharon Stone w rolach głównach to klasyka kina science fiction, która już 22 lata później została nakręcona od nowa – tym razem z Colinem Farrellem i Kate Beckinsale. Remake co prawda swoje zarobił, ale daleko mu było do oryginału. Zarówno pod względem finansowym, jak i odbioru wśród widowni.
Kompletną klęską zakończyło się z kolei „odświeżenie” kultowych „Pogromców duchów”. Film stał się obiektem ataków na długo przed premierą. Fanom obrazu Ivana Reitmana z 1984 roku nie mieściło się w głowie, że tak ikoniczne role może zagrać ktoś inny, niż Bill Murray, Dan Aykroyd i Harold Ramis. Nie był to jednak jedyny problem – sam film nie został doceniony ani przez krytyków, ani przez widzów. Zarzucano mu przede wszystkim głupkowaty humor, który miał się nijak do sarkazmu prezentowanego w oryginale przez doktora Venkmana (Murray).
Michał Miernik
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie