Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Cruise chce nakręcić film w kosmosie. Nietypowe plany filmowe

Książka, film
|
11.05.2020

Tom Cruise, agencja NASA oraz firma Elona Muska SpaceX pracują wspólnie nad projektem, w ramach którego ten pierwszy miałby się udać w przestrzeń kosmiczną, aby tam nakręcić film. Efekciarstwo? Oczywiście, ale jakie imponujące!

Tagi: film dla faceta po 40.

Tom Cruise jako Ethan Hunt w „Mission Impossible Rogue Nation”
Kadr z filmu „Mission Impossible Rogue Nation”

W przyszłym roku minie 25 lat od momentu, w którym Tom Cruise po raz pierwszy wcielił się w rolę agenta Ethana Hunta w wyreżyserowanym przez Briana De Palmę „Mission: Impossible”. Film zdecydowanie przypadł do gustu widzom oraz krytykom i z czasem doczekał się pięciu kolejnych części. Cruise dokonywał w nich rzeczy w istocie niemożliwych – a to skakał z samolotu, a to gonił kogoś na motocyklu, a to nurkował w łodzi podwodnej. Nie było go jeszcze chyba tylko w przestrzeni kosmicznej – i to niebawem ma się zmienić.

W mediach pojawiła się informacja, że Cruise, NASA oraz firma Elona Muska SpaceX rozmawiają o tym, jak wysłać aktora w kosmos, a konkretnie na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Należy przy tym zaznaczyć, że choć efektem projektu ma być przygodowy film akcji, to niekoniecznie będzie jednocześnie kolejną częścią serii „Mission: Impossible”. Całość to rzecz jasna efektowny zabieg marketingowy – „kosmiczne” sceny można by bez większego problemu stworzyć na zielonym ekranie. Projekt znajduje się obecnie na bardzo wstępnym etapie – nie znamy ani tytułu, ani reżysera, ani rzecz jasna nawet przybliżonej daty premiery. Wysłanie ekipy filmowej na stację kosmiczną to spore wyzwanie logistyczne – jeśli uda się je zrealizować, będziemy mieli do czynienia z najbardziej spektakularnym planem filmowym w historii.

Nietypowe miejsca, w których kręcono filmy

Informacja o planowanym kręceniu filmu w kosmosie to dobry powód, aby przyjrzeć się innym nietypowym miejscom, które w przeszłości służyły jako plany filmowe. Zobaczymy je głównie w starszych produkcjach – w nowszych filmowcy wolą korzystać ze zdecydowanie tańszych i pozwalających na większą swobodę twórczą efektów generowanych za pomocą komputera.

Warunków w żadnym miejscu na Ziemi nie można porównać z przestrzenią kosmiczną, ale zdarzało się, że filmowcy trafiali do miejsc bardzo nieprzyjaznych – na przykład na pustynie. Jedna ze scen z „Powrotu Jedi” została nakręcona w pustynnej części Arizony, co zresztą stworzyło nieprzewidziane trudności. W pierwotnej wersji potwór pustynny o nazwie sarlacc po prostu się zepsuł, bo piasek dostał się pomiędzy mechaniczne i hydrauliczne części. W odnowionej wersji został stworzony od nowa za pomocą komputerów, co nie wpłynęło pozytywnie na odbiór sceny – wydaje się o wiele bardziej „sztuczna”. Całe „Gwiezdne wojny” to zresztą nietypowe przedsięwzięcie filmowe – na potrzeby „Imperium kontratakuje” zbudowano na przykład kompletnego „Sokoła Millennium” naturalnych rozmiarów. Rzecz nie do pomyślenia w obecnych czasach. A wracając jeszcze do pustyń – jedną z nich doskonale poznał Matt Damon. Położona w Jordanii Wadi Rum udawała bowiem powierzchnię Czerwonej Planety na potrzeby „Marsjanina”.

Najbliżej „prawdziwego” kosmosu jak dotąd znalazła się ekipa tworząca „Apollo 13” z 1995 roku. Sceny, w których Tom Hanks, Kevin Bacon i Bill Paxton znajdują się w stanie nieważkości zostały nakręcone na pokładzie samolotu KC-135 należącego do NASA, który bywa nazywany „kometą wymiocin”. Samolot wzlatuje niemal pionowo do góry, a następnie opada, wytwarzając stan nieważkości na około 25 sekund. Model statku Apollo 13 znajdował się w środku samolotu, a łączny czas scen nakręconych „bez grawitacji” na potrzeby filmu wynosił aż cztery godziny.

Kadr z filmu „Apollo 13”

„Titanic” Jamesa Camerona to jeden z najdroższych filmów w historii – jeśli uwzględnimy inflację, znajdzie się na szóstym miejscu takiego rankingu. Nie powinno to nikogo dziwić, bo stworzenie tego obrazu wymagało nietypowych rozwiązań. Zbudowano wierną replikę zewnętrznej części statku (w skali 1:1!), którą umieszczono w gigantycznym basenie, wypełnionym 680 tysiącami hektolitrów wody. Biorąc pod uwagę budżet filmu (około 200 milionów dolarów), był on droższy niż… sam Titanic w rzeczywistości! Wydatki jednak się opłaciły, bo film Jamesa Camerona nie tylko zdobył 11 Oscarów, ale również zarobił ponad 2 miliardy dolarów na całym świecie.

Michał Miernik

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie