Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

12 kiepskich filmów w gwiazdorskiej obsadzie. Co ONI tam robią?!

Książka, film
|
28.08.2021

Nie ma chyba aktora, który w swojej karierze nie zagrałby w słabym filmie. To zdaje się ryzyko wliczone w ten zawód. Zaprezentowana przeze mnie lista dowodzi jednak, że przypadków kiepskich filmów z gwiazdami w obsadzie jest zadziwiająco dużo.

Kadr z „Obrońców skarbów”
Film „Obrońcy skarbów” nie spełni pokładanych w nim nadziei...

Czasem scenariusz wygląda dobrze, a na etapie realizacji okazuje się, że to jednak nie to; innym razem powodem wzięcia roli w filmie bez większego polotu są po prostu pieniądze. Niezależnie od powodów, słabe filmy powstają i powstawać będą. I nadal będą się w nich pojawiali aktorzy, którzy w powszechnej opinii uważani są za bardzo dobrych, a nawet wybitnych. Mówi się nawet, że każdy aktor – nawet ten najlepszy – ma w swoim CV słabszy film. Taka najwyraźniej kolej rzeczy.

Postanowiłem wskazać kilkanaście filmów, które są zwyczajnie przeciętne, a w których pojawiły się wielkie sławy światowego kina. Wielu oglądając je zadaje sobie pytanie: „Co ON/ONA tam robi?!”. Ja odpowiedzi na to pytanie nie znam, ale jestem w stanie wskazać produkcje, w których znani i cenieni aktorzy wystąpili, ale raczej tym faktem się nie chwalą. Oto moje propozycje:

Batman i Robin / Batman & Robin (1997)

Dzieło Joela Schumachera to nie jest, po prostu, dobry film. Powstało sporo udanych produkcji z Batmanem w roli głównej, ale „Batmana i Robina” do tego grona fani uniwersum DC nie zaliczają. Nie ma jednak wątpliwości co do tego, że filmu nie położył słaby casting. Ten był bowiem znakomity – takie nazwiska jak George Clooney, Arnold Schwarzenegger, Uma Thurman czy Chris O'Donnell robią wrażenie. Problem jednak w tym, że poza aktorami (i może jeszcze muzyką), „Batman i Robin” to kino zwyczajnie nudne, przewidywalne i nijakie. A jednocześnie doskonały przykład na to, że dobra obsada to nawet nie połowa sukcesu.

Aktorzy z filmu "Batman i Robin"
Obsada filmu „Batman i Robin”

Gigli (2003)

Siedem Złotych Malin. To robi wrażenie! Film „Gigli”, który stworzył Martin Brest, w moim zestawieniu po prostu musiał się znaleźć. Ta żenująco przeciętna komedia kryminalna okazała się jednym z największych filmowych rozczarowań ostatniego dwudziestolecia. Szczególnie, że – patrząc na obsadę – można było oczekiwać kina przynajmniej niezłego. Ben Affleck, Al Pacino, Christopher Walken i Jennifer Lopez nie pomogli jednak w uratowaniu beznadziejnej, pełnej klisz historii. Dziwi tylko, że wytwórni oraz reżyserowi udało się zebrać aż tyle znakomitości w jednym miejscu. Czyżby komuś nie chciało się czytać scenariusza przed podpisaniem kontraktu?

Kadr z filmu "Gigli"
J. Lo. oraz Ben Affleck

Kobieta-Kot / Catwoman (2004)

Powracamy do uniwersum DC, ale w tym wypadku nie o Batmanie, a o Kobiecie-Kocie. Tym razem „zaledwie” cztery Złote Maliny, ale wszystkie jak najbardziej uzasadnione. Produkcja, za której reżyserię odpowiada Pitof (Jean-Christophe Comar), nie może podobać się pod żadnym względem. A to spore osiągnięcie biorąc pod uwagę fakt, że główną rolę w filmie gra sama Halle Berry. Jednak utalentowana aktorka nie ratuje beznadziejnego filmu. Podobnie jak pojawiający się na planie Sharon Stone czy Benjamin Bratt. Film „Kobieta-Kot” uznawany jest za jeden z najgorszych w całym uniwersum DC i nie powinno to dziwić. Wszyscy, łącznie z występującymi w nim aktorami, chcielibyśmy o tym „dziele” jak najszybciej zapomnieć.

"Kobieta-kot" - zdjęcie z filmu
Nawet Halle Berry w skórzanym stroju nie pomogła...

Max Payne (2008)

Z przenoszeniem gier komputerowych na duży ekran jest kłopot. Praktycznie nigdy nie wychodzi z tego nic dobrego. „Max Payne” to kultowa gra ze świetnie zaprezentowanym światem i znakomitą fabułą będącą połączeniem thrillera i sensacji. Wydawać by się mogło, że to doskonały materiał na film. Możliwe, ale reżyser John Moore nie był w stanie wyciągnąć tej głębi w swojej produkcji z 2008 roku. A miał środki, żeby to zrobić. Wytwórnia nie szczędziła grosza i pozwoliła na zatrudnienie kilku znakomitości – Marka Wahlberga, Mili Kunis oraz Chrisa O’Donnella. Nie pomogło. Film nudzi i jest zwyczajnie przeciętny. Historia z gry została opowiedziana schematycznie i bez polotu. Kolejna pozycja – choć z potencjałem – do zapomnienia!

Wyjazd integracyjny (2011)

Polski akcent w zestawieniu. Mam świadomość, że w filmie „Wyjazd integracyjny” nie grają hollywoodzkie gwiazdy, ale oceniając przez pryzmat naszego rodzimego podwórka – aktorzy cenieni. W dziele Przemysława Angermana zagrali bowiem Jan Frycz, Tomasz Karolak, Tomasz Kot czy Bartłomiej Topa. Czyli naprawę nieźle. Problem jednak w tym, że nie byli oni w stanie uratować filmu, z którego wieje przeciętnością. Żartów i gagów nie brakuje, ale nie są one w żadnym wypadku śmieszne. Raczej na dłuższą metę żenują. Nie dziwi mnie zatem, że „Wyjazd integracyjny” jest jednym z najniżej ocenianych polskich filmów w historii. Dobór aktorów nie ma w tym wypadku żadnego znaczenia...

Movie 43 (2012)

To chyba nie do końca film w klasycznym tego słowa rozumieniu. Raczej jakiś eksperyment, który miał na celu – sam nie wiem – sprawdzenie wytrzymałości widza na różne dziwactwa? Trudno mi powiedzieć, ponieważ są tacy, którzy w „Movie 43” dopatrują się jakiejś głębi. Nawet zakładając, że ona w nim jest, to nasuwa mi się jedno pytanie – jakim sposobem w tak absurdalnych rolach udało się obsadzić tak znanych i cenionych aktorów?!

W filmie z 2012 roku pojawili się między innymi Kate Winslet, Hugh Jackman, Halle Berry, Elizabeth Banks, Naomi Watts, Emma Stone, Richard Gere, Uma Thurman... i można tak jeszcze wymieniać! Skończyło się na trzech Złotych Malinach i sporym wstydzie. Raczej żaden z wymienionych wyżej aktorów nie wpisuje „Movie 43” na szczycie swojego CV.

Obrońcy skarbów / The Monuments Men (2014)

Pamiętam, że gdy pierwszy raz usłyszałem, że powstaje film „Obrońcy skarbów”, byłem podekscytowany. Kino historyczne osadzone w czasach II wojny światowej, skradzione przez nazistów dzieła, świetna obsada. Co mogło pójść nie tak? Okazuje się, ze naprawdę dużo. Film w reżyserii George’a Clooneya zwyczajnie nudzi. Akcja jest powolna, a cała fabuła bez większego sensu. Był pomysł, ale realizacja stoi na fatalnym poziomie. Film jest pełen absurdów i nieścisłości. Zebrał bardzo przeciętne recenzje. No ale jeszcze obsada. W „Obrońcach skarbów” zagrali Matt Damon, Bill Murray, Cate Blanchett i reżyser we własnej osobie – George Clooney. Przyznajcie sami, że te nazwiska robią wrażenie. Ale tylko one, ponieważ film jest po prostu przeciętny.

Witamy na Hawajach / Aloha (2015)

Specjalista od broni, satelita lecąca w kosmos, uczucie rodzące się między współpracownikami – nic wielkiego, ale w teorii ten film ma sens. Fabuła poprowadzona została jednak w tak niedorzeczny sposób, że naprawdę trudno dotrwać do końca seansu. Pełno nieścisłości, dziur fabularnych i po prostu błędów sprawia, że „Witamy na Hawajach” spotkało się z ostrą reakcją krytyków, którzy nie pozostawili na dziele Camerona Crowe’a suchej nitki. Tym bardziej, że obsada robi spore wrażenie – w filmie z 2015 roku zagrali Bill Murray, Emma Stone, Alec Baldwin oraz Bradley Cooper. Nazwiska z pierwszych stron gazet. To jednak nie pomogło, bo – mówiąc najogólniej – scenariusz był zły.

Assassin's Creed (2016)

Drugi już film, który jest próbą przeniesienia gry komputerowej do kinowej sali. I ponownie możemy mówić o sporym rozczarowaniu. Film przygodowo-historyczny z elementami akcji, ale i Sci-Fi to ciekawa mieszanka, ale ponownie zabrakło w tym wszystkim pomysłu. Podstawa była ciekawa, ale Justin Kurzel nie był w stanie wykrzesać z historii z gry zbyt wiele. A miał spore możliwości – również finansowe, ponieważ „Assassin's Creed” dysponowało budżetem 120 milionów dolarów. Zatrudnił Michaela Fassbendera, Marion Cotillard i Jeremy’ego Ironsa, żeby... nie zrobić z nimi nic wartego szczególnej uwagi. Film z 2016 roku można obejrzeć, jeśli lubi się kino przygodowe, ale zapewniam, że na długo on w pamięci nie pozostanie.

Transformers: Ostatni Rycerz / Transformers: The Last Knight (2017)

Powiedzmy sobie wprost – nikt od filmów z serii „Transformers” nie wymaga polotu. One mają bawić, zapewniać prostą rozrywkę, imponować efektami specjalnymi i prezentować szczątkową fabułę. To wystarcza, bo zwykle generują setki milionów dolarów zysku. Pytanie jednak, dlaczego w „Transformers: Ostatni Rycerz” pojawili się tacy, a nie inni aktorzy? Wydaje się, że sir Anthony Hopkins i Mark Wahlberg mogli pokusić się o wybranie czegoś nieco ambitniejszego. Pieniądze, to oczywiste, ale wydaje się, że tym dwóm naprawdę ich nie brakuje. W mojej ocenie to trochę rozmienienie kariery na drobne (szczególnie w wypadku Hopkinsa). Film Michaela Baya zarobił ponad 600 milionów dolarów i cieszył się dużym zainteresowaniem. W swojej klasie to kino bardzo dobre, ale szczerze – Anthony Hopkins był do tego sukcesu potrzeby?

To dopiero początek / Just Getting Started (2017)

Trochę komedia, trochę kino akcji, a ostatecznie bardzo nieciekawe widowisko. Przesadzone do granic możliwości, stereotypowe i pełne gatunkowych klisz. Ron Shelton – scenarzysta oraz reżyser – nie za bardzo poradził sobie z próbą stworzenia prostego i zabawnego kina akcji, bo tak szczerze mówiąc, to spore wyzwanie. Nie podołał i o filmie pewnie szybko wszyscy byśmy zapomnieli, ale ja nie mogę przeboleć, że w „To dopiero początek” pojawiło się tak dużo cenionych aktorów. Bo w produkcji, która została niemalże zmiażdżona przez recenzentów, zagrali Tommy Lee Jones, Morgan Freeman oraz Rene Russo. Panie i panowie, to nie jest najlepszy sposób na dorobienie do niemałej przecież emerytury...

Suburbicon (2017)

I znów George Clooney – to chyba nie jest przypadek? O ile aktor z niego wyborny, o tyle z tą reżyserią bywa niestety różnie. „Suburbicon” z 2017 roku to kolejna już w naszym zestawieniu komedia kryminalna, czyli gatunek tylko z pozoru łatwy do zrealizowania. W filmie o dość groteskowym wydźwięku i mało spójnej fabule zagrali Matt Damon, Julianne Moore oraz Oscar Isaac. Krytycy byli dla Clooneya bezwzględni, a jeszcze większe wrażenie robi fakt, że film stworzony za 25 milionów dolarów wygenerował przychód niespełna 6 milionów. Finansowa klapa to mało powiedziane! No i jak to zwykle – znane nazwiska nie pomagają, gdy fabuła niedomaga.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (1) / skomentuj / zobacz wszystkie

Oczko Misiu
30 sierpnia 2021 o 19:05
Odpowiedz

Movie 43 jest dobre jak ktoś lubi humor absurdalny. Ale jak kogoś śmieszą polskie komedie romantyczne na bank będzie rozczarowany.

~Oczko Misiu

30.08.2021 19:05
1