Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Stres a choroby: dlaczego chorujemy w weekendy i święta?

Klinika ciała i ducha
|
30.10.2023

Miewasz weekendowe bóle głowy? Zastanawiałeś się, jak to się dzieje, że w ciągu tygodnia jesteś zdrowy, pełen energii, skoncentrowany i zdolny spędzać w pracy kilkanaście godzin dziennie, a gdy przychodzi dzień wolny, czujesz się 40 lat starszy? Wszystkiemu winna jest adrenalina i... choroby związane ze stresem.

Tagi: zdrowie faceta po 40.

weekendowe bóle głowy
Dlaczego chorujemy w weekendy i od święta?

Adrenalina, hormon walki i/lub ucieczki, definiuje w pewnym sensie nas, nasz stosunek do codzienności, do pracy, do spraw, które nas dotyczą. O tym jednak na końcu artykułu. Im więcej go we krwi, tym większy potrafi być jej spadek w sytuacji, która jej nie wymaga. Bo są przecież momenty, w których NIE musimy ani walczyć ani uciekać. W których powinien opanować nas spokój, swoista równowaga hormonalna. Na przykład w weekendy.

Niedobór adrenaliny

W takich sytuacjach, jeśli zwykle wpompowana „po korek” adrenalina nagle „zjeżdża” poniżej pewnego poziomu, do którego organizm jest przyzwyczajany tygodniami, miesiącami – następuje rozstrojenie układu odporności i wydolności. Stajemy się bezbronni wobec ataków z zewnątrz i od wewnątrz. Jako przykłady mogą posłużyć choćby następujące objawy:

  • bóle głowy tudzież migreny, które pojawiają się koło piątkowego popołudnia a zanikają niedzielnego wieczoru lub w poniedziałek rano,
     
  • przeziębienia, które pojawiają się ni stąd ni zowąd by tak szybko zniknąć, jak przyszły,
     
  • bóle w obrębie narządu ruchu, porównywane z bólami reumatycznymi (cokolwiek to miałoby znaczyć),
     
  • problemy od- i okołokręgosłupowe, różnego typu rzekome „zawiania” i nie mówię tu o skutkach piątkowych imprez...

Osoby dotknięte tego typu mechanizmami zazwyczaj nie umieją się odnaleźć w spokoju weekendów czy przerw świątecznych, starają się nie pozostawać bez zajęć, niejednokrotnie wykazują podwyższony poziom drażliwości, nie potrafią skupić się na odpoczynku w jakiejkolwiek jego formie.

Pracoholizm - objawy

Wiem, że zaczynamy się tu zbliżać do pojęcia pracoholizmu, ale taka jest rzeczywistość. Adrenalina jest na stałe związana z tym syndromem uzależnienia. Lęki powiązane z pracą, kredytami, przyszłością nas i naszych bliskich, zdrowiem, połączone niejednokrotnie z „praniem mózgu”, z którego wychodzimy w przekonaniu, iż należy walczyć o siebie, o firmę, o przyszłość zespołu, kolejne zwycięstwa w imię realizowanych budżetów, o Bóg jeden wie, co... tworzą w ludzkim ciele iście wybuchową mieszankę. Napięcia temu towarzyszące dopełniają obrazu chorych z nieumiejętności dania odporu tym wszystkim czynnikom ludzi.

Te aspekty życia jakże często podgrzewane są przez firmy produkujące lekarstwa i suplementy, które mają nas uspokoić, wyluzować, poprawić trawienie w jelitach, które już niezbyt chcą pracować, pobudzić pracę zastałych naczyń, poprawić sen i wypróżnianie, załatwić za nas bóle głowy tą samą pigułką, którą podają na bóle nosa tylko z inną nazwą. Reklamy robią swoje, otumaniając ludzi i spychając ich myślenie na dalszy plan.

Choroby związane ze stresem

Im dłużej trwa ten stan, tym gorzej – to jasne. Niejednokrotnie słyszymy o tych, którzy po przejściu na emeryturę zapadają na jakieś nieuleczalne choroby albo umierają na serce. Tłumaczy się to zazwyczaj, iż czuli się niepotrzebni, ich życie straciło sens. Nie kupuję tego, choć jest to w jakiejś części możliwe. Ich organizmy po prostu nie wytrzymały długotrwałej obrony, walki, stresu, huśtawki hormonów. To samo z niespodziewanymi tragediami młodych. Nie ma mocnych na długotrwały stres. Wcześniej czy później każdy za to płaci. W naturze nic nie ginie, a tym bardziej nadwyrężona równowaga. Natura upomni się o spokój, ciszę i zdrowie. A że umie robić to brutalnie, niejednokrotnie chorobą – tak dochodzi swego.

Jak więc nie dać się chorobom wynikającym ze stresu?

Lekarstwem jesteśmy my sami, nasz zdrowy stosunek do siebie, do pracy, do innych, z którymi spotykamy się codziennie, nasz uśmiech w nas, ale i dla innych, umiejętne oddychanie, które usuwa napięcia z ciała, ruch, który pozwala rozładować ciężar tygodnia, książka, rozmowy i zabawy z dziećmi, czytanie im bajek, nie wspominając o stretchingu.

Ktoś mi zarzuci, że to teoria. Bo przecież trzeba zrobić zakupy, posprzątać, dzieci pogonić do lekcji, itd. itp. To jasne. Przy czym można to wszystko robić „z głową” i bez kolejnych minut i godzin spędzanych w towarzystwie hormonu walki i/lub ucieczki. Dajmy i jemu odpocząć od nas...

Bartłomiej Gajowiec, fizjoterapeuta
http://gajowiec.pl/

 

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie