Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Rozgrzewające dowcipy

Kawały
|
12.12.2013
Kawały Rozgrzewające dowcipy

Chciałbym kiedyś wyspać się na tyle, żebym rano czuł, że się budzę, a nie zmartwychwstaję.

Tagi: dowcipy

Kawały Rozgrzewające dowcipy

W banku:
-Wszyscy stać i nie ruszać się!
-To napad?
-Nie, k…., fotografia grupowa!

***

Postanowiłem wziąć krótki urlop. Uzmysłowiłem sobie jednak, że przecież wszystko już wybrałem. Ba, chyba nawet zalegam szefowi dzień lub dwa.
Pomyślałem, że chyba najszybciej zmiękczę szefowe serce, gdy zrobię coś tak głupiego że ten zacznie się nade mną litować! No, bo przemęczony jestem, przepracowany i zaczyna mi odbijać. Samo życie, nie? Następnego dnia przyszedłem trochę wcześniej do pracy. Rozejrzałem się dookoła. MAM!!!! Odbiłem się od podłogi, poszybowałem w kierunku żyrandola, złapałem go mocno i… wiszę! Wchodzi Baśka, koleżanka z biurka obok i rozdziawia gębę patrząc na mnie do góry (ona ma taki jakiś drewniany wzrok! I jest stuprocentową blondyną, co i tak wyjdzie na jaw później).
- Ciiiii - szepczę konspiracyjnie - rżnę psychola, bo chcę kilka dni wolnego od starego. Gram żarówę, rozumiesz?
Kilka sekund później wchodzi szef. Już od progu huczy swoim basem, co ja tam robię u góry.
- Ja jestem żarówka! - wypiszczałem.
- Stary, no co ty, chyba cię coś straszy! Weź lepiej kilka dni wolnego i jedź się gdzieś przewietrzyć. Wdzięcznie sfrunąłem i zaczynam się pakować. Ale widzę że Baśka też zaczyna się pakować!
Gdy szef ją pyta:
- A pani dokąd? - Baśka odpowiada:
- No przecież nie będę pracowała po ciemku!

***

Wraca mąż do domu i od progu woła do żony:
- Rozbieraj się i do łóżka!
Żona nieco zdziwiona, 20 lat pożycia i nigdy się tak nie zachowywał...
Zaciekawiona wyskoczyła z fatałaszków i do wyrka.
Mąż też raz-dwa pozbył się ubrania, wskakuje do łóżka, nakrywa kołdrą głwę swoją i żony i pokazuje:
- Patrz! Zegarek kupiłem! Fluorescencyjna tarcza!

***

Pierwsza kobieta na księżycu:
- Houston, mamy problem!
- Co?
- Nic, nieważne.
- Co się stało?
- Nic...
- No mów.
- Nie.

Los Angeles, bar, prawie sami faceci. Barman robi drinka, na koniec wziął cytrynę, wycisnął, włożył do imadła, wycisnął, rzucił ochłap na stół i woła: 1000 USD dla każdego, kto da radę wydusić chociaż jedną kroplę. Facet przy barze krzyknął "szykuj kasę", wstał, podszedł do barmana. Chwycił, ściska, ściska i... nic z tego. Wszędzie gwizdy, śmiech, zdenerwowany rzucił skórkę na bar i usiadł na miejsce.

Widział to facet przy najdalszym stoliku - 2 m wzrostu, wielki jak Pudzian, napakowany jak Arnold za najlepszych lat, ręka jak dwa bochny. Podszedł, ścisnął mocno, mocniej i... nic. Zasapany i zły usiadł i zaczął dopijać drinka.

Na to podchodzi po cytrynę taki facio, postura jak Woody Allen, w okularkach, niski, chudziutki, łysawy, małe rączki.
Ekipa krzyczy: spadaj leszczu, napakowany rechocze z gościa, barman też pokłada się ze śmiechu. Chudzinka bierze cytrynę jedną ręką i... wyciska jeszcze pół szklanki.
W barze kompletna cisza...
Po minucie jakiś nieśmiały głos się pyta- chłopie, kto ty jesteś?!?
Chudy uśmiechnął się, zabrał kasę od barmana, nałożył okulary, a wychodząc z baru rzucił cichutko:
Mam na imię Zdzisław, jestem komornikiem Sądu Rejonowego Warszawa Praga Północ.

***

Syn przywiózł ojca do szpitala. Na izbie przyjęć go wypytują:
- Kapcie ma?
- Ma.
- Szlafrok ma?
- Ma.
- Pościel ma?
- Ma.
- Materac, koc, poduszka?
- Ma.
- Doskonale. A kim jest ten gość w białym kitlu, który stoi obok pana ojca?
- Lekarza też własnego przywieźliśmy…

***

W wyniku wielu próśb mężczyzn w sprzedaży pojawiły się wreszcie nowe kosmetyki: perfumy „Takie ładne, kwiatowe”, szminka „Mniej więcej czerwona”, krem „No, do twarzy” i absolutny hit – odżywka do włosów „Coś jak szampon, ale się nie pieni”.

***

Kelner pyta klienta, który dopiero wszedł do baru :
- Co pan pije?
- Codziennie rano szklankę soku owocowego, miksturkę na łupanie w krzyżu, a w sobotę kufelek piwa razem z przyjaciółmi.
- Chyba nie zrozumieliśmy się do końca - mówi uprzejmie kelner. Pytałem , co by pan chciał ?
- Mój Boże...Chciałbym być bogaty, mieć domek nad morzem, podróżować po świecie...
- Może jeszcze raz zadam pytanie. Czy chce się pan tu czegoś napić ?
- Czemu nie... a co pan właściwie ma ?
- Ja? Niewiele. Kłopoty. Trochę długów. Drużyna której kibicuję, przegrała, kiepsko mi tu płacą , doskwiera mi samotność...

***

Na pustyni misjonarz spotyka lwa. Przerażony żegna się i mówi:
- Boże spraw, żeby ta istota miała chrześcijańskie uczucia.
Na to lew przyklęka, żegna się i mówi:
- Boże pobłogosław ten posiłek, który zaraz będę spożywał.

***

Żona rano pyta męża:
- Co to był za hałas wczoraj w nocy jak wróciłeś?
- Nic, kurtka mi spadła.
- To co tam było w tej kurtce?
- Ja.

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie