Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Jak sobie poradzić z porażką?

Kariera
|
31.10.2022

Czego człowiek nie chce słyszeć, kiedy leży już na ziemi? Tego, że klęska czyni go silniejszym. A jednak to prawda. Oto historia o wielkiej sztuce przegrywania.

Tagi: kariera

Jak wyjść zwycięsko z porażki
Sztuka przegrywania

Co różni zwycięzcę od przegranego? Nic. Zwycięzca jednak tego nie wie. Biegnie dalej przez swoje życie, dopóki się nie zatrzyma i nie zrobi rozrachunku. Obojętnie, czy ktoś pochodzi z najniższej klasy społecznej, czy rzucił studia, czy jego firma upadła, albo w wieku 62 lat stwierdził, że nie poślubił właściwej osoby. Wszyscy kiedyś przegrywamy. Wszystko jedno, jak.

Kuriozalne jest to, że porażka jest uważana za plamę na honorze, chociaż tak naprawdę może ona dotknąć niemal każdego członka naszego społeczeństwa. Według kulturoznawców, w naszym myśleniu porażka jest rozpatrywana jako grzech. Kto ponosi klęskę, ponosi też za to winę. Kto odnosi sukces, uchodzi za silnego.

Zbawienna klęska

Wygrani nie są jednak w najlepszym położeniu, ponieważ wieczne zwycięstwa sprawiają, że zaczynają tracić czujność i przestają uważać na swoje poczynania. Pokonani muszą się rozprawić z własnymi błędami, przeanalizować, co zrobili źle. To pozwala na rozwój, wyciągnięcie wniosków i lepsze szanse na powodzenie w przyszłości.

Powiedzenie „człowiek uczy się na błędach” jest jednak słabym pocieszeniem dla tych, którzy właśnie zostali na nich złapani. Tymczasem tylko ten, kto doznał zwątpienia i rozpaczy, poznaje siebie naprawdę. Przegrani badają granice własnej egzystencji, tego, ile są w stanie znieść i jaka jest ich rzeczywista siła. Dzięki temu zdobywają najważniejsze doświadczenie w życiu, a mianowicie: bez względu na wszystko życie i tak idzie do przodu, a świat nie przestaje istnieć.

Nigdy nie przegrywam. Albo wygrywam, albo się uczę.
Nelson Mandela

Nigdzie indziej kontrast między zwycięstwem a przegraną nie jest tak duży, jak w boksie zawodowym. Władmir Kliczko uchodził od 2003 roku za niezwyciężonego mistrza wagi ciężkiej, dopóki nie przegrał dwa razy w ciągu roku ze słabszym od siebie przeciwnikiem. Upadanie na twarz nie jest nigdy przyjemne, ale na ringu, przed milionami widzów, jest to szczególnie bolesne. Nie mogłem sobie tego wcześniej rzeczywiście wyobrazić, że kiedykolwiek mogę przegrać - powiedział Kliczko krótko po tym wydarzeniu.

Do tamtego momentu bokser był bardzo zarozumiały, przekonany o tym, że jest nie do pokonania. Wierzył, że jest w stanie znokautować każdego. To typowe zachowanie ludzi sukcesu. Stawiamy sobie cele, których mocno się trzymamy - wyjaśniają psychologowie. Jesteśmy wychowywani od małego do tego, aby wierzyć w nasze idee i je utrzymywać, by osiągać postawione cele. Tylko wytrwałość i upór może nas doprowadzić do sukcesu.

Większość ludzi sukcesu mocno trzyma się obranej przez siebie drogi. Im ktoś dłużej utrzymuje swój wybór, tym bliżej celu się czuje. Choć niekoniecznie rzeczywiście się do niego zbliża.

Źle jest odnosić tylko same sukcesy - mówił w wywiadach Kliczko - im dłużej utrzymuje się sukces, tym bardziej gorzka jest klęska i tym boleśniejszy upadek. Po swojej drugiej klęsce sportowiec wywrócił swoje życie do góry nogami, zmienił trenera, boksował rozważniej i robił to sposób bardziej kontrolowany. Klęska ciąży jak kamień u szyi, ale tylko na niej można się czegoś nauczyć. Od 2004 roku nie stracił już nigdy więcej głowy.

Ból jest najlepszym nauczycielem. Tylko nikt nie chce być jego uczniem.
Bruce Lee

Każdy, kto już raz odniósł porażkę, wie, że człowiek przegrywając również wygrywa, mimo, że brzmi to paradoksalnie. Wygrana przegranego to wiedza, dojrzałość i wzmocniony charakter. Nieprzyjemne jest tylko to, że nie można tego samego doświadczyć żadną inną drogą. Porażka jest szansą, której człowiek nie chce, jest możliwością, z której każdy chętnie by zrezygnował.

W rzeczywistości ciągłe zwycięstwa Władimira Kliczko z upływem czasu stały się problemem, ponieważ zaczęło to być nudne dla publiczności. Bo boks jest teatrem, a kiedy sztuka zaczyna być nudna, przewidywalna – widz przestaje przychodzić… Nie chodzi tu o to, że z czystej złośliwości chcemy patrzeć, jak upadają gwiazdy sportu, ale o to, że każdy z nas może na ich porażkach nauczyć się, jak radzić sobie z osobistą klęską.

Dlatego w zawodowym boksie mówi się: im cięższe czasy, tym więcej widzów. Bokserzy na małej, kwadratowej scenie przeżywają często największe dramaty porażek, albo z trudem rozpoznają swoje zwycięstwo, leżąc w pół przytomni w kurzu ringu. Obserwacja walki bokserskiej, jak twierdzą psychologowie, jest dla widza czynnością zastępczą, która pozwala w cięższych czasach poradzić sobie z własnymi problemami. Widmo klęski wyzwala w widzu lęk. W pracy także odczuwa lęk, że nie wykona zadań jakie zostały mu powierzone, że firma stanie się niewypłacalna, że zbraknie klientów. Możliwość obserwacji, jak z klęską radzi sobie sportowiec, pozwala widzowi wierzyć, że i on przetrwa porażkę.

Bezpieczeństwo to iluzja

Od pradawnych czasów szukamy bezpiecznego schronienia, jemy rośliny, które nas nie zabijają, chronimy się przed zwierzętami, które nie mogą być dla nas niebezpieczne. Odwaga to cecha, która nie jest nam ewolucyjnie dana. Z tego powodu ludzie nie rezygnują z pracy, nawet wtedy, gdy płacą za nią nieprzespanymi nocami i wrzodami żołądka. Nie odchodzą od swoich partnerów, nawet wtedy, gdy ich miłość już dawno się wypaliła. Także wtedy, gdy coś się kończy i pojawia się szansa na początek czegoś nowego, ludziom często brakuje odwagi, by zrezygnować z tego, co i tak już praktycznie nie ma sensu i zacząć wszystko do nowa.

Jeśli nie jesteś gotowy, żeby popełnić błąd, nigdy nie zrobisz nic oryginalnego.
Ken Robinson

Dzieje się tak, ponieważ jest nam wszystkim dobrze, gdy czujemy się bezpiecznie i stabilnie, nawet, jeśli trochę nas uwiera tu i tam. Przygody bywają poruszające, ale czynszu nimi nie można zapłacić.

Tymczasem, kto już raz odniósł porażkę, dobrze wie, że to poczucie bezpieczeństwa jest iluzją, a życie nie pozwala się zaplanować od początku do końca. To, co wczoraj było pewne, jutro może okazać się złudą.

Czekanie na wybuch

Oczekiwanie katastrofy jest często gorsze niż katastrofa sama w sobie. Emocjonalnie ten, który przegrał, jest w dużo bardziej korzystnym położeniu, niż zwycięzca: on nie musi się już więcej obawiać. Kto stracił swoją pracę, zrujnował swoje małżeństwo, przegrał na giełdzie swoje pieniądze, dostał w zamian za to wolność. Wolność wyboru, możliwość, by wszystko jeszcze raz spróbować odmienić.

Kto tylko zwycięża, czuje lęk przed porażką, ponieważ postrzega ją jako coś najgorszego, co może przydarzyć się w życiu. Po klęsce staje się wszystko łatwiejsze, okazuje się bowiem, że następnego dnia świat dalej się kręci. Człowiek poznaje siebie na nowo, pojmuje, co jest dla niego właściwe, czego chce od siebie i od życia, gdy to życie nie stawia ciągłych żądań.

Prawda zbyt łatwo wiedzie nas ku pewności, błąd jest często o wiele bardziej pouczający.
Hans Hellmut Kirst

Czy zatem niepowodzenie prowadzi nas na korzystniejszy tor?

Najczęściej przywiązujemy się do takich wartości, które są bardzo ulotne: więcej pieniędzy, większa władza, większa sława, lepszy partner. Wtem pojawia się rozczarowanie, kiedy człowiek po raz pierwszy wspiął się na szczyt dzięki własnej pracy i za chwilę okazuje się, że coś poszło nie tak i znów znalazł się na dole. Utrata pozycji społecznej nie jest żadną porażką, lecz logicznym następstwem. Klęska jednak jest subiektywnym odczuciem. Bankier, któremu w ubiegłym roku została wycofana premia, może się czuć zupełnie tak samo kiepsko jak pracownik przy taśmie produkcyjnej niezadowolony z pracy jaką wykonuje. Troski są tak duże, jak je widzą osoby, których one dotyczą.

Z tego powodu pomocne jest czasem porównanie się z otoczeniem. Podczas, gdy ktoś opłakuje rozpad nieudanego związku, być może jego przyjaciele myślą: „Dzięki Bogu, że to się już skończyło.” Kiedy związek kończy się po 15 latach, można odbierać to jako wielką porażkę – jednak w porównaniu do innego – np. trzyletniego związku, który się rozpadł, bo partnerzy nie potrafili stworzyć jego solidnych podstaw na dłużej, jest to już sukces.

Najlepszych ludzi uformowało naprawianie własnych błędów.
William Szekspir

Znamy wszyscy mnóstwo przykładów, gdy nagle komuś runął świat, a ten po jakimś czasie powstaje, pisze książkę, maluje obraz albo otwiera kawiarnię lub warsztat stolarski i jest szczęśliwy i spełniony własnym sukcesem, którego nigdy by nie odniósł, nie posmakowawszy wcześniej chleba z wielu pieców, słodkich zwycięstw i gorzkich porażek. Bo jeśli coś się nie udaje, warto zobaczyć w porażce furtkę do zrobienia czegoś zupełnie nowego, na co wcześniej brakowało nam czasu. Życie nie jest wystarczająco długie, żeby udało się zrobić wszystko, co człowiek chciał przedsięwziąć. Trzeba wiec wykorzystywać każdą szansę, jaką nam daje.

Jakub Balcar

Komentarz eksperta

Piotr ŁawaczPiotr Ławacz, psycholog, trener biznesu, doradca, coach biznes i life ACC ICF

www.piotrlawacz.pl

Jako coach często spotykam się z ludzkimi porażkami. To przecież normalne, że na coaching przychodzą raczej ludzie w trudnej sytuacji osobistej i zawodowej (a więc z porażkami) niż ci odnoszący pasmo sukcesów. Zaczynam pracę z takimi klientami od zmiany słowa porażka na jakieś inne określenie. Porażka kojarzy się z czymś co „poraża” a więc - z wielkim ciosem, wywołującym sytuację, z którą bardzo trudno sobie poradzić. Trudno nad tak rozumianą porażką pracować coachingowo. Warto poszukać innej nazwy: może obszar do rozwoju, okazja do nauki? I warto poprzyglądać się swoim „okazjom do nauki” w życiu osobistym i zawodowym. Wielu wybitnych ludzi z różnych dziedzin mówi przecież: dużo nauczyłem się na swoich sukcesach, ale jeszcze więcej na swoich porażkach.

Najprostszym sposobem pracy nad porażkami jest analiza trudnych miejsc w naszym życiorysie – jakie były przyczyny „tąpnięć”, jaki miałem na nie wpływ, etc. I bardzo ważne coachingowo: jak wyszedłem z obszaru porażek, czy może wręcz przekułem niepowodzenie w sukces? Co zrobiłem, jakich strategii użyłem, z czyjej pomocy skorzystałem radząc sobie z porażką? I jak pracowałem nad moimi negatywnymi i trudnymi emocjami oraz nastrojami? Dzięki temu mogę nauczyć się strategii zarządzania przyszłymi problemami. I sytuację porażki zamienić w ważny, osobisty zasób. Bo – jak słusznie pisze autor artykułu – porażki są integralną częścią naszego życia. I w wielu obszarach zawodowych (tak jak w przykładzie z Edisonem) trzeba najpierw coś bardzo popsuć, aby potem to mogło dobrze działać. To normalne: nie ma co walczyć z porażkami, raczej – dzięki mądrości doświadczenia – zapobiegać ich powstawaniu i dobrze zarządzać ich skutkami.  

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie