Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Dzieci na jachcie? Nic trudnego!

Jachty i łodzie
|
14.07.2023

Być może właśnie przed chwilą przeglądałeś Facebooka i przewijałeś przez ekran kolejne zachęty do spędzenia urlopu na morzu. Być może takich propozycji i ofert pełna jest twoja skrzynka mailowa. Być może często o tym myślisz, ale z roku na rok odkładasz decyzję, bo jak tu się cieszyć nieograniczoną wolnością i radością żeglowania, gdy w głowie kołacze pytanie: co w tym czasie zrobić z dziećmi? Otóż nic prostszego: wystarczy zabrać je ze sobą.

Tagi: czas wolny

dzieci na jachcie
Dzieci na jachcie wcale nie muszą się nudzić

Nuda – to jej najbardziej obawiają się rodzice na samą myśl o wakacjach z dziećmi w rejsie. Perspektywa bycia zamkniętym na małej przestrzeni przez co najmniej tydzień w obecności dzieci, które nieustannie oczekują naszej uwagi, skutecznie torpeduje żeglarskie plany urlopowe wielu rodzin. A nie musi. Wystarczy, że podejdziemy do tematu z głową, a takie wakacje okażą się nie tylko dobrze spędzonym wspólnie czasem, ale również świetną nauką i zabawą. A może i nową pasją twojej pociechy?

W jakim wieku dzieci mogą zacząć z nami pływać?

Właściwie nie ma jednej dobrej odpowiedzi na to pytanie. W marinach spotkamy rodziny z dziećmi w każdym wieku, również z niemowlętami. Różnica polega tylko na sposobie organizacji życia na jachcie i podziału obowiązków. Są oczywiście momenty trudniejsze: gdy dziecko ma około roku i zaczyna się samodzielnie poruszać – wtedy wymagana jest wzmożona czujność. Ale gdy dzieci są już nawet odrobinę starsze, życie robi się nieco łatwiejsze.

Co robią dzieci na jachcie?

Wbrew pozorom to nie kwestie bezpieczeństwa są najważniejsze, ale zapewnienie młodemu towarzystwu odpowiedniej dawki wrażeń i zajęcia. Żadne zabezpieczenia nie przetrwają dziecięcej nudy, a może się zdarzyć, że uśpią tylko twoją czujność. Kluczem do udanego urlopu na jachcie jest wciągnięcie dzieciaków w sam środek żeglarskiego życia, żeby poczuły się jego ważną częścią. Wielu praktyków pływania z dziećmi rozpoczyna tę zabawę jeszcze na długo przed wypłynięciem – od wspólnego planowania rejsu. Wciągając je w proces poszukiwania atrakcyjnych miejsc, wyboru jachtu, pakowania – budzisz ich ciekawość i stawiasz w pozycji uczestników wydarzeń, a nie tylko biernych obserwatorów i wykonawców poleceń. Czym więcej będą wiedzieć o jachcie zanim go jeszcze po raz pierwszy zobaczą, tym mocniej będą się angażować w jego poznanie w rzeczywistości, a odkrywanie, jak faktycznie działa to wszystko, o czym dotychczas tylko słyszały, może być znakomitą zabawą, która pochłania ich uwagę przez długi czas. Podzielenie jachtu na strefy „nie dotykaj / nie wchodź / nawet o tym nie myśl” jest znakomitą receptą na urlopową katastrofę. Sprawienie, że zechcą się poczuć wilkami morskimi – sposobem na udany urlop.

Zdecydowanie dobrym pomysłem jest organizacja rejsu wespół z inną rodziną, mającą dzieci w podobnym wieku do twoich. Znakomitym – wzięcie kilku planszówek, w które będziecie mogli grać wszyscy razem. Nie najlepszym – zabieranie na jacht całej przyczepy zabawek. Zdecydowanie najgorszym: spakowanie tabletu i torby zapasowych powerbanków, bo to niejako z założenia oznacza przyzwolenie na obecność nudy. Oczywiście, wspólne oglądanie filmów na dobranoc też może być atrakcyjnym elementem zakończenia dnia, ale pełny sukces osiągniesz wtedy, gdy po zachodzie słońca dziecięca załoga padnie jak długa na koje ze zmęczenia. A sposobów na to, żeby pływanie było atrakcyjną (i wyczerpującą) przygodą, jest bez liku.

Kluczem do sukcesu jest taka organizacja rejsu, żeby w miarę możliwości ciągle coś się działo. Nawet codzienne szorowanie pokładu może być jedną z atrakcji (a przy okazji może okazać się w przyszłości cennym nawykiem), a jednocześnie daje „dorosłej” załodze chwilę czasu np. na przygotowanie śniadania. Doskonale się sprawdzają krótkie odcinki, z częstymi postojami na kąpiel czy na zwiedzanie ciekawych miejsc. Każda operacja kotwiczenia, cumowania do boi lub przybijania do portu to jakieś wydarzenie, które – dobrze zorganizowane – może bez reszty pochłonąć młodą załogę. Jeden warunek: musi być w to działanie zaangażowana. Nawet podawanie odbijaczy będzie ważnym zadaniem, jeśli tylko tak je przedstawisz dziecku. W końcu w dokumentach, które zostawiłeś u armatora, dziecko jest wymienione jako członek załogi. Wystarczy zadbać, by naprawdę się nim poczuło.

Dla wielu rodziców sporym problemem okazuje się żeglowanie w czasie deszczu, ale najwyraźniej często zapominają, że sami w młodym wieku lubili taplać się w kałużach. Na jachcie mokre dziecko to najczęściej szczęśliwe dziecko i nie powinniśmy się na zapas martwić przeziębieniem – zwłaszcza w środku lata. Oczywiście wszystko w granicach zdrowego rozsądku, bo w sztormowej pogodzie naturalnie górę biorą względy bezpieczeństwa, ale na ciepłych wodach Adriatyku czy wśród greckich wysp sztormy zdarzają się rzadko. Deszcze zresztą również – stąd popularność rodzinnych wypraw na te wody. Niemniej, nawet gdy się zdarzy, to ubranie dziecka w sztormiak i postawienie obok zejściówki na „wachcie” z zadaniem obserwowania tego, czy okrętowi w czasie deszczu nic nie zagraża sprawi, że będzie dumne i zaangażowane. Mały żeglarz musi mieć po prostu zadanie do wykonania. Gdy na pokładzie jest większa liczba dzieci, sprawa jest jeszcze łatwiejsza: ustalasz takie dyżury na 15-minutowe zmiany i zabawa może trwać przez długie godziny.

Bezpieczeństwo na jachcie

Zatem nuda jest twoim największym wrogiem. Jeśli znajdziesz sposób na jej pokonanie, możesz być prawie pewien bardzo udanego urlopu i możesz się zająć tym, co zapewne najbardziej spędza sen z powiek matce twoich dzieci: bezpieczeństwem. Z relacji wielu rodziców wynika, że największy opór dzieci budzi obowiązek używania kamizelki ratunkowej, ale bardzo często jest to efekt tego, że dziecko jest tym zaskoczone dopiero w chwili, w której znajdzie się na jachcie. Wtedy najłatwiej o pierwszy bunt w załodze, no bo jak to: inni nie zakładają, a ja muszę? To również jest jeden z elementów, który powinniście przećwiczyć na długo przed wypłynięciem. Jest to tym łatwiejsze, że najczęściej o dobrze dopasowaną kamizelkę dla dziecka musisz się zatroszczyć sam, bo oferta armatorów, którzy czarterują jachty, jest w tym zakresie zazwyczaj mocno ograniczona i nie są w stanie zapewnić pełnej dziecięcej rozmiarówki w odpowiedniej ilości. Zatem wybór, mierzenie, zakupy, a później ćwiczenia „na sucho” w domu również mogą być atrakcyjnym wstępem do żeglarskiej przygody, jednocześnie eliminującym przykry efekt zaskoczenia po zaokrętowaniu.

Niezawodnym sposobem jest też po prostu danie przykładu przez dorosłą część załogi. Wystarczy ustalić, że w określonych sytuacjach, np. przy wyjściu z portu, stawianiu żagli, cumowaniu lub np. powyżej określonej siły wiatru kamizelki zakładają wszyscy. Nic was to nie kosztuje, a dzieci utrwalają sobie dobre nawyki.

Drugą rzeczą, w którą warto się zaopatrzyć, są pasy bezpieczeństwa, czasem zwane uprzężą i nieco podobne do tych używanych przez alpinistów (choć niestety nie tak wygodne). Jest w nie z reguły wyposażony każdy jacht, ale zazwyczaj w „dorosłym” rozmiarze. Porównanie do alpinistycznej uprzęży nie jest przypadkowe, bo w podobny sposób możesz rozwiązać problem poruszania się dzieci po pokładzie: wystarczy od dziobu do kokpitu rozpiąć dodatkową linę, pełniącą funkcję „poręczówki”, a do kamizelek lub pasów przywiązać krótkie linki z karabinkami. Na koniec wprowadzasz regułę, że karabinek zawsze musi być zapięty na linie. Czyli de facto rozwiązujesz to w taki sam sposób, jak podczas wizyty w parku linowym. Trzeba tylko pamiętać, że w dodatkowe liny i karabinki musisz zaopatrzyć się samodzielnie, na czarterowym jachcie ich niestety nie znajdziesz. Przy okazji ważna reguła, z którą powinieneś zaznajomić dzieci niezwłocznie po zaokrętowaniu: jedna ręka jest zawsze „dla jachtu”. Czyli poruszać po jachcie możemy się tylko wtedy, gdy przynajmniej jedną ręką trzymamy się jakiegoś stałego elementu jachtu. Tu również najlepsze efekty da po prostu przykład z góry, czyli stosowanie tej reguły przez wszystkich dorosłych członków załogi.

Jeśli dzieci są małe, możesz na etapie rezerwowania jachtu poprosić o doposażenie go w siatkę bezpieczeństwa (występuje w ofertach pod różnymi nazwami: safety net, baby net itp. i niestety wiąże się z dodatkową opłatą). Ale musisz wtedy pamiętać o jednym: siatka nie zwalnia od stosowania pozostałych reguł bezpieczeństwa, a jest przede wszystkim lepiej widocznym elementem, wyznaczającym granice jachtu. Nie można jej traktować jako wystarczającego zabezpieczenia, ponieważ zwykle (choć to zależy od konstrukcji jachtu) nie jest przymocowana do pokładu dolną krawędzią, więc przy większym obciążeniu może po prostu ustąpić.

Dobrze jest jednak pamiętać o dwóch „regułach”: tej wspomnianej na wstępie, że żadne zabezpieczenie nie wygra z nudą dziecka (to dokładnie ten sam powód, dla którego najwięcej przykrych zdarzeń przytrafia się dzieciom w domu), oraz tej, że nie ma lepszej metody na bezpieczne żeglowanie, niż stosowanie się do tego, co nam podpowiada zdrowy rozsądek. Stosując te dwie zasady i uruchamiając wyobraźnię, by uczynić rejs dla swoich dzieci wyjątkowym przeżyciem, sprawisz, że naprawdę takim będzie. A być może – poza udanym urlopem – zyskacie znacznie więcej, gdy obudzisz w dzieciach żeglarską pasję?

Mariusz Czykier

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie