Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Romans i zdrada

Żona zdradziła emocjonalnie i chce odejść

Rozpoczęte przez ~Tomek, 29 wrz 2020
  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 01 października 2020 - 19:54
    ~Tomek napisał:
    ~444 napisał:
    ~Tomek napisał:
    ~444 napisał:
    ~Gagatka napisał:
    Tomek, przede wszystkim zadbajcie o komfort dzieci - w tym zakresie musicie się porozumieć, wznieść się ponad wzajemną urazę. Usiądźcie z nimi i wytłumaczcie im, że to nie ich wina, że Wam nie wyszło, że wciąż oboje je kochacie i zrobicie wszystko, żeby jak najmniej na tym ucierpiały. Tu musicie działać wspólnie, zapomnieć o "sobie" - dzieci muszą dostać jasny przekaz, że to Wy to spierdoliliście, a nie one.
    Nie walczcie o dzieci, nie grajcie nimi, nie wyszarpujcie ich sobie z rąk. Można się rozstać na normalnych zasadach, ale do tego potrzeba wzajemnego szacunku.
    Jeśli dalej chcesz to ratować nie ma innej rady - weź sporą część winy na siebie. Powiedz jej, że żałujesz tego jak się wobec niej zachowywałeś, że żałujesz swojej brutalności. Nazwij to i swoje zachowanie po imieniu. Zwyczajnie przeproś ją, bo dobrze wiesz, że masz za co. Powiedz jej, że zdajesz sobie sprawę z tego, że nie zatrzymasz jej na siłę i masz w tej chwili niewielki wpływ na jej decyzję. Daj jej tyle czasu, ile potrzebuje. Powiedz, że będziesz czekać.
    Nie dawaj jej żadnych książek do czytania - próba zatrzymania jej poprzez wpędzanie jej w poczucie winy to zły pomysł.

    Być może ta kobieta odchodząc stara się odizolować od gościa, który napierdala się z nią przy byle okazji, jak tylko komuś nerwy puszczą. Dla dzieci to byłaby akurat najlepsza decyzja tym bardziej, że Tomek piłeczkę nadal odbija.
    Jak nie będzie agresora w domu, będzie cisza i spokój. Czasami warto powalczyć o spokój.
    Nic nie wiemy jak wyglądało życie tych dzieci przed decyzją o rozwodzie. Może ich życie będzie spokojniejsze jak tatuś z mamusią przestaną sobie do gardeł skakać.

    Zapewniam Was se nigdy nie uderzyłem żony. Nie mógłbym wyznaje twarde zasady. Ona niestety biła mnie niejednokrotnie. Ciężko mi o tym mówić. Nie mam dowodow niestety. Nie jestem tyranem ale to prawda lubiłem poprzeklinac i się przyznaje do tego. Często kłótnie zaczynały się od tego że to ja miałem pretensje. Nie musicie sobie nic dopowiadac. Życie dzieci wyglądało normalnie nie licząc tego że niestety czasem słuchały kłótni. Ale zawsze byliśmy dobrymi rodzicami. Małżonkami za to chujowy*i

    Tomek, to czego Ci żal? Toksycznej relacji z narwaną kobietą?
    Dzieci wszystko widzą, rejestrują przemoc jej wobec Ciebie i odwrotnie. Jaki dajecie przykład? Przecież to napięcie dzieciaki chłoną jak gąbka wodę.
    Dzieci widzą, że między rodzicami jest nie najlepiej ale nie wiedzą jak się powinny do tego ustosunkować, jeżeli nie pamiętają, nie znają innego modelu, to wasz chłód i przemoc, toksyczne relacje jest dla nich normą. Koszmar, co nie? Duże jest prawdopodobieństwo, że powielą ten model w swoich przyszłych relacjach.
    Zastanów się czy jest o co walczyć. Może spotkasz jeszcze ciepłą i życzliwą kobietę przy której poczujesz się dobrze, będziesz spokojny i zrelaksowany a Twoje dzieci zobaczą, że tak też można?

    Mimo wszyskto kocham tą rodzinę i nie chce jej tracić. Relacje można poprawić na terapii. Tylko że żona nie chce naprawić naszego małżeństwa. Wszystko jest jakby w zawieszeniu. Myślę że lepiej jak dzieci wychowują się w rodzinie gdzie relacje małżonków może nie są perfekcyjne niż jak wychowują się w rozbitej rodzinie.

    Tomasz, rodzina to jedno, a relacja z kochaną kobietą to drugie.
    Nie mieszaj tego.
    Ja myślę, że dzieciom potrzebny jest spokój, jasne zasady i widok przyjaźnie nastawionych do siebie rodziców. Jeżeli jesteście do siebie życzliwie nastawieni to dzieciom to wystarczy jako dobry model ale wy przecież nie jesteście.
    Ty kochasz rodzinę, a ona nie jest Twoją rodziną a żoną. Żona to nie rodzina. Nie martw się, wielu mężczyzn i kobiet popełnia ten błąd w myśleniu.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tomek ~Tomek
    ~Tomek
    Napisane 01 października 2020 - 20:10
    ~444 napisał:
    ~Tomek napisał:
    ~444 napisał:
    ~Tomek napisał:
    ~444 napisał:
    ~Gagatka napisał:
    Tomek, przede wszystkim zadbajcie o komfort dzieci - w tym zakresie musicie się porozumieć, wznieść się ponad wzajemną urazę. Usiądźcie z nimi i wytłumaczcie im, że to nie ich wina, że Wam nie wyszło, że wciąż oboje je kochacie i zrobicie wszystko, żeby jak najmniej na tym ucierpiały. Tu musicie działać wspólnie, zapomnieć o "sobie" - dzieci muszą dostać jasny przekaz, że to Wy to spierdoliliście, a nie one.
    Nie walczcie o dzieci, nie grajcie nimi, nie wyszarpujcie ich sobie z rąk. Można się rozstać na normalnych zasadach, ale do tego potrzeba wzajemnego szacunku.
    Jeśli dalej chcesz to ratować nie ma innej rady - weź sporą część winy na siebie. Powiedz jej, że żałujesz tego jak się wobec niej zachowywałeś, że żałujesz swojej brutalności. Nazwij to i swoje zachowanie po imieniu. Zwyczajnie przeproś ją, bo dobrze wiesz, że masz za co. Powiedz jej, że zdajesz sobie sprawę z tego, że nie zatrzymasz jej na siłę i masz w tej chwili niewielki wpływ na jej decyzję. Daj jej tyle czasu, ile potrzebuje. Powiedz, że będziesz czekać.
    Nie dawaj jej żadnych książek do czytania - próba zatrzymania jej poprzez wpędzanie jej w poczucie winy to zły pomysł.

    Być może ta kobieta odchodząc stara się odizolować od gościa, który napierdala się z nią przy byle okazji, jak tylko komuś nerwy puszczą. Dla dzieci to byłaby akurat najlepsza decyzja tym bardziej, że Tomek piłeczkę nadal odbija.
    Jak nie będzie agresora w domu, będzie cisza i spokój. Czasami warto powalczyć o spokój.
    Nic nie wiemy jak wyglądało życie tych dzieci przed decyzją o rozwodzie. Może ich życie będzie spokojniejsze jak tatuś z mamusią przestaną sobie do gardeł skakać.

    Zapewniam Was se nigdy nie uderzyłem żony. Nie mógłbym wyznaje twarde zasady. Ona niestety biła mnie niejednokrotnie. Ciężko mi o tym mówić. Nie mam dowodow niestety. Nie jestem tyranem ale to prawda lubiłem poprzeklinac i się przyznaje do tego. Często kłótnie zaczynały się od tego że to ja miałem pretensje. Nie musicie sobie nic dopowiadac. Życie dzieci wyglądało normalnie nie licząc tego że niestety czasem słuchały kłótni. Ale zawsze byliśmy dobrymi rodzicami. Małżonkami za to chujowy*i

    Tomek, to czego Ci żal? Toksycznej relacji z narwaną kobietą?
    Dzieci wszystko widzą, rejestrują przemoc jej wobec Ciebie i odwrotnie. Jaki dajecie przykład? Przecież to napięcie dzieciaki chłoną jak gąbka wodę.
    Dzieci widzą, że między rodzicami jest nie najlepiej ale nie wiedzą jak się powinny do tego ustosunkować, jeżeli nie pamiętają, nie znają innego modelu, to wasz chłód i przemoc, toksyczne relacje jest dla nich normą. Koszmar, co nie? Duże jest prawdopodobieństwo, że powielą ten model w swoich przyszłych relacjach.
    Zastanów się czy jest o co walczyć. Może spotkasz jeszcze ciepłą i życzliwą kobietę przy której poczujesz się dobrze, będziesz spokojny i zrelaksowany a Twoje dzieci zobaczą, że tak też można?

    Mimo wszyskto kocham tą rodzinę i nie chce jej tracić. Relacje można poprawić na terapii. Tylko że żona nie chce naprawić naszego małżeństwa. Wszystko jest jakby w zawieszeniu. Myślę że lepiej jak dzieci wychowują się w rodzinie gdzie relacje małżonków może nie są perfekcyjne niż jak wychowują się w rozbitej rodzinie.

    Tomasz, rodzina to jedno, a relacja z kochaną kobietą to drugie.
    Nie mieszaj tego.
    Ja myślę, że dzieciom potrzebny jest spokój, jasne zasady i widok przyjaźnie nastawionych do siebie rodziców. Jeżeli jesteście do siebie życzliwie nastawieni to dzieciom to wystarczy jako dobry model ale wy przecież nie jesteście.
    Ty kochasz rodzinę, a ona nie jest Twoją rodziną a żoną. Żona to nie rodzina. Nie martw się, wielu mężczyzn i kobiet popełnia ten błąd w myśleniu.

    Mówiąc rodzinę mam na myśli żonę i dzieci ale wiem do czego zmierzasz. Z tym życzliwym nastawieniem to jest jak wkalejdoskopie. Wczoraj chujowo a dzisiaj do rany przyłóż. Jak żyć....

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Siwy77 ~Siwy77
    ~Siwy77
    Napisane 01 października 2020 - 20:17
    ~444 napisał:

    Tomasz, rodzina to jedno, a relacja z kochaną kobietą to drugie.
    Nie mieszaj tego.
    Ja myślę, że dzieciom potrzebny jest spokój, jasne zasady i widok przyjaźnie nastawionych do siebie rodziców. Jeżeli jesteście do siebie życzliwie nastawieni to dzieciom to wystarczy jako dobry model ale wy przecież nie jesteście.
    Ty kochasz rodzinę, a ona nie jest Twoją rodziną a żoną. Żona to nie rodzina. Nie martw się, wielu mężczyzn i kobiet popełnia ten błąd w myśleniu.


    No cóż ja powiem tak
    Chłop jak wychodzi z domu bierze babe robi jej dziecko. Znaczy to tyle że opuszcza własną rodzinę i zakłada nową prawda ?
    No chyba wszyscy to ogarniają ...
    Skoro zakłada nową rodzinę znaczy to tyle że i dziecko i żonka to rodzina.
    Sorry ale wypaczacie świat do góry nogami a mi się włos jara ...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 01 października 2020 - 20:22
    ~Siwy77 napisał:
    ~444 napisał:

    Tomasz, rodzina to jedno, a relacja z kochaną kobietą to drugie.
    Nie mieszaj tego.
    Ja myślę, że dzieciom potrzebny jest spokój, jasne zasady i widok przyjaźnie nastawionych do siebie rodziców. Jeżeli jesteście do siebie życzliwie nastawieni to dzieciom to wystarczy jako dobry model ale wy przecież nie jesteście.
    Ty kochasz rodzinę, a ona nie jest Twoją rodziną a żoną. Żona to nie rodzina. Nie martw się, wielu mężczyzn i kobiet popełnia ten błąd w myśleniu.


    No cóż ja powiem tak
    Chłop jak wychodzi z domu bierze babe robi jej dziecko. Znaczy to tyle że opuszcza własną rodzinę i zakłada nową prawda ?
    No chyba wszyscy to ogarniają ...
    Skoro zakłada nową rodzinę znaczy to tyle że i dziecko i żonka to rodzina.
    Sorry ale wypaczacie świat do góry nogami a mi się włos jara ...

    Jasne, że tak ale tylko jedno ale on i ona byli pierwsi i tak ma zostać.
    Jak się komuś myli żona z matką a mąż z ojcem to trzeba szybko interweniować bo potem się okazuje, że żona już nie jest traktowana jak kobieta a mąż jak mężczyzna. Role się ludziom mieszają. W tym sensie żona czy mąż to nie rodzina. No i jeszcze biologicznym ale to pomińmy.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Siwy77 ~Siwy77
    ~Siwy77
    Napisane 01 października 2020 - 20:23
    ~Tomek napisał:

    Mówiąc rodzinę mam na myśli żonę i dzieci ale wiem do czego zmierzasz. Z tym życzliwym nastawieniem to jest jak wkalejdoskopie. Wczoraj chujowo a dzisiaj do rany przyłóż. Jak żyć....


    Ja ciebie oczywiście rozumiem doskonale ale powiedz mi jedno. Nerwy Ci puszczają w głowie na forum i w pustym domu czy przy żonie ?
    Jak przy zonie nie potrafisz opanować emocji to jesteś w czarnej dupie stary. Przy niej musisz być opanowany inaczej ch*j osiągniesz. Zacznij temat od siebie jak to ogarniesz zacznij działać

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tomek ~Tomek
    ~Tomek
    Napisane 01 października 2020 - 23:07
    ~raz napisał:
    Tomek, kilka rad praktycznych
    - nie daj sie wciagac w klotnie z nia, to woda na jej mlyn i potwierdzenie w jej glowie ze jestes przemocowcem bo klniesz itp (ona moze, to co innego :). podczas rozmowy badz ZAWSZE opanowany to pokauzje twoja sile, brak desperacji
    - pod zadnym pozorem się NIE wyprowadzaj, jezeli to zrobisz dajesz jej do reki potezny orez, w razie rozwodu bedzie to potraktowane przez sad jako PORZUCENIE rodziny.
    - siedz na dupie i zobacz czy po tygodniu faktycznie zlozy pozew (stawiam na 99%, że nie), to blef, szantaz. skoro w ten sposob cie szantazuje to wie, ze tobie zalezy bardziej jak jej. Postaraj sie zmienic w niej to poczucie. Odczekaj ten tydzien, bedziesz madrzejszy co do jej zamiarow.
    - przez ten tydzien obserwuj ja, czy rosnie jej frustracja ze sie nie wyprowadzasz, czy czesciej prowokuje klotnie (patrz pkt1), nie wchodz jej do doopy, nie pros sie, nie rozmawiaj na temat powrotu - po prostu rob swoje, zajmij sie soba i dziecmi, nie pij
    - ustal, to kluczowe (nie pytaj mnie jak) czy ona sie nadal spotyka / kontaktuje z 'przyjacielem'. To da ci 99% pewnosc czy jej chec 'bycia sama' to skutek tego ze ciebie ma dosc czy chcec bycia z nim.
    - ona cie szantazuje dziecmi, utnij to. Nie przekonuj, poinformuj, ze jezeli wyprowadzi sie z dziecmi, momentalnie wystapisz do sadu o zabezpieczenie kontaktow z dziecmi a to bedzie na jej niekorzysc przy przyznawaniu opieki nad nimi (blef, bo i tak ona dostanie dzieci),
    - z napisaniem listu bardzo dobry pomysl, to pokaze w razie WU, ze 'walczyłes' o uratowanie tego malzenstwa, dazyles do kompromisu (mam nadzieje, ze wyslales to mailem zeby miec slad ?)
    - zbieraj dowody na spotykanie i kontakt (jezeli to sie dzieje) z 'przyjacielem'. nie uswiadamiaj jej, ze jej masz (jezeli tak bedzie).

    Rozgrywaj to na chlodno, nie walcz z kobieta na emocje (patrz pkt 1) bo przegrasz, kobiety sa w tym lepsze. ty jestes facetem - logika i racjonalnosc, stanowczosc, opanowanie. Jezeli mieszkanie nadal z toba bedzie powodowac coraz wieksza jej frustracje wiedz, ze jej plan sie sypie i ze raczej ten plan nie obejmowal ciebie. Raczej uwzgledniaj pozbycie sie ciebie najpierw z mieszkania a potem z zycia.

    Rob wokol siebie wszystko sam, jej nie pomagaj w niczym, niech tez sobie daje rada solo. To jej uswiadomi ile ty wnosisz do tego ukladu, uswiadomi jak tego zabraknie. Im ty sie bardziej starasz tym ona musi mniej - tak to dziala.
    Jezelli chcesz to ratowac ona musi zrozumiec ze dopuszczasz rozstanie i w razie takiego obrotu spraw poradzisz sobie znakomicie, ze twoje 'byc czy nie byc' nie zalezy od tego czy ona bedzie z toba czy nie. Gdybys to ty sobie jeszcze uswiadomil to juz pelny sukces. Nachalnym staraniem sie tylko ja bardziej utwierdzasz o jej zajebistosci i swojej marnosci wobec niej.

    Po tym komentarzu mam wrażenie że się rozwody to Twoje hobby ????

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tomek ~Tomek
    ~Tomek
    Napisane 01 października 2020 - 23:09
    ~Siwy77 napisał:
    ~Tomek napisał:

    Mówiąc rodzinę mam na myśli żonę i dzieci ale wiem do czego zmierzasz. Z tym życzliwym nastawieniem to jest jak wkalejdoskopie. Wczoraj chujowo a dzisiaj do rany przyłóż. Jak żyć....


    Ja ciebie oczywiście rozumiem doskonale ale powiedz mi jedno. Nerwy Ci puszczają w głowie na forum i w pustym domu czy przy żonie ?
    Jak przy zonie nie potrafisz opanować emocji to jesteś w czarnej dupie stary. Przy niej musisz być opanowany inaczej ch*j osiągniesz. Zacznij temat od siebie jak to ogarniesz zacznij działać

    Juz mi nie puzczają przy żonie. Opanowalem to. Wczoraj jak mi puściły to wyszedłem z domu po prostu. Ale teraz już wiem żeby po prostu jej reagowac. Ale zduszenie tego w sobie jest ciężkie. Ciężko tak żyć.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 01 października 2020 - 23:34
    ~444 napisał:

    jestem pod wrażeniem, nieustannym, chylę czoła


    Czworka - kobieta sarkazm :)
    Wiec nie wiem, ironia czy prawda ;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 02 października 2020 - 00:19
    ~Tomek napisał:

    Stosowałem się do tych zasad kilka dni ale w zamian dostałem brak szacunku i traktowanie mnie jak smeicia i wczoraj nie wytrzymałem wybuchlem tzn. wyszedłem z domu, musiałem pogadać z siostrą o tym, wyrzucić to z siebie. I siostra napisała do żony smsa. Niby nic. Dwa słowa "kur*a dość" a moja żona neistety się tym zdenerwowała i pokłóciliśmy się o czym wspomniałem wcześniej.
    Nie wiem czy potrafię być opanowany gdy ktoś traktuje mnie jak zepsute powietrze i najchętniej wypierdolilby mnie z domu.
    Ci ciekawe. Dzisiaj zgubiłem w pracy obrączkę ślubna. Pierwszy raz od ślubu. Szukałem cały dzień i nie znalazłem. Tak schudłem że po prostu zsunęła mi się z palca nawet nie wiem kiedy.


    Widzisz stary, wcale sie nie stosowales, do zadnej sie nie stosowales a na pewno nie konsekwentnie. Dajesz sie prowokowac, wkurwiasz sie, nakrecasz, masz dosc, oczekujesz efektow w 'dwa dni'. Brak szacunku to ona ci tylko obecnie uwypukla, dawno go nie ma skoro odpierdala takie numery. Jak smiecia ? Jak to jest - krzyczy, poniza, klnie ? Rada - nie reaguj, wyjdz, druga - kup dyktafon i nagrywaj (przyda sie, uwierz - jak sie polapiesz). Moze ona juz nagrywa, sprawdzales ? Na razie jej w to graj, im ty bardziej sie wkurwiasz tym bardziej ona sie cieszy i podsyca bo wygrywa, zdobywa przewage. realizuje plan. W koncu sie wkurwisz tak, ze sie wyprowadzisz albo wyplacisz jej z liscia i ciebie wyprowadza. Wtedy nie bedzie ani rodziny, ani dzieci ani mieszkania. Bedzie rozwod z twojej winy, niebieska karta, alimenty, w tym na nia i polowa kredyciku do splacenia.
    Szarpiesz sie jak wesz, jak pisze @GTY, zreszta madrze pisze. Na tym etapie (z waszym podejsciem) nie ma zadnych szans na powrot a jezeli juz to tylko na chwile.

    Skup sie na ustaleniu faktow, czy sie spotyka/kontaktuje z 'przyjacielem' - najwazniejsze. To determinuje jej zamiary - INTENCJE. Jezeli je poznasz jestes w domu. Co ty robisz ? zalisz sie siostrze (jeszcze bym zrozumial, gdzies trzeba spuscic powietrze) ale pozwalasz zeby cie siostra brala w obrone przed wlasna zona, grozila zonie ze to ona zrobi z nia porzadek ('kurwa dosc')??? To jest strzal w kolano, a tam chuj, w oba i to w swoje. Jedynie co moglbys gorszego zrobic to sie rozplakac przy zonie albo naskarzyc na nia mamie. Stary, jestes facetem, nie angazuj w to innych osob (aby aktywnie uczestniczyly w tym konflikcie). Musisz to rozwiazac 'sam', przynajmniej ona tak ma myslec. Kurwa , jak zona ma miec do ciebie szacunek, no jak ?

    Twoja 'zdrada' to klasyka, prosty temat ale ty sie zachowujesz jak polska reprezentacja pilki noznej. Masz chociaz jakis plan dzialania w zaleznosci od okolicznosci ktore ci sie wkrotce (to masz jak w banku) objawia, czy idziesz na zywiol jak w waszych klotniach ?
    Gorzkie moje slowa, nie zlosliwe. Wez sie 'ogarnij' zamiast bez sensu chudnac :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 02 października 2020 - 00:59
    ~Tomek napisał:
    Po tym komentarzu mam wrażenie że się rozwody to Twoje hobby ????


    Dwa razy skomentowales to mniemam, ze i dwa razy przeczytales, to milo :) Korzystasz tylko jak TY chcesz. Za darmo :)))

    Nie, hobby mam inne. Obserwuje ludzi, wnikliwie obserwuje i staram sie zrozumiec co nimi powoduje. Patrze tez na siebie, wstecz i sie kurwa smieje jaki ja bylem kiedys glupi. Jednoczesnie az sie boje z czego bede sie smial za 10 lat.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tomek ~Tomek
    ~Tomek
    Napisane 02 października 2020 - 06:24
    ~raz napisał:
    ~Tomek napisał:

    Stosowałem się do tych zasad kilka dni ale w zamian dostałem brak szacunku i traktowanie mnie jak smeicia i wczoraj nie wytrzymałem wybuchlem tzn. wyszedłem z domu, musiałem pogadać z siostrą o tym, wyrzucić to z siebie. I siostra napisała do żony smsa. Niby nic. Dwa słowa "kur*a dość" a moja żona neistety się tym zdenerwowała i pokłóciliśmy się o czym wspomniałem wcześniej.
    Nie wiem czy potrafię być opanowany gdy ktoś traktuje mnie jak zepsute powietrze i najchętniej wypierdolilby mnie z domu.
    Ci ciekawe. Dzisiaj zgubiłem w pracy obrączkę ślubna. Pierwszy raz od ślubu. Szukałem cały dzień i nie znalazłem. Tak schudłem że po prostu zsunęła mi się z palca nawet nie wiem kiedy.


    Widzisz stary, wcale sie nie stosowales, do zadnej sie nie stosowales a na pewno nie konsekwentnie. Dajesz sie prowokowac, wkurwiasz sie, nakrecasz, masz dosc, oczekujesz efektow w 'dwa dni'. Brak szacunku to ona ci tylko obecnie uwypukla, dawno go nie ma skoro odpierdala takie numery. Jak smiecia ? Jak to jest - krzyczy, poniza, klnie ? Rada - nie reaguj, wyjdz, druga - kup dyktafon i nagrywaj (przyda sie, uwierz - jak sie polapiesz). Moze ona juz nagrywa, sprawdzales ? Na razie jej w to graj, im ty bardziej sie wkurwiasz tym bardziej ona sie cieszy i podsyca bo wygrywa, zdobywa przewage. realizuje plan. W koncu sie wkurwisz tak, ze sie wyprowadzisz albo wyplacisz jej z liscia i ciebie wyprowadza. Wtedy nie bedzie ani rodziny, ani dzieci ani mieszkania. Bedzie rozwod z twojej winy, niebieska karta, alimenty, w tym na nia i polowa kredyciku do splacenia.
    Szarpiesz sie jak wesz, jak pisze @GTY, zreszta madrze pisze. Na tym etapie (z waszym podejsciem) nie ma zadnych szans na powrot a jezeli juz to tylko na chwile.

    Skup sie na ustaleniu faktow, czy sie spotyka/kontaktuje z 'przyjacielem' - najwazniejsze. To determinuje jej zamiary - INTENCJE. Jezeli je poznasz jestes w domu. Co ty robisz ? zalisz sie siostrze (jeszcze bym zrozumial, gdzies trzeba spuscic powietrze) ale pozwalasz zeby cie siostra brala w obrone przed wlasna zona, grozila zonie ze to ona zrobi z nia porzadek ('kurwa dosc')??? To jest strzal w kolano, a tam chuj, w oba i to w swoje. Jedynie co moglbys gorszego zrobic to sie rozplakac przy zonie albo naskarzyc na nia mamie. Stary, jestes facetem, nie angazuj w to innych osob (aby aktywnie uczestniczyly w tym konflikcie). Musisz to rozwiazac 'sam', przynajmniej ona tak ma myslec. Kurwa , jak zona ma miec do ciebie szacunek, no jak ?

    Twoja 'zdrada' to klasyka, prosty temat ale ty sie zachowujesz jak polska reprezentacja pilki noznej. Masz chociaz jakis plan dzialania w zaleznosci od okolicznosci ktore ci sie wkrotce (to masz jak w banku) objawia, czy idziesz na zywiol jak w waszych klotniach ?
    Gorzkie moje slowa, nie zlosliwe. Wez sie 'ogarnij' zamiast bez sensu chudnac :)

    Myślę że kochanek już się wycofał ale nie mam pewności. Jakies tam plany mam. Powiedziałem też żonie że nie będę jej robił problemów przy rozwodzie. Nie będę szedł w zaparte przez wzgląd na dobro dzieci ale będziemy musieli się dogadać w różnych kwestiach.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Siwy77 ~Siwy77
    ~Siwy77
    Napisane 02 października 2020 - 07:23
    ~444 napisał:
    ~Siwy77 napisał:
    ~444 napisał:

    Tomasz, rodzina to jedno, a relacja z kochaną kobietą to drugie.
    Nie mieszaj tego.
    Ja myślę, że dzieciom potrzebny jest spokój, jasne zasady i widok przyjaźnie nastawionych do siebie rodziców. Jeżeli jesteście do siebie życzliwie nastawieni to dzieciom to wystarczy jako dobry model ale wy przecież nie jesteście.
    Ty kochasz rodzinę, a ona nie jest Twoją rodziną a żoną. Żona to nie rodzina. Nie martw się, wielu mężczyzn i kobiet popełnia ten błąd w myśleniu.


    No cóż ja powiem tak
    Chłop jak wychodzi z domu bierze babe robi jej dziecko. Znaczy to tyle że opuszcza własną rodzinę i zakłada nową prawda ?
    No chyba wszyscy to ogarniają ...
    Skoro zakłada nową rodzinę znaczy to tyle że i dziecko i żonka to rodzina.
    Sorry ale wypaczacie świat do góry nogami a mi się włos jara ...

    Jasne, że tak ale tylko jedno ale on i ona byli pierwsi i tak ma zostać.
    Jak się komuś myli żona z matką a mąż z ojcem to trzeba szybko interweniować bo potem się okazuje, że żona już nie jest traktowana jak kobieta a mąż jak mężczyzna. Role się ludziom mieszają. W tym sensie żona czy mąż to nie rodzina. No i jeszcze biologicznym ale to pomińmy.


    No ok nigdy pod tym kątem tego nie analizowałem.
    Dla mnie żona to kobieta członek mojej rodziny, nie matka nie partner biznesowy nie sprzątaczka tylko żona - partnerka.

    Zauważ że Twój punkt widzenia może być źle odbierany w sensie że można by pomyśleć o żonie / mężu jak o kimś doszywanym obcym kto przychodzi i odchodzi. Zakładając z góry taki scenariusz nie powinniśmy się angażować emocjonalnie tylko brać i korzystać z układu jak długo się da a to raczej nie tędy droga.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 02 października 2020 - 09:32
    ~raz napisał:
    ~444 napisał:

    jestem pod wrażeniem, nieustannym, chylę czoła


    Czworka - kobieta sarkazm :)
    Wiec nie wiem, ironia czy prawda ;)

    nie zawsze się z Was nabijam, często doceniam, zwłaszcza tych, którzy wiedzą kim są i jak w zawiązku z tym powinni się zachowywać

    oczywiście to, że doceniam nie znaczy, że lubię;-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 02 października 2020 - 09:59
    ~Siwy77 napisał:
    ~444 napisał:
    ~Siwy77 napisał:
    ~444 napisał:

    Tomasz, rodzina to jedno, a relacja z kochaną kobietą to drugie.
    Nie mieszaj tego.
    Ja myślę, że dzieciom potrzebny jest spokój, jasne zasady i widok przyjaźnie nastawionych do siebie rodziców. Jeżeli jesteście do siebie życzliwie nastawieni to dzieciom to wystarczy jako dobry model ale wy przecież nie jesteście.
    Ty kochasz rodzinę, a ona nie jest Twoją rodziną a żoną. Żona to nie rodzina. Nie martw się, wielu mężczyzn i kobiet popełnia ten błąd w myśleniu.


    No cóż ja powiem tak
    Chłop jak wychodzi z domu bierze babe robi jej dziecko. Znaczy to tyle że opuszcza własną rodzinę i zakłada nową prawda ?
    No chyba wszyscy to ogarniają ...
    Skoro zakłada nową rodzinę znaczy to tyle że i dziecko i żonka to rodzina.
    Sorry ale wypaczacie świat do góry nogami a mi się włos jara ...

    Jasne, że tak ale tylko jedno ale on i ona byli pierwsi i tak ma zostać.
    Jak się komuś myli żona z matką a mąż z ojcem to trzeba szybko interweniować bo potem się okazuje, że żona już nie jest traktowana jak kobieta a mąż jak mężczyzna. Role się ludziom mieszają. W tym sensie żona czy mąż to nie rodzina. No i jeszcze biologicznym ale to pomińmy.


    No ok nigdy pod tym kątem tego nie analizowałem.
    Dla mnie żona to kobieta członek mojej rodziny, nie matka nie partner biznesowy nie sprzątaczka tylko żona - partnerka.

    Zauważ że Twój punkt widzenia może być źle odbierany w sensie że można by pomyśleć o żonie / mężu jak o kimś doszywanym obcym kto przychodzi i odchodzi. Zakładając z góry taki scenariusz nie powinniśmy się angażować emocjonalnie tylko brać i korzystać z układu jak długo się da a to raczej nie tędy droga.

    Ja kiedyś myślałam jak Ty. Angażowałam się emocjonalnie w moje pierwsze małżeństwo dając z siebie wszystko, takie miałam podejście, że jak się kocha to się daje i nie wymaga niczego w zamian bo przecież wiadomo, że wszystko i tak do mnie wróci. Ni .uja, nie wracało. Jeszcze po głowie obrywałam, że się za mało staram (sama prowadziłam dom, sama wychowywałam dzieci, pracowałam, podejmowałam decyzje małe i duże, nie znosiłam bylejakości, wymagałam od siebie bardzo dużo). Dziś jak o tym pomyślę to chce mi się śmiać, po co to wszystko było? Zajechałam się totalnie a dla mojego męża normą było, że nasz rodzinny świat, mój świat ma się kręcić wokół niego a nie nas. Wypaliłam się, oddaliłam psychicznie a potem odkochałam.
    I wtedy zaczęło mi się układać:-)
    Jestem zadowolona z obecnego układu. Dystans psychiczny pozwolił mi spojrzeć na małżeństwo jak na biznes. Wkładam tylko tyle na ile mnie stać, staram się "zarobić" na relacji, mocno zeszłam z jakości, przeciągam linę i obserwuję na ile jeszcze mogę sobie pozwolić i sobie pozwalam. Jak słyszę jęknięcie to odpuszczam a potem ponownie robię swoje. Mam dzieci, pracę, hobby, przyjaciół ja naprawdę mam co robić, mąż jest tylko dodatkiem do mojego życia i tak już zostanie. Jestem pewna, że w moim życiu nie będzie już innego mężczyzny bo nie chcę przechodzić przez to wszystko co przeszłam jeszcze raz.
    Oczywiście nie zamierzam męża zdradzać, kombinować coś na boku, jestem wobec niego bardzo szczera a on to docenia. Wie, że to co było już nie wróci, bynajmniej nie ze mną. Nie szuka (nie widać tego) ucieczki, pasuje mu to co ma.

    Taki @raz (pozdrawiam) często pisze jak traktować rozkapryszone kobiety, jak tak potraktowałam i nadal traktuję swojego męża i to działa (bez dystansu emocjonalnego, nie dałabym rady więc odkochanie bardzo mi pomogło). Doczekałam się zysków z małżeństwa i z tej drogi już nie zejdę.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 02 października 2020 - 13:32
    ~444 napisał:
    ~Siwy77 napisał:
    ~444 napisał:
    ~Siwy77 napisał:
    ~444 napisał:

    Tomasz, rodzina to jedno, a relacja z kochaną kobietą to drugie.
    Nie mieszaj tego.
    Ja myślę, że dzieciom potrzebny jest spokój, jasne zasady i widok przyjaźnie nastawionych do siebie rodziców. Jeżeli jesteście do siebie życzliwie nastawieni to dzieciom to wystarczy jako dobry model ale wy przecież nie jesteście.
    Ty kochasz rodzinę, a ona nie jest Twoją rodziną a żoną. Żona to nie rodzina. Nie martw się, wielu mężczyzn i kobiet popełnia ten błąd w myśleniu.


    No cóż ja powiem tak
    Chłop jak wychodzi z domu bierze babe robi jej dziecko. Znaczy to tyle że opuszcza własną rodzinę i zakłada nową prawda ?
    No chyba wszyscy to ogarniają ...
    Skoro zakłada nową rodzinę znaczy to tyle że i dziecko i żonka to rodzina.
    Sorry ale wypaczacie świat do góry nogami a mi się włos jara ...

    Jasne, że tak ale tylko jedno ale on i ona byli pierwsi i tak ma zostać.
    Jak się komuś myli żona z matką a mąż z ojcem to trzeba szybko interweniować bo potem się okazuje, że żona już nie jest traktowana jak kobieta a mąż jak mężczyzna. Role się ludziom mieszają. W tym sensie żona czy mąż to nie rodzina. No i jeszcze biologicznym ale to pomińmy.


    No ok nigdy pod tym kątem tego nie analizowałem.
    Dla mnie żona to kobieta członek mojej rodziny, nie matka nie partner biznesowy nie sprzątaczka tylko żona - partnerka.

    Zauważ że Twój punkt widzenia może być źle odbierany w sensie że można by pomyśleć o żonie / mężu jak o kimś doszywanym obcym kto przychodzi i odchodzi. Zakładając z góry taki scenariusz nie powinniśmy się angażować emocjonalnie tylko brać i korzystać z układu jak długo się da a to raczej nie tędy droga.

    Ja kiedyś myślałam jak Ty. Angażowałam się emocjonalnie w moje pierwsze małżeństwo dając z siebie wszystko, takie miałam podejście, że jak się kocha to się daje i nie wymaga niczego w zamian bo przecież wiadomo, że wszystko i tak do mnie wróci. Ni .uja, nie wracało. Jeszcze po głowie obrywałam, że się za mało staram (sama prowadziłam dom, sama wychowywałam dzieci, pracowałam, podejmowałam decyzje małe i duże, nie znosiłam bylejakości, wymagałam od siebie bardzo dużo). Dziś jak o tym pomyślę to chce mi się śmiać, po co to wszystko było? Zajechałam się totalnie a dla mojego męża normą było, że nasz rodzinny świat, mój świat ma się kręcić wokół niego a nie nas. Wypaliłam się, oddaliłam psychicznie a potem odkochałam.
    I wtedy zaczęło mi się układać:-)
    Jestem zadowolona z obecnego układu. Dystans psychiczny pozwolił mi spojrzeć na małżeństwo jak na biznes. Wkładam tylko tyle na ile mnie stać, staram się "zarobić" na relacji, mocno zeszłam z jakości, przeciągam linę i obserwuję na ile jeszcze mogę sobie pozwolić i sobie pozwalam. Jak słyszę jęknięcie to odpuszczam a potem ponownie robię swoje. Mam dzieci, pracę, hobby, przyjaciół ja naprawdę mam co robić, mąż jest tylko dodatkiem do mojego życia i tak już zostanie. Jestem pewna, że w moim życiu nie będzie już innego mężczyzny bo nie chcę przechodzić przez to wszystko co przeszłam jeszcze raz.
    Oczywiście nie zamierzam męża zdradzać, kombinować coś na boku, jestem wobec niego bardzo szczera a on to docenia. Wie, że to co było już nie wróci, bynajmniej nie ze mną. Nie szuka (nie widać tego) ucieczki, pasuje mu to co ma.

    Taki @raz (pozdrawiam) często pisze jak traktować rozkapryszone kobiety, jak tak potraktowałam i nadal traktuję swojego męża i to działa (bez dystansu emocjonalnego, nie dałabym rady więc odkochanie bardzo mi pomogło). Doczekałam się zysków z małżeństwa i z tej drogi już nie zejdę.

    oczywiście ja sama rozpuściłam męża do granic możliwości (swoich również)
    ale już rozumiem w czym był problem, lepiej późno niż wcale:-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Siwy77 ~Siwy77
    ~Siwy77
    Napisane 02 października 2020 - 13:40
    Jak się z tym dobrze czujesz i mąż nie ma nic przeciwko to ok w sumie ale czy aby na pewno nie brakuje Ci czegoś ?
    Ja bym tak nie mógł, prościej było by mi być singlem.
    Zauważ jak wam blisko do niebezpiecznej granicy po przekroczeniu której zrobi się już źle.

    Nie mnie oczywiście oceniać ale taki dystans mnie by zniszczył. Jeżeli z kimś jestem to na 100% to nie biznes. Jakiś rok temu moja żona szła tym tokiem ale znacznie dalej, chciała związku otwartego nie dosłownie ale tak to miało wyglądać. Odmówiłem, raz że to w dłuższej perspektywie może mocno oddalić, a 2 na cholere się tak męczyć. Dałem jej jasno do zrozumienia że jak chce eksperymentować to tylko z moim udziałem na luźny związek się nie zgadzam i lepiej się po prostu rozejść na poziomie. Obiecałem pomoc i wsparcie jeżeli tego by chciała nawet - została i zaakceptowała przynajmniej na razie :P

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 02 października 2020 - 14:24
    ~Siwy77 napisał:
    Jak się z tym dobrze czujesz i mąż nie ma nic przeciwko to ok w sumie ale czy aby na pewno nie brakuje Ci czegoś ?
    Ja bym tak nie mógł, prościej było by mi być singlem.
    Zauważ jak wam blisko do niebezpiecznej granicy po przekroczeniu której zrobi się już źle.

    Nie mnie oczywiście oceniać ale taki dystans mnie by zniszczył. Jeżeli z kimś jestem to na 100% to nie biznes. Jakiś rok temu moja żona szła tym tokiem ale znacznie dalej, chciała związku otwartego nie dosłownie ale tak to miało wyglądać. Odmówiłem, raz że to w dłuższej perspektywie może mocno oddalić, a 2 na cholere się tak męczyć. Dałem jej jasno do zrozumienia że jak chce eksperymentować to tylko z moim udziałem na luźny związek się nie zgadzam i lepiej się po prostu rozejść na poziomie. Obiecałem pomoc i wsparcie jeżeli tego by chciała nawet - została i zaakceptowała przynajmniej na razie :P



    dystans w moim związku mnie nie niszczy, bo to ja podjęłam decyzję, że zostaję a jak się o czymś świadomie decyduje to chyba nie ma sensu nad tym rozpaczać?

    nie potrafiłam zrozumieć podejścia mojego męża do mnie po tej całej aferze (pod dywanik zamiecione, aż miło) ale przyjaciel mi wytłumaczył, że nie zabija się kury znoszącej złote jaja (to ja jestem tą kurą, podobno)

    mam bardzo złe mniemanie o mężczyznach (a o swoim mężu o dziwo nie) to jest dobry znak, może z tej przyjaźni rozwinie się coś więcej?

    jak zwykle, po każdym upadku cieszę się, że prawa fizyki działają, pudruję nosek i robię swoje:-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Siwy77 ~Siwy77
    ~Siwy77
    Napisane 02 października 2020 - 15:11
    ~444 napisał:
    ~Siwy77 napisał:
    Jak się z tym dobrze czujesz i mąż nie ma nic przeciwko to ok w sumie ale czy aby na pewno nie brakuje Ci czegoś ?
    Ja bym tak nie mógł, prościej było by mi być singlem.
    Zauważ jak wam blisko do niebezpiecznej granicy po przekroczeniu której zrobi się już źle.

    Nie mnie oczywiście oceniać ale taki dystans mnie by zniszczył. Jeżeli z kimś jestem to na 100% to nie biznes. Jakiś rok temu moja żona szła tym tokiem ale znacznie dalej, chciała związku otwartego nie dosłownie ale tak to miało wyglądać. Odmówiłem, raz że to w dłuższej perspektywie może mocno oddalić, a 2 na cholere się tak męczyć. Dałem jej jasno do zrozumienia że jak chce eksperymentować to tylko z moim udziałem na luźny związek się nie zgadzam i lepiej się po prostu rozejść na poziomie. Obiecałem pomoc i wsparcie jeżeli tego by chciała nawet - została i zaakceptowała przynajmniej na razie :P



    dystans w moim związku mnie nie niszczy, bo to ja podjęłam decyzję, że zostaję a jak się o czymś świadomie decyduje to chyba nie ma sensu nad tym rozpaczać?

    nie potrafiłam zrozumieć podejścia mojego męża do mnie po tej całej aferze (pod dywanik zamiecione, aż miło) ale przyjaciel mi wytłumaczył, że nie zabija się kury znoszącej złote jaja (to ja jestem tą kurą, podobno)

    mam bardzo złe mniemanie o mężczyznach (a o swoim mężu o dziwo nie) to jest dobry znak, może z tej przyjaźni rozwinie się coś więcej?

    jak zwykle, po każdym upadku cieszę się, że prawa fizyki działają, pudruję nosek i robię swoje:-)



    Czyli tzw etap przejściowy i to rozumiem. Życzę w takim razie pogłębienia relacji bo wydaje mi się że tego Ci jednak trzeba...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tomek ~Tomek
    ~Tomek
    Napisane 02 października 2020 - 15:38
    No dobra. To powiedzcie mi jeszcze. Ile taki stan zawieszenia może trwać. Stan w którym kobieta nie wie czego chce (albo wie tylko się boi konsekwencji). No teraz to wygląda tak że ja mam żyć normalnie obok niej a ona będzie chodzić codziennie, obserwować mnie i się zastanawiać... Jak długo można wytrzymać w takim czymś? Ile to potrwa? Na ile zależy to ode mnie? Wiem. Mogę ją przymuszać do podjęcia decyzji ale to chyba bez sensu.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 02 października 2020 - 15:41
    ~Tomek napisał:
    No dobra. To powiedzcie mi jeszcze. Ile taki stan zawieszenia może trwać. Stan w którym kobieta nie wie czego chce (albo wie tylko się boi konsekwencji). No teraz to wygląda tak że ja mam żyć normalnie obok niej a ona będzie chodzić codziennie, obserwować mnie i się zastanawiać... Jak długo można wytrzymać w takim czymś? Ile to potrwa? Na ile zależy to ode mnie? Wiem. Mogę ją przymuszać do podjęcia decyzji ale to chyba bez sensu.

    czegoś Ci brakuje?
    jak brakuje (np. seksu) to nie toleruj tego, albo jest z Tobą albo nie, nie ma trochę tak a trochę nie
    przymuszaj ją, tylko tak zyskujesz szacunek

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy